Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A ja od września będę mieszkać na stancji z modelką która ma kontrakty zagraniczne. Trochę się boję, że będę się przy niej dołować choć jeszcze jej na oczy nie widziałam.

Ze względu na jej zapewne przeraźliwie niską wagę czy kontrakty zagraniczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym przez jej wagę była...

Jeśli jest wychudzonym szkieletem z widocznymi kośćmi i brakiem tyłka, jak to u modelek bywa, czyli wygląda brzydko, to czym tu się dołować..? Projektanci to zazwyczaj geje, dlatego gustują w takich dziewczynach o bardziej chłopięcej budowie ciała;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Projektanci to zazwyczaj geje, dlatego gustują w takich dziewczynach o bardziej chłopięcej budowie ciała;)

 

Myślę, że oprócz tego dużo większe znaczenie ma coś zupełnie innego. Po prostu na wychudzonej osobie wszystko leży dobrze. Jeśli nie ma wałeczków tłuszczu i nadprogramowych kilosów, to i materiał się nie marszczy, wszystko leży jak na manekinie. A w przypadku realnych kształtów trzeba się więcej postarać z projektowaniem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pokazy oni szyją wszystko w jednym rozmiarze. Jak na kimś nie leży, to po prostu nie zatrudnią.

 

Ale też ciuchy z pokazów to nie są ciuchy do sklepów, to już zupełnie ktoś inny robi rzeczy, które będą w miarę leżeć na większości klientów, żeby raczyli je kupić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też utyłam po leku... Nie radzę sobie z tym. Chcę odstawić. Zawsze podobały mi się chudości. Genetyka jest jednak bezlitosna. Szerokie biodra, mały biust, brzuch. Rok temu osiągnęłam wagę 45 kg. Zaczęło się niewinnie; waga 55 kg, troszkę się poodchudzam. Chciałam 53 kg. Gdy doszłam do tej wagi poszłam dalej. 51, 50, 48, w końcu 45. Do odchudzenia doszedł lęk przed jedzeniem . Wszyscy mówili, że wyglądam jak szkielet, mnie się to podobało, choć nie mówię o tym głośno, bo zaraz jestem linczowana. Poszłam do lekarza. Biorę mirtagen, w ok. 10 miesięcy przytyłam 16 kg. To jest dla mnie obrzydliwe. Podczas zbliżeń zasłaniam trzęsący się brzuch, pośladki. Nie dowierzam, gdy wchodzę na wagę, nie dopinam się w spodnie, czuję po prostu odrazę. Co dzień mówię sobie, koniec z obżarstwem ale gdy biorę wieczorną dawkę leku, nie mija godzina i buszuję po kuchni. Potem wyrzuty sumienia i czuję się jak gówno. Muszę to odstawić. Nie mogę znieść swojego wyglądu... :cry: Patrząc na zdjęcia ze ślubu sprzed roku tęsknie... Szczuplutka, drobna dziewczyna, w zwiewnej, prostej sukni. Teraz opuchnięta buła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też utyłam po leku... Nie radzę sobie z tym. Chcę odstawić. Zawsze podobały mi się chudości. Genetyka jest jednak bezlitosna. Szerokie biodra, mały biust, brzuch. Rok temu osiągnęłam wagę 45 kg. Zaczęło się niewinnie; waga 55 kg, troszkę się poodchudzam. Chciałam 53 kg. Gdy doszłam do tej wagi poszłam dalej. 51, 50, 48, w końcu 45. Do odchudzenia doszedł lęk przed jedzeniem . Wszyscy mówili, że wyglądam jak szkielet, mnie się to podobało, choć nie mówię o tym głośno, bo zaraz jestem linczowana. Poszłam do lekarza. Biorę mirtagen, w ok. 10 miesięcy przytyłam 16 kg. To jest dla mnie obrzydliwe. Podczas zbliżeń zasłaniam trzęsący się brzuch, pośladki. Nie dowierzam, gdy wchodzę na wagę, nie dopinam się w spodnie, czuję po prostu odrazę. Co dzień mówię sobie, koniec z obżarstwem ale gdy biorę wieczorną dawkę leku, nie mija godzina i buszuję po kuchni. Potem wyrzuty sumienia i czuję się jak gówno. Muszę to odstawić. Nie mogę znieść swojego wyglądu... :cry: Patrząc na zdjęcia ze ślubu sprzed roku tęsknie... Szczuplutka, drobna dziewczyna, w zwiewnej, prostej sukni. Teraz opuchnięta buła.

 

u mnie podobna sytuacja, z tym, że chyba leki nie mają nic do tego. w każdym razie ja świetnie się czułam przy wadze 45kg, myślałam, że nigdy wyżej nie skoczy (w okresie dużych problemów z jedzeniem ważyłam nawet 38). od kiedy wygrałam z głodówkami i wymiotowaniem, nie mogę się powstrzymać od obżarstwa, podejrzewam, że coś jedzeniem sobie załatwiam, zaspokajam. teraz ważę prawie 60 i nie lubię swojego ciała. wzięłabym się za dietę i ćwiczenia, ale bardzo boję się, że utracę nad tym kontrolę. taka dieta zawsze kończy się u mnie nawrotem jadłowstrętu, głodówkami, no a potem napadami i wymiotowaniem. jestem w kropce. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotta

 

idź do terapeuty, skoro jedzenie jest dla Ciebie sposobem na emocje.

albo przemyśl, przeanalizuj, CO CZUJESZ, gdy napada Cię chęć na żarcie. spróbuj wyrazić swoje emocje, zastanów się, co je powoduje oraz co innego - poza jedzeniem - może Ci pomóc. może rozmowa? może opisanie dnia w pamiętniku? niby to banały, ale czasem o banały chodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antananarywa, chciałabym zacząć sobie radzić bez terapii. myślę, że to może tak wyglądać, że objadając się, czuję, że robię coś dla siebie, kocham siebie. ciekawa jestem więc co się dzieje z poczuciem winy, które wcześniej rozładowywałam. to jest chyba rzecz, z którą nie rozstanę się już nigdy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wrr... nie mogę już na siebie patrzeć. całe wakacje zmarnowane. były plany a są tylko dodatkowe kilogramy...

walczę ze sobą, nie chce zwracać..., tylko że pod koniec KAŻDEGO dnia robię właściwie czystkę w kuchni i idę spać...

najgorsze jest to że nie wyobrażam sobie że mogłabym zasnąć bez tego. dopiero kiedy boli mnie już żołądek z przejedzenia uważam że może jednak wystarczy i jestem gotowa do snu. to chore !! i na pewno niezdrowe. rano budzę się opuchnięta i obiecuje sobie że dziś będę jadła mało albo normalnie - nie głodzę się - ale historia znów się powtarza. czuje że w pewnym sensie uzależniłam się od takiego uczucia "przepełnienia", które nie wiem czemu sprawi mi jakąś przyjemność. tylko że nienawidzę siebie za to. za to że mi się to podoba, za to co robię i za to jak wyglądam...

przyznam się że chciałam się głodzić tak poważnie, a nic z tego nie wyszło, wręcz wszystko było na odwrót. z tego powodu też się nienawidzę.

chciałam przestać zwracać dla swojego dobra i dla dobra mojego związku, ale i tak jestem nieszczęśliwa, nie chce siebie takiej, jestem obrzydliwa i nie panuje nad sobą zupełnie. zero kontroli.

na dodatek zauważyłam, że jedzenie totalnie psuje mi humor... szczególnie gdy muszę coś jeść w obecności innych ludzi.. po zrobieniu jednego kęsa czegoś za dużo, a może nawet nie za dużo tylko w ogóle zjedzeniu czegoś co jest np. śmieciem albo zbyt kaloryczne, momentalnie jestem poirytowana, wredna, opryskliwa a nawet agresywna, albo łapie jakiegoś doła i staje się nieobecna.

zniszczyłam sobie życie. zniszczyłam siebie. głupi sztuczny uśmieszek i nieustanna gra. komedia i horror.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Waga ciągle stoi w miejscu... Ciągle między 50 a 55kg, nie mogę się pozbyć tych cholernych wielkich rozmiarów M i L. Czuję się w nich jak krowa. Niestety tylko się łudzę, że ważąc te 50kg jestem naprawdę szczupła, bo brzuch nadal mi wystaje, mam boczki i grube uda. Nie mieszczę się w ciuchy. Każdego dnia planuję jeść jak najmniej, albo zacząć jeść zdrowo, ćwiczyć, zrezygnować ze słodyczy. Ale nie wychodzi. A jeśli już to na 1-2 dni. I to wszystko. A potem znowu cały czas myślę o jedzeniu, szukam słodyczy, albo czegokolwiek innego, czym mogę się zapchać. Prawie w ogóle nie piję, choć codziennie przyrzekam sobie, że muszę się poprawić. Wiem, że jestem odwodniona, łuszczy mi się skóra na twarzy, a jednocześnie jest tłusta.

Czuję do siebie obrzydzenie, choć jakiś czas temu odważyłam się rozebrać przed swoim chłopakiem i było przyjemnie. Jemu się bardzo podobam. Już czuję się przy nim dużo pewniej, ale mimo to nadal bardzo się wstydzę brzucha i małego biustu... Gruby brzuch i uda, szerokie biodra, mały biust, za mały na każdy biustonosz... Ciało za grube na jakiekolwiek fajne ciuchy, kostium kąpielowy i seksowną bieliznę. Nigdy nawet nie miałam kostiumu kąpielowego. Takie rzeczy mogę sobie najwyżej pooglądać na wystawach sklepowych.

Nie rozumiem tego - jestem świadoma, że ważę stosunkowo mało, a w nic się nie mieszczę! :cry: Wstyd mi, gdy mojej mamie pasują moje ciuchy, a mnie nie... A przecież ona waży więcej ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, przecież wiesz, że ludzie mają różną budowę ciała i przy tej samej wadze mogą się różnić proporcjami. Można trochę popracować nad sylwetką, ale budowy - samej konstrukcji - się nie zmieni. Trzeba się raczej nauczyć dobierać ubrania, żeby podkreślić atuty, a zamaskować mniej wyjściowe cechy.

 

Polecam poczytać jakieś blogi o diecie bezglutenowej, bez mąki albo paleo. Węglowodany obecne w mące, z której są ciastka, chleb, makaron, sprawiają, że poziom cukru w organizmie skacze, przez co cały metabolizm skupia się na tym, a nie na trawieniu tłuszczu, który odkłada na brzuchu. Dodatkowo lekkie podrażnienie jelit przez niestrawne białka takie jak gluten może występować nawet u ludzi, którzy nie mają wyraźnej alergii. Przez to są częste zaparcia i gazy, które sprawiają, że brzuch się wydaje wielki. Ja to widzę, bo ważę mało jak na swój wzrost, ale mam dużo w pasie.

 

-- 31 sie 2014, 22:06 --

 

Niestety póki nie zrobię badań na nietolerancje pokarmowe raczej nikt mi nie uwierzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, też wiesz, że podobanie się sobie bierze się z głowy, a nie z wymiarów.

 

Taaa, najłatwiej sobie powiedzieć, będę szczęśliwa jeśli spełnię/spełni się ten czy inny warunek. A to tak nie działa.

 

Czasem się udzielam w tym wątku/dziale, bo chcę jakoś wesprzeć, natomiast moje zaburzenia odżywiania są na tyle nietypowe, że raczej nie mam się za bardzo z kim dogadać w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

cyklopka, też nie mam się z kim dogadać, bo nikt mnie tu nie rozumie. Nie mam anoreksji ani bulimii i nic mi się nie bierze z głowy, ale z fizyczności, która jest odrażająca. Gdyby chociaż twarz była normalna. Tak, podejrzewam u siebie dysmorfofobię (głównie chodzi o twarz).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak jest jakieś zaburzenie postrzegania.

 

Ale rozumiem, bo ja czasami też mam wątpliwości, kiedy ja widzę co innego, a ludzie co innego. Zastanawiam się, czy oni bzdury wygadują, bo mnie nie znają, czy ja widzę coś czego nie ma.

 

Na chwilę obecną według ogólnych tabel mam masę ciała graniczącą z niedowagą i obwód w pasie graniczący z nadwagą. I przemożne wrażenie, że złe samopoczucie bierze się z brzucha.

 

I jeszcze mi się czasem śni, że chcę wypluć jedzenie, a nie mogę, bo go nie ubywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszę od wszystkich, że powinnam schudnąć, teraz gdy w końcu zaczynałam akceptować swoje ciało...

 

A te osoby, które Ci to mówią, są takie doskonałe? I bynajmniej nie tylko wygląd mam na myśli. Irytujące zachowanie. Im więcej ktoś tak mówi, tym bardziej ciało się buntuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×