Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

 

Teksas, a Ty jak sobie z tym radzisz? Czy masz jakieś sprawdzone sposoby? Ja zauważyłam u siebie, że rano, kiedy wstaję nagle, od razu po przebudzeniu, to jest masakra... odruch jest bardzo silny. Jeśli jednak wyłączę budzik, poleżę kilka minut i dopiero potem wstanę, to jest lepiej. Ale w zasadzie jest to jedyna sytuacja, w której ten odruch może się zmniejszyć. W pozostałych jest nie do opanowania.

Trochę zmieniłam dietę, jest jakby mniejszy (nie jem czekolady, mniej pieczywa, więcej owoców itp.)

Neurolog twierdzi, że u mnie to jest na tle nerwowym.

 

U mnie też. Biorę lek i chodzę na terapię. Ale odruch i tak czasem jest. Jakoś to staram się zwalczyć.

 

A nie masz problemów z np. leczeniem zębów? u mnie ten odruch uniemożliwia leczenie, jedynie na podtlenku azotu mogę...

Chyba powinnam wybrać się na terapię. Psycholog, neuropsycholog czy psychiatra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, z leczeniem zębów nie mam problemów. U mnie ten odruch jest od środka bardziej, a nie od zewnatrz. I to się zdarza np. dwa razy w ciągu tygodnia, w różnych momentach, trwa np. dwie minuty i ustępuje. dziwne.

 

Jeśli u Ciebie to też jest na tle nerwowym, to powinnaś udać się do psychiatry. Psychiatra przyjmuje bez skierowania i decyduje o dalszym leczeniu (np. daje skierowanie do psychologa).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hantelek, odwiedziłam dwóch gastrologów, miałam gastroskopię w narkozie, wykluczono jakiekolwiek schorzenia tego typu :-( A leków antydepresyjnych nie biorę... Kurcze, już sama nie wiem, z czego to się bierze. Podejrzewam nerwy+alergia. Kiedy jem rzeczy z niską zawartością salicylanów i takie, które mają mało konserwantów, to czuję się lepiej. ALE- to też nie jest regułą. Czasem czuję się tak, jakby mój organizm prowadził niezależny żywot :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ostatnio, oprocz znajomego uczucia ogolnej beznadziei, doszedl silny lek. Pare dni temu mialam stresujaca sytuacje w pracy. Wszystko skonczylo sie dobrze, ale strasznie to odchorowalam. Mialam nieprzerwany bol w klatce piersiowej, ktory utrzymywal sie z tydzien, ze slabnaca intensywnoscia. Pamiec mi sie pogorszyla... trudno mi skupic uwage.. boje sie codziennosci, zwyklej odpowiedzialnosci za podstawowe sprawy.. mam katastroficzne mysli..

Bylam u psychiatry (chociaz po kilku latach roznych terapii nie ufam lekarzom ani psychologom), przepisal mi leki, ale nie wykupilam. Myslalam, ze sie pozbieram. Ale chyba wroce do niego, bo nic mi nie pomaga: zadne afirmacje, trening pozytywnego myslenia, ksiazki, kot, syn...

Nawet biegac nie mam sily..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam lat 34 kiedyś męczyłem się na zaburzenia depresyjne lękowe brałem seroxat ale od okolo 4 lat nie biorę żadnych leków od Psychiatry od czasu do czasu ratuje się hydroksyzyna gdyż właśnie parę lat temu zdiagozowali u mnie padaczkę ja to tak nazywam padaczka bez padaczki bo tyle razy mnie badali jak wzywalem karetkę by mnie zbadali gdyż źle się czułem i wyszło eeg nieprawidłowe z funkcją napadowa zawsze takie miałem i nigdy niediagnozowali padaczki na podstawie wyniku eeg ale ze ja miałem tyle epizodów szpitalnych to pomyśleli może to i przykleił łatkę padaczki zacząłem brać finlepsin 200 retard ...400 rano i 400 wieczorem ale ja jk zwykle sobie wkrecam że zaduza dawka i brałem 2 razy po 200 niraz mniej i tak przez niecałe 3 lata i dolegliwości nerwicowe były padaczkowych nigdy heh teraz znów leżałem na neurologiem i zmienili mi na depakine zacząłem brać bo wszystkiego sprobuje ale moje dolegliwości i smutek w sobie pojawiają się mam nieraz tak że muszę na siłę coś robić a w głębi ciała nie mam na to ochoty jakby coś mnie blokowało często boli mnie głowa po prawej stronie taki denerwujące klujace uczucie pRomieniuje do oka ogólnie to mam duży problem bo sobie dużo wkrecam tak sobie myślę gdyby były mistrzostwa świata we wkrecaniu sobie różnych rzeczy wygrał bym i przejmowania się swoi stanem zdrowia już tyle razy umarłem a żyje dziwne nie mialem robiony ostatnio rezonans głowy choć termin mam na mają zrobiłem teraz prywatnie bo wkrecalem sobie różne rzeczy w gruncie rzeczy nie odbiega od normy od poprzedniego sprzed 3 lat jak to jest że człowiek czuje się źle to szuka przyczyn a one są chyba tylko w głowie nawiązując mam wachania nastroju zdarza mi się po płakać a chęć do życia mam ogromną choć męczy mnie to strasznie mnie to zmieniło jestem takim innym człowiekiem przestałem całkowicie pić alkohol choć i tak piłem okazjonalnie ale co zrobić jak zaraz bym sobie nawkrecal teraz do troszkę mecze bo albo ta depakine mnie przybija albo borykam się z tymi zaburzeniami depresyjnymi bo stan mój jest d dupy okolo półtora miesiąca nawet jak w szpitalu leżałem byłem taki przygnębiony kochani poradzić coś możecie proszę was chciałbym żyć na 100procent

 

 

C

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarzemnie jestem :D skoro piszesz ze przyjmujesz leki wnioskuje ze byłes u psychiatry? bo skoro tak to on powinien Ci wyjasnic co Ci dolega wytłumaczyc jak sobie z tym poradzic zapisac ewentualnie na terapie...skoro wszystki badania neurologiczne wyszły oki nie masz sie czy martwic to Twoja psychika płata Ci figle..słuchaj ja juz sobie nie radziłam wymyslałam tysiące choróbdo tego zawroty głowy kołatanie serca paniczny lek, najlepsze rozwiązanie to wizyta u psychiatry mi pomógł to zrozumiec - zapisał proszki dał nadzieje ze z tego sie wychodzi i mozna normalnie zyc.... :D ( a co do depresji przez tydzien nie jadłam nie wychodzilam z domu było mi wszystko jedno co sie ze mną dzieje tak to u mnie sie objawiało gdyby nie moja mama kto wie co by było ) przeszło-Tobie tez przejdzie ale musisz sie leczyc pozdrawiam:)

Wpełni się z tobą zgadzam tylko lekarz może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, od roku leczę się z powodu nawracającej nerwicy i stanów lękowych. Zwykłe codzienne sytuacje powodują, że strasznie się stresuję i boję wychodzić do ludzi. Chciałbym normalnie funkcjonować i znaleźć pracę ale z tą chorobą wszystko wydaje mi się niemożliwe. Chodziłem kiedyś do psychologa ale jego terapie jakoś na mnie nie podziałały. Może znacie w Warszawie dobrego psychologa, który pomoże mi wyjść z tej trudnej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje objawy to:

brak odczuwania jakichkolwiek emocji poza smutkiem czasem złością

brak apetytu/spowolniony metabolizm

ciągłe zmęczenie i szybka męczliwość

chroniczny ból głowy

uczucie zimna ostatnio

brak koncentracji

roztrzepanie, zapominanie

szczękościsk, napięcie i lęk wolnopłynący

Czy ktoś może jakimś cudem mógłby poradzić, co mogłabym zrobić? Biorę leki od 4 miesięcy i do tej pory nie ma żadnej poprawy. Ponad miesiąc temu zmieniłam wenlafaksynę na duloksetynę, którą od tygodnia biorę w dawce 90 mg do tego 225 mg pregabaliny i 25 mg kwetiapiny. Chciałabym w końcu przestać tu na forum narzekać, opowiadać o swoim smutku a zacząć czuć się lepiej. Studiuję i boję się, co będzie jeśli mi się nie poprawi. Pierwszy semestr jakoś się prześliznęłam, ale dalej tak się nie da a poza tym nie chcę tak, chcę się rozwijać. Nie mogę się uczyć, bo przyszłam dzisiaj tak wyczerpana, że mam siłę jedynie leżeć i wciskać klawisze klawiatury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@gosia17, też studiuję, i też pierwszy semestr doprowadził mnie do totalnego wykończenia psychicznego i fizycznego. Jeśli zdecydujemy się na leki to ważne by były one dobrze dobrane. Na tym najlepiej będzie znał się lekarz. Nie zawsze od razu trafi się w ten lek, który będzie na Ciebie najlepiej działał. Od siebie dodam, że kwetiapina to neuroleptyk, i jeśli nie chorujesz na schizofrenię i CHAD, tylko na lęki/nerwice/depresję itd. to nie wiem co ona robi w tym zestawieniu. Też mi kiedyś psychiatra przepisała neuroleptyk wspomagająco w małej dawce, i nawet przez jakiś czas było lepiej, ale zbyt po nim tyłem i zamykałem się na świat.

 

Wenlafaksyna i Duloksetyna z jednej strony mogą na plus działać bardziej aktywizująco, ale na minus bardziej potęgować lęki i nerwicę. Oczywiście każdy człowiek to inny przypadek. Ja na przykład, mimo, że potrzebowałbym czegoś co by mnie bardziej otworzyło na świat, pobudziło do działania, to jednak tego nie stosowałbym, bo najprawdopodobniej spotęgowałoby to moją nerwicę. Zdecydowałem się na paroksetynę, i jej profil uspokajający to był dla mnie najlepszy wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek

kwetiapinę mam na spanie, bo zarówno duloksetyna jak i wenlafaksyna rozwalają sen. Choruję na depresję - to mój główny problem a inne wg są wtórne. Jak mam depresję i objawy, które wymieniłam to pojawia się też lęk, co jest raczej normalne i nie do końca bezpodstawne. Brałam już trochę leków, wenlafaksyna fajnie zadziałała w wakacje, co było dla mnie dużym pozytywnym szokiem, bo wcześnie brałam jakieś 2 lata bez sensu fluoksetynę, która za drugim podejściem już nie działała. Tak samo mam wrażenie dzieje się i z wenlafaksyną i duloksetyną, bo w wakacje brałam obie substancje, skutków ubocznych poza brakiem libido i problemami ze snem nie było natomiast teraz jest ich więcej a działania pozytywnego zero. Zwiększyłam tydzień temu tę duloksetynę i pregabalinę i próbuję mieć nadzieję, że może to coś da. A może przyjdzie wiosna a potem lato i znów będzie lepiej? Jednak pogoda i słońce dużo u mnie dają. Za to okres od października do maja to u mnie kolejne nasilone epizody depresyjne niezmiennie od 3 lat. Zresztą mam już na tyle doświadczenia, że wiem co moga leki a co mogę ja i pozytywne zmiany w moim życiu. Potrzebuję dobrych, wspierających i szczerych relacji z ludźmi, których praktycznie nigdy u mnie w życiu nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za to okres od października do maja to u mnie kolejne nasilone epizody depresyjne niezmiennie od 3 lat. Zresztą mam już na tyle doświadczenia, że wiem co moga leki a co mogę ja i pozytywne zmiany w moim życiu.

 

Myślę, że to jest bardzo ważne. Znać swoją chorobę. Zauważyłam, że odkąd pogodziłam się z tym, że od listopada do kwietnia mam epizod depresyjny (w tym najsilniejszy w lutym), o wiele lepiej to znoszę, bo nie tracę energii na niepotrzebną szamotaninę i kiedy czuję się źle, to po prostu czuję się źle i nie panikuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

men, u mnie początek był inny. Wszystko zaczęło się od lekkiego zubożenia emocji, a potem doszła ataksja oraz ruchy mimowolne (ciągłe zrywy miokloniczne, drżenia), które minęły po dożylnym podaniu relanium. Potem zacząłem być bardzo powolny, wydawało mi się, że po prostu cały świat jest dla mnie zbyt szybki, przez ataksję miałem dziwny chód, ponieważ normalnie traciłem równowagę, zaczęła powoli spadać chęć, zacząłem szukać chorób, w związku z osłabieniem emocji, anhedonią oraz objawami somatycznymi zaczęły nadchodzić złe myśli. Wtedy również zaczęły się zaburzenia snu, które wyglądały jakoś tak, że przez 3-4 godziny miałem problem rano z zaśnięcie, potem spałem dopóki mnie rodzice nie obudzili i potem w środku dnia znowu szedłem do spania. Było to takie trochę połączenie bezsenności i nadmiernej senności. Z apetytem była dziwna sprawa. Niby mogłem jeść, ale nie widziałem tego sensu, ponieważ mój smak był mocno przytępiony, ale jeść musiałem, ponieważ bałem się, że mnie zamkną w psychuszce. Moje spowolnienie psychoruchowe nie wynikało z braku energii, ale z braku motywacji. Czułem się, jakbym miał wybuchnąć energią, ale mało kiedy się ruszałem, ponieważ nawet sam nie wiedziałem, czy w danej chwili potrafię się ruszyć, czy też nie. Zacząłem uważać, że zostałem potępiony i nic mnie już nie uratuje, ale jednocześnie sam już nic nie wiedziałem, ponieważ moje myśli były sprzeczne i nie miałem jasnego poglądu na nic, ponieważ miałem ciągle ambiwalencję i ambiwatendencję. Nie dominował u mnie smutek. Zdarzał się czasami, ale przyjmował wtedy formę melancholii. Dominowała u mnie pustka, a czasami czułem coś jakbym czuł coś co powinno być przyjemne, ale zostało przykrywane przez coś negatywnego. Czułem dwie przeciwstawne emocje jednocześnie, czyli najgorsze co mogę sobie w ogóle wyobrazić. Stan ten zaczął mijać gwałtownie po niecałych trzech tygodniach stosowania Escitalopramu 10mg. Minęła wtedy ataksja, spowolnienie psychoruchowe i nareszcie poczułem jakąś przyjemność.

 

Myślę, że mój przypadek zaczął się od depresji maskowanej, a potem ewoluował w coraz to mocniejszą. Coś mi ogólnie w nim nie pasowało, wydaje się dosyć niecodzienny, ale podobno według psychiatry był on dosyć typowy dla depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pierwsze dwa epizody depresyjne przebiegały bez żadnych zaburzeń snu.

"Według klasyfikacji ICD-10, aby stwierdzić występowanie epizodu depresyjnego, muszą występować przez co najmniej dwa tygodnie przynajmniej dwa z trzech poniższych objawów:

 

- obniżenie nastroju,

- utrata zainteresowań i zdolności do radowania się (anhedonia),

- zmniejszenie energii prowadzące do wzmożonej męczliwości i zmniejszenia aktywności,

 

oraz dwa lub więcej spośród następujących objawów:

 

- osłabienie koncentracji i uwagi,

- niska samoocena i mała wiara w siebie,

- poczucie winy i małej wartości,

- pesymistyczne, czarne widzenie przyszłości,

- myśli i czyny samobójcze,

- zaburzenia snu,

- zmniejszony apetyt."

Nic nigdzie nie pisze, żeby zaburzenia snu był konieczne w zdiagnozowaniu depresji. Każdy przechodzi depresję inaczej. Jedni są smutni, drudzy nic nie czują. U jednych dominują zaburzenia snu, a np. u mnie dominowały zaburzenia konwersyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

men, czy ja mówię, że nie Masz racji? Zgadzam się z Tobą, tylko chciałem napisać o tym, że u nie każdego tak to wygląda, ale czytałem już wcześniej o tym, o czym pisałeś i nie przeczę temu. U mnie również były zaburzenia snu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u mnie problemy ze snem poprzedzały epizody depresyjne, nie wiem czy zawsze, bo niekiedy byłam na lekach nasennych, ale od tego się zazwyczaj zaczynało, choć za pierwszym razem raczej mogłam spać i chciałam, żeby już jak najszybciej była noc a mój sen zakłócał tylko strach, że trzeba będzie wstać i czy dam radę to zrobić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

men, tak w ogóle dziękuję za artykuł. Znalazłem coś, co mnie dosyć ciekawiło:

"...nadmierna senność (15%) występująca w ciągu dnia.

Może być ona „sennością z odbicia” jako bezpośrednie następstwo braku snu lub jego

złej jakości w ciągu nocy. Wydaje się zatem, że nie można odgraniczyć bezsenności

w nocy i nadmiernej senności w dzień od związku tych zaburzeń z depresją. Nie

stwierdzono, by nocna bezsenność w depresji wykluczała nadmierną senność w dzień. "

To zaburzenie mnie dotyczyło. Poprzedni epizod zaczął się u mnie od dolegliwości somatycznych, a więc postanowiłem, że gdy się jakieś pojawią i nie będą miały żadnego medycznego uzasadnienia, to pójdę jak najszybciej do psychiatry. Po przeczytaniu tego chyba zacznę również większą uwagę zwracać na sen. Może kupię opaskę Xiaomi Mi Band 2, aby sprawdzała głębokość mojego snu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Men.

 

W każdej historii jest jakieś ziarnko prawdy. Niestety już tyle zaburzeń się mnie łapie, że nie chciałbym by jeszcze stwierdzono depresję.

Jednak myślę (i nie tylko ja), że problemy i niska potrzeba kontaktu z ludźmi oraz obniżony nastrój (lub uczucie pustki), brak celów itd. biorą się głównie z lęków, nerwicy natręctw i fobii społecznej oraz zaburzeń osobowości. Podejrzewane też były zaburzenia schizotyczne/schizoidalne. Wszystko to lepiej się pokrywa i tworzy obraz choroby jak dla mnie, niż depresja.

 

Nie kojarzę też abym miał jakieś specjalne epizody z mocno obniżonym nastrojem. Oczywiście, zdarzały się naprawdę kiepskie dni, ale to zawsze miało jakieś pokrycie w rzeczywistości. Jedyne co mnie czasem niepokoi to to, że czasem mam wyraźnie podwyższony humor, który jest sztucznym uczuciem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co mnie czasem niepokoi to to, że czasem mam wyraźnie podwyższony humor, który jest sztucznym uczuciem.

To jest okropne. Wtedy Ty wiesz, że to jest sztuczne, ale otoczenie myśli, że wymyślasz, bo przecież jesteś szczęśliwy itd., podczas gdy to wszystko jest tylko pewnego rodzaju niezbyt kontrolowaną maską. To bywa jeszcze gorsze niż smutek lub pustka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×