Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prosze o pomoc. Moje lęki...


gawryk90

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze raz wszystkich witam. :)

 

Mam bardzo duży problem z samym sobą, ale zanim przejdę do sedna opowiem krótko moje życie.

Urodziłem się w 1990r, jestem jedynakiem i pochodzę z bardzo dziwnej rodziny. Kiedy byłem dzieckiem można powiedzieć, że byłem rozpieszczany, miałem praktycznie wszystko co chciałem. Jednak ze względu na chorobę mojego Ojca (jest chory na schizofrenię, dowiedzialem się dopiero 3 lata temu) sytuacja w domu była i jest bardzo... dziwna. Nie było u nas problemów typu "Tata za dużo pije" albo "Mama ma nowego przyjaciela" tylko "bułki w okolicznych sklepach są otrute" i jeździliśmy nawet po najdrobniejsze zakupy 20km dalej. Takich absurdalnych problemów było mnóstwo.

Nie miałem problemów ze zdobywaniem kolegów w szkole, ale zawsze byłem pośmiewiskiem, niby sie ze mną kumplowali, ale jednocześnie się wyśmiewali i wymyślali nowe przezwiska. Nigdy mnie nikt nie wybierał do samorządu klasowego, a na WF-ie kiedy dzieliliśmy się na drużyny zawsze zostawałem ostatni i przydzielano mnie tam gdzie było mniej osób... Nie wiem dlaczego tak było i niestety jest, może nie jestem urodziwy, ale odrażający też nie, bardzo gruby ani przesadnie chudy również nie...

Dziewczyny nigdy nie miałem. Były jakieś krótkie epizody, ale szybko się to kończyło, tylko raz w życiu usłyszalem komplement na swój temat koleżanka powiedziała, że mam zadbane dłonie...

A teraz lęki.

Pierwszy to lęk przed chorobą. Od 2004r panicznie się bałem raka, szukałem w internecie objawów i ich się u siebie dopatrywałem, bywały miesiące kiedy wszystko było ok, ale zdarzały się tygodnie kiedy panicznie się bałem, nie mogłem się nan niczym skupić tylko cały czas myslałem o tym, że jestem chory, że to już się zaczeło, że zaraz umrę... W tym roku doszło jeszcze serce, zaczęło się to kiedy mnie coś zakuło w klatce piersiowej, było to w wielkanoc. Od tamtej pory miewam ataki podczas których tylko czekam na ból i myślę, że serce zaraz stanie... Kiedy mi nawet lekko zdrętwieje lewa ręka jestem cały przestraszony, serce mi zaczna niesamowicie walić i tylko czekam aż stanie.

 

Drugi lęk pojawił się niedawno, panicznie boje się więzienia lub innej kary, że zostanę w coś wplątany...

Jakiś czas temu trochę handlowałem samochodami i sprzedałem jedno auto jakiemuś ciemnemu obcokrajowcowi, który jak sadze podał nieprawdziwe dane. Było to 1,5 roku temu. Czasami mam ataki, że panicznie boje się że np. ten typ spowodował wypadek, policja stwierdzi że umowa jest fałszywa, wszystko będzie na mnie i pójde siedzieć. Czasami mam tak, ze 2-3h o tym myśle, jestem wtedy cały spocony, a serce wali niesamowicie...

Od niedawna boje się jeździć samochodem, z powodu takiego, że spowoduje jakiś wypadek i pójdę siedzieć.

Mam kilka pomysłów na "biznes", ale boję sie strasznie cokolwiek rozpoczynać ze względu na konkurencję i ludzi wokół. Boje się, że konkurencja mnie zastraszy i zabroni działać, a ludzie wyśmieją, strasznie się tego boję...

Często mam takie sytuacje, że np. w knajpie zauważę, ze ktoś si en amnie "krzywo" patrzy, odrazu się boje, że mnie zabije, albo będzie chciał pieniędzy za to że mi da spokój, nawet kilka dni po takim spojrzeniu się boję...

 

Ostatnio doszła kolejna rzecz, jak jestem wśród innych ludzi nie mogę się skupić na wykonywaniu jakichkolwiek czynności, przedmioty mi wylatują z rąk a jezyk zaczyna się plątać, w dodatku czasami robie się czerwony.

Najbardziej czuję to podczas prowadzenia samochodu, jak jadę sam jest wszystko ok, kiedy jadę np. ze znajomymi jest tragedia. Siedze spocony, serce mi wali, czasami nie zauważam świateł i innych znaków... Jeszcze półroku temu tak nie miałem.

Zawsze byłem nie śmiały, ale gdzieś rok temu zauważyłem, że ta nieśmiałośc ustępuje, zaczałem być pewny siebie, zdecydowany nie balem sie sprzeciwić obcym ludziom itd. Niestety teraz to wszystko wraca i z dnia na dzien jest gorzej.

Jak z tym wszystkim walczyć?

Dodam jeszcze, że alkohol mi pomaga, wystarczą dwa piwa i odzyskuje chęć do życia, a pewnośc siebie i lęki znikają...

 

Pozdrawiam i liczę na pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjacielu mogę Cię pocieszyć że mam to samo. Ja byłam ładna a mimo to wybierali mnie na końcu do drużyny na Wfie :) Masz prawdopodobnie nerwice lękową, wybierz sie do neurologa lub psychiatry poki nie masz depresji. Bo bardzo latwo w nią popaść kiedy choroba sie rozwija. Ale nie ma martw sie mnóstwo ludzi na nią cierpi tak bardzo jak Ty..i też wiekszosc tu z nas przeszla w zyciu wiele i jest to powód naszych lęków. Nie martw się bo da sie to calkowicie pokonać. Pozdrawiam Cię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.

Nie pisałem tyle czasu, bo myślałem, ze samemu sobie z tym poradzę jednak myliłem się. :(

Po tym jak założyłem ten wątek i poczytałem to forum poczułem się znacznie lepiej. Na wiosnę zacząłem jeździć dużo na rowerze oraz grać w koszykówkę i to mnie utwierdziło, że z sercem jest wszystko ok.

Niestety z dwa miesiące temu problemy wróciły z podwójną siłą. Na początku zacząłem wkręcać sobie jaskrę. Co jakiś czas miałem wrażenie, że zaraz przestanę widzieć, że za chwilę wszystko się zamgli i koniec. Następnie obejrzałem film w którym jeden z bohaterów miał guza mózgu, za kilka dni miałem już takie same objawy jak On. A od dwóch tygodni po przeczytaniu artykułu o stwardnieniu rozsianym wkręcam sobie tą chorobę. W ogóle od niedawna strasznie się boje kalectwa, że będę miał jakiś wypadek i zostanę niepełnosprawny, gdy o tym myślę to się cały trzęsę, teraz jak to piszę również jestem przerażony...

 

Ale najgorsze się zdarzyło dzisiaj i to głownie to zdarzenie skłoniło mnie do napisania na forum.

Jadę samochodem (prowadze), wszystko jest ok, nagle dostaje takiego dziwnego zawrotu głowy, był to jeden zawrót, ale trwał z 5 sekund! Myślałem, ze zemdleję. Po wszystkim zrobiło mi się gorąco i w ogóle byłem przerażony. Potem czułem się jakoś nieswojo, jakby pijany. Wróciłem do domu wziąłem rower i pojechałem do znajomego ponieważ byłem umówiony. Jak się spotkałem z kolegą to o wszystkim zapomniałem po chwili tylko tak pomyślałem "cholera przeszło".

 

Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie ale ostatnio mam dużo stresu... Najprawdopodobniej zostanę wyrzucony ze studiów, a poza tym niedługo otrzymam w spadku bardzo dużą sumę pieniędzy i cholernie się boję, że przez jakąs chorobę bądź wypadek nic z tą kasę nie będę mógł zrobić.

 

Do normalnego lekarza na badanie panicznie boję się iść, a do psychiatry bardzo wstydzę.

Nie mam pojęcia jak sobie pomóc. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gawryk90

Nie wiem czy jakkolwiek Cię to podniesie na duchu, ale mam to samo. Moja mama zmarła na raka i stąd moje lęki. Miałam już chyba nowotwór wszystkiego - mózgu, kości, krwi, skóry. Raz zobaczyłam małą ciemną plamkę na skórze, beczałam przez całą noc, a na drugi dzień plamka jakoś dziwnie się naderwała - to był strupek! Nie muszę chyba mówić jak idiotycznie się poczułam.

Jedyną metodą jaką znam i sama ją stosuję to 1.Nie zaglądam nigdy do internetu w poszukiwaniu objawów tylko idę do lekarza (choćby domowego) 2.Wykonuję wszystkie możliwe badania wykrywające raka co rok, dwa: USG, badania krwi, diagnoza zmian skórnych i powtarzam sobie, że jeśli ktoś miałby szybko wykryć u siebie chorobę i w związku z tym wyleczyć ją, to na pewno będę to ja 3.opowiadam o moich "objawach" mojemu ojcu, który jest tak racjonalnie i chłodno myślącą osobą, że natychmiast mnie obśmiewa, co sprowadza mnie skutecznie na ziemię.

Ale niewątpliwie na silne lęki najlepsze są leki. Nie wstydź się absolutnie iść do psychiatry! Psychiatra to lekarz taki sam jak inny, który bierze forsę za to, że Cię leczy, więc na pewno nie zlekceważy Cię, nie wyśmieje - inaczej straciłby dobrych kilka stów!

 

A co do zawrotu głowy - moja bratowa ma podobne przygody w tramwajach - serce jej wali, myśli, że umiera. Właśnie ją namówiłam, żeby wreszcie coś z tym zrobiła. Do tej pory po prostu dzwoniła do męża, bo znajomy głos ją uspokajał, ale na dłuższą metę takie "protezy" nie starczą.

 

Nie idąc do lekarza po prostu znęcasz się sam nad sobą. Nie zasługujesz na cierpienie jakim są napady lękowe, nikt nie zasługuje. Zadbaj o siebie, zawalcz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A co do zawrotu głowy - moja bratowa ma podobne przygody w tramwajach - serce jej wali, myśli, że umiera. Właśnie ją namówiłam, żeby wreszcie coś z tym zrobiła. Do tej pory po prostu dzwoniła do męża, bo znajomy głos ją uspokajał, ale na dłuższą metę takie "protezy" nie starczą.

 

 

To jest straszne i znam to z własnej autopsji , uczucie walącego "w gardle" serca brr nic miłego. Trzeba z tym walczyć bo idzie zwariować nie zwlekaj z tym dłużej...nikt z nas nie zasługuje na męczarnie ani psychiczne ani fizyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×