Skocz do zawartości
Nerwica.com

Usłyszeliście "przepraszam"?


SamiraQ

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedziałem przepraszam, bo tyle razy ile prze ze mnie rodzina była wkurzona to ja nie wiem XDDD Chyba jestem najbardziej dysfunkcyjną jednostką w rodzinie.

Ale nie nie jestem Seba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec biologiczny był alkoholikiem. Gdy miałem 6/7 lat już dokładnie tego nie pamiętam.

Odszedł od matki. Od tamtej pory zero z nim kontaktu.

Przepraszam nigdy nie usłyszałem i już nawet się nie łudzę na coś takiego.

Ja juz nie mam ojca ani matki.

Matka może nie pije, ale potrafi zrobić w domu piekło od tak.

Z tego co słyszałem od innych członków rodziny jestem kropla w krople identyczny z wyglądu jak mój ojciec gdy był w moim wieku.

Pewnie dlatego matka mnie tak nienawidzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek1996
Ojciec biologiczny był alkoholikiem. Gdy miałem 6/7 lat już dokładnie tego nie pamiętam.

Odszedł od matki. Od tamtej pory zero z nim kontaktu.

Przepraszam nigdy nie usłyszałem i już nawet się nie łudzę na coś takiego.

Ja juz nie mam ojca ani matki.

Matka może nie pije, ale potrafi zrobić w domu piekło od tak.

Z tego co słyszałem od innych członków rodziny jestem kropla w krople identyczny z wyglądu jak mój ojciec gdy był w moim wieku.

Pewnie dlatego matka mnie tak nienawidzi.

 

Współczuję. Sam mam ojca alkoholika, pił już jak zaczynałem do podstawówki chodzić. Nawet jak mnie nie było na świecie jeszcze zresztą i robi to do dziś.

Taki plus, że przynajmniej już nie ma awantur ostatnio w ogóle, ponieważ kiedyś potrafiło dochodzić do bójek między mną a nim, jeśli np zaczął mamę uderzać. Generalnie teraz nadal chla alkohol, ale na szczęście nie aż tak dużo jak kiedyś, bo głowa słabsza plus wiadomo, że organizm już nie wyrabia po tylu latach, więc maks trzy piwa wypije i mu wystarcza. Ale co z tego skoro jestem dda i będę do końca życia. Niestety.

 

Wracając jednak do Ciebie to nadal mieszkasz z matką jak rozumiem? Jest jakaś możliwość wyprowadzki czy coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec biologiczny był alkoholikiem. Gdy miałem 6/7 lat już dokładnie tego nie pamiętam.

Odszedł od matki. Od tamtej pory zero z nim kontaktu.

Przepraszam nigdy nie usłyszałem i już nawet się nie łudzę na coś takiego.

Ja juz nie mam ojca ani matki.

Matka może nie pije, ale potrafi zrobić w domu piekło od tak.

Z tego co słyszałem od innych członków rodziny jestem kropla w krople identyczny z wyglądu jak mój ojciec gdy był w moim wieku.

Pewnie dlatego matka mnie tak nienawidzi.

 

Współczuję. Sam mam ojca alkoholika, pił już jak zaczynałem do podstawówki chodzić. Nawet jak mnie nie było na świecie jeszcze zresztą i robi to do dziś.

Taki plus, że przynajmniej już nie ma awantur ostatnio w ogóle, ponieważ kiedyś potrafiło dochodzić do bójek między mną a nim, jeśli np zaczął mamę uderzać. Generalnie teraz nadal chla alkohol, ale na szczęście nie aż tak dużo jak kiedyś, bo głowa słabsza plus wiadomo, że organizm już nie wyrabia po tylu latach, więc maks trzy piwa wypije i mu wystarcza. Ale co z tego skoro jestem dda i będę do końca życia. Niestety.

 

Wracając jednak do Ciebie to nadal mieszkasz z matką jak rozumiem? Jest jakaś możliwość wyprowadzki czy coś?

 

 

No niestety nadal mieszkam. Próbowałem coś organizować w tym kierunku. Ale jak zawsze wszystkie moje plany spaliły na starcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek1996
Ojciec biologiczny był alkoholikiem. Gdy miałem 6/7 lat już dokładnie tego nie pamiętam.

Odszedł od matki. Od tamtej pory zero z nim kontaktu.

Przepraszam nigdy nie usłyszałem i już nawet się nie łudzę na coś takiego.

Ja juz nie mam ojca ani matki.

Matka może nie pije, ale potrafi zrobić w domu piekło od tak.

Z tego co słyszałem od innych członków rodziny jestem kropla w krople identyczny z wyglądu jak mój ojciec gdy był w moim wieku.

Pewnie dlatego matka mnie tak nienawidzi.

 

Współczuję. Sam mam ojca alkoholika, pił już jak zaczynałem do podstawówki chodzić. Nawet jak mnie nie było na świecie jeszcze zresztą i robi to do dziś.

Taki plus, że przynajmniej już nie ma awantur ostatnio w ogóle, ponieważ kiedyś potrafiło dochodzić do bójek między mną a nim, jeśli np zaczął mamę uderzać. Generalnie teraz nadal chla alkohol, ale na szczęście nie aż tak dużo jak kiedyś, bo głowa słabsza plus wiadomo, że organizm już nie wyrabia po tylu latach, więc maks trzy piwa wypije i mu wystarcza. Ale co z tego skoro jestem dda i będę do końca życia. Niestety.

 

Wracając jednak do Ciebie to nadal mieszkasz z matką jak rozumiem? Jest jakaś możliwość wyprowadzki czy coś?

 

 

No niestety nadal mieszkam. Próbowałem coś organizować w tym kierunku. Ale jak zawsze wszystkie moje plany spaliły na starcie.

 

Szkoda Twojego zdrowia i życia skoro ona unika alkoholi, ale też nie ma w porządku zachowania. Może poszukanie jakiejś pracy? Zamieszkanie u bliskiego znajomego przez pewien okres czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Szkoda Twojego zdrowia i życia skoro ona unika alkoholi, ale też nie ma w porządku zachowania. Może poszukanie jakiejś pracy? Zamieszkanie u bliskiego znajomego przez pewien okres czasu?

 

 

Wiem. Pracy szukałem w tym kraju ale się nie da.

Opisałem całą sytuację tutaj moją.

Znajomych nie mam. Zerwałem wszelkie kontakty z tym toksycznym środowiskiem. Bo zaczęli cpac, chlać na potęgę. I po prostu gdy ją wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym. Żaden pseudo znajomy nawet nie spytał się jak się czuję. Ani nawet mnie nie odwiedził.

Stwierdziłem że to nie są przyjaciele, tylko pijawki.

Jak oni mieli jakiś problem i chcieli się wygadać to byłem na każde zawołanie. Starałem się zawsze pomóc najlepiej jak potrafiłem.

Mój najlepszy znajomy. Z którym przyjazniłem się od 2 klasy podstawowej szkoły. Znalazł sobie nowych kolegów. Cpunów, alkoholików i przestał się do mnie odzywać.

To stwierdziłem nie ma sensu ciągnąć dłużej tej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Kiedyś tam - miałam może 8-10 lat - usłyszałam od ojca "przepraszam, już nigdy tego nie zrobię". Były łzy, zażegnywanie się, że już nigdy nie będzie pić, nie pobije mamy. To było przy wieczornym "paciorku", gdy jeszcze byłam naiwnym, wierzącym w "Bozię" dzieciakiem. W Bozię, która pomoże i sprawi, że "tata" się zmieni.

Ale niestety po jakimś czasie wszystko było znowu po staremu.

Kolejna pozorna zmiana miała miejsce około 2012 roku, po chorobie mamy i jej pobycie w szpitalu. Przez jakiś czas ojciec nie pił, nawet pomagał w domu i w ogóle. Ale potem znowu wszystko wróciło do "normy".

Kolejne zapewnienie, że wszystko będzie inaczej - 16 kwietnia 2016 - po tym, gdy wpadłam w jakiś szał i zaczęłam pakować swoje rzeczy, mówiąc, że w tej chwili wyprowadzam się na drugi koniec kraju. Wygarnęłam wszystko, że zniszczył nam życie, że mam przez niego depresję, że na pewno przez to nikt mnie nie lubi. Znowu zapewniał, że będzie inaczej. Ale tym razem już się nie łudziłam, nie uwierzyłam, że rzeczywiście coś się zmieni.

Ale się nie wyprowadziłam. Żałuję tego.

Bo od jakiegoś miesiąca czy dwóch jest znowu coraz gorzej. Pije już w zasadzie codziennie, odkąd dostał nową "pracę" - pracę, w której szef daje mu codziennie dwie butelki piwa, a raz w tygodniu wódkę. Zastanawiam się nawet, czy nie można by gdzieś zgłosić tego dziada, a tym samym zrujnować mu firmę i życie. Bo przez tego p*ierdolonego ch*uja z ojcem jest coraz gorzej i codziennie jesteśmy świadkami żenujących scen (które może widzą i sąsiedzi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkoholowi zawdzięczam jedyne szczęśliwe chwile w moim życiu. Mój, ehem ojciec był upośledzonym umysłowo pięciolatkiem uzależnionym od własnej mamusi, ale właśnie nie od alkoholu. Alkohol pozwalał mi zasnąć, pozwalać mi zapomnieć w jakie szambo wtłoczyła mnie choroba i to nie-alkoholowa choroba i zapewnić tani sposób na spędzanie wolnego czasu, który się nie nudził i dawał ciągle nieprzebrane pokłady satysfakcji. Teraz życie oduczyło mnie pić, nie ma sensu wracać. Szkoda, że życie tak okrutnie każe nałóg alkoholowy. Oczywiście w życiu bym się z tym nie próbował rozmnażać, zresztą po co się rozmnażać jeśli ma się zapasy zimnego piwa w lodówce? Było, minęło i to se ne vrati. Trochę szkoda, żyłem tylko wtedy kiedy piłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek1996

SmutnaTęcza Kurde... nieciekawa sytuacja, ale niestety życie z osobą, która ma chorobę alkoholową nie jest nigdy łatwe i zawsze będzie strach przed tym czy czegoś nie odwali, nie zacznie lecieć z pięściami do nas itd. Jeśli alkoholik sam nie chce się zmienić to możemy ustać na głowie i będzie miał to gdzieś. Zostaje jedynie wysłanie go na leczenie przymusowe. Myślałaś o tym?

Musisz działać, bo tłumaczenie, że robi źle, że alkohol mu rozwali wątrobę nic nie pomoże. Awantury też. Będzie nadal robił swoje, czyli chlał, okłamywał Ciebie oraz Twoją mamę.

Ewentualnie jeśli nie leczenie przymusowe to spakowanie serio walizek i zamieszkanie u kogoś innego z rodziny/jakiejś przyjaciółki czy coś w ten gust wchodzi w grę? Wtedy odpoczniecie z Twoją mamą. Przynajmniej jakiś czas.

 

Ja przechodzę to samo, ponieważ mam ojca alkoholika też, także wiem bardzo dobrze co czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj zadzwoniła matka mojego byłego partnera po 10 razie odebrałam telefon i wydusila przepraszam ale myślę że to już za późno i było to wymuszone sztuczne. tak że nie przyjęłam tego przepraszam powiedziałam jej o tym. ale do tej pory gdzieś ta wczorajsza rozmowa siedzi we mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety wprost nigdy nie usłyszałam słowa przepraszam. Czasem chciałabym to wszystko wykrzyczeć ile smutku, strachu, zagubienia było w moim dzieciństwie. Ile wstydu, upokorzenia, bólu, pustki. Jak bardzo tęskniłam za normalnością, za czułością, za ciszą... :(

Myślę,że mojego ojca nie stać na słowo przepraszam. Skoro nie pije już, to powinnam być wdzięczna i nie wracac do przeszłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie usłyszałam przepraszam, ponieważ osoby, które mnie skrzywdziły nie wiedzą, że zrobiły coś złego :yeah: Nie wiedzą też o moim cierpieniu, terapii, leczeniu i o tym, że żyję w stresie przed każdym wyjazdem do domu rodzinnego, a po każdym powrocie dochodzę do siebie 2-3 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałem "jak chcesz rzucić studia" (które i tak mi nic nie dadzą bo to gówno zaoczne tylko bo to żeby nie mówili że nic nie robię, chciałem podleczyć schizo) to możesz wypierdalać z domu. Fajna rodzinka XDDD

A najlepsze że wtedy babcia waliła kolejnego drina. Chyba odpysknę im że jak zaczną się leczyć na alkoholizm to wtedy może pójdę. ALE BĘDZIE BÓL DUPSKA :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też to kiedyś usłyszałem, na szczęście do dzisiaj mnie nie wypierdzielili z domu :D podobną sytuację miałem, bo akurat też akurat rzucałem szkołę zaoczną i też chodziłem tam tylko po to by nie było, że nic nie robię ;d Szkoda tylko, że jak chciałem wtedy iść do psychiatry to mówili, po co kasę tracić. Na szczęście z mamą mam cały czas dobry kontakt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, tylko u mnie sytuacja na tyle stabilna, że jednak do pracy mógłbym iść, ale Olsztyn to zadupie. Uczelnia nie podoba mi się bardzo mocno, tracić kolejne 2.5 roku mi się nie widzi, ludzie na uczelni wiedzą że jestem jebnięty (nie dość że koleś za mną coś mówił o parkinsonie to myślał że tego nie słyszę, to jeszcze nie wylogowałem się z FB i w wyszukiwarce było eeg, simple schizophrenia, i Marta Schizo XDDD).

 

Całe szczęście wydaje mi się, że nie jestem całkowicie brzydki. To jest jednak coś co się przydaje!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też nie usłyszałam i nigdy już nie usłyszę ponieważ główny winowajca nie żyje. chociaż... ja nie wiem, pewna nie jestem kto jest tym "głównym" - sporo ich tak w ogóle, a we mnie sporo też poczucia krzywdy - nie wiem czy to dobre (dla mnie) jest. zostawić to raczej trzeba, a przynajmniej się powinno. było-minęło, nie ma, nie istnieje. moje życie w moich rękach (TERAZ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak usłyszałem... Z rok przed jego śmiercią (ojca). Z perspektywy czasu widzę w nim biednego, zagubionego człowieka. Niepewnego siebie, zakompleksionego. Szkoda, że nigdy nie był na terapii. Za jego czasów nie było dostępu do takich materiałów, min. do internetu. Myślę, że to wszystko potoczyłoby się inaczej. Jeżeli czyta to jakiś ojciec/ matka to wiedzcie, że najważniejsze to być przy dzieciach. Nie musicie być bogaci, super wykształceni, piękni czy idealni, po prostu bądźcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×