Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

Tak bardzo chcę z tym skończyć, zacząć normalnie życ.... czy to jest jeszcze w ogóle możliwe?? :(:( Czy ktoś z was był w takim masakrycznym dole, że nie miał po co życ i zmuszał się by wstać z łóżka??? nie umiem sobie z tym radzić.

boję się wszystkiego.... :(:(:(

Oczywiście że był.. nawet ja sam przeszedłem przez coś podobnego.. ale można wyjść na prostą. Trzeba jedynie chcieć, zaprzeć się i pójść na terapię.. łatwo nie jest ale się wychodzi.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w takiej agonii jestem od trzech lat, rok było przerwy ,to ciągle wraca, już sama nie rozumiem dlaczego, obsesyjne mysli nie dają mi spokoj u :(:(:(:( to jest chore, ale tracę już kontrolę.....

najgorsze jest to , że nie mam kontaktu z ludźmi, ciągle siedzę w domu......i to się pogłębia ;///

ciągle mam uczucie niepokoju, paniki, to mnie wykańcza :(

psychologowi kłamałam jak glupia, tak mi wstyd... teraz jest bardzo źle, już nawet nie mam siły kłamać.

Strasznie się wstydziłam powiedzieć jej prawdę, bałam się, że zamknie mnie w psychiatryku czy coś.... wiem, że to glupie, ale też nie chcę nikogo zamęczać tym swoim ciągłym gadaniem o problemach......

ale doprowadziłam się do takiego stanu ze teraz już nic mnie nie obchodzi byle coś mi pomogło :(

 

-- 07 sie 2011, 15:32 --

 

kinguajs , czy leczysz się? Myślę , że powinnas zaczac...Ja też bylam w takiej agonii..Przez ponad rok , a teraz żyję i pragnę żyć..:)

 

to cieszę się. kurcze, ja podświadomie wiem, że to jest możliwe, ale pesymizm mnie ogarnia całkowicie :( czasem jest naprawdę źle . uciekam do łazienki zamykam się, siedzę skulona i ryczę.....

zacznę się leczyć, teraz tego jestem pewna jak nigdy ,tylko jak ja dotrwam do następnej wizyty.... :( dopiero za półtora tygodnia, a ja tłumię i tlumię wszystko w sobie.

czemu muszę być tak popieprzona, tak wrażliwa, tak zalękniona.....

 

-- 07 sie 2011, 16:47 --

 

Ps. To niesamowite, ale po tym jak to napisałam wszystko, zrobiło mi się lepiej:) Jak dobrze, że istnieją takie fora, gdzie można wszystko z siebie wyrzucić :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich formułowiczów!!!!! Postanowiłam znaleśc jakies forum żeby miec z kim pogadac o problemie który od dłuższego czasu mnie męczy i nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić.Przepraszam jezeli pisze w nie odpowiednim miejscu ale nie bardzo wiem gdzie mam napisac mój pierwszy post. Szczeże powiem że nie wiem co ze mną jest ale z tego co sama zauwazyłam nie jest dobrze a z kazdym dniem jest coraz gorzej. Mam męza i dwójke dzieci w wieku 5 lat i 19 miesięcy,a moja sytuacja jest o tyle inna że jestem poza granicami kraju,a dokładnie w Irlandii i czasami mam wrażenie że gnije prze ten kraj i wszystko co mnie otacza!!! Pytacie jak sie dzisiaj czujesz-dziwnie,nie mam siły na nic nic mi sie nie chce,zrobienie dziecku kanapki sprawie mi problem, jestem poddenerwowana tym wszystkim co jest wokoło mnie.Mąż mnie nie rozumie i tylko krzyczy żebym zaczeła sie leczyć,leczyc ale z czego????????Z tego że codziennie jestem sama z dala od wszystkich najbliższych,nie mam z kim tak naprawdę porozmawiac o moim problemie.Nie wiem co to jest i czy muszę iśc z tym do lekarza,a może wmawiam sobie wszystko.....Nie wiem co mam o tym wszystkim mysleć........pomożecie zrozumiec mi co mi jest.....please!!!!!!

 

-- 08 sie 2011, 16:21 --

 

Witam wszystkich!!! Kurde nei wiem co pisać.....ale wiem że potrzebuje pomocy w nazwaniu tego co mi jest.Nie wiem czy jest to depresja ale mój mąż twierdzi że powinnam się zacząć leczyć,tylko na co????Mój problem polega na tym że jestem przemęczona(chyba moim życiem),ciągle chodzę poddenerwowana,jak bomba zegarowa nie wiem kiedy wybuchnę,nic mi sie nie chce,zrobienie dziecku kanapki powoduje u mnie złość i zaczynam krzyczeć......źle się z tym wszystkim czuję bo mam dwójkę dzieci w wieku 5 lat i 19 miesięcy.Wyję jak głupia choć sama nie wiem z jakiego powodu,najprostrze czynności sprawiają mi trudności.Ogólnie rzecz biorąc źle mi.......

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniczka, Nie jesteśmy od stawiania diagnozy , ale Twoje objawy wskazują na depresję. Na dodatek wydaje mi się ,że od razu można określić jej przyczynę. Jest to samotność i tęsknota . Nie wiem w jakiej jesteś sytuacji i czy macie zamiar zostać tam na stałe, ale może warto to rozważyć. Do lekarza powinnaś jak najbardziej się wybrać, najlepiej do psychiatry i psychologa o ile to możliwe w Twojej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniczka jak Ci źle, to działaj. Po co się męczyć? powodzenia:)

 

 

ps Czy ktoś wychodził z depresji bez żadnych tabletek? mam tylko 17 lat i szczerze mówiąc boję się ich trochę, sama nie wiem czemu... boję się, że jak je odstawię, to wszystko wróci. I chcę sama z tego wyjść, możliwe to?? mam silne bóle somatyczne, ale wiem ,że to kwestia nastawienia.... czasem jest naprawdę ciężko, ale nie chcę, żeby tableteczka magiczna wszystko za mnie załatwiła.... wychodził ktoś z depresji/nerwicy bez żadnej konsultacji nawet z psychiatrą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki że odpowiedzieliscie na mój post,wiem że nie jesteście od stawiania diagnozy ale ja bałam sie nazwac tego depresją....wiecie bo to tak brzmi. Mój mąż też twierdzi że powinnam iśc do lekarza ale sama nie wiem....wiem jedno jest mi cięzko.....czy mamy zamiar wracac na pewno tak bo nie wyobrażam sobie życia w tym kraju,ale nie wiem kiedy ten powrót nadejdzie,Może gdybym pracowała było by jakoś inaczej a ja siedze całymi dniami w domu,codzień to samo dzieci,gary sprzątanie i tak non stop....Biorę jakies leki od nerwów ziołowe bo bez nich to bym chyba na prawdę zwariowała. Powiem wam że boje sie iśc do lekarza żeby nie nazwali mnie wariatką.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniczka,

u mnie jszcze jeden problem jak pomyslę ze mam usiaść przed obca osbą i wszystko opowiadać tak w 4 oczy to raczej nie za bardzo, to czuje. Nie wiem czy jestem zdolna do tego. Kiedyś byłam u psychologa , dawno w liceum, ale nie u szkolnego tylko w poradni przy kuratorium chyba zawoodwo-wychowacza sie nazywała. Oczywiście tam trzeba sobie było zasłuzyc zeby trafic czyli narozrabiac a ja trudna młodziez byłam w pewnym sensie. Oczywiscie psycholog jak sie pytał czemu do szkoły nie chodże to odpowiadałam ze siedze w domu i czytam. Uwierzył a ja z imprezy na imprezę i w domu do południa u mnie przesiadywało towarzystwo nie raz i nie dwa. A ze psycholog był w sumie chyba niezły to włóczył sie po róznych dziwnych miejscach mojego miasta żeby z młodzieżą pogadać i dorwał mnie raz w stanie pernamęntnej nietrzeźwości w jakiejś knajpie jak z jakimś chłopakiem piwo piłam. Wkurzył sie nieprzeciętnie , ze dał sie nabrać , ale w sumie do końca nie kłamałam bo sama tez lubiłam byc i zdarzało sie ,ze rzeczywiście czytałam w samotnosci , powiedzmy ,ze nie do końca powiedziałam mu prawdę. Dodatkowo kazał mi jakies rysunki rysować głupie, poźnej kleksy zdefiniowac ich znaczenie co znaczą a na końcu jakieś testy typu dopasowywanie układanek dopasowywać. W tych układankach zrobiłam 2 błedy i tak sie dziwnie popatrzył na mnie , nie wiem czy 2 błedy to było duzo czy mało mam nadzieje zę malo cała masa tego była taki zeszyt gruby ja to robiłam jakiś tam czas a później on to przy mnie sprawdzał .Jedno co pamietam to nie otworzyłam sie przy nim do końca nigdy, ze nie udało mu sie i ze ja w ogóle cięzka jestem na takie akcje. Pamietam tez jakis teścik u jakiegos psychologa-neurologa i takie wyciąganie podswiadome faktów z zycia czym bardziej pytanie cos wyciągalo tym ja dawałam bardziej absurdalną odpowiedź, i stwierdzenie, ze ja trudna jestem. Oczywiście byłam wtedy sporo młodsza, ale pamiętam,że to mi nic nie dało całkowicie nic nie wyniosłam z tej terapii, gościa osobiście lubiłam , uważałam , ze sie stara, ale nie otworzyłam sie do konca i teraz zastanawiam sie czy terapia sama cos da bez leków no to nie lezy jednak w moim charakterze to otwarcie na druga osobę chociaz na pierwszy rzut oka moze się wydawac zupełnie cos odmiennego.. Pamiętam ze na te terapie było sie trudno bardzo dostac bo facet dojezdzał z miasta oddalonego o 70 km.Pamietam jeszcze jedne rysunki, , które dostałm do definicji czarno-białe i kolorowe. Chodzialm do niego jais czas , teczke miałm załozona z dokumentacja, sama bym z chęcia poczytała co on tam o mnie nawypisywał. W sumie pamietam to jako doswiadczenie , które nie wywwołało skutków ani ujemnych ani pozytywnych. Trafiłam do niego znowu rok później i jeszcze rok później i oczywiscie padło zdanie znowu sie spotykamy , jedyne co mogłam powiedziec to było wychodzi z tego,ze tak . W sumie jak wspominam czasy licealne to jednak twierdzę, że to sa fajne wspomnienia, duzo kontaktów i znajomych, imprezy było fajnie, chociaz problemy były.Co do samej terapii tamta była bezowocna w skutkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Jestem tu nowy. Zastanawiam się, czy nie mam objawów depresji, czy to tylko przygnębienie.

Jestem samotnym facetem, rodzice nie żyją, jestem jedynakiem, nie mam partnera ani partnerki. Trzy i pół roku temu zmarła moja mama, która przez całe życie mnie wychowywała i z którą byłem bardzo silnie związany. Jeszce przed jej śmiercią objawiałem się,jak zaraguję na jej śmierć. To dziwne, ale bardzo szybko pozbierałem się- nie brałem żadnych leków antydepresyjnych, nie potrzebowałem konsultacji specjalisty. Co mi pomogło? Rozmowy i wizyty u znajomych , a także świadomość,że mój najlepszy kumpel,który wtedy siedział w więzieniu i któremu wówczas tylko ja podtrzymywałem na duchu i mu pomagałem, za parę miesięcy wyjdzie na wolność. Tak też sie stało - spędzaliśmy wówczas dużo czasu,aż po kilku miesiącach z powodu konfliktu z ojczymem został on wyrzucony z domu i wprowadził się do mnie . Różnie bywało , kilkakrotnie go wyrzucałem , bo mnie i okradł i rzucał się z pięściami na minie ( było to czasami traumatyczne współżycie) , ale potem wracał- tak, że w sumie w ciągu 3 lat wolności mieszkał u mnie ponad 2 lata ,z czego ostatnio od 1, 5 roku bez przerwy. Teraz realacje między nami były naprawdę dobre.Wazne w tym wszystkim jest to,że jestem biseksualistą i on nie był tylko moim kolegą , ale i obiektem fascynacji seksualnej. Nie uprawialiśmy seksu, ale pozwalał mi oglądać się nago, dotkać w imtymne miejsca, kilka razy spaliśmy tez obok siebie nago( bez uprawiania seksu) . Mówiac bez ogródek kochałem go. Jednak z biegem czasu traktowałem go przede wszystkim jak młodszego brata i jako takiego kochałem jak brata aspekt seksualny szedł na dalszy plan. Miesiąc temu wyjechał z matką do pracy do Holandii. Najgorszy nie jest jednak fakt jego nieobecności,tylko obawa,ze zostanie tam na stałe, bo ma dobrą pracę ( tu nie pracował i był na moim utrzymaniu).kilka miesięcy jego nieobecności zniosł bym jakoś w miarę normalnie, jeżeli wiedziałbym wówczas, że choć na miesiąc wroci ,a potem znowu wyjedzie ( zwyczajnie odpoczelibysmy od siebie)- obawa,że może nigdy go już nie zobaczę jest dla mnie dołująca, bo traktuje go jak członka rodziny , której nie mam.

Robiac test Becka uzyskałem w roznych badaniach 8-10 punktów,czyli wynikało, że nie mam depresji, albo mam niewielką.Jakie mam objawy? Dopadła mnie dopiero teraz świadomość ,że tak naprawdę dotychczas " żyłem na pół gwizdka, z dnia na dzień bez myslenia o przyszłości i jakimś związku założeniu rodziny. Mimo,że jestem bi nie wyobrazam sobie zwiazku z facetem, zawsze chciałem mieć zonę i dzieci, ale z róznych powodów do tego nie dochodziło.Teraz mam już 37 lat,jestem starym dziadem i przeraza mnie fakt ,ze nie zdąże nadrobić starconego czasu.Po wyjeździe dostałem powera ,pytam wszystkich znajomych ,czy nie znają kobiety poszukującej " drugiej połówki", szukam na portalach randkowych, na razie bez powodzenia, ale robię to krótko i wierzę , że mi się poszczęści i znajdę kobietę ( nawet z dzieckiem), których będe mogł pokochać i którzy pokochają mnie. Właśnie dołuje mnie brak tej bliskiej osoby, dla której byłbym wazny ( bo wiem, że temu koledze byłem jako wlasciciel miejsca do spania i sponsor jedzenia chyba tylko potrzebny, a nie wazny dla niego- choć on twierdził co innego) . Są dni,w których myśli i tęsnota rozpraszaja mi myśli w pracy i trudno mi się na niej skoncentrować,na szczęście zwróciłem się ku Wierze, codziennie chodze do Kościołą , modlę się i to mi pomaga się wyciszyć. Paradoksalne jest to ,że wieczorem , gdy jest ciemno ,jestem sam w domu czuję sie na ogół najlepiej ( choć to chyba wówczas depresja powinna mnie najbardziej dopadac),bo wierzę, że Bóg pomorze rozwiazac mi moje problemy. Nie mam kłopotow ze snem, obniżenia samooceny,poczucia winy, ie jestem ani bardziej osowiały, ani bardziej pobudliwy niz wczesniej , nie izoluję się od ludzi-prowadze takie same kontakty towarzyskie jak wczesniej ,(chodze na imprezy i urzadzam je w domu ), nie mam mysli samobójczych.Chcę udać się w przyszłym tygodniu do specjalisty ( wczesniej myslałem ,że po 2 tygodniach samo przejdzie) , choć wiem,że na konsulatcje poczekam kilka miesiecy z powodu długiej kolejki chetnych. Moim zdaniem jednak to bardziej sprawa dla psychologa, niż psychiatry i nie wymaga leczenia farmakologicznego. 8 lat temu tez miałem trudny okres i przez ponad 2 lata uczeszczałem na sesje do psychologa i bardzo mi to pomogło,tyle,że nie z powodu depresji, ale nadmiernej nadpobudliwości werbalnej. Mysle,że jezeli zdołam sie teraz tam zapisac i dam czasowo radę tam chodzić ( pracuje poza miejscem zamieszkania i nie wiem, czy zdomał zapisac sie na wieczorne sesje), to tez mi pomoże . Jezeli ktoś przebrnał przez ten elaborat , to może pomoże mi wyjasnić,czy to już jest powazna depresja ,czy jeszcze tylko przygnębienie po starcie bliskiej ( chyba najblizszej ) osoby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Wygląda na to , ze najbardziej doskwiera Ci samotność. Na szczęście to można zmienić. Jesteś młody , zacznij robić cos , cZego nie robiłeś do tej pory..Może jakis sport ? Nie wiem , Ty będziez wiedział lepiej.Nie marnuj życia , na niepotrzebne rozważania tylko po prostu żyj..Pracujesz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , chciałbym uzyskać poradę psychologa , ponieważ coraz bardziej zaczynam bać się o siebie. Mam niespełna 16 lat , a coraz częściej odechciewa mi się wszystkiego , szkoła i staranie się o przyszłość traci sens , wiem że to jest ważne ale zawsze tłumacze to sobie w taki sposób , że i tak kiedyś umrę i mi się to nie przyda. Mam wadę wymowy przez co bardzo trudno mi jest rozmawiać z kimś kogo nie znam , a nawet czasami jeżeli znam kogoś to staram się szukać innych słów, wyrazów żeby tylko nie było słychać tej wymowy.

Jak idę przez ulice i ktokolwiek się śmieje , odrazu robi mi się zle i chciałbym jednym słowem zniknąć , ponieważ mam wrażenie , że te wszystkie wyśmiewania sa ze mnie . Mam grono przyjaciół , ale i z nimi boje się rozmawiać w obawie , że gdy mnie przy nich nie ma obgadują mnie i jestem tematem żartów. Biore leki na sen , ale nawet gdy uda mi sie usnąć to budze sie najcześciej koło 2 badz 3 i przewracam się z boku na bok . Często boje sie sam nie wiem czego , mam mdłośći. Udaje kogoś kim nie jestem , tylko dlatego żeby być akceptowanym , chociaż wiem , że znajomi lubią mnie takiego jaki jestem ale nie moge z tym skonczyć. Bardzo często mówie sobie , że bede już sobą ale nie moge. Bardzo mnie boli też to , że ranie dziewczyny chociaż nie chce tego , naprawde . Mam jako takie powodzenie co mnie samego dziwi , ale ściska mnie w sercu jak krzywdze te dziewczyny , gdyż one uznają , że sie nimi bawie. Bardzo zle mi jest z ta świadomościa. Wiele złych rzeczy zrobiłem w życiu , chodzi mi tu w szczególności o te które zraniły moją mame. Jak o tym myśle to chciałbym się zabić , bo to jest bardzo dobra kobieta , a ja ją tyle razy zraniłem. Czuje sie jak ktoś najgorszy , nie mam już sam do siebie szacunku.Uczęszczałem do psychologa , ale z innych przyczyn. Bałem sie z nim o tym porozmawiać , bo myśle że uzna mnie za jakiegoś dziwaka. Jak pije alkochol czuje sie lepszy co też mnie martwi bo wiem , że to nie jest wyjście. Zrobiłem już wiele testow na depresje miedzy innymi skale depresji Becka i wiem , że nie moge sie do końca nimi kierować ale wychodzila mi ćiężka depresja , dlatego napisalem tutaj bo tak jak pisalem powyżej boje sie pojść do psychologa. Wiem ze to jest trudne przez internet ale proszę chociaż tak mniej więcej stwierdzić czy to jest depresja. Tak na marginesie spotkało mnie w życiu już wiele złych rzeczy i uznaje to jako kare za to , że żyje i sie tak zachowuje , spodziewam się że bd jeszcze gorzej . Probowalem się zabić , ale nie mogłem i po próbie samobujczej czulem sie coraz gorzej. Nie jestem juz tym kims , kim bylem kilka lat temu . :(:(:(:(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lolek b, Witam.Czytałam Cię z narastającym smutkiem.W Twojej sytuacji najlepiej,a raczej jedyne wyjście jest żebyś się zgłosił do lekarza.Coś się dzieje bezwątpienia,ale nie oczekuj od kogokolwiek z nas,ze postawi Ci diagnoze,sami jesteśmy pacjentami.Jesteś niepełnoletni więc musisz zgłosić się z którymś z rodziców.

 

Też mam wade wymowy ;)

 

Uściski.Kasia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestan udawać chama i idiotę , a zacznij być sobą. Jak masz sie dobrze czuć , kiedy żyjesz w sprzeczności z samym sobą??.To rodzi frustrację i depresję. Cały czas grasz .Wyobrażam sobie jakie to męczące... Przestan ranić innych , przestaną cię męczyć wyrzuty sumienia , i poczujesz się lepiej.I idz koniecznie do lekarza. Jeśli masz ochotę pogadać , pisz do mnie na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

> Wieczne zmęczenie, ból wszystkiego, nieprzytomność - nawet w chwilach kiedy nie ma się być czym zmęczonym

> Problem z koncentracją, zapamiętywaniem nawet bardzo prosty rzeczy czy nawet rozmów z ludźmi, problemy ze słuchem. Przytomność jak na drugach czy kacu.

> Brak chęci do robienia czegokolwiek, obiecywanie samemu sobie że jutro się zrobi i sytuacja się powtarza. Jednocześnie ma się frustrację że się stoi w miejscu. Ale tak bardzo się nie chce i się nie widzi w tym sensu. Często odkładanie zrobienia kilku rzeczy za jednym zamachem na jeden dzień.

> Bardzo duża senność, długie "dochodzenie do siebie" po przespanej nocy (6-9h na dobę), dojście do siebie na góra dwie-trzy godziny i niesamowity atak senności

> Nic nie bawi, nawet zainteresowania, brak "pociągu" do nabywania nowych umiejętności czy robienia czegoś nowego

> Dobijanie tego co się dzieje w Polsce (zarobki, wyzysk, brak nadziei na normalne życie na normalnym poziomie).

 

To są objawy depresji czy ja poprostu tak mam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle że psycholog zalecany to sam wiem. Ale na razie mnie na go nie stać (+leki). A żeby było mnie stać muszę podjąć odpowiednie działania, które utrudnia powyższe obawy. A takie forsowanie wszystkiego i tak daje bardzo słabe efekty.

 

Bardziej szukam sposobów jak sobie poradzić z tym bez psychologa i leków,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Pytanie moje kieruje do dziewczyn cierpiących na depresję. Nie chce być źle zrozumiana, ale trapi mnie pewna rzecz, dlatego wolę zapytać wprost.

Czy często, podczas depresji zdarzają się Wam problemy z reagularnością cyklu miesiączkowego? Pytam, ponieważ mój cykl jest okropnie rozregulowany. Byłam u lekrza, przyjmowałam drobne leki, ale poprawa była tylko podczas ich przyjmowania. Lekarz zapewnial, że wszystko wróci do normy po pewnym okresie przyjmowania leków- i nic. Niestety to nic nie dało... Jeżeli Was też dotyka taki problem, to powiedzcie, czy rozmawialiście na ten temat ze swoim terapeutą?

Serdecznie pozdrawiam i prosze o odpowiedź.

ona_22

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam dokładnie tak jak Ty... strasznie rozregulowany cykl. Też brałam leki na wywołanie i inne hormonalne ale jak tylko odstawiałam to na nowo problem wracał.

Z tym że ja poza depresją miałam też duże problemy z odżywianiem i myślę, że głównie niedożywienie rozregulowało wszystko.

Potem jadłam za trzech a i tak problem pozostał. Zwiedziłam sporo gabinetów lekarskich, sporo badań zrobionych (wyniki wyglądały nieciekawie) i po naprawdę długim czasie starania o to, żeby doprowadzić siebie do ładu udało się jakoś mniej więcej wyregulować cykl... ale wyników już nie robiłam, boję się ;P

 

A jak to wygląda u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×