Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

dziekuje za odpowiedz bo bardzo mnie to dreczy a wizyte u lekarza mam dopiero w grudniu.a jeszcze chcialam sie dowiedziec jak to sie leczy czy wystarczaja tylko leki antydepresyjne ja biore od roku andepin jest to odpowiednik seronilu i jakos nie widze poprawy zwiazanej oczywiscie z nn :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie ze depresje latwiej wyleczyc bo podobno to choroba ktora przychodzi i moze odejsc a dystymia to jednak czesc nas samych - charakaker ,nawyki

 

nie moge sie nadziwic ze w dziecinstwie bylam odwaznym dzieckiem ,wesolym a zycie moze tak zdeptać

 

najgorsze ze to duza czesc winy moich rodzicow

a kiedy mi to teraz wygarniam zale sie maja juz powoli dosyc i mnie unikaja w rozmowach albo sla do szpitala !!!!! dodam ze kontakt mam tylko telefoczny i gg...

kiedy mi to by bylko moja wartosc siebie pogorszylo i nic by mi to nie dalo poza dodakowym problemem czulabym sie jak poprzejsciach i bez szans...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym nawiązać do problemu winy rodziców. Jest to bardzo ciężki problem i też nie wiem jak sobie z tym poradzić. Przecież nigdzie nie ma idealnych rodziców i idealnych dzieci, więc późniejsze pretensje dzieci zawsze można obrócić w czarną niewdzięczność potomka. Do tego dochodzi norma społeczna nakazująca bronić rodziców i pomagać im, a nie oskarżać o coś. Ja nie mogę nazwać mojego domu rodzinnego patologicznym (w sensie społecznym), ale był on skrajnie toksyczny. Jeszcze dziś, gdy patrzę, co oni robią sobie nawzajem, jak się niszczą, to nie mieści się to w głowie i mogę tylko zapewnić - bo nie chcę wdawać się w szczegóły - że jest to naprawdę straszne i poza wszelką kontrolą - już wiele lat temu obydwojgiem powinni zająć się psychiatrzy. Jeszcze niedawno dawałem się wciągać w ich gry - kto jest winien, kto jak się zachował, po czyjej stronie stanąć itd. - a takie było całe dzieciństwo. A gdy niedawno - wtedy jeszcze podejrzewałem u siebie depresję a nie NN - po raz pierwszy przypomniałem im, co wtedy robili, to spotkało mnie skrajne zdumienie: "Co??? Ale o czym ty mówisz, wyjaśnij, bo ja nie wiem, o co chodzi? Ja tak robiłem? Coś ci się pomyliło. Pamięć cię zawodzi. Wyolbrzymiasz..." Gdy przypomniałem sobie rozpaczliwe starania o wypchnięcie z głowy tych wydarzeń z dzieciństwa i ostatnie lata, gdy zacząłem przegrywać i wracało ono w czasie bezsennych nocy i zestawiłem z tą odpowiedzią, to nic tylko trzasnąć drzwiami i nigdy się już do nich nie odezwać. Oczywiście, oni nadal widzą tylko wzajemną nienawiść - wtedy, dawno temu, to robili krzywdę nie mi - tylko on jej albo ona jemu - zależnie, kto wspomina i dzisiaj też chętnie by widzieli, żebym opowiedział się po którejś stronie. A mi wystarczyłoby tylko zwykłe przyznanie się przez nich do błędów, przecież każdy je popełnia - nie są mi potrzebne przecież żadne przeprosiny itp. Wiedziałbym przynajmniej czego się trzymać. A tak każdy może powiedzieć, że to ja jestem niepoczytalny, kto wie, może nawet udałoby się to wmówić to nawet mnie i posądzić o czarną niewdzięczność...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A przy okazji, z Wikipedii: "(...) obsesje i kompulsje są próbą obniżenia poziomu lęku, a sposób neutralizacji lęku, jako skuteczny, ulega utrwaleniu. Zwrócono uwagę na specyficzne cechy wczesnodziecięcego przywiązania dzieci (typ lękowo-unikający), które jako dorośli cierpią na ZOK. Określone zachowania, polegające na dużej kontroli i emocje rodziców ujawniane podczas procesu wychowywania powodują, że dziecko dąży do wyzbycia się własnych emocji, fantazji i impulsów a polega przede wszystkim na intelekcie i kontroli."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem nowa na forum. I jak większość z was cierpię na NN. Tyle, że moje objawy są coraz gorsze. A może nie gorsze, tylko uświadomienie sobie istoty choroby pomgło mi troszkę. Moje natręctwa są straszne, sama jestem nimi przerażona. Niestety pojawiły się jak zaszłam w ciążę. Żeby zrobić coś sobie, żeby zabić dziecko... to było w ciąży. Po porodzie wcale rewelacyjnie niebyło, wręczokropnie. Ciągłe myśli żeby coś sobie zrobić, w dodatku żeby zrobić krzywdę dziecku np. udusić poduszką, zadźgać nożem. I wtedy miałąm myśli samobójcze. Dzięki Bogu i chyba tylko niemu i mojej mamie tego nie zrobiłam. Bardzo dużo się modliłam, właściwie całą ciążę przesiedziałam z różańcem w ręku. Zbiegiem czasu jak córka rosła myśli nie minęły, jednak uświadomiła sobie, że nie mogę popełnić samobójstwa, boprzecież muszę i chcę wychować dziecko. Pomimo tych strasznych myśli, które mam do tej pory, kocham ją bardzo i nie chcę nawet tak myśleć, a co dopiero zrobić :cry::cry::cry: Brałam chyba całą serię leków, ostatnio sertralinę(asentra) po której czułam totalne otępienie i brak równowagi. Co gorsza wywołała u mnie potworne lęki, że są jakieś demony, potwory czy coś w tym rodzaju, odstawiłam. W sumie to tak było tylko na poczatku brania leku i później po zakończeniu leczenia. Ale teraz od jakiegoś tygodnia jak przestała brać boję się wszystkiego, nawetrysunków (jakichś mazaków) córki na ścianie. Boję się że to może nie tylko NN a coś więcej. Zaczęłam zażywać fluoksetynę, mam nadzieję że będzie lepiej, bo tylko ona tak na prawdę postawiła mnie w życiu na nogi. Po asentrze juz miałam takie jazdy wcześniej,więc myślę, że wywołuje ona umnie jakieś objawy typu psychoza. Jednak żadnych objawów typu omamy czy halucynacji nie było tylko sobie coś wyobrażałam i się tego bałami boję. A najbardziej boje sie ze to cos gorszego niz tylko nn; po zadnym innym leku nie mialam takich objawów tylko asentra mi dobiła gwóźdź do trumny. bardzo was wszystkich prosze mozemacie jakies rady lub wskazówki jak mogę sobie dalej z tym radzić, jak sobie pomóc. Proszę o komentarze, dzięki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytalam Twojego posta z zapartym tchem. Ja teraz jestem na koncowce ciąży. Cala ciażę jestem bez zadnych lekow... NN mialam zawsze, ale nigdy nie dzialo sie ze mną tak jak teraz... Nie wiedzialam, ze ta przypadlosc może miec takie rozmiary. To prawda jednak, ze w ciąży NN jest najgorsze z najgorszych albo sie zaczyna. U mnie to przybiera forme strasznych wyrzutow sumienia i ciaglego przypominania sobie swoich przewinień, zwlaszcza związanych z zyciem seksualnym. A są to takie rzeczy, ktore zrobilam na przyklad nieswiadomie kilka lat temu, a dopiero teraz mi sie przypomnialy.. To ciagle poczucie brudu, grzechu mnie zabija od środka. Nigdy przed ciążą tez nie przpuszczalam, ze natrectwa mogą sie pojawiać w nocy, przez sen i aż budzić... Zawsze noc byla dla mnie odpoczynkiem od dnia.. Teraz to wszystko trwa 24h...

Mam dość życia, nie widze zadnego sensu w tym przeogromnym cierpieniu.

Bo gdzie ten sens jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iwonka, natręctwa mogą się pojawić w nocy. Wiem to z doświadczenia. Ja w ciąży nie brałam leków początkowe 4 miesiące, później bez nich bym chyba nie... nie wiem co by było. wiem, że może nie było to najlepszym pomysłem, ale uważam, że lepsze były leki niż samobójstwo czy "pozbycie się dziecka". Tak więc nie było różowo ale dało się jakoś to przetrwać. Muszę powiedzieć, tylko nie weś tego do siebie, bo każdy jest inny ale na tydzień przed porodem wpadłam w taką panikę że nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się porodu,nie chciałam dziecka i w ogóle czarne myśli. Ale poród był ok, bardzo mi personel szpitala pomógł; Fakt, że po miesiącu wpadłam w głęboką depresję poporodową z natręctwami to było w prawdzie do przewidzenia, bo już wcześniej na to świństwo cierpiałam. Ale może u ciebie będzie ok, nie poddawaj się, musimy być silne. I damy radę. 3maj się i dzięki za posta:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku, ja mam takie same myśli jak się źle czuję... A jestem coraz blizej końcówki, no i jest coraz, coraz gorzej ze mną... A wiem jak to jest nie mieć natręctw, bo wielokrotnie tego pieknego stanu w zyciu doświadczalam, nawet po pare miesiecy. Tylko czemu ja wtedy życia nie docenialam...? No ja nie biore lekow zadnych do samego konca...

A karmisz piersią? Jesli bierzesz leki, to chyba glupie pytanie, ale tak pytam pro forma. Wiem, ze depresji poporodowej (ktora z resztą u Ciebie mogla sie juz zaczac przed porodem) chyba już nie zniose :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co sie ostatnimi czasy dzialo w moim umysle. nigdy czegos takiego nie przezywalam. w czwartek umowilam sie z moim chlopakiem, niby bylo wszystko ok ale czulam ze zaraz eksploduje. moje dlonie trzesly sie jak nie madre, w srodku czulam caly czas napiecie. balam sie czegos ale nie potrafe sprecyzowac co to byl za lek, moje cialo cale trzeslo sie od srodka, serce bilo mocniej niz zawsze, bylo mi slabo, nie umialam ustac. wszystko mnie draznilo, ludzie sklepy wystawy. nie boje sie juz jezdzic samochodem z moim a nagle jak wracalismy wedzie widzialam jakies zagrozenie. czulam jak cale moje cialo bylo oblane jakims lekiem niepokojem. stasznie dziwne uczucie... a nic takiego sie nie wydarzylo, wszytko sie dobrze ukladalo....

 

co to moze byc??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do IWONKA: Ja pawie wcale nie kamiłam piersią bo niemiałam pokarmu. A leków w tym czasie niebrałam i to był błąd. Nagłeodstawienie przed porodem, potem poród i ten ciężki czas, wiedziałam, że nic z tego dobrego nie będzie i się pomiechu zaczęło. W swoim stanie nie powinnam w ogóle karmić piersią tylko od razu wstawić leki. Ale to był mój błąd. Depresji wcale nie musisz mieć, każdy jest inny. A czy ją zniesiesz? Zniosłaś już tyle to i w razie czego to też zniesiesz. Tylkomusisz wymagać też od innych pomocy i też dbać o siebie. Wiem, że pierwsze tygodnie po porodzie wcale tak wielkiemu szczęściu nie sprzyjają ale wierzę, że będzie lepiej. Jeżeli już tak bardzo źle się czujesz to znajdź jakiegoś psychologa i porozmawiaj z nim. Może to Cię w jakiś sposób uspokoi. Musisz mieć nadzieję, poimo tego, że myślisz że już jej nie masz. Mówię Ci będzie lepiej. Ale nie zaniedbuj siebie, jak się będziesz źle czuła, nie czekaj tak jakja tylko bierz leki. Pomogą i to przetrwać i nabrac dystansu do sytuacji. A poza tym to wiem, że tak na prawdę nie chcesz nic zrobićsobie ani dziecku. to jest lęk przed nieznanym. Wiem, że chcesz je zobaczyć i wychowywać, kochać i przytulać. I usłyszeć w końcu...mama. Kochana my kobiety musimy być silne, choć to wcale takie łatwe nie jest. Ale dasz radę i jeszcze będziesz szczęśliwa, 3mam kciuki i życzę Ci powodzenia oraz jak najkrótszego porodu.

 

p.s. porozmawiaj z kimśo tym :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że piszę tę wiadomość parę minut przed 3 może o czymś świadczyć. Nie próbuję nawet zasypiać do czasu aż oczy same będą mi się zamykały, bo wiem, że będę wariować od głupich myśli.

Jestem w stanie nieustannego napięcia nerwowego. Przejmuję się wszystkim i nie mogę na niczym sie skupić. Popadam przy tym w błędne koło, bo np. myśląc, że nie zdążę wyrobic się na sesję, nie mogę się skupić na nauce, choć zdaję sobie sprawę, że przeciez mam czas i że z gorszych opresji wychodziłam.

Nie lubię kąpieli i innych czynności, w trakcie których moje myśli zostają "uwolnione" i zmuszona jestem myśleć, a nie potrafię mysleć pozytywnie. Z reguły przypominam sobie, co zrobiłam źle i przywołuję te najbardziej żenujące historię. Często też wyobrażam sobie, co by było gdyby...dom się spalił, umarłby mi ktoś bliski, miałabym wypadek... I autentycznie potrafię to sobie wyobrazić do tego stopnia, że robi mi się potwornie przykro.

Największa obsesja to ta związana z przemijaniem- jako małe dziecko nie umiałam cieszyć się ze świąt, bo już w wigilię miałam świadomość, że niedługo się skończą. To samo było z wakacjami, feriami i wszelkimi przerwami w nauce, teraz nabrało to ogólniejszego wymiaru w postaci lęku przed starością (mam 22 lata).

Moje najdziwniejsze natręctwo związane było ze wstrzymywaniem oddechu. Wymyślałam sobie np., że jeżeli do czasu aż ktos wejdzie, puszczę oddech, to ktoś umrze :oops:

To wszystko bardzo utrudnia mi codzienne funkcjonowanie. Jest jakies skuteczne lekarstwo, czy taka juz moja smutna natura...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Rosanna! wiem jak to jest gdy myśli się o czymś o czym nie chce się myśleć,i to bez przerwy. Otwierasz oczy a tu wir niepotrzebnych,natrętnych myśli,chcesz się skupic na nauce ale wcale nie mozesz bo masz nowe natręctwa. Nawet na przyjemnych zajęciach nie można się zkoncentrować. Natręctwa myslowe zabierają wszystko mażenia,plany. Męczę się z tym od pięciu lat(no niedługo sześć),zawaliłem przez to studia.najgorsze były pierwsze dwa lata,teraz chyba się już trochę przyzwyczaiłem. A odnośnie lekarstw to nie wiem (podobno jest) 5 jestem umuwiony do psych. chce wyprubowac inny lek bo ten co bire średnio pomaga,może znajde ten odpowiedni. bo jak nie to marny mój żywot

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Zmagam się z nerwica natręctw myslowych od 5 lat. Brałem rozne leki: Asentrę, Anafranil, Zalastę, Pernazynę, Rispolept, ale kazdy lek ma jakies skutki uboczne. W zasadzie juz nie truje sie asentra i anafranilem bo od tego bym tylko spał cały dzien i jadł.

Bardzo cierpie, mam staly natłok mysli. Moj mozg pracuje niezaleznie odemnie, wciaz wyszukujac nowe watki do rozmyslania. Podczas snu nie wystepuje u mnie stan twardego snu, a jedynie nerwowe, pelne napiecia drzemanie. Wciaz snie lecz nigdy potem nie pamietam o czym. Sny sa jednak tak uciazliwe, ze nie wstaje wyspany lecz jakby po ciezkiej pracy. Mimo iz musze wstawac na zajecia na uczeli na godz. 9.15 dla mnie to pora zabójcza. Nie jestem w stanie funkcjonowac przed 12.00, bardzo mnie to meczy.

Pozatym wciaz musze jakby w myslach generowac muzyke - niewazne jaka, ale zawsze musi byc. Muzyka ta jest we mnie mimo woli i trwa od czasu gdy wstaje az do momentu gdy zasne. Od 5 lat mam pisk w uszach, który slysze gdy wokół jest w miare cicho. To jakby napiecie psychiczne, jakby szum chorego muzgu.

Bylem przez ten czas 3 razy na oddziałach psychiatrycznych akademii medycznej, lecze sie nieustannie w przychodni psyhiatrycznej ale nie pomogło mi nic. Leki powoduja tylko to co napisałem wyzej. Pozatym nie moge ich brac w wiekszej dawce bo wtedy staje sie roslinka, bez zadnej checi do nauki, czy aktywnego zycia. Mam dziewczyne, mam dla kogo zyc, ale nie mam siły :( jestem miedzy mlotem a kowadłem. Czuje ze długo tak nie pociagne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

od kilku lat cierpie na natręctwa myslowe ktore gasną raz na jakis czas na rok albo wiecej, ostatnio znow wrocily i to z wieksza sila a co za tym idzie z tej bezsilnosci i niemocy pojawila sie tez napiecie, derealizacja, depresja:(

 

natrectwa ogolnie mowiac sa samodestrukcyjne, dotycza tylko mnie, np ze nie moge sie dobrze miec, czuc tak jak chce itd, jak tylko pojawia sie jakis pozytyw dotyczacy mnie np chocby dobre samopoczucie bez lęku, w myslach natychmiast pojawia sie ohydna sila ktora to zdusza i nie ma nad tym zadnej kontroli, lub przychodza same natrectwa, tak jakby nie nalezalo mi sie dobro tylko musze cierpiec... tocze nawet dialogi sam ze soba w myslach na ten temat, podczepic sie moga te mysli kazdego aspektu byle sobie dosrac, lub np natrectwo ze chce choroby psychicznej, i zaraz potem natrectwa dotyczace np objawow psychozy itd.. byle sobie zaszkodzic i trwac w tym cierpieniu.

czy to moze sie przerodzic w chorobe psychiczna schizofrenie, psychoze? niewiem, moze ktos mnie uspokoic?. czasem zupelnie nie mam nad tym kontroli jestem bezradny, nie moge myslec tak jak chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jest zmyślami natrętnymi ale nie musisz się martwić Pan Bóg ma nad tym kontrole i wie że masz problem On ci pomoże z tego wyjść twój problem polega na tym że bojsz się że sobie coś wciśniesz skonfrontuj te myśli obawy z rzeczywistością pogadaaj z kiś o tym zobaczysz jaka będze reakcja tej osoby.Nie martw się też kiedyś myślałem że mi coś jest myślałem że umre raz wacałem do domu i widziałem po drodze kilka czarnych kotów jaden za mną szedł myślałem że jestem przeklety i czyłem że musze umrzeć,urojłem sobie.A dziś po kilku przzeczytanych fragmentach z Biblii wiem oc co chodzi i kto tym wszystkim kieruje uwierzyłem,a ten ktoś jest mądry sprawiedliwy i kocha cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pan Bóg ma nad tym kontrole i wie że masz problem On ci pomoże z tego wyjść

 

Boga w to nie mieszaj. Najłatwiej zwalić odpowiedzialność na siłę wyższą i czekać na cud, a prawda jest taka że nad nerwicą musimy pracować sami i żaden Bóg, archanioł czy nawet mleczna wróżka z krainy wiecznej tęczy tego za nas nie zrobi.

 

mariusz_, schizofrenia to zupełnie inny problem, nerwica ma z tą chorobą niewiele wspólnego i nie może jej spowodować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej....

mecze sie z natrectwami myslowymi od dawna, pojawily sie z ogromna sila jakies 2 lata temu, podczas sesji egz na studiach...czulam wtedy ze calkowicie stracilam kontrole nad

soba, swoim zyciem...to bylo straszne poniewaz nie mialam pojecia co sie ze mna dzieje , czyulam straszny lęk i odrealnienie, plus poczucie rezygnacji...ciagle analizowalam pojawiaje sie mysli, dotyczylu boga i tego jak mnie upokorzy i ukarze po smierci...

dzis staram sie zyc z myslami, dotycza teraz natretnych watpliwosci czy dobrze cos zrozumilam , czy dobrze zrobilam, czy nie zrobilam z siebie idiotki etc...mam juz dosc........nie bylam u lekarza nigdy nie wiem jak sobie pomoc....mam 22 lata i jestem juz po prostu kaleka nie chce tak zyc.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj! nie przejmuj sie, nie byłas jeszcze u lekarza, postaraj sie znalezx dobrego psychologa i sprobowac sie z tym uporac z jego fachowa pomoca, ja tez to przerabialam i dalo sie z tego wyjśc, tylko zacznij dzialac, jak najszybciej! powodzenia i duzo wytrwalosci i wiary w siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×