Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie rozumiem. To znaczy że jestem zła? Bo jak można mieć taką myśl skoro jednocześnie panicznie się jej boję. Wcześniej miałam tak samo z niewybaczalnymi grzecham. Ciągle miałam poczucie że je popelniam i jestem złym człowiekiem. Czyli to jest prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie chodzi mi o to, że jesteś zła, tylko, że część Ciebie tak twierdzi...

 

Są różne podejścia do problemu w zależności od tego, w którym aktualnie miejscu jesteś. Najważniejsza sprawa, to nie wchodź w te myśli. Nigdy. Pod żadnym pozorem. Dasz nerwicy palec, to urwie Ci całą rękę, tuż przy głowie.

 

Czy czytałaś historię Joanny? ( http://nerwica-natrectw.pl/historia-joanny )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie muszę Cię przeprosić, bo dopiero teraz przeczytałem wszystkie Twoje posty w tym temacie i chwilę potrwało zanim sobie przypomniałem jak to jest...dlatego też wyedytowałem swojego ostatniego posta, bo nie chciałem Ci już za bardzo mieszać...myślę, że generalnie to co mówi superb, żeby mieć neutralny stosunek do swoich natrętnych myśli...i polecam Ci tę historię Joanny.

 

W kryzysowych sytuacjach możesz też skupić ze wszystkich sił swoich, z całego serca swego i z całej duszy swojej uwagę na tu i teraz...wyciągnąć ją z umysłu i skupić na tym co się dzieje wokół...i zaufać Bogu...

 

A dopiero później myślę, że pora jest na kolejne subtelności, takie jak chociażby źródło tych natrętnych myśli (stłumione pokłady agresji?) i tak dalej...

 

 

EDIT: A z tym "zaakceptowaniem bycia złym człowiekiem", to bardziej mi chodziło szczerze mówiąc o wcześniejsze posty, nie chodziło mi konkretnie o Ciebie...choć moim zdaniem kiedyś też przyjdzie pora na to, by pozwolić swoim własnym przekonaniom wypłynąć z podświadomości do świadomości...ale najpierw musisz nabrać dystansu do własnych przekonań, nie wierzyć swoim własnym myślom...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy dla Boga liczy się to że p przemyśleniu tego tak bardzo żałuję i drugi raz bym tak nie pomyślała?
Słuchaj...lubimy traktować siebie śmiertelnie poważnie (podobnie jak dzieci lubią odgrywać dorosłych), ale z perspektywy Boga jesteśmy słodkimi i głupiutkimi bobaskami...Bóg doskonale dokładnie wie co przeżywasz - z Twojej perspektywy. Bóg widzi Twoimi oczami. Nawet jeśli powiesz mu, że Go nienawidzisz, On będzie wiedział, że to tylko takie głupie gadanie...niczym małe dziecko, które uparcie powtarza mamie "Nie kocham Cię!" (widziałem w tramwaju).

 

Jak małostkowy musiałby być Bóg, aby strzelić focha za takie coś? To tak jakby rodzic zatłukł dziecko na śmierć za to, że za głośno się bawi...

 

Polecam Ci książkę "Demoniczne obrazy Boga: nieprawdziwe wyobrażenia Boga, ich powstawanie, rozpoznawanie i przezwyciężanie".

 

PS: Bóg Cię kocha przytul.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolina245, miałam taki sam problem i wiem jak to natręctwo potrafi uprzykrzyć życie. Byłam nim tak przerażona, że paradoksalnie wypracowałam w sobie odruch ignorowania tych myśli, byle tylko sytuacja się nie powtarzała. Pomocne w tym może być wbicie sobie do głowy przekonań, że Bóg jest mądrzejszy od Ciebie i wie, że to natrętne myśli, nawet jeśli Tobie wydaje się, że nie. I że jest przy Tobie i Cię chroni.

 

Jeśli chodzi o pójście do księdza, to nie poszłabym z tym problemem do pierwszego lepszego, bo nie każdy jest zaznajomiony z tematem nerwicy natręctw. Jeśli znasz jakiegoś zaufanego to tak, ale Tobie jest potrzebna pomoc psychologiczna, nie duchowa, więc ksiądz może służyć wsparciem, ale raczej nie zaoferuje Ci rozwiązania problemu.

 

Nie jesteś zła, ale jedną z technik radzenia sobie z natrętnymi myślami jest zaakceptowanie, że możesz być. Brzmi absurdalnie, ale ponoć pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam te myśli ignorować ale mimo to po trzech dniach poprawy kolejna wątpliwość spowodowana myślą która sprawia że nie jestem już pewna czy jest natrętna czy to moje prawdziwe ja. Czuję się tak jakby mój własny umysł był dla mnie obcy. Bo powiedzmy że panicznie się tego boję ale w pewnym momencie kiedy robię coś ważnego dla mnie i przychodzi ta myśl i ja po dosłownie sekundzie stwierdzam że tak to jest dla mnie ważniejsze i nawet zaczęły mi się pojawiać przerażające obrazy że wręcz widzę diabła czy coś w tym stylu a mimo to naprawdę poczułam że mogłabym to wybrać. Po wszystkim znów strach, że teraz to się na pewno stało. Ja możliwe jest to że przez chwilę wręcz czuję że w impulsie nawet tego mogłam chcieć a później nie potrafię zrozumieć jakim cudem tak mogłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymaj tak dalej :)

Jesteś na dobrej drodze do ogarnięcia tematu.

 

Widzisz, że działa ignorowanie,

ignoruj cały czzas, nie poddawaj w wątpliwość, nie rozmyślaj, nie rozpamiętuj.

Trochę to może zająć, ale jak nie będziesz do nich przywiązywała emocji, ich ilość ulegnie znacznej redukcji :)

 

Nie pozwoł swojemu umysłowi, żeby wymyślał jakieś dziwne historie,

w które prędziej czy później zaczniesz wierzyć i wkręcać sobie.

Ignoruj od samego początku,

miej wyje*bane :D - ten styl pojmowania pomógl mi wierzę, że i u Ciebie zadziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje problemy zaczęły się jakoś w tamte wakacje. Miałam natręctwa bardziej na tle zdrowia, higieny. Potem przerodziły w religijne. Dowiedziałam się o grzechach niewybaczalnych. Byłam w takim szoku. Mój obraz Boga całkowicie się zmienił. Wszystko robiłam ze strachu. Panicznie boję się piekła. Ostatnio mój problem dotyczy strachu przed piekłem i szatanem. Ciągle mam natrętne myśli o tym że podpisze jakiś pakt np. w sytuacjach jak martwie się że jestem chora albo czegoś chce. Oczywiście odpieram te myśli. Panicznie się ich boje. Ostatni miałam pewną myśl przez którą już zawsze bedę się bała. Siedziałam i myślałam o tym gdzie iść do szkoły (studia). ostatnio wszyscy wywierają na mnie straszną presję np. mówią że moja kuzynka jedzie na lepsze studia, że jest zaradna w przeciwieństwie do mnie itp. Ja ogólnie mam to gdzieś i nie obchodzi mnie to ale ostatnio nie wiem dlaczego, po takiej rozmowie miałam taką straszną myśl że jak bym podpisała pakt to bym się dostała na lepsze studia i już by już nie było że jestem taka najgorsza no coś w tym styly i ogólnie tak jakbym to sobie wyobraziłam ze się dostaje. Nie wiem nawet jak to dokładnie opisać to się tak szybko stało. Nagle tak dziwnie się poczułam, strasznie się zestreswałam aż mi się gorąco zrobiło. Jak ja mogłam wogóle tak pomyśleć zaczęłam przepraszac Boga że tego nie chcę przecież że dla mnie to jest wszystko nie ważne. Od 2 dni jestem w ciągłym strachu nawet nie mogę wyjść z domu. Mam ciągle takie wrażenie że przez chwile straciłam kontrole i to zrobiłam tylko nie pamiętam tego. Nie rozumiem właśnie czy można sie czegoś panicznie bać i nie chcieć tego i to zrobić? czy taka 1 myśl, impuls mogł to spowodować?

 

Wystarczy Twoja ogólna wola, aby nie zawierać żadnego paktu. Liczy się tylko to, co wybieramy w sposób wolny, świadomy, z przekonaniem, zwłaszcza w takiej kwestii. Ze złej drogi zawsze też można zawrócić, nie uważam abyś w jakikolwiek sposób zawarła pakt z diabłem, ale nawet jak ktoś zawarł, zawsze może wrócić do Boga, jeśli będzie tego chciał.

Diabeł działa na różne sposoby, jednych przekonuje że nie istnieje, a innych wpędza w ciągłe poczucie zagrożenia i wyolbrzymia swoją moc. Wolność człowieka jest dana od Boga, jesteśmy istotami rozumnymi, wolnymi i kochanymi przez Boga, diabeł może się gonić. Mamy za zadanie posługiwać się rozumem i dotyczy nas to co rozumne i dane od Boga. Nie ma żadnych kruczków, haczyków, którymi diabeł nas może złowić wbrew naszej woli. Diabeł nie ustala zasad.

 

"Jak ja mogłam wogóle tak pomyśleć"

Najpierw miałaś lęk przez zawarciem paktu z diabłem, więc Twój mózg zarejestrował taką możliwość, a potem Ci się skojarzyło ze studiami. Mózg rozważa różne dostępne możliwości, zwykły proces myślowy, analiza, ale to nie jest jeszcze żaden wybór.

Obawiasz się czy dasz sobie radę w życiu, rodzina wywiera na Ciebie presję, możesz mieć poczucie że stoją przed Tobą zadania, które Cię przerastają. A skoro przerastają, to pozostają sposoby irracjonalne, magia, aby coś zdziałać. Mózg to bardzo logiczna maszyna :)

Samo życie wywiera na nas wystarczająco dużą presję, więc chociaż się nie przejmuj oczekiwaniami rodziny, i tak nie będą żyć za Ciebie, więc rób tak, jak czujesz sama, że jest dla Ciebie dobre. Wybór studiów i dostanie się na nie to nie jest sprawa życia i śmierci. Studia można zmienić, można ich w ogóle nie kończyć, zwykle też praca niespecjalnie ma z nimi związek. Można się przekwalifikowywać, robić kursy, szukać swojej ścieżki. Na pewno masz większe szanse skończenia czegoś, co Ciebie interesuje niż czegoś co Cię nie interesuje.

;)

1487181958_a5hdn4_600.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. 2 dni czułam się naprawdę dobrze. Myślałam, że nie będę już wchodzić na to forum i że zapomnę o tych myślach ale jednak. Znów pojawiła się kolejna wątpliwość, strach i lęk. Może opowiem tę sytuację: ostatnio strasznie zaczęło mnie denerwować to że włosy strasznie mi zaczęły wypadać (prawdopodobnie przez ten cały stres) i w niektórych miejscach są jakieś krótsze. Ciągle myślałam co z nimi zrobić. Poszłam spać i oczywiście znów nie wiem dlaczego obudziłam się o 4 rano. Czułam się jakoś tak dziwnie. Spojrzałam na swoje włosy i pomyślałam: jak fajnie by był jakbym miała dłuższe włosy i oczywiście znów wróciły moje porąbane myśli z tym paktem. Nie wiem czy po prostu znów byłam tak zmęczona że pomyślałam: tak podpisuję. od razu po tej myśli ogarnął mnie tak straszny lęk. Popłakałam się. I kolejne myśli że teraz to się na pewno stało i ze to już koniec. Ale najlepsze stało się na 2 dzień. Cały dzień byłam tak wystraszona, że to się stało że wzięłam nożyczki i tę włosy obcięłam. Czy to się kiedyś skończy? Nie mam już siły. Ciągle mam jakieś wizje że to się naprawdę stało.

refren co o tym sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolina245, moja poprzednia odpowiedź odnosi się i do tego.

Poza tym, że nie możesz ulegać lękom, bo wpadniesz w kompulsywne, absurdalne zachowania. Ścięcie włosów nie pomogło Ci długofalowo, dalej męczą Cię natręctwa, a włosów nie ma. Lęk ma przez jakiś czas maksymalne natężenie, potem opada. Trzeba to przeczekać i nie działać pod jego wpływem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć mam spory problem. Od jakiegoś czasu boję się bardzo różnych symboli typu pentagram itp. Miałem straszne myśli gdy patrzyłem się na pentagram np i nie dawało mi to spokoju. Potem zacząłem mówić na głos, tak do siebie teoretycznie ale do tych symboli bo myślałem że moje słowa będą silniejsze od natrętnych myśli i nie pomyślałem że przecież też mogę gadać głupoty. Bardzo się boję wszystkiego aktualnie i mam ogromny strach przed tym jeszcze bardziej że wywołałem coś złego np. :( Pomoże ktoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ma znaczenia:) Jakbyś sobie powiesił w domu, albo nosił na sobie, to wyrażasz już jakiś pozytywny stosunek do tego i jesteś aktywny. Samo patrzenie jest neutralne. Egzorcyści też patrzą na pentagramy, nawet je zamieszczają często i inne symbole przed którymi ostrzegają.

Nie to co wchodzi do człowieka czyni go nieczystym, ale to co z niego wychodzi, co ma w sercu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co myślicie o sytuacji, w której skrupulatowi zostaje polecona książka Glorii Polo - "Trafiona przez piorun"? I osoba, która poleca tę książkę dodaje niby-spokojnym głosem "Ja też myślałam, że wszystko jest w porządku."? Czy uważacie, że to jest dobra książka dla skrupulata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam 16 lat i jestem chłopakiem. Od dawna mam okropny problem ze skrupulatyzmem i natręctwami o charakterze religijnym. Dziś popadłem w taki stan załamania, że dla ukojenia myślałem o rzuceniu się do zimnego stawu w zamiarze samobójstwa przez wychłodzenie. Wiem, że to pewien paradoks, bo samobójstwo jest przecież grzechem, a jego powodem była chęć życia w przyjaźni z Bogiem, uniemożliwiana przez złe myśli i chęci. Czuję się strasznie. Proszę pomóżcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na "zapytaj.wiara.pl", niejaki odpowiadający "J" napisał, że skrupulactwo bierze się (nie pamiętam czy dodał, że "z reguły") z zatajenia kiedyś jakiegoś grzechu na spowiedzi. Prawda to czy nie? Moim zdaniem takie głupie gadanie właśnie nakręca skrupulactwo, a ów "J" jest po prostu "złym" człowiekiem, który jest zatwardziały, lubi się wywyższać i wykorzystywać swoją władzę do gnębienia osób, które przychodzą do niego z pytaniami i z prośbą o pomoc. Wystarczy poczytać jego szorstkie i protekcjonalne odpowiedzi. 

Moim zdaniem ten człowiek wyrządza ogromną krzywdę polskim katolikom (i nie tylko), przyczyniając się do rozkwitu nerwicy. A jest on od lat oficjalnie wyznaczony przez portal wiara.pl, podlęgający oficjalnie jurysdykcji którejś archidiecezji.

Niestety - Kościół wpycha ludzi w skrupulacto i nerwice. Powiedzmy sobie to w końcu wprost. Nie tłummy tego ciągle w sobie. Czy może tylko ja widzę, że "Król jest nagi"? Długo bałem się to krzyknąć, ale w końcu miarka się przebrała. Kościół chce, by ofiary milczały - nie tylko ofiary pedofilii. Zastrasza i manipuluje. A mimo wszystko...sam go przez wiele lat broniłem (w głębi duszy wcale w to nie wierząc, ale miałem na tyle potężny intelekt, że nikt nie potrafił wskazać błędów w mojej argumentacji)...zapewne to Syndrom Sztokholmski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2018 o 19:14, nvm napisał:

Na "zapytaj.wiara.pl", niejaki odpowiadający "J" napisał, że skrupulactwo bierze się (nie pamiętam czy dodał, że "z reguły") z zatajenia kiedyś jakiegoś grzechu na spowiedzi. Prawda to czy nie?

To nie jest racjonalna teoria, nie ma tu związku przyczynowo-skutkowego, więc nie da się racjonalnie stwierdzić czy to prawda czy nie i też nic to nie wnosi do rozumienia problemu.

Na gruncie duchowym nie wszystko jest racjonalne, może są związki między zjawiskami, o których nie wiemy, ale co by miała komuś dać taka wiedza? Bo jeśli mamy wiedzę nieracjonalną, czyli sami nie możemy jej wymyślić, to musi być w jakiś sposób przekazana od Boga. Czy jeśli ktoś sobie przypomni zatajony grzech i go wyzna, to mu przejdą natręctwa? Czy ten ktoś, kto głosi tę teorię, ma takie obserwacje? Czy kogoś ta "wiedza" uzdrowiła?

Nie sądzę. Jeśli Bóg nam daje jakąś wiedzę, to zawsze się z nią łączy nadzieja. A tu widzę tylko zamordyzm.

W dodatku "zatajenie" jest czymś świadomym, ktoś musiałby celowo nie wyznać jakiegoś grzechu. Skrupulant to osoba pobożna, która się bardzo przejmuje odpowiedzialnością przed Bogiem, więc małe szanse, że akurat tacy ludzie coś zatajają. Jeśli ktoś nie pamięta, że coś zataił, to nie zataił, bo jakby to zrobił świadomie, to by pamiętał, więc nie powinien się w ogóle przejmować tą teorią, ale zapewne właśnie skrupulant zacznie mieć natrętne wątpliwości, czy czegoś nie zataił. Więc wg. mnie to bardzo destrukcyjna teoria.

 

W dniu 9.07.2018 o 19:14, nvm napisał:

Moim zdaniem ten człowiek wyrządza ogromną krzywdę polskim katolikom (i nie tylko), przyczyniając się do rozkwitu nerwicy.

 

Owszem, takie twierdzenie może wykończyć niejednego skrupulanta. Skrupulant może mieć np. obsesję, czy wyznał wszystkie grzechy na spowiedzi, posuwa swoje wątpliwości do absurdu, a tu słyszy, że skrupuły wynikają właśnie z tego, że coś zataił. I może się człowiek wykończyć.

"Moim zdaniem takie głupie gadanie właśnie nakręca skrupulactwo, a ów "J" jest po prostu "złym" człowiekiem, który jest zatwardziały, lubi się wywyższać i wykorzystywać swoją władzę do gnębienia osób, które przychodzą do niego z pytaniami i z prośbą o pomoc."

Moim zdaniem nie ma świadomości, czym są natręctwa i wiedzy psychologicznej. Myśli, że działa słusznie, a szkodzi.

W dniu 9.07.2018 o 19:14, nvm napisał:

Niestety - Kościół wpycha ludzi w skrupulacto i nerwice. Powiedzmy sobie to w końcu wprost. Nie tłummy tego ciągle w sobie. Czy może tylko ja widzę, że "Król jest nagi"? Długo bałem się to krzyknąć, ale w końcu miarka się przebrała. Kościół chce, by ofiary milczały - nie tylko ofiary pedofilii. Zastrasza i manipuluje. A mimo wszystko...sam go przez wiele lat broniłem (w głębi duszy wcale w to nie wierząc, ale miałem na tyle potężny intelekt, że nikt nie potrafił wskazać błędów w mojej argumentacji)...zapewne to Syndrom Sztokholmski.

To nie Kościół wpędza ludzi w skrupulanctwo i nerwicę. Jeśli ktoś na takie problemy szuka pomocy w Kościele, to ma szansę trafić na bardzo profesjonalną pomoc, choć zdarzają się też ludzie, którzy nie rozumieją natury natręctw, ogólnie jednak Kościół jako instytucja uznaje ten problem i jeśli pogadasz z mądrym księdzem, to się przekonasz, że Kościół ma do tego racjonalne podejście i uważa niepotrzebne cierpienie psychiczne za zło, oraz widzi przesadę u skrupulantów i to, że wypaczają treści wiary.

Nerwica bierze się z indywidualnych skłonności, wychowania, problemów emocjonalnych. Treści religijne mogą być wodą na młyn dla nerwicy, ale ktoś, kto ją ma, wypacza przesłanie wiary, wybiera sobie np. treści tylko negatywne i wyolbrzymia je albo źle rozumie to co słyszy lub wybiera jakieś radykalne treści z odmętów internetu, które są czyimś prywatnym poglądem, a nie nauką Kościoła.

Jeśli ktoś ma brak równowagi emocjonalnej, ma przewagę reakcji lękowej, to w jego podejściu do wiary też będzie brak równowagi. Wiara ma wiele aspektów, jest w niej radość, nadzieja, akceptacja, uwielbienie, zaufanie, a także przesłanie o grzechu i karze. Jeśli ktoś bierze dla siebie tylko to ostatnie, to nie ma osłony, czegoś co by równoważyło to przesłanie (np. wiary w Boże miłosierdzie) i jest to dla niego destrukcyjne.

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.08.2018 o 20:40, refren napisał:

W dodatku "zatajenie" jest czymś świadomym, ktoś musiałby celowo nie wyznać jakiegoś grzechu. Skrupulant to osoba pobożna, która się bardzo przejmuje odpowiedzialnością przed Bogiem, więc małe szanse, że akurat tacy ludzie coś zatajają. Jeśli ktoś nie pamięta, że coś zataił, to nie zataił, bo jakby to zrobił świadomie, to by pamiętał, więc nie powinien się w ogóle przejmować tą teorią, ale zapewne właśnie skrupulant zacznie mieć natrętne wątpliwości, czy czegoś nie zataił. Więc wg. mnie to bardzo destrukcyjna teoria.

Skrupulat może być jednocześnie skażony toksycznym wstydem i bać się wyznawać pewne rzeczy na spowiedzi. Wówczas z jednej strony więc - jeśil ma wątpliwości czy coś było "grzechem" - chce rozstrzygać je na swoją korzyść. Z drugiej strony - na wszelki wypadek - chce rozstrzygnąć je na swoją niekorzyść. Mógłby na wszelki wypadek wyznać je spowiednikowi, ale:

1) Wstydzi się tego, boi. Zwłaszcza jeśli uważa, że spowiednik go nie zrozumie, bo sytuacja nie jest typowa; penitent jest osobą dość specyficzną i bardzo różniącą się od rówieśników, z którego to powodu zresztą był nieraz wyśmiewany.

2) Nie chce wzmacniać w sobie tej nerwicowej de facto postawy pod tytułem "na wszelki wypadek".

Z jednej strony czyta więc, że nalezy spowiadać się tylko z tego, o czym się wie, że jest grzechem.

Z drugiej strony zostaje poszczuty Glorią Polo i postraszony spowiedziami świętokradzkimi.

Z jednej strony słyszy że Bóg jest Miłością.

Z drugiej strony straszy się go piekłem, więc widzi, że to o tej miłości to był jednak tylko pusty frazes, chwyt marketingowy, taki PR. 

W dniu 11.08.2018 o 20:40, refren napisał:

Wiara ma wiele aspektów, jest w niej radość, nadzieja, akceptacja, uwielbienie, zaufanie, a także przesłanie o grzechu i karze.

Poza tym piekło to nie kara tylko bezczelny dyktatorski terroryzm. "Dawaj forsę albo Cię zastrzelę". Zastrzelenie to kara?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, nvm napisał:

Skrupulat może być jednocześnie skażony toksycznym wstydem i bać się wyznawać pewne rzeczy na spowiedzi. Wówczas z jednej strony więc - jeśil ma wątpliwości czy coś było "grzechem" - chce rozstrzygać je na swoją korzyść.

Słyszałam, że skrupulant powinien interpretować wątpliwości na swoją korzyść.

 

5 godzin temu, nvm napisał:

1) Wstydzi się tego, boi. Zwłaszcza jeśli uważa, że spowiednik go nie zrozumie, bo sytuacja nie jest typowa; penitent jest osobą dość specyficzną i bardzo różniącą się od rówieśników, z którego to powodu zresztą był nieraz wyśmiewany.

2) Nie chce wzmacniać w sobie tej nerwicowej de facto postawy pod tytułem "na wszelki wypadek".

Z jednej strony czyta więc, że nalezy spowiadać się tylko z tego, o czym się wie, że jest grzechem.

Ksiądz to nie są wyśmiewający rówieśnicy. Księża wiele słyszeli i wiele są w stanie zrozumieć. Po to jest m.in spowiedź, aby do każdego można było podejść indywidualnie. Spowiednik jest po to, żeby Ci pomóc. Wierzę też, że w spowiedzi działa Duch Św, gdyby tak nie było, to po co się spowiadać?

Z drugiej strony rozumiem. Nie mogę się wypowiadać na temat czyjegoś sumienia i to w ciemno, ale sama się spowiadam z tego, o czym wiem, że jest grzechem czyli złem. Żeby czegoś żałować i chcieć poprawy, to trzeba rozumieć, że coś jest złe. Nie można się spowiadać z cudzego przekonania, tylko z własnego.

Z tym że są grzechy ciężkie, oczywiste, dotyczą Dekalogu. Nie można ich sobie pomijać. Jak ktoś się zasadniczo nie zgadza z nauką Kościoła, to nie ma chyba sensu, żeby się spowiadał. Ale wątpliwości dotyczą zwykle niuansów. Bo jeśli ktoś nie był np. w niedzielę w kościele, to raczej nie ma wątpliwości, czy jednak trochę go nie było.

 

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×