Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam na forum (na IRCU od dawna)


somebody123

Rekomendowane odpowiedzi

W klinice nerwic w 1989 roku (turnus 3 msc) stwierdzono zespół lękowo-depresyjny. W 1990 miałem probe samobójczą.

Chodziłem też na psychoterapię grupową do ośrodka, który obecnie nie istnieje.

Obecnie jestem bez pracy, bez dochodów, rodzina mnie zmusza bym się wyniósł od nich. Ojca widziałem ostatnio 20 lat temu, a matka mnie nienawidzi (miała mnie wyskrobać, ale albo się nie odważyła, albo jakiś głupek ją przekonał, by tego nie robiła). Dowiedziałem się od niej niedawno, że rodzina ojca nalegała na skrobankę bardzo na nią.

Przez ostatnie 20 lat pracowałem trochę, i czasami brałem hydroksyzynkę od lekarza rodzinnego.

Byłem wczoraj u psychiatry, przepisała mi 120 tabletek 50 mg Sulpiryd. Wypytała się mnie, zdziwiła czemu nie starałem się o rentę socjalną. Receptę mi przepisała z literką P (powiedziała, że płacić nie będę). Kazała pokazać język (po co????) i spytała co jadłem.....

Mam przyjść za kilka dni na kontrolę czy lek dobrze działa. Spytała też czy chcę leczenie ambulatoryjne czy szpitalne ale nie czekała specjalnie na odpowiedź. Zresztą przy mojej osobowości zależnej musiała by dłużej na nią poczekać. Co radzicie w mojej sytuacji. Nadchodzi zima trzeba się gdzieś podziać. W Polsce nie jest tak jak w Ameryce południowej, że każdy podobno może sobie złowić rybę i głodny nie chodzi.

 

Co się zmieniło w leczeniu i jak przez ostatnie 20 lat?

Jak mam być szczery to chętnie bym się przeniósł do jakiejś placówki, gdzie dają prochy, wikt i opierunek i o nic nie trzeba już się martwić, a jedynie spokojnie czekać na powołanie z niebiesiech. Mam już 40 lat, zero dzieci, znajomych i przyjaciół mam właściwie tylko tutaj (chyba?) Nie wiem co więcej pisać. Tyle starczy myślę. Piszę prosto i z mostu byście nie musieli myśleć co miałem na myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim witaj na forum ;)

smutna Twoja historia.. jak zresztą wiele innych, podobnych. domyślam się, że nie czujesz się obecnie na siłach żeby pracować, a więc wyjście Twoje to: starać się o rentę (choć wiemy jak marne są to pieniądze, niewystarczające na samodzielne utrzymanie) albo rozpoczęcie fachowego, szpitalnego leczenia, które może przywrócić Cię do życia (przynajmniej jest taka opcja, a więc światełko nadziei). sam musisz wiedzieć, na co Cię obecnie stać i zdecydować. na rodzinę nie możesz liczyć, eh więc na kogo? nie czarujmy się, wróżka nie przyleci i nie odmieni Twojego życia jednym gestem.

życzę powodzenia w podejmowaniu (słusznej :D ) decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MARIAN1967 zadałeś takie pytanie, że wczoraj i dzisiaj zastanawiałem się co ci odpisać.

Forum to nie IRC przecież.

Cel jest ale nierealny, boli mnie, że mój przypadek nie jest jedynym i ostatnim.

Rodzice, ci co spłodzili robią co im się żywnie podoba. Polska Akcja Humanitarna np. trąbi o głodzie i jego negatywnym oddziaływaniu i co; i nic. Znaczy, że jest na to społeczne i to wyżej przyzwolenie. Czemu w PL nauczyciele nie zgłaszają do opieki społecznej takich przypadków, przecież widać, kto może być głodny, kto się gorzej uczy itd.

Słyszałem, że w europie zachodniej inaczej się do tego podchodzi.

 

Niestety nie możemy sobie wybrać, gdzie w jakiej rodzinie się urodzić... W sumie mogłem trafić gorzej, np. jako dziecko alkoholika albo narkomanki.

To dość szeroki temat. Może kiedyś opiszę szerzej. Ale jestem realistą i wiem, że świata nie zmienię. Ludzie to marionetki, politycy mówią co chcą i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MARIAN1967 starszy ode mnie.

 

Wiem, że nie spadnie a sama przyjdzie tylko starość, a o wszystko inne trzeba zawalczyć. A ja mam potężny problem z motywacją tzn. nie zależy mi, właściwie na niczym. Najlepiej jest mi jak śpię i chętnie bym w łóżku spędzał całe dnie i noce. Zmuszam się do wstania z łóżka po prostu. Wiem, że takich osób jak ja jest tutaj cała masa. Choć teraz w dobie komputerów i internetu to mógłbym w sumie całe dnie spędzać przed ekranem, tylko trzeba znaleźć jakiegoś sponsora...

Widzisz mam osobowość zależną, a z nią ciężko mi cokolwiek zaplanować i zrobić. Nawet kupno bułek w sklepie potrafi być problemem. Szkoda, że żadna księżniczka na białym koniu nie zawita do mnie i nie odmieni mojego życia.

Sorki za szczerość, ale lepiej mówić prawdę i nie ściemniać, tak uważam od pewnego czasu.

 

MARIAN1967 a co ciebie tutaj przygnało? Jesteś rocznik 1967? Jak ci się życie ułożyło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawość jak inni radzą sobie z nerwicą .Miewam z tym problemy. Ale obecnie , mam może ze sto innych ważniejszych problemów.No cóż , nie jestem już pierwszej młodości .43 lata już na tym świecie.Moje życie ułożyło mi się po japońsku , czyli jako tako.Sam widzisz ,że dobry humor mi dopisuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×