Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zamknięta we własnym ciele - jak sie otworzyc? POMOCY!!!


wokalistka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Rok temu zdecydowałam się spełnić swoje marzenie (wbrew rodzicom) i postanowiłam uczęszczać na lekcje śpiewu. Mimo upływu czasu, ciężkiej pracy i łez nie uzyskuje jednak satysfakcjonujących wyników. Jestem o wiele gorsza od osób które zaczynały równo ze mną a nawet później. Mój problem polega na tym że nie potrafię się rozluźnić, wyluzować...nie mam dystansu do siebie ani do tego co robię. Jestem spięta ciągle śpiewam na gardle, a w głowie przelatują mi myśli "jesteś beznadziejna, nie dasz rady, nie zaśpiewasz, nic nie potrafisz" itd. Jedynym rozwiązaniem wydaje się rezygnacja z marzeń, bowiem bez otwarcia się, nie osiągnięcia rozluźnienia niczego się nie nauczę i niczego nie osiągnę. Ja jednak chce walczyć i chcę zmienić siebie - chce się otworzyć! Chce poczuć się wyzwolona, lekka i szczęśliwa. Problem w tym że nie wiem jak, nie wiem skąd ta bariera w mojej głowie, te destrukcyjne myśli? Dlaczego nie wierze w siebie? Wychowywana byłam twardą ręką mojego ojca, który wymagał natychmiastowych efektów i perfekcjonizmu we wszystkim co robię. Małżeństwo moich rodziców nie jest udane. Gdy byłam mała swoją flustrację i złość wyładowywali na mnie - bili mnie, a ponieważ sisotra jest chora dostawałam tylko ja. Zawsze byłam skryta, bardzo bardzo wrażliwa....

Cierpiałam na liczne wady wymowy m.in. na rotacyzm, sygmatyzm, nie potrafiłam poprawnie wypowiedzieć "l", "sz", "cz". Dzieci śmiały się ze mnie w szkole więc zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej - bałam się mówić, zabierać głos. Rodzice nic z tym nie zrobili, bo przecież "od tego sie nie umiera". Teraz jestem dorosła. Od półtora roku chodzę do logopedy moja wymowa jest o wiele lepsza. Jestem pewniejsza siebie, bardziej stanowcza ale nadal zamknięta.... Moje życie osobiste jest w opłakanym stanie - jestem samotna, nadal mam problemy w nawiązywaniu kontaktu z innymi ludźmi. Najchętniej siedziałabym w domu - tutaj czuje się bezpieczna i moge być sobą. Gdy tylko wyjdę na ulicę czuję się obserwowana, obmawiana przez ludzi, którzy przecież mnie nie znają. To jakaś paranoja - co robić?? Myślicie że wizyta u psychiatry była by pomocna?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wokalistka, myślę, że wizyta u psychiatry może być pomocna, gdyż on powie czy powinnaś chodzić na terapię do psychoterapeuty albo do psychologa.

Może on Ci przypisać leki, po którym to minie.

Warto spróbować.

 

Myślę, że wiele w życiu przeżyłaś i masz prawo do szczęścia, więc przydałoby się Ci pomóc, pójdź do psychiatry i on Ci powie co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że raczej psycholog niż psychiatra...Po co psychiatra skoro to wygląda na problemy typowo pschologiczne...odradzam trucie się lekami...gdybym mogła cofnąć czas, raczej bym po nie nie sięgnęła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też bym stawiała na psychoterapie

też mam wadę wymowy-jąkanie i też śpiewałam

choć normalnie niepotrafiłam powiedzieć ani jednego zdania płynnie to jak usłyszałam muzykę szło mi bez trudu, bo kochałam to co robie.Piszę Ci to abyś nie rezygnowała z marzeń,jak ja,jeśli kochasz muzykę i śpiew nie ma przeszkód.Idź na terapie i zacznij wierzyć we własne możliwości i talent,a to cenny dar ;)

i nie sp....rz tego :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Troszkę się rozglądnęłam za lekarzami, ale wizyty u psychologa ma dzień dzisiejszy mnie nie stać :-| Na skierowanie od lekarza rodzinnego raczej nie mam co liczyć. Zastanawiam się nad tym aby pójść do psychiatry po skierowanie do psychologa, można o takowe skierowanie poprosić?

Dziekuje za ciepłe słowa:) Pozdrawiam gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Wokalistka

Nie wiem, czy jeszcze tu zaglądasz, post napisałaś wiele miesięcy temu.

Ja podobnie jak koleżanka z wcześniejszego postu uważam, że trucie się lekami i wizyta u psychiatry, to ostateczność.

Na pewno pomogłaby Ci, dałaby Ci wsparcie terapia u psychologa, ale jak piszesz - nie stać Cię na taki wydatek, zresztą niemały, ponieważ jedno spotkanie nie wystarczy, to musi być sesja przynajmniej 4-7 spotkań.

Poza tym trafić na dobrego psychologa to też los na loterii.

 

Jednakże z Twojego postu ja Wokalistko odczytuję Twój duży determinizm i jestem przekonana, że dasz radę sama się z tym problemem uporać - na pewno warto spróbować.

 

Współczuję Ci tego, co przeżyłaś w rodzinie. Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale tak jest w wielu domach.

Super, że chodzisz do logopedy i widzisz efekty tych zajęć.

Super, że masz marzenia - chcesz nauczyć się dobrze śpiewać. Na tym wyzwaniu można wiele zbudować.

Jest w Tobie siła i motywacja, a ona góry przenosi. Tylko pozwól jej istnieć nadal.

Nie rezygnuj.

 

Nie przejmuj się, że inni choć zaczynali razem z Tobą naukę śpiewu, osiągają lepsze efekty.

Każdy człowiek ma indywidualne tempo, niekoniecznie w tym samym czasie osiąga to, co inny.

Jedni szybciej, a jeszcze inni wolniej niż TY.

 

Nie rezygnuj z tych umuzykalniających zajęć, ja w nich widzę wielką szansę dla Ciebie.

Popatrz, pomimo obaw czy strachu (kiedy idziesz ulicą), masz odwagę śpiewać w grupie innych osób. To naprawdę już bardzo dużo.

 

A rodziną przejmuj się na tyle tylko, ile im trzeba pomóc. Zapomnij o złych doświadczeniach. Tamtego czasu już nie odmienisz, a lepiej cokolwiek, ale dobrze wspominać (zapewne i takie sytuacje były), niż trawić się przykrymi wspomnieniami. Wyrzuć je z pamięci.

 

Przyjdź tu, to jeszcze sobie porozmawiamy.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :smile:

 

Bardzo jestem wdzięczna wszystkim za pomoc, za słowa wsparcia i otuchy :smile: Jestem pełna nadziei, że powoli uda mi się stanąć na nogi, uwierzyć w siebie i przejąć pełną odpowiedzialność za swoje życie. Zielona Gałązka bardzo dziękuje Ci za tę wiadomość :smile: W tym tygodniu mam wizytę u psychiatry, poproszę o skierowanie do psychologa, mam nadzieję że nie odmówi....sama też postanowiłam walczyć....może to głupie ale napisałam list do rodziców. Napisałam w nim o swoich uczuciach, o ich zachowaniach które są dla mnie krzywdzące i sposobach budowania naszych dalszych relacji. Później go spaliłam....ulżyło mi...zamierzam się trzymać tego co w nim napisałam i nie ulegać żądaniom, tylko w obawie przed złością ojca.

Jeśli chodzi o śpiew, nigdy jeszcze nie śpiewałam w grupie. Mam zajęcia indywidualne ale w maju jest koncert i pewnie w kwietniu zaczną się próby z mikrofonem, ze wszystkimi uczestnikami. Na lekcjach jest mi bardzo ciężko. Nauka śpiewu jest dość intymna, ćwiczenia są "śmieszne", ośmieszające, ja nie mam do siebie tak dużego dystansu żeby się tym bawić. Spinam się, blokuję i okropnie boje się oceny nauczyciela. Czuje się dokładnie tak, kiedy w dzieciństwie jako mała dziewczynka wbijałam gwoźdź w deskę, ojciec patrzył, a gdy zrobiłam to źle albo za wolno, strasznie na mnie krzyczał. Ja nie chce być już tą małą dziewczynką :!::!: Chcę być dorosłą odpowiedzialną kobietą i BRONIĆ SIĘ :!::!: Ale nie mam odwagi :( Wydaje mi się też że są rzeczy których nie mogę wybaczyć rodzicom, szczególnie ojcu. Nie wiem w ogóle co to znaczy wybaczyć...zapomnieć? jeśli tak, nie mogę wybaczyć. To co się działo kiedyś w moim życiu odmieniło całe moje życie i o tym nie można po prostu zapomnieć. JA NIE CHCE MU WYBACZAĆ. Chciałabym żeby to zaakceptował. Gdy byłam mała i za głośno krzyczałam dostawałam pantoflem w twarz, pamiętam jak kiedyś dosyłam drewniakiem - długo się goiło... teraz na lekcji karzą mi śpiewać pełnym głosem a ja nie mogę....bo przeszłość mnie blokuje. Wiem że nauczyciel mnie nie uderzy ale nie mogę....Kiedy wracam pamięcią do przeszłości.....kiedyś byłam taka "inna" - pełna życia, rozwrzeszczana, szukająca kontaktu z innymi, ale to przeszkadzało moim rodzicom, nie mogą mnie przecież wiecznie pilnować. Najlepsze dziecko to takie które siedzi cicho w kącie i zajmuje się same sobą. I tak właśnie mnie przerobili....

 

Jeszcze raz wszystkim dziękuje. Pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tym listem to super pomysł,uczyłam się tego na terapi ;)

widzę,że jest w Tobie sporo żalu :(

o skierowanie się nie martw jeśli przedstawić swoją sytuacje tak jak tu to świetnie zrobiłaś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wizyta u psychiatry już za mną.......lekarka stwierdziła u mnie nerwice lekową. Dostałam lek na receptę i skierowanie na psychoterapię. Na czym polega taka psychoterapia i jak długo trwa? Doktora powiedziała że na pierwszym spotkaniu rozwiązuje się testy i tego się boję...a jeśli wyjdą bardzo źle? Mogą mnie na siłę zamknąć w szpitalu?? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to mylne wrażenie, ale czytając Twoje posty nie widać, żebyś była niebezpieczna dla siebie i otoczenia(oczywiście poza granicami zdrowego rozsądku), więc przymusowa hospitalizacja Ci nie grozi :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×