Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja sam nie wiem co mam o tym sądzić napewno jest w tym racja, specjaliści najlepiej wiedzą o co w tym chodzi, niebawem skorzystam z ich pomocy po samemu mimo , iż próbuję i czasami mi się udaję to nie potrafię sobie poradzić. Jestem młody przede mną całe życie, zwłaszcza teraz gdy jestem po maturze, przede mną cały świat jest otworem mam marzenia, lecz problemem w ich realizacji jest ta okropna choroba z którą walczę i która mnie zmienia. I zminiła mnie już mocno, w człowieka zamkniętego w sobie, zabiła we mnie uczucie miłości pozostawiając lęk i obawy. W sumie to nie pamiętam już kiedy szczerze i prawdziwie czułem się szczęśliwy, teraz nie cieszy mnie nic, nawet moje sukcesy. Ta choroba zabiła we mnie również wiele chęci (kiedyś uprawiałem amatorsko kolarstwo górskie i grywałem z kolegami co nieco w garażu na gitarce). Dobrze, że pozostała mi wciąż jedna pasja jaką jest fotografia, moje marzenia i przyszłość chciałbym wiązać właśnie z nią. A teraz czuję się bardzo zmęczony, zmęczony całymi (dla mnie koszmarnymi 3 latami w LO) oczywiście były chwile radości w LO, ale zawsze będzie mi się ta szkoła kojarzyła z tą chorobą. Bo to przez stress nabawiłem się najpierw nerwicy wegetatywnej, (moje ambicje no i chęć przetrwania na jakimś poziomie), zluzowałem, ambicje pogrzebalem ale uczyłem się nadal mimo choroby i stresu i dla mnie to sukces że ją zakończyłem jako uczeń na poziomie ze średnią powyżej 4.0 . Sukcesem dla mnie było to jak na rowerze zwyciężałem swoje słabości pokonując dystans 30km w śniegu i 15 stopniowym mrozie. Mam wiele marzeń i wiele obaw, przez te wakacje muszę się leczyć i powrócić do normalności bo coraz to ciężej mi jest odnosić sukces w walce z tą chorobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej samotny.Nie jestes sam.Takich jak Ty jest wiele osób. Jedyna rada to tylko wizyta u psychiatry. Dostaniesz leki , które pomogą Ci wyjść na prostą i wyjdziesz z Tego, bo jesteś młody i musisz żyć. Musisz wierzyć w to co robisz. Pamiętaj tylko że leki to okres przejściowy.Póżniej musi być psycholog - psychoterapeuta który pomoże zwalczyć tę chorobę w Tobie , w Twojej duszy. Nauczy jak masz sobie radzić w sytuacjach gdy czujesz zagrożenie. Znów wróci chęć do życia, wiara .Leczenie musisz zacząć jak najszybciej bo na efekt leczenia trzeba troszkę poczekać a pewnie planujesz studia. Nie zmarnuj sobie życia tak jakto ja sobie zrobiłam. Trzymam kciuki i wierze że Ci się uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez sie z tym zupelnie nie zgadzam. To wszystko wynika z naszych nieuswiadomionych konfliktow wewnetrznych. A lekami mozemy zaleczyc tylko i wylacznie objawy

 

Wiem że mnie leki 4 lata temu pomogły i nie zaleczyły, tylko wyleczyły naa 4 lata. Działają świetnie. Niektórzy nie rozumieją, że to nie problem wyłącznie konfliktów wewnętrznych, lecz braku hormonu "szczęścia" w mózgu, który (serotonina) uzupełniany jest dzięki tym lekomm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No znowu wraca u mnie wiara w siebie, założyłem sobie kalendarz i znowu wracam do swojego hobby które pomaga mi nie myśleć czyli kolarstwa górskiego (po półrocznej przerwie trzeba nadrobić stracony czas). Natomiast co do wizyty u psychiatry, to owszem zamierzam się wybrać, niech mi doradzi co i jak dalej. A póki co walczę dalej i mimo zmiany nastrojów biorę swoje życie w swoje ręce...koniec gdybania czas na zmiany pozdrawiam ! 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja ostatnio sama sie siebie przerazilam.

 

Mialam juz takie fazy, ze myslalam o swoich bliskich "jestes glupia" etc( choc tak naprawde o nich tak nie mysle!!! )

 

A przerazilam sie pewnej sytuacji.

Stalam na swiatlach, czekalam na zielone i patrzylam jak jada samochody.

Wolno jechal autobus a ja sobie pomyslalam- a jakby tak noge postawic na jezdni, zeby ten autobus po niej przejechal.....az mnie wzdrygnelo...ale tak pomyslalam :/ Nie wiem nawet dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba coś robic, wtedy nie ma czasu na rozmyslania .Tak trzymac .Pozdrawiam :oops:;)

 

[ Dodano: Pon Cze 05, 2006 3:30 pm ]

Lelarza możesz poszukać w internecie.Przychodnie co maja kontrakt z NFZ.Skierowanie nie jest potrzebne ani do psychologa ani do psychiatry. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam narwice natręctw i nie wiem co zrobić.

 

Wciąż atakują mnie jakieś myśli, uczucia, nakazania , których nie chcę !

 

Pomóżcie mi , proszę :(

 

Miałem już różne kombinacje leków, różne konsultacje i nic ....

 

[ Dodano: Sob Lip 15, 2006 9:00 am ]

pomożecie ?

 

[ Dodano: Sro Lip 19, 2006 3:35 pm ]

dlaczego nikt nie odpowiada ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko jak sobie radzicie z strasznymi myślami...jak przełamujecie te fobie w sobie...czy bierzecie jakieś leki w waszej terapii?

 

I czy widzicie u siebie rezultaty...i normalnie potraficie się cieszyć i żyć bez zadręczania się nad tym dlaczego się tak pomyślało...

 

:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisz jakie i w jakich sytuacjach cię atakują.

Jeśli to nerwica natręctw to musisz wiedzieć, że leczenie może być długie. Dużo o tym czytałam i wiem, że sama choroba jest przewlekła a więc i leczenie musi trwać długo. Ale wiem, że następuje pełne wyleczenie a to jest chyba pocieszające. Jest nas wielu nieszczęśliwych udręczonych, cierpiących ale kiedyś to się musi skończyć.

Czytałam, że bardzo często na ten rodzaj nerwicy zapadają luczie o bardzo wysokim ilorazie inteligencji. Może duża wrażliwość i wyobraźfnia sprzyja chorobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem cie w 100% mam to samo, ostatnio dużo się dzieje w moim życiu i boję się że nie dam rady...przede mną studia i wiele marzeń...jedynym wyjściem żebym znowu zaczął ŻYĆ!!! Jest porada u specjalisty ja jutro zapisuję się na pierwszą wizytę u psychiatry(oni najlepiej się znają na tym schorzeniu)...trzeba coś robić

 

bo z dnia na dzień jest gorzej...ciężej a odwlekanie wizyty nic nie daję ból i cierpienie pozostaje nadal

 

staram się być dobrej wiary bo jedyne co mnie trzyma to fakt że jest to uleczalne i staram się już nie winić za swoje natrętne myśli gdyż nie mam na nie wpływu

 

im szybciej skorzystamy z porady specjalistów tym szybciej wyjdziemy z tego bagna...różnie ludzie z tego wychodzą u jednych trwa to pół roku u jeszcze innych po 2 miesiącach wszystko znika...kiedyś czytałem historię jedego pisarza z nerwicą natręctw i udało mu się wyleczyć po 3 miesiącach przyjmowania leków i chodzenia na terapię...także każdy z nas ma szanse...a przez swoją bierność która także jest elementem tej choroby podwajamy szanse rozprzestrzenienia się nerwicy w nas na dobre...dlatego mimo iż czasami płaczę po nocach i zaczynam żyć przeszłością (jaki byłem szczęśliwy) staram się działać małymi krokami...bo jednak ta choroba sama nie ustąpi :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie ma żadnych rezultatów??? To powinnienneś zmienić lekarzy.

 

U mnie to pewien paradoks bo interesowałem się psychologią i kiedyś nawet chciałem zostać psychologiem ale z czasem zmieniły mi się zainteresowania a teraz sam chodzę do psychologa :)

 

 

Mnie się wydaje że w oprócz terapii powinniśmy mieć intensywny kontakt z ludźmi, w ten sposób próbować przełamać własny lęk...ja przynajmniej zaczynam próbować...teraz czekam na wyniki czy zostanę przyjęty na studia i mam nadzieję że wkońcu mi się wszystko ułoży...ale potrzebne są chęci wtedy szybciej się zdrowieje musimy dać radę i damy kiedy czytam posty o ludziach którzy z tego wyszli to aż się miło robi...bo wtedy wiem że i ja mam szanse wyzdrowieć...

 

pozdrawiam

3maj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo przekonywanie siebie, że to tylko wyobraźnia - nie pomaga. Te myśli są silniejsze niż wola człowieka - a im bardziej chce się je powstrzymać, tym są one silniejsze... Przede wszystkim leki - to podstawa. Co zażywacie, bo ja leczę się dopiero od 2 miesięcy - biorę pernazynę (bo mam też inne schizy) i fluoksetynę na depresje - te 2 leki także pomagają na N. NATRĘCTW, przede wszyskim fluoksetyna. Ja po fluoksetynie widzę wyraźną poprawę, ale jestem dopiero na początku leczenia i wiem, że muszę jeszcze długo poczekać zanim się wylecze. POZDRAWIAM WSZYSTKICH!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszytskich. 8)

Nerwica natręstw dopadła mnie jakieś 3 lata temu. Przez te lata natrętnych myśli miałem poprostu mnóstwo. Jednak moje myśli, które do teraz nie dają mi spokoju to:

 

-Lęk przed rakiem- ten lęk występuje od kiedy pamiętam. Boję się każdej plamki, zmiany, nawet małego bólu. Potrafię dużo czasu spędzić w internecie, żeby upenić się, że nic mi nie jest.

-Lęk przed zwariowaniem- boję się, że kiedyś naprawde zwarjuje i posadzą mnie w jakimś zakładzie zamkniętym.

-Lęk przed zrobieniem komuś krzywdy. Z jednej strony boję się, że mógłbym coś komuś zrobić z drugiej strony i tak wiem, że nie jestem odważny, żeby to zrobić. Czasem bywa tak, że boję się, żeby nie zostać np: zboczeńcem itd. (trochę to pomieszane, ale nie wiem jak to napisać)

 

Kiedy nie dopadają mnie natrętne myśli jest wszystko OK, jest fajnie i aż chce się żyć. Jednak gdy dopadają mnie takie mysli nie czuję się najlepiej

( co nie oznacza, że zamykam się w sobie, ale już nie jest tak fajnie)

 

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszytskich. 8)

Nerwica natręstw dopadła mnie jakieś 3 lata temu. Przez te lata natrętnych myśli miałem poprostu mnóstwo. Jednak moje myśli, które do teraz nie dają mi spokoju to:

 

-Lęk przed rakiem- ten lęk występuje od kiedy pamiętam. Boję się każdej plamki, zmiany, nawet małego bólu. Potrafię dużo czasu spędzić w internecie, żeby upenić się, że nic mi nie jest.

-Lęk przed zwariowaniem- boję się, że kiedyś naprawde zwarjuje i posadzą mnie w jakimś zakładzie zamkniętym.

-Lęk przed zrobieniem komuś krzywdy. Z jednej strony boję się, że mógłbym coś komuś zrobić z drugiej strony i tak wiem, że nie jestem odważny, żeby to zrobić. Czasem bywa tak, że boję się, żeby nie zostać np: zboczeńcem itd. (trochę to pomieszane, ale nie wiem jak to napisać)

 

Kiedy nie dopadają mnie natrętne myśli jest wszystko OK, jest fajnie i aż chce się żyć. Jednak gdy dopadają mnie takie mysli nie czuję się najlepiej

( co nie oznacza, że zamykam się w sobie, ale już nie jest tak fajnie)

 

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez wlasnie mecze sie z tym porblemem...mam takie mysli juz od kilku miesiecy...nie daja mi poprostu normalnie zyc. Odwiedzilem juz 2 psychiatrow ktorzy przepisali mi lek Sertahexal ktory zazywam juz od 3 tygodni ale jakos nie widze poprawy...do tego dopadla mnie depresja...jestem zalamany i juz nie wiem co robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez wlasnie mecze sie z tym porblemem...mam takie mysli juz od kilku miesiecy...nie daja mi poprostu normalnie zyc. Odwiedzilem juz 2 psychiatrow ktorzy przepisali mi lek Sertahexal ktory zazywam juz od 3 tygodni ale jakos nie widze poprawy...do tego dopadla mnie depresja...jestem zalamany i juz nie wiem co robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj lucki!ja lecze sie juz 4lata na nn i depresje i przeszlam przez ok. 20 lekow i niestety zlikwidowaly mi tylko napady leku,natomiast niechec do zycia/mysli samobojcze/zostala.ciagle mam tez natrectwa myslowe,wszystko analizuje,prowadze autoobserwacje i ciagle racjonalizuje/wszystkie uczucia chce poznac przez glowe/.korzystalam z psychoterapi na oddziale dziennym codziennie przez 3 miesiace i potem zaraz wyladowalam w szpitalu zamknietym.teraz od 3 lat mam swietnego psychologa klinicznego z ktorym widze sie raz w miesiacu.ale czuje ze moja nerwica poglebia sie.lekarka robi co moze i pyta za co ja sie tak kaze.bylam nawet na hipnozie,ale i to nic nie dalo,a tu mam meza i coreczke i jak tu zyc?ile oni to wytrzymaja?ale musze zyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj lucki!ja lecze sie juz 4lata na nn i depresje i przeszlam przez ok. 20 lekow i niestety zlikwidowaly mi tylko napady leku,natomiast niechec do zycia/mysli samobojcze/zostala.ciagle mam tez natrectwa myslowe,wszystko analizuje,prowadze autoobserwacje i ciagle racjonalizuje/wszystkie uczucia chce poznac przez glowe/.korzystalam z psychoterapi na oddziale dziennym codziennie przez 3 miesiace i potem zaraz wyladowalam w szpitalu zamknietym.teraz od 3 lat mam swietnego psychologa klinicznego z ktorym widze sie raz w miesiacu.ale czuje ze moja nerwica poglebia sie.lekarka robi co moze i pyta za co ja sie tak kaze.bylam nawet na hipnozie,ale i to nic nie dalo,a tu mam meza i coreczke i jak tu zyc?ile oni to wytrzymaja?ale musze zyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×