Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica, a wasi bliscy


tg--ice

Rekomendowane odpowiedzi

tg--ice prosta sprawa , że chce ! :mrgreen:

Co mi było jak sie to stało ? Po prostu szłam na uczelnie w połowie zauważyłam , że coś się dzieje nie dobrego bo czułam jakby ciężar na klatce piersiowej ... ale przyszłam na uczelnie myślałam , że to minie bo nigdy czegoś takiego nie miałam ! Nic się nie zmieniło stwierdziłam , że wsiadam w autobus i jadę do szpitala . Na miejscu zrobili mi EKG i krew . Spędziłam tam całe 4 h !

Dowiedziałam się , że to nerwica nic nowego :-| i że do kilku dni mi to puści . Puściło już dzisiaj ale momentami jak się poddenerwuję to zaczynam znowu to czuć z tym , że trwa to już kilka sekund a nie ponad dobę ! :shock:

Wiesz jakie były moje odczucia jak to czułam ? Wydawało mi się , że mi serce nie bije ! szukałam bicia serca i nie mogłam znaleźć w panice a poza tym myślałam , że umieram ... w dodatku byłam sama ... dopiero potem mój przyjechał d szpitala to się trochę uspokoiłam bo już płakać zaczęłam ! :roll::mrgreen:

Ale jest już dobrze , jestem w domu czuje się nawet ok.

Poza tym dzisiaj wstałam i czuje że jestem cała obolała ! Nie wiem po czym ale przypuszczam , że to po tych lękach w klatce piersiowej . To takie uczucie jak byś się czegoś wystraszył tylko że ten lęk nie znika tylko trzyma się cały czas .

Nic mi nie przepisali napisali tylko o leczeniu w przychodni . Jeden plus tego tylko taki , że wiem , że serducho mam zdrowe .

Tak , że dochodzę do siebie . Ale przyjechał mój brat a z nim mam nie najlepsze stosunki i tylko nerwy mnie noszą . Ale nic jakoś to będzie .

 

Co do melodyjek to zaraz pakuję i wysyłam !

Pozdrawiam i również ściskam ciepło bo na zewnątrz zimnoooo :mrgreen:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja częsta czuje jak mi serce wali bo to już bicie nie jest ! Nawet takie kołatanie :-|

A miałam tego pecha i jeszcze się urodziłam z wada serca i chociaż miałam operacje 15 lat emu i jestem już zdrowa to jednak ten strach jest żeby coś si nie stało . bo człowiekowi zdrowemu często się dzieje a co dopiero takiemu który już raz miała do czynienia z sercem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Manka

Z tego co piszesz, to na szczęście już przechodzi, ale ten atak...

Gdy o nim czytałem, to od razu przypomniał mi się mój pierwszy, najgorszy, i najpoważniejszy atak paniki. Zaczęło się od dziwnego poddenerwowania parę dni wcześniej, dochodziło też ospanie, aż do tego feralnego dnia...

Pamiętam, że rano jakoś jeszcze się trzymałem, ale trochę później, to zrobiłem sobie kawę w pracy, wziąłem łyka,... i całe życie wywróciło się do góry nogami. Pamiętam,że się zachwiałem, świat zawirował, i myślałem że się uduszę. Zrobiłem się blady, a w gardle czułem ucisk, tak, że nie mogłem złapać tchu. Serce waliło mi jak oszalałe, myślałem ze mi z piersi wyskoczy...MYŚLAŁEM IDZIE ZAWAŁ!!! Zwolniłem się z pracy, i pojechałem do lekarza. Oczywiście on nie do końca wiedział co mi jest, stwierdził, ze skoro miałem duszności, to mam ostre zapalenie krtani, przypisał jakieś leki, które oczywiście nie pomogły, i tak właśnie zaczęła się moja ,,przygoda" z naszą ,,kochaną" nerwicą.

Ale zauważyłem dziwną zależność między nerwicą a sercem, która dała mi sporo do myślenia. Ja też mam wrodzoną wadę serca , nie operowali mnie, bo lekarze stwierdzili, że nie jest to aż tak poważne. Od ponad dziesięciu lat chodzę do kardiologa na kontrolę, co wizytę mam EKG, czasem HOLTERA, dlatego podczas tego napadu paniki, od razu pomyślałem o zawale.

Było jeszcze kilka, co prawda słabszych ataków, ale o tym innym razem...

Dokładnie wiem co wtedy czułaś; uczucie że zaraz umżesz, strach, panikę, bezsilność. Mimo ze wydaje ci się że to nie ma z nerwami nic wspólnego, to nie ustępuje, przerąbane... współczuję :bezradny:

Ale dobre z tego jest to, że jak napisałaś, przynajmniej wiesz, że z serduchem jest wszystko ok, i ja tak stwierdziłem, że dzięki nerwicy zacząłem bardziej dbać o moją pikawę ... :mrgreen:

Pisząc tego posta, włączyłem sobie muzę od ciebie, i powiem ci, że jest dobra... taka wkręcająca :mrgreen:

Kurcze, dzisiaj w pracy powiedziałem już tak na poważnie (wcześniej już mówiłem, ale minie uwierzyli) że mam nerwicę, i oczywiście usłyszałem głupi text :,,A czym ty się denerwujesz"? ,,Przecież nie masz się czego bać" ,,ale ty lękliwy jesteś".

Myślałem że mnie szlak trafi, ale opanowałem się, i trochę zacząłem tłumaczyć o nerwicy moim współpracownikom, ale nie wiem czy mi uwierzyli...

Tak stwierdziłem, że nie będę się krył z moją nerwicą przed ludźmi, choroba jest rzeczą ludzką, a to że mnie wezmą za wariata, to co z tego, i tak już się czuję jak wariat!!!! :mrgreen: Po prostu mam to gdzieś...!!! 8)

Sztuką jest zaakceptować swoją chorobę, i mam zamiar to zrobić!!!

Odliczam już dni do wyjazdu, i wolnego od pracy, ale niestety od piątku nie będę pisał na forum :(

A MANCE życzę spokoju i zdrowia, kobieto trzymaj się ciepło , bo u mnie rano było minus 20 stopni, a wczoraj ściołem włosy, dużo krucej niż miałem, więc myślałem że zamarznę......... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odwazny jestes z ta szczeroscia w stos do wspolpracowników na temat swojej nerwicy.Jak czytam wasze historie ze szpitalem to wspominam swoja pierwsza akcje.Co prawda ja nie mam wady serca ale mysle ze najadłam sie tyle strachu co i wy.

Na poczatku leczenia,mialam ochote powiedziec wszystkim dookola o nerwicy na zasadzie:sluchajcie cos niesamowitego mnie spotkalo itd..badźcie ostrozni...Bo dla mnie to bylo cos niezrozumialego taki nagly atak i dalsze problemy z nerwicą...myslałam ze jak o tym opowiem to znajomi mnie zrozumieja nawet jesli nie mieli takich przejsc to z mojej relacji postaraja sie zrozumiec ten temat.Szybko doszlam do wniosku ze to nie ma sensu.Laicy w tym temacie moze nie wszystcy ale większosc zaczyna brac na mnie poprawke i to czuc...dlatego stwierdzilam ze do grona wtajemniczonych wciagam naprawde super zaufane osoby.Stwierdzam ,że ludzie potrafia nasza slabośc wynikajaca z chorowania na nerwicę i potrzeba dzielenia się tym doswiadczeniem ,że oni potrafią to wykorzystać..na swoja korzysc i przeciwko nam.Nie mówie,ze wszyscy ale ,że sporo osób.

Jesli miałabym doradzac cos w tym temacie ,to żeby byc ostroznym w dzieleniu się informacją o swojej chorobie ze znajomymi.

No bo często konczy sie na takim tekscie: a czym ty sie denerwujesz?wyluzuj..itd no to mnie poprostu rozwala...wiecie o czym piszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malasama,

Widzę że dobrze rozumiesz temat. W sumie to można powiedzieć że faktycznie skończyło się tekstach, co napisałaś. Nie wiem, może chciałem po prostu odrobiny zrozumienia od osób, z którymi tyle przebywam, ale teraz patrząc przez perspektywę czasu, to chyba nie było warto....

Uważam że ,,nerwicowcy" nie powinni się kryć ze swoją przypadłością, w sumie to nerwicę można porównać nawet do innych choróp, ponieważ jest coraz bardziej powszechna.Ale niestety nasze społeczeństwo jest dość oschłe jeśli chodzi o tego typu sprawy. Nawet był bym w stanie podejrzewać, że nie któży mogli by wykorzystać tą wiedzę (ze masz nerwicę) przeciwko tobie, na przykład narzucając swoją wolę tobie, wiedząc że nerwy nie pozwolą ci oponować...Czasem mam nawet wrażenie, że inni by chcieli nas, nerwicowców zamknąć wszystkich razem pod wielkim kloszem i po prostu odizolować od społeczeństwa. A przynajmniej ja czasem tak czuję, najciekawsze jest to że przecież mało ludzi wie że mam nerwicę, a i tak czuję się od izolowany kurcze znowu paradoks.....

 

ps: to mój ostatni post przed wyjazdem, więc jakiś czas nie będę się odzywał, mam nadzieję że chociaż trochę będziecie tęsknić :mrgreen:

Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco...... :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice no u mnie już dobrze. Pewnie przeczytasz to dopiero po powrocie ale życzę udanego wyjazdu i przede wszystkim miłego . Nie pisałam wcześniej bo robiłam komputer , tak nawiasem myślałam , że trafi mnie szlak , niby nowy komputer ale ile roboty i właśnie przed chwilą skończyłam . Co do muzyki to wiem , że jest fajna , po prostu ma to "coś". Jak będę miała coś nowego to wyślę. A z tymi badaniami to i owszem serce kontroluję również chociaż jestem już zdrowa ale te wszystkie badania i wiele więcej miałam nie raz ... straszne ... jeśli tak na dłuższą metę ! :hide:

Ja też się czuje wariatem i mam w d...użym poważaniu to co inni sobie myślą niech myślą sobie co chcą ! Będę miała przynajmniej jeden powód mniej do lęków 8)

Nie jestem fanką zimy chociaż w zimie się urodziłam ale u mnie temperatura w miarę znośna ! Tylko jakieś -10 i piękny biały puszek ... chociaż jest pięknie :mrgreen: No pewno że będziemy tęsknić , wyślij chociaż kartkę albo zdjęcie heh :mrgreen:

 

malasama masz dużo racji . Dużo ludzi jest takich , że chciałoby wykorzystać naszą przypadłość ... którzy potrafią to wykorzystać , a nawet w ten sposób nas ośmieszyć , czy zrobić z nas kompletnych wariatów. Wydaje mi się , że nerwicowcy tak jak to opisał tg--ice czują się odizolowani za nim jeszcze inni nie koniecznie przychylni ludzi będą próbować nam to zrobić . Nie mniej jednak mamy czasem ochotę wykrzyczeć ... światu , że mamy nerwicę ... z drugiej strony często mamy taką wewnętrzną blokadę do uzewnętrzniania tego co tak skrzętnie kryjemy w sobie.

Mimo wszystko przestroga dobrą radą czasami jest ... ;)

 

-- 01 mar 2011, 13:53 --

 

tg--ice nie ma Ciebie cisza na forum :mrgreen:

 

Nawet nie wiem jak zacząć , co u Was słychać ?

U mnie nic specjalnego ... wkręcam się w wir życia jak co dzień to robię . Niby spokojna a jednak coś nie tak ... zaspana , spać mi się chce wam też tak ostatnio ? :?: Z tęsknotą oczekuję wiosny i tego świeżego powietrza takiego innego niż zwykle ... w dodatku mroźnego !

Jak tam wasze relacje z otoczeniem ?

Ja to chyba momentami odpływam w inny świat , bo jakoś tak nic nie robi na mnie wrażenia , ogólnie rzecz biorąc nie chce mi się udzielać jeśli nikt tego nie wymaga . Nawet ostatnio był u mnie mój narzeczony a z okazji że pomagał mi przy naprawie komputera uradowany został na noc bo późno skończył a na mnie nie zrobiło to wrażenia zupełnego ... jak zawsze zrobiłam szelmowski uśmiech i nawet nie zauważyłam kiedy zaspał ... :-| jedynie jego chrapanie doprowadzało mnie od pasji ...

Poza tym od dziś nowa mania ... puzzle ... Mission Impossible aż 1500 kawałków na uspokojenia :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM WSZYSTKICH po poworcie... Tęskniliście? :mrgreen:

Wyjazd minął po prostu świetnie, tego mi było trzeba!!!! Warto jechać na tą wyspę koło Berlina, efekt murowany....

Najważniejsze że udało mi się kompletnie nie myśleć o nerwicy. Już od piątku kompletnie się wyłączyłem, co za tym idzie kompletny brak objawów nerwicy... :smile:

Niestety od wczoraj brutalny powrót do rzeczywistości..., znów objawy... :cry::cry: . Razem z narzeczoną postanowiliśmy (z racji tego że mieliśmy razem urlopy) połazić po bankach, i wypytać się o kredyty. Na początku było dobrze, ale po kilku bankach, miałem nawet mały atak nerwicy, a mianowicie coś jakby lekko mnie złapało za gardło, i trochę duszno mi było, aż musiałem zasymulować, że mam telefon, i wyjść na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza... na szczęście przeszło. O ataku nic nie mówiłem narzeczonej, nie chciałem jej zbijać.... :(:(

Dziś pierwszy, od czwartku dzień pracy. I znów nerwówka i wariactwo. Oczywiście zaraz po powrocie dowiedziałem się że zepsułem jedno zamówienie, i szef nie był zadowolony, ale jakoś po woli spłynęło to po mnie... :twisted:

Niestety wszystkie objawy już wróciły :(:(

Zauważyłem że (oczywiście poza wyjazdem) mam dzień po dniu jakieś objawy, a to kręci mi się w głowie, a to boli mnie głowa, a to lekkie duszności, a to....... Jedne są bardziej uciążliwe, jedne mniej, a wręcz się wymieniają, dziś jest taki objaw, a jutro zupełnie inny, dobrze, że nie występują parami,bo to mogło by być ciężkie.

Moja kochana nerwica nie daje osobie zapomnieć, na szczęście podczas wyjazdu, udało mi się wyłączyć, kurcze, fajnie było przez chociaż chwilę zapomnieć o tym wszystkim... (nawet wieczorem w piątek lekko dałem sobie w palnik, a wtedy to już naprawdę mnie wszystko waliło... :mrgreen: )

 

MANKA

Moje gratulacje z powodu zakupu nowego komputera... :yeah: No to teraz będziesz szaleć.... :mrgreen:

Ty wiesz że ja ostatnio mam podobnie... Ta ospałość mnie dobija...

Jeśli chodzi o partnerkę, to stwierdziła że ostatnio jestem potwornie nieznośny, i trochę mi różki urosły :evil: , chociaż ja tam nie widzę różnicy, przecież nic nie zmieniałem w moim zachowaniu, w tu się czepia...nie wiem czy to świat przestał do mnie pasować, czy to ja przestałem pasować do świata!!! Faktycznie ostatnio chyba stałem się trochę oschły, patrzę tylko żeby się odizolować, ewentualnie kimnąć, ale może to też trochę wina tabletek które biorę, podobno po nich mniej odczuwam emocje. Jakoś nawet nie mam już takiej chęci razem przebywać, nie wiem, może za dużo czasu spędzamy razem, może powinienem trochę zatęsknić...

Wiem natomiast, że to jest w stu procentach moja wina. Ale dokładniej moja czy mojej nerwicy........to dopiero pytanie :roll:

Ale z tego co tu przeczytałem to masz podobnie. Nie wiem czy mając nerwicę, to powinienem się bardziej izolować, wyciszać, czy bardziej jednak otwarcie mówić o swoich problemach, i dużo przebywać z ludźmi, a to kolejny paradoks....

Dzisiaj wróciłem do domu, po pracy, jakoś się słowem nie odezwałem do mamy, nie wiem, po prostu chciałem żeby wszyscy dali mi spokój!!! :silence:

Nawet miałem się spotkać z moją narzeczoną, ale dałem jej do zrozumienia że jestem zmęczony, i chyba się obraziła, bo się nie odzywa,

Ach te kobiety...

 

Ps: szkoda że w sumie tylko manka i ja się udzielamy na forum, fajnie by było czasami też poznać zdanie innych, chyba się zgodzisz ze mną ....

 

-- 01 mar 2011, 17:36 --

 

A tak w ogóle to podziwiam za cierpliwość, odnośnie puzzli, ja po prostu bym nie dał rady....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera tak się rozpisałam a szlag trafił mojego ostatniego posta , porostu nie doszedł ! :twisted:

Ale w skrócie to napisze jeszcze raz. Ciesze się , że wróciłeś tg--ice mam nadziej , że chwila oderwania się od rzeczywistości jednak wniosła jakieś zmiany które da się odczuć chociażby z upływem czasu .

 

U mnie jak zawsze wachlarz objawów i mimo wszystko będę twarda jak żelki z Biedronki :mrgreen:

 

Dzisiaj jestem ospała i się poddaje od puzzli od wszystkiego w skrócie ... mam dzisiaj świat w d...użym poważaniu :mrgreen:

A co do Ps. To zgadzam się w 1oo% LUDZISKA PISZCIE NIE BAĆ SIĘ ! :mrgreen:

 

-- 02 mar 2011, 18:14 --

 

Masakra ... jaki ja mam dzisiaj dzień ! :shock: Od rana jak wstałam czułam się jakbym w ogóle się nie obudziła ... po prostu nic do mnie nie trafiało . A od południa znaczą się koszmar wystarczyła kłótnia z domownikami którą to nie ja rozpoczęłam ... i potem trach ... jak złapały mnie leki to do tej pory nie puściły :-| Wyszłam na ulice bo akurat jechałam do swojego ... miałam lęk aby nikt do mnie nie podchodził a w głowie cały świat mi momentami wirował ... pierwsza myśl zniknąć znaleźć cichy kąt w którym nikt mnie ni znajdzie !

Teraz jestem już w domu spokojnie dochodzę do siebie. Ale to uczucie dzisiaj nie jest po prostu do opisania . Po prostu czułam , że dzieje się ze mną coś nie dobrego .

Eh marzy mi się jeden dzień normalny bez lęków bez niczego ... :roll: Bo nerwy zaczynają mój świat wywracać do góry nogami :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zamilkłam bo ostatnio brak mi czasu na cokolwiek, z jednej strony to dobrze bo mam mniej czasu na gdybanie i analizowanie

Manka na mnie kłótnie domowe też działają :( robię się strasznie nerwowa, wybucham, a jak chce się zamknąć w pokoju i uspokoić to zwykle mi na to nie pozwalają i kłócą się dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu no u mnie właśnie rodzina jest b.kłótliwa. Kłótnie to codzienność. Dlatego staram się izolować od rodziny. Od tych częstych spięć i kłótni. I udaje mi się , no ale wiadomo , zawsze uciekać się nie da i czasami musi na nas trafić :-|

Ale dzisiaj mam lepsze samopoczucie :-| i ciesze sie z tego powodu heh może to przez pączki których zjadłam już trochę , ale co tam trochę trzeba sobie jakoś życie umilić :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też byłam pod wrażeniem ! Gdzie nie byłam tam pełno pączków . Sama postanowiłam , ze zjem sobie dopiero po południu , a jak chciałam rano kupić jakąś inna drożdżówkę zamiast pączka to nie ma mowy , nie było ! :shock:

Czy ja przesadziłam nie wiem ale za dużo nie zjadłam raczej :mrgreen: Mimo wszystko ludzie się w tym roku przyłożyli do obchodzenia tego święta :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zjadłem aż sześć, i jakoś jeszcze żyje, takie mało puchate te tegoroczne pączki....

Kurcze ostatnio coś mnie męczy ta moja nerwica, jakoś czuję cały czas lekki strach, ale mam nadzieję że powoli zacznie się poprawiać.

We wtorek jadę na wizytę do mojego psychiatry, może on coś poradzi. Niestety też zauważyłem, że w pracy się gorzej czuję niż w domu, lekarz powiedział mi, że w domu czuję się pewniej i spokojniej, dlatego jest w domu lepiej, ale ile to można siedzieć w tym domu?...

Czasem mam wrażenie że przez tą nerwicę to mi życie po prostu ucieka, ,,normalny i zdrowy" bym zapewne robił wiele różnych, ciekawych rzeczy, a tu nerwica, i czasami człowiek nie może nawet wyjść z domu.

A każde wyjście z domu kosztuje mnie sporo energii i humoru, że po powrocie jestem tak zmęczony, że nie mam ochoty już na nic....

I co tu począć? :roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice no u mnie jest podobnie . Biorę leki ziołowe , ale to nic warte nie jest a skutki znikome. Tak więc wybieram sie do nowego psychiatry pogadać o swoich paranojach i być może jakaś terapia i jakieś lekki leki . Bo sobie ostatnio nic nie radzę. Siedzenie w domu daje mi jedynie trochę spokoju bo na zewnątrz dzieje się chaos . No i piwko ostatnio mi posmakowało ! No ale oczywiście z umiarem :mrgreen: ale jednak jak humorek się złapie to cały świat ma się gdzieś.

Z tym psychiatrą to mam najgorsze iść tak do niego i zacząć to wszytko opowiadać od początku ... wrr ale myślę , że się przełamie :-|:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przełamanie, to niestety dość długo mi to zajęło, właściwie to nawet można powiedzieć, ze prawie rok chodziłem do psychiatry, ale jakoś nie mogłem z nim złapać wspólnego języka. Przed wizytą, to miałem wszystko poukładane, co do słowa, co powiem, a jak wchodziłem do gabinetu, to jakoś wszystko się rozsypywało. Nawet można powiedzieć że wizyta powodowała u mnie strach, lub negatywne emocje.

Nawet nie do końca mu wierzyłem, że mam nerwicę....

Na szczęście po woli dotarł do mnie, a może to ja w końcu coś zrozumiałem...

Ale w końcu nadszedł dobry dzień dla mnie, w pracy było trochę gorzej, ale po powrocie, i teraz jest lepiej, i by tak pozostało.....

A co do piwka, to już dawno nie piłem dobrego. Ale chyba raczej wolę wino, ale nie jakiegoś tam jabola... :mrgreen: , tylko dobre, pół wytrawne, albo wytrawne, wieczorkiem przed snem lampkę.

Na prawdę super sprawa, polecam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku rodzina to miała to gdzieś jedynie co słyszałam to weź się wgaśc .Ato chyba najgorsze co można usłyszec bo to zwyczajnie pogarsza sytuację .po prostu sama musiałam sobie poradzic, i na szczęście dałam radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o rodzinę, to u mnie od począdku mówili, że to mogą być nerwy, zwłaszcza że ojciec dość nerwowy, a właściwie na granicy nerwicy, a mama też dość nerwowa. Na początku traktowali to jak po prostu moje pójście do kolejnego lekarza, skoro już byłem u tylu, to po prostu kolejny, ale najważniejsze że pomógł. Teraz gdy wracam z wizyty nasza rozmowa ogranicza się do pytania ,,i co lekarz powiedział"?, ja coś tam odpowiadam, i na tym relacja się kończy. Ale trudno ich winić, w końcu jestem już dorosły, niedaleko do trzydziestki, i mam już swoje życie i swoje problemy, oni również. Ale gdy chodziłem po lekarzach, i gdy żaden nie pomagał w moich objawach, to widziałem że na prawdę, że ich to męczy, że się martwią....

Gdy nawet jeden głupi lekarz znalazł (nie wiem z kąt) u mnie w moczu białko, i podejrzewał białaczkę, to naprawdę widziałem u nich załamanie, gdy czekałem tydzień na szczegółowe wyniki, to nawet ja ich pocieszałem, że wszystko będzie dobrze. Wiem że mamy swoje konflikty,mimo że mam bardzo zapracowanych rodziców, ale oni są całym sercem za mną, i chwała im za to... :uklon:

Wiem że mnie nie rozumieją, bo żeby to zrozumieć sami musieli by mieć nerwicę, a na prawdę z całego serca im tego nie życzę!!!!

Podsumowując, tak jak już kiedyś ty pisaliśmy, tylko ten jest w stanie zrozumieć nerwicę, kto jej doświadczył na własnej skórze.....

Także nie miejmy pretensji do naszych bliskich, bo raczej w głębi ducha to nie chcieli byśmy, żeby nas rozumieli, bo ja tam nerwicy nikomu nie życzę.

Ale z drugiej strony, można się pokusić o nieskromne stwierdzenie że my ,,nerwicowcy" mimo naszych słabości, jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, i wiem że wielu z was się ze mną nie zgodzi (bo nerwica jest w sumie piekłem na ziemi) ale to można powiedzieć że dobrze że mamy nerwicę, bo to my utrzymujemy ten świat na właściwym torze. Wielu z was pewnie zastanawia się co ten koleś pier......oli..?, ale przecież to my, mimo że wiele nas to kosztuje, potrafimy się cieszyć jak nikt inny z normalnego dnia, potrafimy doceniać jak nikt innny pozytywne emocje. Wielu z nas przez to że jesteśmy bardzo uczuciowi, ma tą nerwicę. A czymże był by ten świat bez uczuć i emocji?

To przecież dzięki nam jest na tym świecie, (mimo że tego nie widzimy) tyle dobrych uczuć...

Może to my jesteśmy tak niechcianym sumieniem cywilizacji...

A może spojrzeć na to inaczej, może to po prostu to my jesteśmy ,,normalni" a cała reszta tak zwanych ludzi jest bezduszna?

Może warto zadać sobie pytanie czym jest ta ,,normalność"?

Olewką, hamstwem, wyścigiem szczurów, kłamstwem i ośmieszeniem każdego dnia?

My potrafimy przecież jak nikt docenić ten zbudowany przez bezdusznych ludzi świat, a inni nazwali to nerwicą....

 

Dobra, starczy już zanudzania was, ale się rozpisałem łeeeeeeeee....... :mrgreen:

Idę już spać, a właściwie, wypadało by...

Także życzę wszystkim kolorowych snów, bo chyba tylko one nam pozostały...... :zzz::zzz:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie o chorobie wie tylko mąż i to on mnie zdopingował do wizyty u psychiatry mówiąc '' lekarz jak lekarz, nawet lepszy bo pogadać można'' :D teraz dla odmiany od grudnia mnie dopinguje żebym wzieła tabletki, które lekarz zapisał. Jakoś nie moge się przełamać.

Mam zamiar powiedzieć o chorobie mamie, wtedy zrozumie moje dziwaczne zachowanie, którym czasami ją zaskakuje.

P.S a pączka zjadłam całe pół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny text '' lekarz jak lekarz, nawet lepszy bo pogadać można"

A co do tabletek, to powinnaś się przełamać, wiadomo, że na początku lepiej nie będzie, bo takie tabletki zaczynają dopiero działać po około 2-3 tygodniach, ale na pewno ci pomogą.

Dobrze,że masz oparcie w mężu,i chwała mu za to... :uklon:

Tylko żeby te kalorie cię nie zabiły, kurcze pół pączka.... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice ja nawet ni układam scenariusza co powiedzieć bo wiem , że powiem co innego :mrgreen: Ale tak czy siak w tym miesiącu pójdę ...

Właśnie taki dziwny lęk na samą myśl czuje i negatywne emocje ale będę twarda i pójdę :mrgreen:

Chociaż tak jak pisze buu mam opory , a co do wrażenia , że wszystko się sypie to mam już tak od dawna . Są chwile , że wydaje mi się że wszystko jest idealnie a za chwile ... że wszystko jest źle , nie tak ... i jestem w proszku :-|

 

Eh ale w końcu mam chwile żeby spokojnie posiedzieć i napisać... bo cały weekend spędziłam w towarzystwie mojego partnera i jego rodziny ... taki zjazd rodzinny i weekendowa impreza. Przyznam szczerze miło było i fajnie nie powiem już że ostatki przepiłam :mrgreen: Ale muszę powiedzieć wam , że momentami obecność mojego partnera zaczynała mnie przybijać tak jak i zresztą wszystkich wokoło. Zaczęłam momentami czuć chęć ucieczki ! Miałam wrażenie , że nie mam kompletnie czasu dla siebie i że zaniedbałam własne JA :shock: Nie wiem czy komuś jest znane takie uczucie , że gdy się na chwilę oderwie od rzeczywistości zaczyna czuć wyrzuty sumienia z tego powodu i ma wrażenie że cały świat mu się za chwilę będzie sypać na głowę ... i zaczyna się to uczucie bycia w proszku ...

 

tg--ice ma dużo racji , ja to doceniam jak mi sąsiad z którym w dzieciństwie koty darłam powie część i jak zwykle jakiś głupowaty tekst powie ... ranek się robi odrazu dużo lepszy ... :mrgreen:

 

Z pączkami to zjadłam duzzzo a i tak ważę 47 kg :mrgreen: i nie jestem nastolatką a co sobie będę odmawiać moje kalorie to idą nie wiem gdzie i to jest dla mnie zagadka :shock::mrgreen:

 

Ja to psychicznie się jedna nastawiam na tą wizytę u psychiatry ... eh bo nastawić się nie mogę ...

A z partnerami to tak jest mój ostatni dał nogę chociaż sam się leczył na nerwice. Tłumaczył się tym , że w związku chociaż jedna osoba musi być zdrowa heh dobre tłumaczenie :roll: A najlepsze w tym wszystkim było to co powiedział mi na odchodne ... "Że mam dwie ręce i nogi i dam sobie radę" ... Te słowa to chyba zapamiętam do końca życia :shock::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam momentami czuć chęć ucieczki ! Miałam wrażenie , że nie mam kompletnie czasu dla siebie i że zaniedbałam własne JA :shock: Nie wiem czy komuś jest znane takie uczucie , że gdy się na chwilę oderwie od rzeczywistości zaczyna czuć wyrzuty sumienia z tego powodu i ma wrażenie że cały świat mu się za chwilę będzie sypać na głowę ... i zaczyna się to uczucie bycia w proszku ..

dokładnie, mam podobne odczucia i bardzo mnie to irytuje, nie wiem czemu to tak nagle przychodzi :?

nawet jak jest dobrze i o tym nie myślę, to ja gdzieś chyba w podświadomości mam zakodowane to, że zawsze dobrze być nie może

 

Z pączkami to zjadłam duzzzo a i tak ważę 47 kg :mrgreen: i nie jestem nastolatką a co sobie będę odmawiać moje kalorie to idą nie wiem gdzie i to jest dla mnie zagadka :shock::mrgreen:

ja też nie wiem gdzie idą :P ważę o 2 kilo więcej od Ciebie, chciałam podskoczyć na wadze jeszcze z 3 dla lepszego samopoczucia, ale jakoś się nie udaje. w ciężkich momentach chudłam momentalnie, a jadłam chyba więcej niż teraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×