Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki. Ja rozumiem, że skrupulanctwo ma podłoże nerwicowe ale serio osobie wierzącej strasznie utrudnia życie. Ehh.
Tak, wiem. Jest też taka książeczka dla skrupulatów: "Skrupulatom na ratunek". To tylko półśrodek, ale zawsze coś.

 

Generalnie jednak obawiam się, że musisz po prostu nauczyć się działać niezależnie od swojego umysłu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo piszesz, że prawda mnie wyzwoli. Jaka prawda?
Prawda na temat źródła Twoich lęków. Przełamanie nawyku uciekania i pozostanie niewzruszonym wobec swoich impulsów do ucieczki od bolesnych emocji. Oswojenie się z tymi emocjami. Piszę z autopsji. Podobny motyw zresztą występuje we wspomnianej przeze mnie książce "Skrupulatom na ratunek" (w przytoczonej tam opowieści księdza). Zaproponowałem Ci ugryzienie problemu od kilku różnych stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Przepraszam, źle Cię zrozumiałem. Muszę przyznać, że odbyłem ostatnio najlepszą spowiedź w życiu. Niestety jak zawsze, po jakimś czasie skrupuły zaczęły się pojawiać ale już nie z takim nasileniem. Najgorzej jak odstawiłem leki. Wtedy to o niczym innym nie myślałem. Teraz biorę znowu wenlę i mirtę i w końcu jest lepiej znowu. Może to zabrzmi dziwnie jeśli ktoś jest niewierzący, ale jako osoba wierząca rozumiem też, że skrupuły to podstęp szatana żeby odciągnąć człowieka od sakramentów. Dobrze o tym pamiętać i nie dać mu tej satysfakcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Przepraszam, źle Cię zrozumiałem.
Ok, spoko :)

 

Może to zabrzmi dziwnie jeśli ktoś jest niewierzący, ale jako osoba wierząca rozumiem też, że skrupuły to podstęp szatana żeby odciągnąć człowieka od sakramentów. Dobrze o tym pamiętać i nie dać mu tej satysfakcji.
Tak, to prawda, że można na to w ten sposób spojrzeć. Jak jeszcze byłem katolikiem rzymskim, to musiałem się przełamywać, żeby przystępować do komunii mimo wątpliwości. Nawet prosiłem nieraz Boga, aby - gdyby moja komunia miała się okazać świętokradcza - nie dopuścił do tego, powodując na przykład, abym wcześniej zemdlał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie jestem tu nowa. Musiałam założyć to konto bo po prostu nie wiem już co mam robić a nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie wiem już co mam robić. Jestem przerażona. Pewna myśl ciągle nie daje mi spokoju. Mam wrażenie, że zrobiłam coś złego, nieodwracalnego. Ciągle się obwiniam i rozmyślam jak mogłam i czy to się na prawde stało czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje problemy zaczęły się jakoś w tamte wakacje. Miałam natręctwa bardziej na tle zdrowia, higieny. Potem przerodziły w religijne. Dowiedziałam się o grzechach niewybaczalnych. Byłam w takim szoku. Mój obraz Boga całkowicie się zmienił. Wszystko robiłam ze strachu. Panicznie boję się piekła. Ostatnio mój problem dotyczy strachu przed piekłem i szatanem. Ciągle mam natrętne myśli o tym że podpisze jakiś pakt np. w sytuacjach jak martwie się że jestem chora albo czegoś chce. Oczywiście odpieram te myśli. Panicznie się ich boje. Ostatni miałam pewną myśl przez którą już zawsze bedę się bała. Siedziałam i myślałam o tym gdzie iść do szkoły (studia). ostatnio wszyscy wywierają na mnie straszną presję np. mówią że moja kuzynka jedzie na lepsze studia, że jest zaradna w przeciwieństwie do mnie itp. Ja ogólnie mam to gdzieś i nie obchodzi mnie to ale ostatnio nie wiem dlaczego, po takiej rozmowie miałam taką straszną myśl że jak bym podpisała pakt to bym się dostała na lepsze studia i już by już nie było że jestem taka najgorsza no coś w tym styly i ogólnie tak jakbym to sobie wyobraziłam ze się dostaje. Nie wiem nawet jak to dokładnie opisać to się tak szybko stało. Nagle tak dziwnie się poczułam, strasznie się zestreswałam aż mi się gorąco zrobiło. Jak ja mogłam wogóle tak pomyśleć zaczęłam przepraszac Boga że tego nie chcę przecież że dla mnie to jest wszystko nie ważne. Od 2 dni jestem w ciągłym strachu nawet nie mogę wyjść z domu. Mam ciągle takie wrażenie że przez chwile straciłam kontrole i to zrobiłam tylko nie pamiętam tego. Nie rozumiem właśnie czy można sie czegoś panicznie bać i nie chcieć tego i to zrobić? czy taka 1 myśl, impuls mogł to spowodować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolina245, nic nie zrobiłaś. To tylko natrętne myśli. Nie możesz ich powstrzymać, tak po prostu jest, że one się pojawiają i to nie Twoja wina. Nie musisz za to Boga przepraszać, bo On na pewno nie czuje się urażony tym, że masz chorobliwe myśli, których nie chcesz i nad którymi nie panujesz. Spróbuj je ignorować, tylko tak się można z tego uwolnić.

 

Byłaś u lekarza albo psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@karolina245

Na Twoim miejscu zasiegnal bym pomocy specjalisty w tym temacie.

Pojdz do parafii i popros jednego z ksiezy ( moze masz jakiegos upatrzonego juz ) o godzine rozmowy w ustronnym miejscu. Na pewno bez zadnych problemow wygospodaruje dla Ciebie czas i powie, czy faktycznie Twoj obraz odbiory Boga nie jest wypaczony :)

 

Od mysli do czynu jest bardzo dluga droga. Rzeczy o ktorych piszesz nie dzieja sie z automatu, nie masz takich silnie zakorzenionych nawykow, nigdy nie mialas.

 

Sporo osob na tym forum ma problem z 'nie swoimi myslami' . Natretnych mysli najszybciej sie pozbedziesz, gdy nie bedziesz przywiazywala do nich wagi - podchodzila do nich emocjonalnie. To jedyny znany mi dzialajacy sposob.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nigdy nie byłam u psychologa. Zawsze myślałam że to samo przejdzie ale minęły już 2 lata i nie ma poprawy. Teraz obecnie jest najgorzej. Nie wiem jak to się stalo ale takie myśli mam nawet we śnie. Dzisiaj stało się coś naprawdę dziwnego. Miałam jakby sen świadomy (nieraz takie miewałam) ale ten był przerażający poprostu. Chociaż być może to nie był sen tylko byłam tak zmęczona. Miałam taki obraz że stoję w łazience i zakladam kolczyki i nagle jeden wpada mi do zlewu (wiem że to śmieszne ale kiedyś się tak zdarzyło być może dlatego) ale to kolczyki mojej mamy i ja sie tak wystraszyłam. Już miałam przed oczami jak na mnie krzyczy i że tyle pieniędzy czy coś takiego i oczywiście przyszła myśl znów z tym paktem. Ja bylam tak przerażona i poprostu musiałam je wyciągnąć i chyba naprawdę moglam to zrobić. Jestem tak przerażona cały ranek przepłakałam. Czułam się jakby to było naprawdę. Po chwili zaczęłam przepraszać Boga że przecież tego nie chce i że dla mnie On jest najwazniejszy. Ale przez chwilę tamto było dla mnie najważniejsze i boję sie że to się stało bo chyba naprawdę tak pomyślałam. Nie wiem już co mam robić. Tak jakby mam wrażenie że sie zgodziłam już sama nie wiem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale serio najgorsze jest to że to było naprawdę świadome. Przez pierwsze chwile jak już wróciłam do rzeczywistości tak jakby to ważniejsze były dla mnie te kolczyki. Miałam przed oczami jak mama na mnie krzyczy że tyle pieniędzy itp. Dopiero po chwili ogarnęłam że przecież to nie jest ważne że to tylko pieniądze i że Bóg jest najwazniejszy dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza jest ta ciągła niepewność i poczucie zagrożenia. Niby już sobie uświadomię że wszystko ok ale czuję się ciągle zestresowana że jednak coś się stało. Nie mogę przestać się tak czuć i wrócić do normalności jak wcześniej. Mam obsesje na punkcie sprawdzania czy aby na pewno tego nie zrobiłam albo czy nie chcę teraz. Od tych ciągłych rozmyślań czuję że mój umysł jest już zmęczony. Nawet jak gdzieś wyjdę nie mogę przestać o tym myśleć, wdrążyć się jakoś w otaczającą mnie rzeczywistość np. dzisiaj znów mam niepewność. Jechałam tramwajem i znów naszła mnie myśl że tego chcę i poczułam taki dziwny impuls że na prawdę tego chcę. Boję się że może na prawdę w podświadomości taka jestem. Skoro przez chwile naprawdę miałam taką myśl i naprawdę tak czułam przez chwilę to zrobiłam to? Jestem już tym zmęczona i strasznie się boję. Czy takie pojedyncze myśli liczą się jako czyn?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy takie pojedyncze myśli liczą się jako czyn?

Nie :)

 

Nikogo takimi myślami nie skrzywdzisz - nie miają one negatywnego wpływu na otoczenie.

Nie są szkodliwe :)

 

Jednak dopóki będziesz przywiązywała wagę, do tych nieswoich myśli, dotąd będziesz miała z nimi problem.

 

Doskonale zdaję sobie sprawę, że łatwo się mówi, a trudniej wprowadzić to w życie,

wiem bo sam to przerabiałem.

Dopóki każdą natrętną myśl analizowałem - podchodziłem do niej emocjonalnie,

miałem z nimi bardzo duży problem. Potrafiłem godzinami rozpamiętywać jedno zdanie/sytuację....

 

Jedynym lekarstwem na tą przypadłość byla u mnie zmiana filozofii życia,

gdy wprowadziłem na stałe do swojego dnia przesłanie "miej wyje*bane" symptomy ustąpiły.

Jasne, że nie raz jakaś natrętna myśl się nasunie sama, jednak obecnie jest i za chwilę jej nie ma :)

 

Nie czytałem sam tej książki, ale sądząc po opisie sporo rzeczy, które wdrożyłem u siebie jest tu opisanych:

"Filozofia F**k it, czyli jak osiągnąć spokój ducha"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę chciałabym mieć takie nastawienie . Dziś rano było wszystko normalnie. Dopóki ta myśl nie przyszła. Nie mogę zrozumieć jak mogłam tak pomyśleć po prostu siedziałam byłam tak zmęczona (całą noc nie spałam przez rozmyślanie) patrzyłam na ludzi i pomyślałam: jacy oni wszyscy są beznadziejni, jakie nudne życie, podpisze pakt z diabłem i ciekawe co się stanie. poczułam jakiś taki dziwny impuls że tego chcę. Po chwili zaczęłam się zastanawiać i się wystraszyłam bo przecież ja się tego tak bardzo boję, że nie chcę iść do piekła, jak mogłam tak pomyśleć i że teraz to się na pewno stało. Tak jakby potem sobie uświadomiłam że to jest straszne i że przez to można być potepionym. Jestem w szoku że z mój umyśł mogł tak pomyśleć. Dosłownie w tamtym momencie pomyślalam tak chce tego i to uczucie w środku. Czy dla Boga liczy się to że p przemyśleniu tego tak bardzo żałuję i drugi raz bym tak nie pomyślała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zlicze ile razy się poddawałem i zaczynałem za kilka dni od nowa pracę nad sobą....

Wieżę, że łatwo nie jest.

 

Znalazłem to co szukałem :)

https://www.youtube.com/watch?v=2fyjSV5KB3Q

 

Powiem Ci, że ja jak miałem problem z tego typu myślami w nocy,

zawsze miałem przy sobie różaniec - tylko to mi pomagało,

jak ręką odjął problem znikał.

W tej chwili zawsze mam przy sobie różaniec,

wiem, że pomaga mi w trudnych chwilach - Bóg :)

 

Z całego serca polecam Ci w tych trundych chwilach Nowenne do Matki Boskiej rozwiązującej węzły

https://www.youtube.com/watch?v=MLhe3HfrJ_U&list=PLVdrvbY9AVQoUeXA5Pq-CjJtPeWA0ZIcB

mój już nie jeden rozwiązała,

wiem, że i Tobie skutecznie pomoże :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. 2 dni czułam się naprawdę dobrze. Myślałam, że nie będę już wchodzić na to forum i że zapomnę o tych myślach ale jednak. Znów pojawiła się kolejna wątpliwość, strach i lęk. Może opowiem tę sytuację: ostatnio strasznie zaczęło mnie denerwować to że włosy strasznie mi zaczęły wypadać (prawdopodobnie przez ten cały stres) i w niektórych miejscach są jakieś krótsze. Ciągle myślałam co z nimi zrobić. Poszłam spać i oczywiście znów nie wiem dlaczego obudziłam się o 4 rano. Czułam się jakoś tak dziwnie. Spojrzałam na swoje włosy i pomyślałam: jak fajnie by był jakbym miała dłuższe włosy i oczywiście znów wróciły moje porąbane myśli z tym paktem. Nie wiem czy po prostu znów byłam tak zmęczona że pomyślałam: tak podpisuję. od razu po tej myśli ogarnął mnie tak straszny lęk. Popłakałam się. I kolejne myśli że teraz to się na pewno stało i ze to już koniec. Ale najlepsze stało się na 2 dzień. Cały dzień byłam tak wystraszona, że to się stało że wzięłam nożyczki i tę włosy obcięłam. Czy to się kiedyś skończy? Nie mam już siły. Ciągle mam jakieś wizje że to się naprawdę stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choćbym bardzo chciał Ci pomóc, to jednak przez internet jest dużo ciężej to zrobić,

proszę Cię udaj się do wykwalifikowanego psychologa, na pewno będzie Ci w stanie pomóc, ulżyć, poprawić komfort życia.

 

Skoro jakiś no-name bez żadnej szkoły ( czyli ja :) potrafił pomóc Ci ukierunkować Twoje myślenie tak, że jak sama piszesz, dwa dni było dobrze,

to chyba nie musze mówić, ile możesz zdziałać na kilku sesjach u psychologa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w tym że ja wierzę w te myśli. Nie wiem może powinnam iść porozmawiać z jakimś księdzem ale jestem uprzedzona do nich. Nie byłam w Kościele od roku i nie wiem czy bym się przełamała. Może on by mi odpowiedział czy taką zwykłą myślą mozna to 'popełnić'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajta...sekret tkwi w tym, że trzeba pogodzić się po prostu z tym, że się jest złym człowiekiem...poczuć w ciele te odczucia, że jest się złym i niegodnym miłości...zamiast całe życie przed tym uciekać...to tylko stan, z którego można potem wyjść...zaakceptować to swoje poczucie winy, nawet jeśli jest ono wirtualne...ale też nie wałkować go, nie doklejać do niego żadnych mentalnych historyjek...ale też nie uciekać...

 

https://ocdtalk.wordpress.com/2016/05/15/ocd-and-confessing/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×