Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

witanko

słyszałam takie powiedzenie że nerwica odchodzi tak nagle jak przychodzi

 

bo jest to prawda , kiedy usunie sie wszystkie konflikty nerwica musi runac jak domek z kart, bo straci swoje podstawy :!:

zycze ci i wszystkim na tym forum dotarcia do tych podstaw w swojej podswiadomosci

uswiadomienie sobie ich i wykluczenie

zawsze nie moze byc zle

:idea:

w koncu musi byc dobrze :!:

pozdrawianko

:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem tu nowy i sądzę że także mam nerwicę natręctw. Wszystko zaczęło się od Ogólnika, stress i wkuwanie po nocach mnie wyczerpały i miałem robione badania, ogólnie wszystkie badania były wręcz książkowe, a kardiolog wykrył u mnie nerwicę wegetatywną. Która jak sądzę z czasem ustępowała, aż jak mi się wydaję przerodziła się w nerwicę natręctw. Od ponad miesiąca chodzę do psychologa, ale narazie nic szczególnego mi nie powiedział (raczej tylko słuchał moich problemów-żadnych rad). No i w moim przypadku jest tak że w głowie cały czas męczą mnie natrętne myśli, czasami katastroficzne dzieje się to mimo mojej woli (np. że jadąc autobusem będę świadkiem wypadku), albo przed wyjściem z domu kilka razy muszę sprawdzić czy gaz dobrze wyłączyłem choć jestem pewien że wyłączyłem go na 100% (ale gdybym go źle wyłączył...i zaczyna się myślenie na temat co by było gdyby). Ponadto czasami dręczą mnie myśli odnośnie jakiś tragedii jakie miały miejsce na świecie (myśli typu dlaczego, i cały czas analizowania tragedii)

Przez te wszystkie złe myśli męczące mnie codziennie trudno mi jest normalnie funkcjonować, stram się z nimi walczyć (mówiąc sobie że to są tylko głupie myśli) ale na samą myśl że tak pomyślałem w dany momencie dręczą mnie potem wyrzuty sumienia....ta choroba naprawdę jest straszna....bo paraliżuję człowieka w normalnym życiu. Wierzę w to że istnieje jakiś sposób aby się wyleczyć i nareszcie żyć i cieszyć się życiem, a nie ciągle zamartwiać się o rzeczy i sprawy które są tylko strasznymi natrętnymi myślami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...ja na nerwicę natręctw cierpię już od ponad pół roku. Stała się ona moja największym zmartwieniem i następstwę lekkiej nerwicy wegetatywnej, której nabawilem się pod wpływem stresu szkolnego. Z pozoru moje życie było całkiem miłe i fajnie się zapowiadało nowa szkoła ludzie itp. i wtedy także stress który bo dłuższym czasie mnie powalił na kolana, i lekką nerwicą wegetatywną. Postanowiłem z nią i ze stresem walczyć gdyż nigdy nie miałem kłopotów ze stresem alternatywę znalazłem w kolarstwie. Jeżdżąc w bardzo trudnych warunkach rowerem stopniowo pokonywałem samego siebie i uodporniałem się na stres, tym samy skupiając się tylko na stresie. Po części się wyalienowałem, samotnie wszędzie jeździłem, żadko spotykałem się ze znajomymi. Następnie po opanowani stresu wydawało mi się że wszystko będzie dobrze i w rzeczywistości tak było. Znowu nauczyłem się śmiać i czerpać z życia wszystko to co najlepsze dla młodego człowieka. Wraz z przyjaciółmi grałem w małej garażowej kapelce nie byłem sam. Aż pewnego dnia zaczęły mnie męczyć jakieś absurdalne i katastroficzne myśli, z początku tyczące się moich znajomych ludzi których cenię i w końcu moich bliskich. Bardzo mnie to denerwowało, miałem poczucie winy że w taki sposób pomyślałem. Myśli ustąpiły a ja cały czas się zadręczałem dlaczego w taki sposób pomyślałem przecież to jest sprzeczne ze mną!!! I większość mojego życia przenaczyłem na zamartwianie, dlaczego z kąd się biorą takie myśli??? Swojego czasu nie chodziłem do kościoła i dalej nie chodze, pomimo tego że się modlę w domu, sądziłem że to może jakaś kara...brzmi to idiotycznie ale taka byla moja pierwsza myśl. Myśli dręczyły mnie cały czas w domu czy w szkole, a wyrzuty sumienia były coraz to gorsze, odizolowałem się nieco i zamknąłem sam w sobie, szukając jakiegoś wyjścia. Wpadłem na pomysł wizyty u psychologa. Długo próbowałem wziąść się na odwagę i pójść do niego w końcu za 5 próbą się udało. Po 2 miesięcznych wizytach niczego się ciekawego nie dowiedziałem...praktycznie to niczego...on po prostu siedział i słuchał nie zadając pytań ...powiedział tylko tyle że nad tym trzeba popracować i plusem u mnie jest to że jestem otwarty i gadatliwy co sprzyja rozwiązaniu problemu. Teraz przez to że mam maturę nie chciałem się znowu mieszać w to i skoncentrować na nauce dlatego też przerwałem wizyty u tego psychologa. Matura wydawała mi się rzeczą strasznie stresującą a w rzeczywistości nie jest taka straszna, teraz czeka mnie jedynie ustna z angielskiego. A myśli dalej mnie przerażają, boję się ostrych rzeczy, wszelkie noże itp chowam bo boję się że się ktoś nadzieje, jak wychodze z domu to starannie analizuję czy wszystko wyłączone woda gaz itp (bo w głowie tlą się myśli co by było gdybym zapomniał o zakręceniu wody czy gazu itp) Myśli przerażające dręczą mnie, sprawiają że zamykam się w sobie i unikam ludzi, mam wiele marzeń i wiele obaw. Jak wychodzę z domu to potem gdy wracam mam dręczące myśli dotyczące całej analizy tego gdzie byłem i co robiłem. Wierzę w to że da się z tego wyleczyć i że jest to złe postrzeganie rzeczywistości. Wiem że nie jestem sam i po waszych postach widze że niektórzy mają gorzej, mobilizuje to że nie jestem sam i dlatego chcę to zwalczyć w sobie. Wierzę że z waszą pomocą mi się to uda. Po za tym zamierzam po maturze w ramach odpoczynku i popracowania nad swoją psychiką zapisać się do jakiegoś lepszego psychologa, bo ten do którego chodziłem wydawał się być psychologiem który robi tak zwaną masówkę..tzn. wyslacha wszystkich i resztę ma gdzieś a to się mija z jego celem bo równie dobrze mogę gadac do słupa. Może wy znacie jakieś techniki dotyczące pozbywania się złych strasznych,dręczących myśli które zmieniają nas w ludzi zamkniętych w sobie i pełnych obaw.???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

Ja także mam w tym roku maturę, i w ciągu ostatniego pół roku nasiliły mi się znacznie objawy nerwicy, które miałam także wcześniej. Chodzi o powtarzające się czynności ruchowe, które wcześniej nie miały tak destrukcyjnej siły. W ostatnim czasie mam tak rozbudowany "rytuał" zasypiania, ze odechciewa mi się kłaść do łóżka, i najchętniej wogóle bym nie spała - nie chodzi o koszmary, bezsenność etc. ale właśnie o wszystkie te czynności które mam wykonać przed snem. Miałam nadzieje, że wszystko się unormuje kiedy miną pisemne matury, a teraz została mi już tylko prezentacja, a ja ciągle nie potrafie, że tak to ujmię "wyluzować". Kiedy przeszedł stres związany z maturą ( wyszło mam nadzieje nieźle) zaczynają pojawiać sie myśli lękowe dotyczące przyszości : jaki kierunek wybrać? czy będe bezrobotna, czy zrealizuje sie zawodowo etc. Wcześniej szczytem moich marzeń było zdać przyzwoicie maturę, a teraz problemy pojawiają się lawinowo.

Myślałam o wizycie u psychologa ale ciągle odkładam to "na potem" - powodów jest wiele - a to matura, a to wyjazd na wakacje etc. Mam nadzieje że nie odłożę tego na kilka, kilkanaście lat, aż wreszcie skończe obwarowana murem codziennych rytuałów. Boje się tego, bo wiem że to możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz dlaczego ja się bałam noży? bo prześladowała mnie myśl, coby było gdybym tak zabiła mame, nigdy nie chciałam nikogo zabić, ale bałam się, że mogę zwariowac i takie zeczy się przecież zdarzają, wiesz co jeszcze robiłam, miałam takie natręctwa, że przeklinałam naa oga, wyobrazsobie jakie to jest straszne dla wierzącej osoby mówić na Boga na ch..., ja cały czas myślałam , jak to się dzieje,że człowiek myśli i czy to dobrze, że mamy świadomość czy żle, miałam te mysli 24 godziny i wiesz że po lleku efectin mi wszystko przeszło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

melissko , dzięki za odpowiedż .Dopiero jak weszłam na forum dowiedziałam się że jest nerwica natręctw.Przeczytałam Twój post i stąd to pytanie. Czy to znaczy melissko że ty wyszłaś z nerwicy na dobre :?: Jeżeli tak to gratuluje. Pozdrawiam Cię serdecznie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhhh sama juz nie wiem wydawało mi sie ze tak ..ale po dzisiejszym dniu juz sama nie wiem dzis znowu odezwał sie mój umniejszac byly chłopak z którym sie kiedys spotykałam i czułam przez to lekki niepokój wiec nie wiem jak to jest w koncu..z jednej strony troche mnie ten niepokój przestarszył ze to wszystko wróci i w ogole a z drugiej przeciez nie jestem głazem bez uczuc ...Aga ja juz sama nie wiem czasami tego nie ogarniam...on to wszystko psuje do tego ojciec który znowu próbuje miec nademna kontrole i wszystko akurat to sie zbiera jedno z drugim w tym samym czasie..biednemu zawsze wiatr w oczy

 

melisko jesli czegos nie ogarniasz to znaczy ze zbaczasz z drogi ,jesli masz ochote to zawsze mozesz wbic sie do mnie na gg ,za jedna twoja fotke powiedzmy ze poswiece ci godzine

 

:D

 

co ty na to :?:

idziemy na taki uklad :?:

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Melisko , człowiek jes tylko człowiekiem, nie da się wszystkiego wyplenić czy lekami czy psychoterapią.Emocje zawsze w nas pozostaną, tylko może nauczymy się nad nimi panować. Czy kochający jest dobrym terapeutą :?: Pozdrowienia dla Was wszystkich ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm...cóż jestem po maturach przede mną całe 4 miechy laby, natrętne myśli nie nękają mnie w takim stopniu jak kiedyś, ale jeszcze się pojawiają. Postanowiłem o tym nie myśleć, wyjść do ludzi, wrócić do dawnego kolarstwa górskiego (amatorsko) no i przestać myśleć....ale to trudne...miewam chwile załamania, kiedy czuję się bezsilny wtedy staram sobie wmawiać że wszystko będzie dobrze, zrobić sobie ciepłą kąpiel i nie myśleć...bywa to trudne ale czasami skutkuje. Innym raze bywa i tak że chciałoby się wstać i żyć tak jak kiedyś z uśmiechem na twarzy, czuć się nareszcie wolnym i umieć się cieszyć, a nie dostrzegać monotonnie i obawy...może moje marzenie się spełni, ale wiem że w dużej mierze zależy to ode mnie, póki co powinnienem ograniczyć się od komputera bo popadam w jakiś komputerowy nałóg, w głowie istny mętlik i nadmiar informacji, czuję się jak jakaś agencja prasowa o przeciążonej ilości informacji. Z każdym dniem coraz bardziej zmęczony od natłoku informacji, myślenia na temat swojej przyszłości i tego czy w reszcie uda mi się odnaleźć samego siebie i wyleczyć z nerwicy natręctw. Kiedyś pisałem że mam zamiar zmienić psychologa i właśnie zamierzam to uczyć ale to niebawem. Póki co czuję się bardzo zmęczony...nie robieniem niczego...uprawianiem tzw lenistwa....no i zamartwianiem się na zapas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica natręctw jest uleczalna, ale nie u psychologa, lecz u psychiatry. Pamieta , psychiatra jest lekarzem medycyny, psycholog nie. Dlatego też psycholog nie moze przepisywać leków. A tylko leki mogą tu pomóc. To jest tak jakbys miał anginę i powiedział sobie : sam sie wezmę w garsc, nie potrzebuję antybiotyków, wylecze sie sam. Tak samo jak masz zapalenie wyrostka: nie potrzebuję lekarza, sam to pokonam. Pomysl nad tym. Nerwica natręctw wynika z braku ilosci serotoniny w mózgu i sam jej sobie nie dodasz. Wiem to z doswiadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica natręctw jest uleczalna, ale nie u psychologa, lecz u psychiatry. Pamieta , psychiatra jest lekarzem medycyny, psycholog nie. Dlatego też psycholog nie moze przepisywać leków. A tylko leki mogą tu pomóc. To jest tak jakbys miał anginę i powiedział sobie : sam sie wezmę w garsc, nie potrzebuję antybiotyków, wylecze sie sam. Tak samo jak masz zapalenie wyrostka: nie potrzebuję lekarza, sam to pokonam. Pomysl nad tym. Nerwica natręctw wynika z braku ilosci serotoniny w mózgu i sam jej sobie nie dodasz. Wiem to z doswiadczenia.

 

Hmm...niezgodziłbym sie z Tobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica natręctw jest uleczalna, ale nie u psychologa, lecz u psychiatry. A tylko leki mogą tu pomóc.... Nerwica natręctw wynika z braku ilosci serotoniny w mózgu i sam jej sobie nie dodasz. Wiem to z doswiadczenia.

 

Tez sie z tym zupelnie nie zgadzam. To wszystko wynika z naszych nieuswiadomionych konfliktow wewnetrznych. A lekami mozemy zaleczyc tylko i wylacznie objawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×