Skocz do zawartości
Nerwica.com

Praca + ogromne lenistwo + brak motywacji


D20

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie

Jestem tutaj "nowy", obserwuję już forum od dłuższego czasu i dużo mi pomogło w poznaniu nerwicy z którą na chwilę obecną wygrałem.

 

Moja nerwica lękowa nie pozwalała mi przebywac z ludźmi, czułem się gorszy, nie potrafiłem przebywac poza domem ponieważ robiło mi się słabo i czułem że zemdleję. Z tymi problemami już sobie poradziłem terapią własną, nigdy nie byłem u psychologa ani u psychiatry. Wydaje mi się że mam swój własny tok myślenia tak więc zgodnie z własną zasadą "skoro choroba przyszła sama, to ja postaram się ją sam jakoś wyrzucic ze swojego życia" i się udało choc łatwo nie było. Po drodze było wiele kryzysów, i nadal odczuwam jeszcze minimalne lęki ale nauczyłem się z nimi walczyc, tak więc nie są już groźne. Żadnych objawów nie miałem już od 3 miesięcy więc czuje że wygrałem.

 

Opisałem swoją historię aby przyblizyc mniej więcej kim jestem i co mam już za sobą.

 

Niestety pozostał mi jeden problem z którym niestety nie potrafię wygrac. Problemem jest moje ogromne lenistwo, straszna niechęc do pracy oraz brak motywacji (nie motywują mnie pieniądze).

 

Moja sytuacja obecnie wygląda tak:

Jestem programistą aplikacji internetowych, grafikiem komputerowym. W swojej pracy zajmuje się wszystkim co związane z marketingiem internetowym, projektowaniem graficznym (logotypy, ulotki, bannery, itp..), tworzeniem [wizytówek, stron, portali] internetowych. Swoje samodzielne szkolenie rozpocząłem w wieku 12 lat, obecnie mam 20 lat.

 

Wszyscy wokół mnie widzą i podziwiają moją pracę. Mam duże grono zadowolonych klientów, którzy polecają mnie swoim znajomym (co tak naprawde pozwala mi myślec że są zadowoleni z moich usług). Wszyscy doceniają możliwości mojej pracy jakimi są: nie normowalne godziny pracy (pracuję kiedy chcę, nie mam nad sobą szefa, sam sobie jestem szefem), duże zarobki (3-4 dni pracy przy prostym projekcie to ~400-700zł + dodatkowe proste zlecenia).

 

W jednym momencie nie mogę się doczekac nowego zlecenia, zaś gdy dostanę ciekawe zlecenie nie potrafię go skończyc bez konkretnych powodów (po prostu szlak mnie trafia na samą myśl że muszę to zrobic).

Nie potrafię zmusic się do pracy, przez co pracuję 3 godziny i robię sobie 3 dni przerwy. Jestem nie honorowy, nie konkretny, nie sumienny, nie odpowiedzialny (więc dziwi mnie zadowolenie moich byłych klientów).

 

Od miesiąca marca do września nie robiłem nic komercyjnego, tworzyłem własne projekty, niestety bez większych sukcesów.

Nie pracując nie miałem żadnych pieniędzy, mój portfel miał okrągłe 0zł. We wrześniu przebywając ze swoją dziewczyną, oraz znajomymi na "zakupach", czułem się strasznie widząc tyle fajnych ubrań, gadżetów których niestety nie mogłem sobie kupic, razem z dziewczyną oglądaliśmy obrania jak "wygłodzone dzieci, oglądające gablotkę z pączkami". Postanowiłem spełnic jej i moje marzenia - wziąłem się do pracy. W ciągu miesiąca udało mi się uzbierac kwotę 3,600 (dla nas była to kwota bardzo duża), którą rozwoniliśmy jak to nazwaliśmy na spełnienie marzeń. Myslałem że miesiąc pracy, duże pieniądze zmotywują mnie do dalszej pracy. Niestety od tamtego czasu, nie robię nic konkretnego.

 

Nie potrafię pracowac, złoszcze się na siebie, sam widzę w sobie problem, niestety nie potrafię tego zmienic. Nie wiem czy to jest lenistwo czy depresja, czy mam problem z sobą, czy jest to "normalne". Doskonale zdaje sobię sprawę że 4godzinna praca dziennie przyniosła by duże korzyści materialne, którymi mógłbym pomóc swojej dziewczynie w spełnianiu jej marzeń (ja już swoje spełniłem, prawie wszystkie). Nie potrafię zrozumiec tego iż w wieku 20 lat trzeba pracowac. Niestety nie potrafię też dokładnie opisac tego co czuję, złoszczę się na siebie i próbuję zrozumiec....

 

Bardzo długa ta moja historia ale może ktoś miał podobny problem i w jakiś sposób sobie z nim poradził.

 

W skrócie to z czym mam problem:

- nie potrafię pracowac

- nie motywują mnie pieniądze (choc wiem że dzięki pieniążkom na koncie mógłbym miec ciekawsze życie)

- nie motywuje mnie smutek mojej dziewczyny która widzi że się marnuję

- marnuję czas na wszystko co nie związane z pracą

- śpię 10-11 godzin dziennie i sam fakt że muszę wstac i popracowac powoduje u mnie smutek

- chodzę smutny, bo wiem że nie pracuję, a co się z tym wiąże nie robię nic pożytecznego

 

Trochę wydaję mi się to skomplikowane, ale czy waszym zdaniem potrzebna mi porada psychologa, psychiatry ? Czy to jest po prostu szczyt lenistwa? Czy da się to "wyleczyc" ?

 

Z góry dziękuje wszystkim za zainteresowanie moją historią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wypalenie zawodowe być może, ale to że nie chce ci się wstać w ogóle z łóżka to chyba zapytaj psychologa czy rzeczywiście to nie głębszy problem, bo przecież mogło by cię zmotywować do wstania co innego niekoniecznie praca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy Ci to co pomoże, ale napiszę jaki jest mój sposób: mam dziennik, taki kalendarz, i tam prawie codziennie zapisuję sobie co powinnam zrobić następnego dnia, takie zadania w punktach. I potem odkreślam to co zrobiłam, zostaje mi zazwyczaj kilka punktów, których nie uda mi się zrobić, wtedy jestem nie zadowolona. I stawiam sobie takie bardzo proste, podstawowe te wymagania, nie że np. zdać semestr, czy zaliczyć egzamin, tylko cos w formie; „przeczytać rozdział siódmy, zrobic zadanie piąte”. Jak mam totalnego lenia, to potrafię robić nawet takie plany jak: „zrobić śniadanie, umyć zęby, zrobić kawę”… ;PPPP Na mnie to działa, bo ja akurat wielbię słowo pisane, uwielbiam pisać pamiętniki, różnego rodzaju zeszyty, dzienniki. Choć wiem, że niektórych to denerwuje i nie zadziałałoby… Ale spróbuj, może to coś da.

Jak nie motywuje Cię radość dziewczyny, czy perspektywa lepszych zarobków, to wyznacz sobie bardziej bezpośrednie cele, np. „jak dziś zrobię to i to, to wieczorem pozwolę sobie obejrzeć ten film, co zawsze chciałem, albo zjeść dużą porcję ciasta, czy co tam lubisz” Rozłóż obowiązki na jak najdrobniejsze części pierwsze i wykonuj je po kolei.

Nie wiem czy to się sprawdzi u Ciebie, ale taki jest mój sposób na brak motywacji:P

Btw, projektujesz ulotki itp., jakbym ja się zajmowała w życiu czymś tak sympatycznym, to bym się cieszyła, akurat to jest moje niespełnione marzenie. Spróbuj się do tego jakoś zapalić, np. ja widziałam ostatnio w pewnym znanym dużym sklepie z książkami album o grafice komputerowej i projektowaniu reklam. Może to by ci dało dużo inspiracji…

I nie mów o sobie „Jestem niehonorowy, nieodpowiedzialny…” bo powtarzając to sobie tylko sobie szkodzisz. Mysl raczej: „Coś się ze mną dzieje ostatnio, ze się nie potrafię do roboty wziąć, złapał mnie leń” Wtedy winę widzisz jakby w warunkach zewnętrznych, nie w sobie, co ułatwia Ci kształtowanie pozytywnego obrazu własnej osoby a co za tym idzie szybszego wyczołgania się z tego nic nieróbstwa i apatii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładając, że jesteś ambitnym człowiekiem (a po tym akapicie, gdzie piszesz o tym, że się dziwisz swoim zleceniodawcom, że cię jeszcze doceniają: to jest dowód ambicji, bo ja już się naoglądałam ludzi w mojej robocie, którzy idą przez życie półśrodkami, wszystko robią na odwal się - i większość ludzi tak ma!; ty natomiast zauważasz takie rzeczy - to świadczy o ambicji właśnie), to wiem, czemu tak masz. Robisz po prostu coś, co cię nie kręci, co się dalej zbytnio nie rozwija. Już się sprawdziłeś, wiesz o tym, że dajesz sobie radę. Że mimo, że odkładasz na później, to i tak ci się udaje z palcem w tym-i-owym. Walnąłeś głową w szklany sufit :pirate: Sądzę, że o to tutaj chodzi.

 

W sumie piszę to sądząc po sobie. Też mnie kasa zbytnio nie kręci - ja nawet nie wiem zbytnio na co ją wydawać. Nie to, że tyle zarabiam, że aż se w kominku tym palę :lol: Chodzi raczej o to, że to sobie rośnie na koncie i to tyle. Tyle z tego dobrego, że mogłam za to za swoje studia zapłacić - więc jest tego plus.

 

Jeśli chodzi o to, ze to niespełnione ambicje - to by było nawet dobrze, bo wtedy da się coś na to poradzić.

 

Co innego jednak, jeśli ciebie po prostu wszystko, że tak powiem, wali. Wtenczas prędzej doszukiwałabym się tutaj depresji jakiejś, a dokładniej mówiąc: zobojętnienia.

Albo po prostu w tym wieku takie rzeczy zdarzają się: nie wie człowiek, co ma robić.

 

Sądzę jednak, że jesteś jednym z tych ludzi, którzy lubią jednak zmiany, to znaczy: potrzebują jakichś ciekawych bodźców. A, że robisz ciągle to samo, to ci się to przejadło. Walka o pieniądzory, że tak powiem, to nie jest cel wszystkich ludzi i widzisz to po sobie. Jeśli nie masz celu w życiu i przez to po prostu obojętniejesz na wszystko; jeśli to co ci się dzieje, to jest odmiana takiego "czarne---białe", czyli chcenia wszystkiego albo niczego: że skoro nie masz celu, to i nie interesuje cię już nic <- to to ci będzie słabnąć z czasem. Ale ten czas może być długi.

 

Po prostu zastanów się, co by cię satysfakcjonowało. Jeden będzie usatysfakcjonowany, jak zdobędzie świat, inny jak mądrości dostąpi, jeszcze inny, jak będzie miał akwarium żółwi. U mnie to by był święty spokój; osamotnienie, by mi nikt na głowę nie właził. A ty co takiego masz? Jestem ciekawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bardzo długa ta moja historia ale może ktoś miał podobny problem i w jakiś sposób sobie z nim poradził.

 

W skrócie to z czym mam problem:

- nie potrafię pracowac

- nie motywują mnie pieniądze (choc wiem że dzięki pieniążkom na koncie mógłbym miec ciekawsze życie)

- nie motywuje mnie smutek mojej dziewczyny która widzi że się marnuję

- marnuję czas na wszystko co nie związane z pracą

- śpię 10-11 godzin dziennie i sam fakt że muszę wstac i popracowac powoduje u mnie smutek

- chodzę smutny, bo wiem że nie pracuję, a co się z tym wiąże nie robię nic pożytecznego

 

 

Moim zdaniem powinieneś zgłosić się do terapeuty lub psychiatry, bo objawy, które opisujesz przypominają depresję. Depresja często objawia się brakiem siły fizycznej i psychicznej, co potrafi bardzo utrudniać pracę, ale nie ma to nic wspólnego z lenistwem.

 

Ale właściwą diagnozę może postawić tylko specjalista.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuje za odpowiedzi na mój temat.

Macie wiele racji tutaj z tym co piszecie.

 

Co do pisania zadań na następny dzień, już z tego korzystałem. Kilka dni mi się udawało wszystko skrupulatnie wykonywac, niestety później zrezygnowałem sam nie wiem dokładnie czemu, ale wydawało mi się to nudne.

 

Wszystko o czym piszę Jane Panzram dokładnie tyczy się mnie.

 

Co do ambicji wydaje mi się że to mnie trochę rujnuje, sam zauważam że mam problemy ze swoimi pracami, ja robię jak najlepszy projekt, przykładam się do niego. Dla 90% klientów nie ma znaczenia przekaz, innowacyjnośc projektu. Jeżeli ma to byc strona internetowa ma po prostu działac, ich pomysły są cofnięte ze wszystkimi standardami o 10 lat, czego niestety znieśc nie mogę i zawsze muszę tłumaczyc, aby klient ostatecznie zaakceptował mój projekt.

 

Co do samej pracy to ona mnie kręci, bo jestem w niej już bardzo długo. Co prawda kręci mnie bardziej już nadzorowanie projektów niż tworzenie ich samemu, niestety dopiero w nowym roku będę rozwijał swoją firmę i mam nadzieję że trochę obowiązku zrzucę na pracowników.

 

Już się sprawdziłeś, wiesz o tym, że dajesz sobie radę. Że mimo, że odkładasz na później, to i tak ci się udaje z palcem w tym-i-owym.
taki właśnie jestem ...

 

Albo po prostu w tym wieku takie rzeczy zdarzają się: nie wie człowiek, co ma robić.

Tutaj też mam dylemat, czy rozwijac firmę, czy mi się uda. Czy iśc do pracy na ETAT (choc kompletnie sobie tego nie wyobrażam, nie zniósłbym faktu że moje projekty zarobiły 7tysięcy złotych, z czego ja dostałem tylko 3,000. Nie podobają mi się ludzie, pełno jest ludzi wrednych, fałszywych - a tego niestety nie cierpię i na pewno byłyby konflikty), tak więc z jednej strony chcę pracowac tak jak dotychczas, ale mam obawy. Rozważam też rezygnację z firmy i pracę na etat ale tego bym nie wytrzymał. Więc tutaj jest też mój problem.

 

 

Sądzę jednak, że jesteś jednym z tych ludzi, którzy lubią jednak zmiany, to znaczy: potrzebują jakichś ciekawych bodźców. A, że robisz ciągle to samo, to ci się to przejadło. Walka o pieniądzory, że tak powiem, to nie jest cel wszystkich ludzi i widzisz to po sobie. Jeśli nie masz celu w życiu i przez to po prostu obojętniejesz na wszystko; jeśli to co ci się dzieje, to jest odmiana takiego "czarne---białe", czyli chcenia wszystkiego albo niczego: że skoro nie masz celu, to i nie interesuje cię już nic <- to to ci będzie słabnąć z czasem. Ale ten czas może być długi.

 

W 100% jest to odzwierciedlenie mojej osoby. Jeżeli czuję że coś mogę zrobic, coś ciekawego, coś innego, to się staram pracuję, mam chęci do pracy, jak wszystkie emocje gdzieś uciekają, to całe życie robi się szare i smutne. Ale z drugiej strony czy ciągłe szukanie sobie różnych atrakcji jest dobrym rozwiązaniem?

 

W ostatnim czasie motywowała mnie budowa własnego domu, z moją dziewczyną posiadamy dużą działkę w bardzo dobrej lokalizacji, która jest naszą własnością. Po sprzedaży stac nas będzie na budowę własnego domu, ale niestety problemem jest utrzymanie go przez cały rok (ze względu na moje problemy z pracą) z drugiej strony w wieku 20 lat własny dom to trochę mnie przeraża, a z drugiej strony ogromnie cieszy.

 

Ciągle szukam różnych atrakcji, w lecie: gram w tenisa, jeżdżę na rowerze, na rolkach, na deskorolce, spaceruję. Ostatnio zaraziłem się wspinaczką na sztucznych ściankach, chodziłem też w ostatnim razie trochę do kina, wszystko jest fajne i ciekawe ale ciągle czuje niedosyt ciągle mi czegoś brakuje.

 

Jeżeli rozwiązaniem jest wizyta u psychiatry lub psychologa, ja wolałbym wybrac dobrego psychologa, nie widzę w sobie problemu który trzeba byłoby leczyc środkami farmakologicznymi (a z takim leczeniem kojarzą mi się psychiatrzy). Interesowałaby mnie bardziej rozmowa, naprowadzenie - taka dobra rada życiowa, którą tutaj właśnie próbuję znaleźc i dzisiaj mi to pomogło, pracowałem.

 

Więc dziękuję wszystkim za zapoznanie się z moją historią.

Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś rady lub pytania jestem otwarty na rozmowy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myślałeś o studiach? Studia i ogólnie nauka, dają takiego pozytywnego kopa do życia, przynajmniej mi, i znam wiele osób, które też tak mają. Zresztą, nie muszą być studia, może być cokolwiek, jakiś kurs, szkoła policealna itp. Masz 20 lat, możesz się jeszcze czymś zainteresować oprócz grafiki. Wiem po sobie, że dobrze mieć coś swojego tylko dla siebie, oprócz głównej "profesji".

 

Edit: poza tym przy okazji można poznać nowych ludzi, a to jest jak taki powiew świeżości ;) mnie nowe znajomości zawsze inspirują do działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do nauki, to zrezygnowałem sam ze szkoły, ponieważ nie cierpię uczenia się tego co mnie nie interesuję.

Jedyne przedmioty jakie w szkole mnie interesowały to matematyka i język angielski, a z resztą nie mogłem się pogodzic.

 

Jeżeli chodzi o terapeutę to będę musiał się naprawdę nad tym zastanowic i zrobic ten pierwszy krok, choc rozważam już taką opcję od dłuższego czasu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej:)

Ciezko cokolwiek ci doradzic, mysle ze terapia nie zaszkodzi na pewno, a przydac sie moze.

Co do depresji, to ja bym az tak tego nie bral sobie do serca - wez pod uwage na jakim jestes forum, kto najczesciej tu trafia... ludzie ktorzy sami maja problemy... no i ciezko czasem o dobra pomoc od kogos, kto sam sobie z czyms nie radzi...

 

Czlowiek od zawsze poszukiwal sensu zycia...mysle ze kazdy od czasu do czasu stawia sobei takie pytania i zastanawia sie nad przyszloscia, tym co robi... moze to co teraz przezywasz to zwykla kolej rzeczy, poczatek jakiejs zmiany w zyciu... sprobuj cos zrobic, zacznij cos nowego, cos zmien... moze znajdziesz cos co da ci bakcyla w jakiejs innej dziedzinie?

A byc moze za duzo od siebie oczekujesz?? Moze dlatego czujesz sie nieco wypalony, bo ambicje cie przewyzszaja? Moze twoi klienci dobrze cie oceniaja, bo jestes dobry, a ta twoja opinia ze jestes niezetelny itd. to tylko TWOJE mniemanie o sobie, ktore jest bledne? Nie zachecam tu do olewania klientow, ale do zastanowienia sie nad soba..:)

 

A moze zwyczajnie trzeba ci kopa w d*, zebys wzial sie w garsc i przestal zastanawiac nad pierdolami?;D

 

Mysle ze cos wymyslisz:)

pozdro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×