Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Przez wiele lat siedziałem w protestantyzmie i byłem bliski chrztu w pewnym wyznaniu, ale się wycofałem, bo pojawiło się masa wątpliwości. Zacząłem poznawać katolicyzm, ale nie ochrzciłem się w rzymskim wyznaniu, a w odłamie katolickim np. dlatego, że protestanckie myślenie się częściowo u mnie zachowało i nurt starokatolicki jest dla mnie bliższy niż tradycyjny rzymski. np. z powodu spowiedzi ogólnej.

Teraz znowu pojawiły się wątpliwości czy dobrze zrobiłem, że poszedłem w katolicyzm a zrezygnowałem z protestantyzmu. Zadaję sobie pytania teologiczne, ale też praktyczne, bo mojej parafii nie ma praktycznie ludzi, szczególnie młodych, więc czuję się samotny, zwłaszcza, że znajomych praktycznie nie mam. W zborze protestanckim, że tak powiem zawsze się ktoś mną interesował, więc miałem dosyć luźne znajomości.

Tylko, że gdybym miał wrócić do protestantyzmu, to musiałbym porzucić modlitwę powtarzaną jak różaniec czy koronki, a ja lubię te modlitwy. Modlitwa własnymi słowami kompletnie mi nic nie daje. Za to modlitwa różańcowa uspokaja.

 

 

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Abigail_1Sm25 napisał:

Myślę, że poszukiwanie swojego wyznania, jakie by ono nie było, nie da Ci zbawienia. Może wygodę w doczesności 🙂

Czy mówiąc "nie da Ci zbawienia", masz na myśli: "będziesz torturowany w piekle bez końca"? Jeśli tak, to ciekawy eufemizm.

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Abigail_1Sm25 napisał:

Ale kiedy, na kazaniu czy podczas prywatnej rozmowy?

Jedno i drugie.

22 godziny temu, Abigail_1Sm25 napisał:

Dla mnie ważne jest pytanie, jak Jezus uważa, a nie ja lub ksiądz.

 

 

Powinnaś najpierw zweryfikować, czy rzeczywiście masz kontakt z prawdziwym Jezusem, czy też jest to:

a) Wytwór Twojej wyobraźni

b) Zły duch, podszywający się pod Jezusa

Jak to weryfikujesz?

 

Gloria Polo "spotkała się z Jezusem":

"Całym sercem i całą duszą wdzięczna jestem w imieniu Jezusa Chrystusa Papieżowi, Jego zastępcy na ziemi, kapłanom i osobom konsekrowanym Kościoła Rzymskokatolickiego. Ślepo słucham ich wszystkich, gdyż takie było właśnie polecenie naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdy pozwolił mi powrócić do ziemskiego życia." ( https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2015/10/26/gloria-polo-slepo-slucham-papieza-gdyz-takie-bylo-wlasnie-polecenie-naszego-pana-jezusa-chrystusa-gdy-pozwolil-mi-powrocic-do-ziemskiego-zycia/ )

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

"będziesz torturowany w piekle bez końca"?

Nie odbieram tak piekła... piekło jest raczej nazywane "drugą śmiercią", a "płacz i zgrzytanie zębów" to moim zdaniem skutek wiecznego oddzielenia od Boga. Ale muszę doczytać, bo np. kompletnie nie rozumiem Apokalipsy 🙂

Cytat

Zły duch, podszywający się pod Jezusa

W którejś ewangelii też to zarzucano 🙂 odpowiedź była, że królestwo wewnętrznie sprzeczne nie może przetrwać (czy jakoś tak).

Cytat

Wytwór Twojej wyobraźni

Oczywiście wielu uważa wiarę za rodzaj schizo 🙂 

Cytat

Gloria Polo "spotkała się z Jezusem":

Prawie nie ma tam informacji w tym linku 🙂

A tych Youtubowych filmików z katolikami nie mogę słuchać i nawet nie odtwarzam 🙂 Stosunek do KK to mój grzech (ale nie do konkretnych osób).

Cytat

Przecież wystarczy zapytać Jezusa czy to objawienie jest prawdziwe.

A po co mam o to pytać Pana? 🙂 mnie to naprawdę nie obchodzi.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to zawsze frapuje - jak można oddzielić niechęć do danego wyznania od niechęci do jego wyznawców? Pytam serio, nie złośliwie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, mam wieloletnie dwie przyjaciółki (dość głęboko wierzące) katoliczki. I nie odczuwam do nich niechęci, bo są katoliczkami, odczuwam niechęć do wielu poglądów katolickich. One moje poglądy znają, a ja ich, i staramy się co najwyżej z tego żartować.

Po prostu są płaszczyzny porozumienia, a są takie, w których na pewno się z kimś nie dogadam.

Edytowane przez Abigail_1Sm25

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.09.2018 o 17:54, Abigail_1Sm25 napisał:

Myślę, że poszukiwanie swojego wyznania, jakie by ono nie było, nie da Ci zbawienia. Może wygodę w doczesności 🙂

No kurcze, a skąd wiesz? I dlaczego uważasz, że BiełyjeRozy szuka wygody, a nie prawdy?

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś (w liceum) na rekolekcjach ksiądz powiedział, że przejście na mieście nie po pasach to grzech. Po wyjściu z rekolekcji, szedłem z grupą znajomych - w tym z koleżanką, która bardzo mi się podobała (byłem w niej wręcz zauroczony). Grupa postanowiła przejść przez jezdnię nie po pasach, no to ja z nimi.

Po powrocie do domu załamałem się i padłem na podłogę, wpadając w rozpacz, że pójdę do piekła, że to bez sensu, że nie potrafię nie grzeszyć, że nie dam rady...

Dopiero następnego dnia, na tych samych rekolekcjach, ten sam ksiądz powiedział, że to nie jest tak, że z grzechami nie można przystępować do komunii (czyli że się idzie do piekła, bo dla mnie to było to samo - bycie wykluczonym ze zbawienia). Że:

1) Przed komunią jest spowiedź powszechna, która gładzi grzechy lekkie

2) Sama komunia gładzi grzechy lekkie

3) Nie wolno przystępować tylko w przypadku grzechów śmiertelnych

Dopiero wówczas zacząłem bardziej się interesować kwestią rozróżniania grzechów lekkich od ciężkich

PS: Generalnie i tak później długo staralem się unikać wszelkich grzechów, choćby najlżejszych - w tym skrupulatnie przestrzegać tego, by przechodzić tylko po pasach i na zielonym. To był obłęd, bo napędzałem w ten sposób swoją kompulsywność.

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie z kolei rodzina zmusza do bycia Katolikiem.

A ja wierzę w Boga, ale nie wierzę w kościół. Stwórca musi istnieć, ale cała ta kościelno - katolicka otoczka mnie irytuje.

 

Od razu zaznaczam, że to moje prywatne zdanie i nie miałem na celu obrażać niczyich uczuć religijnych. Jeśli ktoś poczuł się urażony tym co napisałem to z góry przepraszam. Ale to niestety dość kontrowersyjny temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.09.2018 o 19:56, nvm napisał:

Kiedyś (w liceum) na rekolekcjach ksiądz powiedział, że przejście na mieście nie po pasach to grzech.

Moim zdaniem tylko jeśli wiesz, że się narażasz na wypadek lub innych narażasz, ale to olewasz.

Ja co drugi dzień przechodzę na czerwonym świetle, bo jest bardzo długie, a ucieka mi zwykle kiedy na nim stoję ostatni tramwaj, którym się nie spóźniam do pracy. Jak mi się uda, to moją reakcją jest "dzięki Ci Boże", bo gdyby się Bóg nie zlitował i nie było tej przerwy w samochodach, to bym się spóźniła. Choć wolę, jak Bóg robi zielone światło, zanim podjedzie tramwaj. ;) Bóg za to pewnie woli, jak wcześniej wstaję rano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.09.2018 o 19:56, nvm napisał:

Generalnie i tak później długo staralem się unikać wszelkich grzechów, choćby najlżejszych - w tym skrupulatnie przestrzegać tego, by przechodzić tylko po pasach i na zielonym. To był obłęd, bo napędzałem w ten sposób swoją kompulsywność.

Były też  pewne korzyści, to było bezpieczne i nie groził Ci mandat. Ale rozumiem ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, refren napisał:

Moim zdaniem tylko jeśli wiesz, że się narażasz na wypadek lub innych narażasz, ale to olewasz.

No żesz. Mógłby to dodać. Ale nie - po co ryzykować "relatywizm moralny"? :lol: Lepiej ryzykować skrupulactwo :P 

16 godzin temu, refren napisał:

Jak mi się uda, to moją reakcją jest "dzięki Ci Boże", bo gdyby się Bóg nie zlitował i nie było tej przerwy w samochodach, to bym się spóźniła. Choć wolę, jak Bóg robi zielone światło, zanim podjedzie tramwaj. ;) Bóg za to pewnie woli, jak wcześniej wstaję rano.

Mój katecheta też pewnie wolał, jak mu na egzaminie Bóg podpowiadał odpowiedzi. Lepiej to brzmi w opowiadaniach niż inna sytuacja, w której Bóg go ponoć natchnął, aby na innym egzaminie ściągał :lol: 

15 godzin temu, refren napisał:

Były też  pewne korzyści, to było bezpieczne i nie groził Ci mandat. Ale rozumiem ból.

Tak, i do tego pielęgnowałem w ten sposób wysokie poczucie własnej wartości, że spełniam swoje wysokie standardy :D  (wykazuję widocznie pewne cechy osbowości anankastycznej, która zresztą ma wysoką współ-chorowalnośc z ZOK).

Dzisiaj również jest to dla mnie pewien plus w trzymaniu się takich zasad, ale już tak nie idealizuję tej wartości. Czasem jestem gotów się "zeszmacić" w imię wyższego dobra. Taki Gowin ze mnie trochę :lol: 

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega chyba ma takie natręctwa, w każdym razie był dość natrętny. To katolik. Pewnego razu pyta się mnie jak ja mogę być ateistą przecież to nieracjonalne. Ja mówię Łukasz daj spokój, daj spokój, ja cie nie nawracam ty mnie też nie nawracaj. Ale on powiedział, że nie chce mnie nawracać tylko porozmawiać. Zaczął coś opowiadać, że świat jest taki uporządkowany, że wszystko się dzieje w  regularny sposób, i że niby jak takie coś mogło powstać przez przypadek.

No ja odpowiedziałem, że są prawa fizyki, a on do mnie, że kto w takim razie stworzył prawa fizyki? Kto nadał temu świata prawa, takie, że wszystko się zmienia w tym świecie, wszystko się przekształca, a te prawa są niezmienne, nienaruszalne, tak jakby były umocowane poza tym światem w dodatku są racjonalne, wyrażalne matematycznie, czyli na pewno są dziełem wielkiego umysłu. i takie rzeczy mi gadał co za dzban XD

ale przyznam, że nie umiałem mu na to odpowiedzieć. Więc mówicie, że on jest chory, na natręctwa? Wcześniej tak na to nie patrzyłem ale faktycznie natrętny trochę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Wielki Selfini napisał:

Więc mówicie, że on jest chory, na natręctwa?

Za mało danych, ale brzmi znajomo - brzmi trochę jak ja swego czasu, co by mogło wskazywać na natręctwa.

 

U mnie to było bardziej na zasadzie: "Dlaczego nie praktykujesz? Przecież racjonalnie jest na wszelki wypadek się podporządkować Kościołowi - najwyżej zmarnujesz sobie życie, ale tak ryzykujesz trafienie do piekła".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Wielki Selfini napisał:

nvm ale jak sie mnie tak pytał to sam zaczałem się nad tymi pytaiami zastanawiać, to zaraźliwe chyba.

Oczywiście, że tak.

Teraz, Wielki Selfini napisał:

 a ty co bys mu odpowiedział na jego pytania?

 

27 minut temu, Wielki Selfini napisał:

Pewnego razu pyta się mnie jak ja mogę być ateistą przecież to nieracjonalne.

Ja akurat nie jestem ateistą. Tzn. w jakimśtam sensie może i jestem (bo na pewnym, głębszym poziomie, w nic tak naprawdę nie wierzę), ale raczej nie identyfikuję się z tym pojęciem.

28 minut temu, Wielki Selfini napisał:

Zaczął coś opowiadać, że świat jest taki uporządkowany, że wszystko się dzieje w  regularny sposób, i że niby jak takie coś mogło powstać przez przypadek.

Ja się z tym zgadzam - świat stwarza wrażenie uporządkowanego.

28 minut temu, Wielki Selfini napisał:

No ja odpowiedziałem, że są prawa fizyki, a on do mnie, że kto w takim razie stworzył prawa fizyki? Kto nadał temu świata prawa,

A dlaczego z góry zakładasz, że nadał je "Ktoś"?

29 minut temu, Wielki Selfini napisał:

takie, że wszystko się zmienia w tym świecie, wszystko się przekształca, a te prawa są niezmienne, nienaruszalne, tak jakby były umocowane poza tym światem

W pewnym sensie rzeczywiście tak to wygląda.

30 minut temu, Wielki Selfini napisał:

w dodatku są racjonalne, wyrażalne matematycznie,

Rzeczywiście tak to wygląda. Pytanie: co to byłyby za stałe prawa, gdyby nie dało się ich wyrazić matematycznie? 🙂 

30 minut temu, Wielki Selfini napisał:

czyli na pewno są dziełem wielkiego umysłu.

A to niby dlaczego? Dlaczego uważasz, że źrodłem tych praw musiał być umysł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm hehe, to były jego pytania, bo piszesz tak jakbym ja je zadał ;)

Dobre te twoje odpowiedzi, a on coś gadał, że jak coś jest racjonalne, matematyczne, jak coś działa wg prawa to to sprawka wyższego umysłu tak się wydaje, że tak jest, ale przecież nie musi. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×