Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chroniczne zmęczenie, ból istnienia.


Golden_Queer

Rekomendowane odpowiedzi

Może to nie ma sensu, bo właściwie cóż da takie roztrząsanie problemu na forum, ale zastanawiam się czy są leki które zmniejszają poczucie zmęczenia, wyczerpania, wypalenia, ale też bólu psychicznego. Czy ktoś z was miał takie objawy i jakiś lek mu pomógł? Mi na ten ból istnienia pomógł i pomaga trilafon, brany na noc, ale na to zmęczenie, wypalenie to jakoś nie działa... Czy naprawdę muszę brać te koszmarne antydepresanty :/???

 

[Dodane po edycji:]

 

Chyba najlepiej zrobię, jeśli będę po prostu regularnie ćwiczyć jogę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi pomógł symfaxin obudziłam się jednego dnia i nie było tego koszmarnego przygniatającego bólu, uwiąd zaczął odchodzić i mogłam coś robić, wcześniej tylko chciałam ale nie mogłam moje życie było wielką wegetacją, wszystko było trudne, myłam zęby na siedząco bo jeszcze robiło się mi słabo, płakałam podnosząc się z kanapy.

Nie musisz przecież brać koszmarnych antydepresantów. Ja biorę, pomogły mi kiedy życie stało się żałości pełnią, teraz dodatkowo biorę neuroleptyk na lęki i chyba mi pomaga i niech będzie koszmarny ale jeśli większy koszmar jest bez tego to ja biorę. Ty nie musisz naprawdę! To zależy czego chcesz, co może Ci pomóc i czy na tą pomoc się godzisz. Możesz spróbować jogi. Jeśli pomoże to super.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xanax i leki z grupy ssri w moim przypadku tylko pogłębiają uczucie ciągłego zmęczenia. owszem, przynoszą chwilową ulgę w bólu psychicznym, ale kiedy organizm przyzwyczają się do ich działania, ból powraca. przewlekłe zmęczenie może też sugerować inną chorobę, niekoniecznie o podłożu psychicznym. staram się rozgryźć ten problem, póki co rozwiązanie wciąż daleko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja biore leki i na lęki pomogly, ale zmeczenie i bol istnienia jest dalej. Ja po porstu wegetuje i w sumie nie mam sil tego zmienic. Nic mi sie nie chce, moja ulubiona czynnosc to spanie bądź leżenie w łóżku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xanax i leki z grupy ssri w moim przypadku tylko pogłębiają uczucie ciągłego zmęczenia. owszem, przynoszą chwilową ulgę w bólu psychicznym, ale kiedy organizm przyzwyczają się do ich działania, ból powraca. przewlekłe zmęczenie może też sugerować inną chorobę, niekoniecznie o podłożu psychicznym. staram się rozgryźć ten problem, póki co rozwiązanie wciąż daleko..

 

Xanax Ci w tych rozwazaniach na pewno nie pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik, chyba bierzesz rispolept,o ile sie nie myle?,jesli moge zapytac? Wiem bo zalozylas taki temat i pytalas jak dziala ten lek.

 

 

Mi na takie zmeczenie pomogla fluoxetyna (Prozac,Seronil,Andepin,Bioxetin-to ten sam lek poczytaj sobie w indeksie lekow) Bylam po tym leku duuzo bardziej aktywna,a wczesniej nie mialam na nic sily ochoty,lagodny lek raczej ,skutkow ubocznych nie mialam,byly stany lekowe na poczatku,potem jak lek sie rozkrecil,bylo ok,zanim zacznie dzialac musi jednak minac kilka tygodni,ale warto poczekac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam coś, co rozszerzy treść tego posta: miałem zamieścić nowego posta: dziwne zaburzenia endogenne, ale przypomniałem sobie, że już napisałem coś podobnego - o chronicznym zmęczeniu i bólu istnienia. Mój psychoterapeuta, który zna mnie już 8 lat, zaczyna podejrzewać u mnie dziwne zaburzenia endogenne, które przypominają uzależnienie od twardych narkotyków, głównie amfetaminy. Ciągnące się latami wyczerpanie, wypalenie, dysforie, brak ochoty do działania, na przemian z okresami wzmożonej aktywności, ale bezproduktywnej, głownie nadpobudliwość psychoruchowa, przypominająca akatyzję, której towarzyszy narastający ból istnienia, podczas której rozwijają się różne chorobliwe objawy, tiki, natręctwa. Kiedyś też lęki, na pograniczu psychozy, lęki o charakterze dezintegrującym. Bywały okresy pustki (też takiej fizycznej, wrażenie dziury w brzuchu, depresji, podejrzenie dystymii w okresie dojrzewania. Moje diagnozy: osobowość dysharmonijna z elementami borderline i przedłużona reakcja depresyjna (to w roku 2002), zespół natręctw i osobowość dysharmonijna (2006) zaburzenia schizotypowe u osobowości o cechach histrionicznych (2008) - i na koniec - już taka trochę zabawna: osobowość nieprawidłowa (2009).

 

Dodam że 10 lat temu, zanim zaczęły się te wszystkie objawy, a może nie tyle zaczęły, ile nasiliły, miałem problem z tożsamością płciową (tzn. problem ten mam od zawsze), byłem pacjentem (pacjentką) doktora Dulko i próbowałem zmienić płeć, ale uznałem, że to jednak nie dla mnie. Niestety, nie zmieniło to mojego stosunku do mojej obecnej płci fizycznej, nie cofnęło niepewności i dylematów co do mojej płci, a terapia, którą podjąłem, chyba spowodowała jeszcze większy uraz psychiczny. Niemniej nie porzuciłem terapeuty, który potraktował mnie tak brutalnie, tylko ciągle do niego wracam. Systematyczną psychoterapię zakończyliśmy jednak w ostatnim tygodniu 2004 roku. Później miały miejsce jedynie okresowe konsultacje.

 

9 grudnia mamy się spotkać, być może po raz ostatni. Będziemy pracować z laleczkami, ustawiać system rodzinny i może inne rzeczy. Jeśli to nie wypali... planujemy zakończenie naszej relacji. Obaj uznaliśmy, że nasze spotkania nie mają chyba sensu, bo nakręcają złudną nadzieję na zaistnienie jakiegoś magicznego rozwiązania moich problemów. Ta perspektywa trochę mnie przeraża.

 

CZY SĄ TU OSOBY KTÓRE MAJĄ PODOBNE PROBLEMY? BARDZO CHCIAŁBYM POROZMAWIAĆ Z KIMŚ KTO MA PODOBNE DOŚWIADCZENIA, I W SPRAWIE TYCH "DZIWNYCH OBJAWÓW ENDOGENNYCH" I MOŻE TEŻ W SPRAWIE TOŻSAMOŚCI PŁCIOWEJ.

 

Jestem ciekaw, jak inni ludzie radzą sobie z podobnymi problemami... Jakie leki biorą, etc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do poziomu hormonów: sprawdzałem (bo fizycznie jestem mężczyzną :P) - mam dość wysoki poziom testosteronu. Tak było 10 lat temu i nie sądzę, żeby coś się w tej kwestii zmieniło.

 

Co do prochów: biorę od 4,5 roku trilafon, i póki co to jest najlepszy lek jaki brałem, ale niestety nie do końca pomaga.

 

Po trzecie, te stany, o których piszę, nie są chroniczne, tzn nie są obecne ciągle, tylko po prostu wracają, jak w błędnym kole.

 

Po czwarte, może to dziwne, ale po napisaniu tego posta i poszedłem na spacer (żeby zrobić te 10000 kroków) - zrobiłem mniej, ale wyszedłem z domu, poszedłem do pobliskiego supermarketu, i poczułem lekką ulgę, a teraz zrobiłem sobie rosół z ryżem i czuję się całkiem dobrze. Ale to chyba faktycznie jest tak, że jak się włączy działanie tej złej energii we mnie to są i złe wspomnienia, i brak nadziei, i apatia i anhedonia, i brak łaknienia, i fiksacja na lekach, aż nagle następuje przeskok do tej drugiej części, pozytywnej i nagle lubię jeść, lubię ludzi, jest mi dobrze, świat jest ciekawy, zaczynam marzyć etc...

 

To mi się kojarzy jakoś z rozszczepieniem w borderline, ale jakoś dopiero teraz to zauważyłem :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem wczoraj u mojej psychiatry, powiedziała, żeby brać trilafon rano i wieczorem a nie podwójną dawkę na noc, żeby nie było tak dużej różnicy między dniem i nocą, co - chyba - jeszcze bardziej obciąża układ nerwowy, który jest nadmiernie pobudzony w dzień, a z kolei mocno pohamowany w nocy. Wczoraj na noc wziąłem 4 mg, dzisiaj rano 4 mg i już było nieco normalniej... jednym słowem wróciłem do sprawdzonego rozwiązania. Powiedziała też, co zresztą ciągle powtarza, że nie mam depresji, więc antydepresanty są niepotrzebne.

 

[Dodane po edycji:]

 

A dzisiaj znowu źle. Wziąłem 4 mg rano i ogarnął mnie okropny dół, jakby zabrano mi całą radość życia, nadzieję, przyjemności, wszystko co pozytywne. Jedzenie mnie brzydzi. Czuję się źle. Nie wiem, czy nie byłoby sensowne popełnienie samobójstwa. Po co mi takie życie :/? I pewnie, cholera, tak będzie teraz codziennie, dopóki działanie tej czwóreczki nie osłabnie (w sensie, że po południu i wieczorem nieco słabiej działa). Może branie tego leku nie ma już sensu? Może bez niego czułbym się trochę lepiej, normalniej, chociaż pewnie będę odczuwać lęk, niepokój, a może przerażenie... Trudno powiedzieć... Któż to może w ogóle wiedzieć :/?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://en.wikipedia.org/wiki/Perphenazine

https://pl.wikipedia.org/wiki/Perfenazyna

 

ps.

 

Stoi na stacji lokomotywa,

Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:

Tłusta oliwa.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,

Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:

Buch - jak gorąco!

Uch - jak gorąco!

Puff - jak gorąco!

Uff - jak gorąco!

Już ledwo sapie, już ledwo zipie,

A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.

 

Wagony do niej podoczepiali

Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,

I pełno ludzi w każdym wagonie,

A w jednym krowy, a w drugim konie,

A w trzecim siedzą same grubasy,

Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy,

A czwarty wagon pełen bananów,

A w piątym stoi sześć fortepianów,

W szóstym armata - o! jaka wielka!

Pod każdym kołem żelazna belka!

W siódmym dębowe stoły i szafy,

W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,

W dziewiątym - same tuczone świnie,

W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie.

A tych wagonów jest ze czterdzieści,

Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

I każdy nie wiem jak się wytężał,

To nie udźwigną, taki to ciężar.

 

Nagle - gwizd!

Nagle - świst!

Para - buch!

Koła - w ruch!

 

Najpierw - powoli - jak żółw – ociężale,

Ruszyła - maszyna - po szynach - ospale,

Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,

I kręci się, kręci się koło za kołem,

I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,

I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!

Po torze, po torze, po torze, przez most,

Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,

I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,

Do taktu turkoce i puka, i stuka to:

Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.

Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,

Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,

Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana,

Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.

 

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?

A co to to, co to to, kto to tak pcha,

Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch?

To para gorąca wprawiła to w ruch,

To para, co z kotła rurami do tłoków,

A tłoki kołami ruszają z dwóch boków

I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,

Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,

I koła turkocą, i puka, i stuka to:

Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…

 

ps.2

 

Różnica między wielbłądem a człowiekiem: wielbłąd może pracować nie pijąc przez cały tydzień; człowiek może przez tydzień pić nie pracując

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×