Skocz do zawartości
Nerwica.com

Usłyszeliście "przepraszam"?


SamiraQ

Rekomendowane odpowiedzi

Moja matka po kilku latach powiedziała przepraszam, kiedy zobaczyła jak mi to wszystko spieprzyło życie. Powiedziałam jej jak się z tym czuję i że nie mam do niej żalu, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Ale ostatnio mi wypomniała, że robię z tego tragedię, a to jest przecież w co drugim domu i ludzie jakoś z tym żyją. I znów poczułam się winna... :( A Wy? Wybaczyliście, usłyszeliście przepraszam, staracie się zapomnieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na "pożegnanie" usłyszałam od swojego ojca alkoholika, awanturnika- "będę rozpowiadał na mieście, że jesteś wariatką!!!" .

Przepraszam ? On nie ma za co przepraszać, w końcu nie on pił, nie on wyzywał, nie on wykańczał psychicznie, nie on rozwalał w domu meble...

To ja urodziłam się nie taką córką jakiej zapewne by chciał... Według mojego ojca, to ja powinnam przepraszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie usłyszałem przepraszam, choć często bardzo tego chciałem. Jestem dzieckiem i to ja odpowiadam za choroby rodziców, to moja wina, że taki jestem. Przecież inni sobie radzą, tylko ze mnie takie dziwadło wyrosło. Inni rodzice też swoje porażki zrzucają na dzieci... przecież to normalne. Może normalne, ale mi z tym źle. Mam taką refleksję, że choroba jest nazywana dziś czymś normalnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem dzieckiem i to ja odpowiadam za choroby rodziców, to moja wina, że taki jestem. Przecież inni sobie radzą, tylko ze mnie takie dziwadło wyrosło. Inni rodzice też swoje porażki zrzucają na dzieci... przecież to normalne

Rok czasu walczyłam z tym na terapii..... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale usłyszałem że jestem niewdzięcznym skurwysynem i jak mi się nie podoba to żebym się wyprowadził może być? Że ja to mam się dobrze, że nikt inny nie ma się tak fajnie jak ja, że moje życie jest przecież idealne... :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co na siłę oczekiwać słowa przepraszam. Najważniejsze jest to żeby wybaczyć i żyć dalej, to powie wam każdy terapeuta. A Wy zbieracie się tu i złorzeczycie na swoich rodziców, ze pili, że nie radzili sobie z emocjami, przez co i was ranili, ale pamiętajcie żebyście czasem i wy nie popełnili podobnych błędów, co wasi rodzice. I zastanówcie się czy wasi rodzice nie byli ofiarami waszych dziadków, jeśli rozumiecie o czym mówię.

 

Ja swoim rodzicom wybaczyłem, i wiem że też im dopiekłem, a rozpamiętywanie i rozdrapywanie starych ran nie ma sensu, ba nawet pogłębia zły stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harpagan83 mówisz o powtarzaniu schematów, dokładnie wiem o co Ci chodzi. Ale to jest lekko wkurzające jak ktoś do siebie nie doprowadza w ogóle myśli że mógł gdzieś popełnić jakiś błąd i tu nie chodzi tylko o rodziców ale głownie o ludzi. Nie liczę na to że kiedykolwiek usłyszę coś dobrego, w moim przypadku tak się zapewne nie stanie - ba nawet tego nie chcę już. Mam tylko nadzieję że kiedyś będą mi oni zupełnie obojętni i nie będą miał z nimi żadnego kontaktu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie usłyszałam, ale nie wiem właściwie od kogo miałabym usłyszeć bo jest cały łańcuszek takich osób. Czy tylko od alkoholika czy również od osób współuzależnionych. W każdym razie nie usłyszałam i nie oczekuje tego bo w sumie co to mogłoby zmienić? Jakbym miała teraz dziecko to ja bym musiała gorąco przepraszać go za to, ze go urodziłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No co się stało to się nie odstanie, trzeba żyć dalej w międzyczasie może jakaś terapia żeby sobie poukładać te sprawy i żeby broń boże nie powtarzać schematów.

 

Apii za co niby miałabyś przepraszać te dziecko? Puki mu żadnej krzywdy byś nie wyrządzała, wychowywała byś go bez żadnych "dodatków"(mówię tu o sytuacjach w domach DDA/DDD) i dawałabyś mu miłość to nic by nie stało na przeszkodzie żeby wyrosło to dziecko na silną, zdrową osobę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeprosiłam własne dziecko, może nie wprost. Nasłuchałam się... a jak to bolało... ale to co usłyszałam pomogło wziąć się w garść i przestać krzywdzić. Zaznaczam, że w domu nie ma alkoholu, awantur. Było tego trochę jak trwałam w toksycznym małżeństwie z mężem a "tatusiem" mego syna ale starałam się żeby syn nie oglądał tych sytuacji. Tatuś chcial mieć zycie spokojne, bez problemów a jak problem był to musiałam dziecko chronić kłamstwem bo rozwiązanie z jego strony było tylko jedno - lanie. Popełniłam wiele błędów, podstawowym był brak rozmowy, brak pytań. Ja nakazywałam! Ma tak być! Nie pytałam co się dzieje że nie chodzisz do szkoły, ja od razu karałam. Nie zmienię tego, nawet tego nie chce, bo tego nie da się już zmienić. Staram się za to teraz z całych sił pomóc i wspierać. Daleko mi jeszcze do ideału bo wiele rzeczy tak trudno zrozumieć ale paradoksalnie mam teraz z synem dużo lepszy kontakt niż w dzieciństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjechałam na parę dni do domu... Bałam się całą drogę w busie. Weszłam... Moją mamę oczywiście boli głowa. Oczywiście ze zmartwień przeze mnie. Nalała mi talerz zupy i choć nie miałam apetytu musiałam zjeść. A ona cały czas siedziała z boku. "Schudłaś!" "Dlaczego nie załatwiłaś czegośtam?!" "Kiedy Ty sie dowiesz czego chcesz od życia?!" "Nie mogłaś wstać wcześniej i wcześniej przyjechać?!". Czasami mam ochotę zwymiotować do tego samego talerza z którego jem. Tylko tutaj moge coś takiego powiedziec... Znowu przepłaczę pół nocy... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SamiraQ a skąd wróciłaś? No niestety tak to jest że w naszych "domach" cały czas ma do nas ktoś jakieś "ale"... Smutne lecz prawdziwe. Często w książkach widuje zdania typu "wyprowadzić się jak najdalej od rodziców i żyć swoim życiem", "opuścić toksyczne środowisko" itd. I mają zapewne rację autorzy takich publikacji, lecz to jest kurewsko trudne, zwłaszcza jak się nie ma stałego dochodu, wystarczającej ilości pieniędzy itp. Jak masz możliwość to spróbuj tego, pewnie to pomoże ale i tak nie rozwiąże wszystkich problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, zastanawiam się, co mnie powie terapeuta. Ja jak miałam 15 lat to wiedzialam ze musze stad uciec, bo inaczej sie zabije. Wyprowadzilam sie, zamieszkalam w internacie. Plakalam po nocach bo sie bałam, ale cieszyłam sie ze mi sie udało... Ale zaczęło się podwójne życie. Moi rówieśnicy kłócili się z rodzicami o to, czy mogą wyjść na impreze. Ja nie musiałam, moi o niczym nigdy nie wiedzieli. Moja mam do tej pory myśli, że nie imprezuję itd. Wszelkimi silami próbuje się utrzymać w Krk, bo ciągle słyszę, że najłatwiej byłoby, gdybym wróciła do domu, bo przecież "w domu nie jest aż tak źle". A ja jestem silna w swojej słabości. Jak wyprowadzałam się z domu to zwizualizowałam sobie hasło "Nigdy tu nie wrócę" i ono ciągle się tam świeci... To wszystko jest takie trudne... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to jest lekko wkurzające jak ktoś do siebie nie doprowadza w ogóle myśli że mógł gdzieś popełnić jakiś błąd i tu nie chodzi tylko o rodziców ale głownie o ludzi.

 

Dobrze to znam. Moi rodzice nie byli idealni, rozstali się, mają nowych partnerów, w domu wiecznie pusto i cicho, to wszystko się działo jak ja i mój brat mieliśmy po naście lat, ja w gimnazujm, on pod koniec podstawówki i oboje teraz jesteśmy lekko "nienormalni" ;)

 

Nigdy nie chciałam przeprosin, ale miałam taki okres jakiś czas temu, że wygarniałam obojgu ich błędy jak leci, bo byli przekonani, że wszystko co robili było ok, albo sprawiali takie wrażenie... Kilka awantur, kilka rozmów i mnóstwo łez, ale to oczyściło między nami atmosferę. I to nie było na zasadzie: przeproście mnie. Raczej: uświadomcie sobie jak się przez was fatalnie czułam! Już wiem, że im to uświadomiłam. Dopiero to mnie uwolniło od jakichś oczekiwań wobec nich, już niczego nie oczekuję, atmosfera jest czysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, mnie też chodziło bardziej o wyjaśnienie. Ale po usłyszeniu przepraszam i że ona tego żałuje usłyszałam stertę pretensji do siebie. I tak od ponad pół roku... albo dłużej. Boję się odbierać od niej telefonów, bo zawsze może wybuchnąć pseudo-awantura i usłyszę, jakim to jestem złym dzieckiem... To się nigdy nie skończy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×