Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

bretta, tak, trzeba mieć skierowanie. Lepiej iść niż się tak męczyć. Ja nie wiem co się dzieje. Dziś odebrałam wyniki badań i TSH nie mam w ogóle, zero. :shock: A mam wszystkie objawy niedoczynności. Może to niedoczynność wtórna, już sama nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nube, ja właśnie słyszałam że takie zwykłe badanie tsh często wychodzi dobrze a i tak z tarczycą jest źle. Że to tylko na usg i w szczegółowych badaniach można zobaczyć, nie wiem dokładnie na czym to polega...

 

freya, jak się czujesz? Myślisz że coś Ci to dało? Dobrze że będziesz chodziła na dzienny i fajnie że wróciłaś. Trzymamy za Ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bretta, polecam artykuł: http://portal.abczdrowie.pl/niedoczynnosc-tarczycy#. Najpierw robi się oznaczenie TSH, jeśli jego poziom byłby nieprawidłowy, dopiero robi się inne hormony. Jednak liczą się też objawy. TSH jest dość stabilne, ale w ciągu dwóch miesięcy mogło się zmienić, dlatego najlepiej zapisz się do endokrynologa i niech Ci zleci badania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam wszystkie objawy niedoczynności, robiłam badania, byłam u endokrynologa, usg tarczycy... wszystko w normie. Jestem w stanie np. przytyć 20 kg w ciągu półtorej miesiąca, później zwracam, głodzę się, objadam i takie błędne koło. Dodatkowo myślę, że mam bulimię, ale rodzina mówi, że to nie bulimia. Wszystko jest jakieś poplątane. 10 kwietnia idę pierwszy raz do psychiatry z powodu (chyba) nerwicy, więc wspomnę mu o moich problemach z odżywianiem.

 

Dziewczyny wcześniej miałam login ProstaNazwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, ale zamierzasz skorzystać i iść na oddział?

 

MamSwojePoglady, na jakiej podstawie rodzina Cię diagnozuje? Nie słuchaj ich i koniecznie powiedz lekarzowi o objawach, bo wskazują one na bulimię, szczególnie, że masz spore wahania wagi. To i wymiotowanie jest bardzo dużym obciążeniem dla organizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nube, właśnie wiem, że nie powinnam słuchać rodziny. Nie wiem dlaczego to robię. Hm chciałabym zadać pytanie, ale nie wiem jak je sformułować. Czy jest np. jakieś 'kryterium' ile razy w tygodniu wymiotuję czy coś? bo nie wiem czy powinnam się martwić. Przepraszam za chaotycznie zdania. Moje dolegliwości się tak zazębiają, że sama się w tym wszystkim gubię. Już nie mogę się doczekać tej wizyty u lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MamSwojePoglady, absolutnie odrzuć zdanie rodziny. Niech wiedzą sobie swoje. Ty trzymaj się swojego zdrowia i zadbaj o nie sama. Kryterium do rozpoznania bulimii są nawracające okresy objadania się i późniejsze stosowanie metod mających na celu zapobieganie przyrostowi wagi (wymioty, przeczyszczanie, ćwiczenia, głodówki). Podobno są to minimum dwa napady żarłoczności w tygodniu przez co najmniej trzy miesiąca, ale tutaj raczej nie ma ścisłej reguły i to bardzo indywidualna kwestia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MamSwojePoglady, nie ma kryterium, jeżeli to robisz (i sobie przy tym pomagasz w jakikolwiek sposób) to znaczy że jest coś nie tak i trzeba to skonsultować. ED mają tyle odmian tak naprawdę, że jeżeli bym chciała się przypisać do typowej bulimii np. to co Ty, nigdy w życiu. Przecież nie robię uczt, nie głodzę się potem itp. itd. nie pasuję do kryteriów, ale czy to znaczy że jestem zdrowa? Nie sugeruj się tym co wyczytasz, jak czujesz i zauważasz że jest nie tak, to niestety znaczy że masz na pewno rację i trzeba zacząć walczyć...

 

freya, musisz się trzymać... wiem że musi być ciężko, ale poradzisz sobie. to nie takie hop siup, ale musi się udać...

 

nube, muszę się chyba przejść do tego lekarza w końcu, nie wiem czemu jest to dla mnie takie trudne do zorganizowania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nube, bretta, dziękuję za wiadomości :) tak myślę sobie, że macie rację coś jest nie tak i muszę koniecznie zacząć nad tym pracować, bo zaczyna mnie to wszystko dobijać... Trwa to już za długo by było 'normalne' i zdarza się częściej niż 4-5 razy w tygodniu. Teraz już jest lepiej, bo jestem w miarę świadoma tego co się ze mną dzieje i dlaczego tak reaguję. Od około 4 miesięcy przefiltrowałam i przeanalizowałam wiele informacji, więc jakoś staram się nadążyć za tym wszystkim. Zobaczymy co będzie po wizycie u lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MamSwojePoglady, najgorsze jest to, że to wciąga i im dłużej trwa, tym trudniej przestać. Więc rób coś jak najszybciej!

 

freya, nie na każdego leki działają. Mi się wydaje że jak człowiek nie chce nic zmienić i uwierzyć w działanie leku, to nigdy nic mu nie pomoże...

Ja chyba tak mam. Po pięciu latach na lekach (z dwoma małymi przerwami), w grudniu odstawiłam wszystko. Mam stany depresyjne, dużo derelek, koncentracja poniżej zera, z jedzeniem średnio żeby nie powiedzieć źle.. ale przerwałam też terapię, tzn. zrobiłam 'przerwę' trzy miesięczną, we wtorek wracam... Dzisiaj jak do mnie psycholożka moja napisała to tak się zestresowałam że mi z godzinę serce waliło...

A wracając do leków. Pogorszyło mi się, ale skąd pewność że to od leków? Nie ma takiej... Nie wiem czy to tylko moje zdanie i spostrzeżenia, ale mam wrażenie że czy biore leki czy ich nie biorę to jeden ... Jedyne co koi to benzo, ale od pół roku nie biorę nawet w awaryjnych sytuacjach, mam w portfelu jeszcze kilka tabletek, ale nie tykam dopóki nie stanie się coś bardzo złego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bretta, podzielam Twoje zdanie co do leków. Też mi się wydaje, że czego bym nie brała, to jest tak samo. Przetestowałam większość antydepresantów, kilka przeciwpsychotycznych i nie mogę powiedzieć, żeby cokolwiek jakoś znacznie poprawiło mój nastrój, a już na pewno nie sposób myślenia (o sobie).

Co do fluoksetyny - trochę silniejsza od niej jest wenlafaksyna. Jednak ani jedno, ani drugie nie przyniosło mi żadnej ulgi jeśli chodzi o objawy...

bretta, wyobrażam sobie, że po tak długiej przerwie musisz się bardzo stresować. Pewnie nazbierało się dużo spraw. Dlaczego w ogóle przerwałaś terapię, jeśli można spytać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nube, dlatego ja postanowiłam odstawić leki i się nie truć... (co by nie było to chemia, już wystarczająco się niszczę na różne inne sposoby, a odporność mam taką że ktoś obok kichnie a ja zaraz chora jestem ;/)

Przerwałam terapię z impulsu. Szłam pewnego dnia i stwierdziłam że koniec. Że od dzisiaj nie będę od nikogo zależna, że uciekam i zamykam kolejne drzwi. Na tyle z tego 'wyrosłam', że postanowiłam nie uciekać na dobre tylko umówić się na za trzy miesiące...

A o zależność chodziło mi przede wszystkim finansową. Nie stać mnie na terapie, dają mi na nią rodzice albo chłopak. Wiem, niby ich 'obowiązek' (rodziców), ale nienawidzę tego, pytań, troski (w której szczerość jakoś do końca nie wierzę). Nie wiedzą nawet co mi jest, tzn. wiedzą że mam coś nie tak bo już akcje ostrą trzy lata temu ze mną mieli, ale nie wiedzą o ed, które jest teraz jednym z moich głównych problemów. I po prostu miałam tego dość... I dalej mi z tym źle, bo znowu będę musiała brać od kogoś pieniądze i być na jego łasce... Dlatego nie wiem czy będę kontynuowała terapię i tak chodziłam co dwa tygodnie więc za rzadko żeby coś prawdziwego zdziałać chyba...

Więc sama nie wiem już...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak miałam, bretta, że pod wpływem impulsu postanowiłam przerwać terapię. Potem pod wpływem kolejnego umówiłam się na inny termin. W dniu, w którym miałam iść na terapię zadzwoniłam, że nie dam rady. I tak 2 razy. Teraz znów próbuje coś ze sobą zrobić. Dziś zrobiłam mały postęp - nie brałam niczego na przeczyszczenie. Minusem jest to, że od kilku dni planuję głodówkę, powtarzam "nie będziesz jeść, tłusta świnio!" i na poważnie myślę o powrocie na siłownie..

Nie rozumiem tego wszystkiego, nie rozumiem jak można ulegać jedzeniu, które nie mówi, nie myśli, nie robi nic poza tym, że jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ochotę nie jeść, najchętniej chciałabym żeby było mi wydać wszystkie żebra... Mało jem... ale kiedy jestem z chłopakiem, potrafię zjeść więcej od niego.. nie mogę się opanować... jem i jem, jemy.. gotujemy sobie, ale kiedy wracam do domu, mam ochotę rzygnąć, mam tak słabą wolę, kiedyś próbowałam wymiotować na siłę, ale nie potrafię, nawet po łaskotaniu szczoteczką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×