Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co z tym zrobić, poradzic? Wytłumaczyć ? Pomóc ?


Marcin_85

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Opisze moją historie: od około 5 tygodni z moją ukochaną działo się coś dziwnego. Pewnego razu wracając z pabu do domu moja dziewczyna obróciła się o 180*. Budząc się rano zauważyłem dziwne spojrzenia w moim kierunku. Moja narzyczona przestała mnie kochać ;( zaczeły się problemy w stylu głupiego dotyku, klępnięcia w pupe, pocałunków, o sexie juz mogłem zapomnieć. Przy robieniu śniadania czy jakiejkolwiek czynności zawsze zaczepiałem ją w postaci pocałunku, klapsa, przytulania na zasadzie wdzięczności, związania, rodzinnego zaufania. Lecz z każdą taką sytuacją zostawałem coraz bardziej odpychany, aż po chyba 2-3 dniach zapytałem: "czemu nie mogę Cię dotknąć, czemu mnie odpychasz" stwierdziła że tego nie potrzebuje, że tego nie chce. Dla mnie było to szokiem który starałem się ominąć, lecz nie wyszło. Przeszło już po tygodniu zacząłem się zastanawiać czy mnie przypadkiem nie zdradziła. Nie dowiedziałem się niczego. Pomyślalem, może jest w ciąży, sytuacja na zasadzie wachań nastrojów na to mi wskazywała. Sprawdziłem, niestety nie. Pomyślałem może to ja jestem problemem. Zacząłem bardziej dbać o swój wygląd. Też nie pomogło. Sytuacja po 2 tygodniach przerodziła się w unikania spoglądania sobie w oczy, nawet 2-3 razy zdarzyło się że spałem w 2 pokoju, bo ja już jej nawet podczas zasypania nie mogłem przytulić (pytając czemu odpowiadała "jesteś za gorący") ale ona mogła mnie przytulić do snu... Pytając oco chodzi, zadawając pytanie co jakiś czas ( 2-3 dni) Co się dzieje? odpowiadała "nie wiem" naprawde zrobiło się to hore. Po jakiś 3 tygodniach zdarzył się mi mały wypadek w pracy o którym nie będę sie rozpisywać. Myslalem ze to nic groznego, lecz ona namowiła mnie na wizyte u lekarza i zostałem skierowany na operacje. Leżałem w szpitalu dwa dni i jedną noc, po operacji, przywiezono mnie na głupim Jasiu do pokoju gdzie była już ona. Został założony pampers, ona to widziała i po przebudzeniu powiedziała mi w żarcie czy też nie "teraz to się Ciebie brzydzę" ( ps miałem operacje na pośladku "guz krwawiczny", który mi wycieli, który wyskoczył z nagłego zbyt wysokiego wysiłku). Słowo brzydzę z jej ust siedzi mi w głowie do dziś. Poszedłem na zwolnienie, i byłem już ciągle w domu, trochę obolały. Po tym wszystkim szukałem w domu zajęcia, sprzątanie, komputer, hobby... Ona wieczorem pytała się czy mam jakieś plany ( na zasadzie co robimy ). Odpowiadałem że nie. Robiłem coś by czas kiedy byłem obolały poprostu miną. Wiem że powinienem zainteresować się nią. I też tak sie działo. Wspólnie zrobiliśmy obiad, co dla mnie jest troche leniwe. Ale nie było już rozmów miedzy nami. Siedziałem ja na kanapie, siedziała ona. I tak przez już kilka dni. Zaczeło robić mi się przykro, czemu moja ukochana mnie ciągle odrzuca. Włączyła się u mnie jakaś schiza, już nie mogłem tego znieść. Zaczeła się rozmowa. Kłótnia. W trakcie której ona rzuciła mi pierscionek na stół. Pytając co to znaczy odpowiedziała "nie wiem" Jezuu jak mnie to zabolało, cios w serce, pomyślalem, to koniec. Poszedłem spac, budząc się rano pierscionek był na palcu. Ale dalej było to samo. W dzien wyskoczyłem ze znajomymi do znajomego, spędziłem 4godziny poza domem, bo w tym samym czasie do niej przyjechała znajoma której nie widziała troche czasu. Wrociłem do domu, sutuacja się znowu napieła. Mała dyskusja. I zapytała, że dostała propozycje od brata by isc na piwo do pabu. Odpowiedziałem ze tej dostalem propozycje spotkac się ze znajomymi, i ze chcialem iść z nią.

Po wymianie zdań, powiedziałem ze nie pójdę z nią i bratem na piwo, bo nie będę siedzieć i udawać że wszystko jest OK, przy jej bracie. Była dyskusja, i znowu rzuciła mi pierscionek. Znowu zapytałem : co to ma znaczyć. Odpowiedz "nie wiem"powiedziałem to sie zastanów... coś tam jeszcze rozmawialismy, powiedziała że jej nie wspieram. Wyjasnie pod koniec, przyszedł wieczór. Pytała co jakiś czas co zrobie. Mowiłem że nie wiem, aż nastąpiła godzina na która była umowiona. Nie poszła. Ja skoczylem po 2 piwa, i powiedziałem choć razem gdzies pójdziemy, był to piątek, nie chciałem iść do pabu bo chciałem z nią pogadać, ale nie w domu. Nie poszlismy nigdzie. Załamany wziołem te piwa i poszedlem na balkon, prosząc ją by przyszła. Nie przyszła, posiedziala z 20 minut przed TV, ja płacząc z załamania byłem sam na balkonie. Przyszła po 20 minutach i zapytała czy z nią ide, odpowiedziałem że nie i chciał bym by usiadła obok mnie. Powiedziała że to bez sensu, i że idze. Nalegała bym poszedł z nią. Odpowiedziałem ze nie ide. Porosiła mnie bym sie już spotkał ze znajomymi co mnie wczesniej zapraszali. Nie chcialem, ale jednak zaczołem wydzwaniać, i sie umówiłem. Lecz nie wyszedłem od razu. Ona nic już nie mowiąc wyszła z domu. Spotkaliśmy się po godzinie w tym samym pabie. Podeszła zapytała czy nie ide na dyskoteke bo sie wybiera. Powiedziałęm ze nie. Troche wypomniała jak ja poszedłem na dyskoteke na początku zwiazku bez niej i ukrywając jej to. OK odpowiedziałem, idz... i poszła. Zostalem jeszcze w pubie troche czasu, i zdenerwowany że poszła ( pierwsz raz sama ) poszedłem spawdzić jak sie bawi. Odpowiedz ... nić zlego nic dobrego... była jeszcze 20 minut jak przyszedlem, obserwując ją napisalem smsa "Jak sie bawisz" odpisala "zajebiscie a ty?" no i wyszła za dyskoteki z bratem i jego dziewczyną. Wiedziałem że idze do domu. Wskoczyłem szybko w taksi i byłem pierwszy. Czekając na balkonie, rozmyslalem, co teraz bedzie. Przyszła usiadła. Zaczeła się rozmowa. W trakcie której powiedziałem że skoro nie wie czemu rzuciła mi pierścionek to ja Ci powiem. Wymazałaś mnie z serca, przekreśliłaś. Poco więc tu przyszłaś, dla swoich rzeczy, po co ? Stwierdziła że tak. Odpowiedziałem to sie pakuj i odejdz :( Wszlismy do domu. Usiadła zaczeły się krzyki wypominanie jaki to kto zły jest. I zdenerwowany poszedłem do 2 pokoju. Ona płakała 3 godziny, aż ucichła. O 8 rano po 2 godzinach snu wstałem. Zrobiłem kawe wypiłem, i sie zastanawiałem co teraz? Obudziła się z wielkim bólem brzucha ( pomyślalem nerwobule ) zjadła 2 stoperany, i dalem jej lek usakajający, Wyginało ją we wszystkie strony, masowałem jej brzuch, przy czym z oczy zaczeły mi lecieć łzy. Chciała jak jej przeszło bym wyszedł, bo sie chce spakować. Nie wyszedłem, nie miałem siły ochoty ani gdzie isc... Po krótkiej rozmowie, mowiąc jej że się wacham by się wyprwadziła, odpowiedziała ze obydwoje podjelismy taką decyzje... powiedziałem w myslach. To koniec!? I sam zaczołem pakować jej rzeczy. Zdenerwowała się, odpusciłem, i poszedłem do 2 pokoju. Spakowała się przyjechał brat, zniosłem rzeczy. Pojechała do rodziców. I Koniec :( 2 dzien, nie odezwała się. Ja się nie odezwe...

 

 

Teraz wyjaśnie do czego doszedłem że sytuacja się tak rozwineła:

 

Od 5 miesięcy szukała pracy, ale z wielkimi wymogami, byle by jej było na ręke. Ja prosiłem by sie bardziej do tego przyłożyła.

Pracowałem od po do pią. Ona ciagle sama w domu, bez zajęcia. Bez hobby, już znajomi sie odwrócili od nas, bo gdy przychodzili, ona traktowała ich obojętnie. Moim zdaniem mało goscinna dla nich była. Oni swoje pomyśleli na pewno. Chyba doszedłem do wniosku że ma depresje. Nciskałem chyba za bardzo by znalazła prace. Chodziło mi o zajęcie. Jej praktycznie jedyny zajęty czas, to co 2 wekend studia. To wszystko. Brak pracy i kasy, napewno ją przytłaczał. Lecz o spotkaniach o prace z pracodawcami, wcale mi nie mowiła. Więc o nich nie wiedziałem. I dalej naciskałem na to by znalazla prace. Chodzi mi o zajęcie. Bo w domu też juz od jakiegos czasu w sumie nie robiła nic, prócz obiadu. Srednio co 5 dni, sniadania codziennie i porannej kawy. Jej czas polegał na wstaniu, włączeniu kompa, uruchomienia, poczty ( moze czekając aż ktoś odpisze z pracodawców ) facebooka, nk. I grania w gry na facebooku. To mnie przytłaczało. Mowie sobie jak można tyle czasu nic nie robić, nudzić się siedziec przy kompie. I ukrywać ze co jakiś czas gdzieś tam cos uslyszala o pracy sprawdziła, ale nic z tego.

 

Więc teraz chciał bym się dowiedzieć. Czy to nie jakiś motyw depresyjny. Wiem że jej opuszczenie jest zwiazane z naciskiem o prace z mojej strony. Ale ona do tego dorzuciła ze jej nie wspierałem. Nie wiedząc co robi, naciskałem. A ona sie nie otworzyła.

 

Z reguły jestem bardzo ustąpliwy. Czasem zamykam się w sobie, ale potrafie porozmawiać o problemach. Co sie zdarzało w naszym związku.

 

Nie wiem czy osoby z tego pabu z którymi siedziała powiedzieli jej coś dziwnego. Bo było za głosno, nie slyszalem rozmów.

Ale w noc po tym pabie, zawalił się mój związek.

 

 

Niczego nie oczekuje. Chce wiedzieć poprostu czy moge jej teraz jakoś pomóc. I jak mam sobie tłumaczyć to wszystko ? jestem przekonany że dostała jakąś depresje od braku rozmów ze znajomymi. Za wiele spedzała czasu w domu. Dodam że moje życie ostatnio było dość monotonne, praca dom praca dom. Obowiązki w stylu opłaty są dla mnie bardzo priorerytetowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nie zauważyłeś momentu w którym twoja kobieta zagubiła się w świecie. Za mało uwagi, za mało troski. Monotonnia może zabić. A twojej dziewczynie przyda się odmiana. Myślę, że wina jest po obu stronach ale mógłbyś zastanowić się nad swoim zachowaniem i cofnąć się wspomnieniami do jeszcze wcześniejszych sytuacji i wypisać każde swoje zachowanie czy te dobre czy te złe. Przeanalizuj je... Poza tym w obecnej chwili zastanów się co chcesz osiągnąć w swoim życiu do czzego dążysz, jakie masz plany na jutro, za miesiąc, rok, 10 lat. I porównaj ze wcześniejszymi planami , sprawdź czy nie zeszłeś na boczną dorgę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×