Skocz do zawartości
Nerwica.com

Histeria-głód miłości


Gość Krwiopij

Rekomendowane odpowiedzi

Byly już tematy podobne,traktujące o histerii w nerwicy,badz osobowosci histrionicznej,w ktorej histeria jest wtornym objawem-natomiast chcialam omówić i podpytać Was o jej szczególny rodzaj-głównie występujący w osobowości borderline i ptsd oraz zaburzeniach wczesnorozwojowych.

 

Jak wiadomo w psychiatrii i psychologii histeria jest objawem sygnalizującym gwałtowną potrzebę miłości,deficyty z okresu latencji i calkowitą niezdolność do samouspokojenia.

Czy znane są Wam zachowania (niektóre,poza ostatnimi dwoma do zaobserwowania u małych dzieci)

-rzucanie się na ziemię

-walenie głową w ścianę

-uporczywe i narastające ataki placzu przeradzające się w duszenie badz wymioty

-przytulanie poduszek,kocyków,chowanie się pod kołdrę,do szafy,zamykanie w łazience (w celu zapewnienia sobie iluzji bezpieczenstwa)

-w końcu : impulsywne i i gwałtowne ranienie swojego ciała,głęboko,na oślep,bez zważania na konsekwencje

-łykanie wszystkich (nawet nieuspakających i nieznoszących napięcia) leków jakie się nawiną,w celu otumanienia się,nieczucia i wytlumienia bólu?

-abstrakcyjne marzenia o śmierci,wyobrażanie sobie,że ktos będzie plakal,tęsknil,żałował,rozpaczal za nami.

 

Biorę leki.Nieregularnie i nie zawsze zgodnie z zaleceniem,ale staram się.Na terapię od dluższego czasu nie chodzę,ale bardzo mi jej brakuje(przerwałam-zwiałam)

Mój narzeczony i ja jestesmy na skraju wyczerpania,On już nie wie jak postępowac ze mną i co mowic,żeby mnie nie doprowadzic do jeszcze gorszego stanu.

Histerie zawsze przychodzą wieczorami.

Czy ktos z Was tak mial i się wyleczyl?Czy z tego w ogole da się wyleczyć,ukoic to co w środku tak straszliwie boli?

Czym to się leczy?

Proszę,pomóżcie. :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu kochana (tak kochana, bo Cię bardzo lubię mimo, że się nie znamy) jak ja chciałbym móc Ci jakoś pomóc, doradzić, uspokoić, jak żałuję, że nie wiem jak :(

Ale dzięki Tobie dowiedziałam się, że miałam poniekąd epizody histeryczne i nie wspominam ich miło, a jak sobie pomyślę, że u Ciebie może mieć to nasilony przebieg to mi jest tak przykro :(

 

Haniu martwię się o Ciebie, mam nadzieję, że uda Ci się to poskromić, z pomocą innych i sama w swojej główce.

 

Jedyną radę mam do płaczu, ja już się nie chowam po kątach i nie ryczę godzinami, tylko płaczę na widoku i przez to, że nie lubię kiedy ktoś widzi mnie zapłakaną szybko się sama uspokajam i nie przeradza się to w niepohamowany wodospad łez.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg mnie leczy się właśnie tym, czego Ci brakuje - uczuciem. bliskość drugiej osoby i możliwość wsparcia się na niej, w każdej sytuacji - daje komfort, który może stać się bazą do "rekonstrukcji" psychiki.

 

mi pomogły jednak leki, osłabiły trochę moją wrażliwość i zniechęciły do ciągłego myślenia o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tet, zgadzam się w 100 procentach.Problem w tym,że jestem już z Adamem 4 lata.I moje ciągle,napadowe,wieczorne ataki nie pomagają.

Poniekąd Go rozumiem.Co wieczor jest pakowanie,wycie,odchodzenie,ciachanie,wychodzenie,wracanie.On jest zdrowy,ale wyczerpany.I ja już też nie chcę,żeby na to patrzyl,żeby się "marnowal".Mysle sobie czasem,że może jesnak terapia byla dobra..Nie można obarczac wszystkim ukochannej osoby,co z tego,że kocha i jest-każdy może się wyczerpac.

 

A jak wiadomo nie jest już tak jak dajmy na to 3 lata temu-kiedy biegal za mną,plakal zapewnial (co i tak dawalo ukojenie tylko na pol godziny,ewentualnie jedną noc).

Adam jest i niech sobie będzie,niech trwa i kocha,no ale kurfa nie chce już go tym obciążac.To nie fair.

Dlatego szukam alternatywnych rozwiązań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, wiesz dobrze, że bez terapii nie będzie lepiej, same leki tu nie pomogą... Sama piszesz, że brakuje Ci terapii... Wróć do niej... Nie zaczynaj kolejnej tylko kontynuuj tą, którą przerwałaś, to najlepsze wyjście moim zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krwiopij, miałam regularnie takie stany kiedyś... w przeszłości. zwalczyłam je tłumiąc je w sobie bardzo silnie, ze strachu, że ludzie będą przede mną uciekać, jak będę tak robić. tłumiłam z całej siły. sama wiesz, co z tego tłumienia wyszło i że jest to metoda bardzo szkodliwa.

chyba sama odpowiedzialaś sobie na pytanie. jakby nie była trudna - potrzebna Ci psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu

Nie było to u mnie aż tak nasilone jak u Ciebie, ale coś podobnego miałam. Wieczny deficyt miłości wręcz żebranie o zainteresowanie drugiej strony, o przytulenie o czułe słowa. Pakowanie, odchodzenie, fochy, wysiadanie z jadącego samochodu itp. Niestety nie wiem jak to się stało ,że to mi minęło , chyba po prostu z tego wyrosłam, a być może leki zabiły we mnie część emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, gdy jeszcze miałam uczucia, to mialam ciągły głód miłości, zwłaszcza, że nie miałam wtedy chłopaka i bardzo o nim marzyłam. W histerie czasami wpadałam, ale nie takie. Raczej silne stany lękowe gdy w domu była awantura. Czasami też mialam silne leki z powodu różnych obaw, ktore generalnie miały jedno źródło - lęk, że stanie się coś, przez co tej miłości do faceta nie zaznam - np. zachoruję na chorobę zakaźną, umrę na raka itd. Potem gdy zaczęły zanikać mi emocje moje histerie przybrały na sile i dotyczyły tego tematu - błagałam, żeby ktos coś zrobił, żeby mi pomógł, żeby emocje mi nie zanikały...generalnie jednak otoczenie mi nie dowierzało z tym zanikiem uczuć, uważało tylko za jakąś bezpodstawną histerię i to jeszcze potęgowało moje straszne osamotnienie i przerażenie dotyczące tego, co się ze mną dzieje,

Utwierdzam się w przypuszczeniu, że Kraków będzie dla Ciebie dobrym miejscem Krwiopij. Nie jestem pewna czy chodzenie do terapeuty w Twoim miescie coś Ci da... tu jednak w pewnym sensie terapia trwa od rana do wieczora poprzes ciągłą interakcję z innymi. Myślę, że duzo by się mogło zmienić w Twoim życiu...tu jest dość sporo osób, które sobie nie radziły z destruktywnymi uczuciami i cięły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu

Nie było to u mnie aż tak nasilone jak u Ciebie, ale coś podobnego miałam. Wieczny deficyt miłości wręcz żebranie o zainteresowanie drugiej strony, o przytulenie o czułe słowa. Pakowanie, odchodzenie, fochy, wysiadanie z jadącego samochodu itp. Niestety nie wiem jak to się stało ,że to mi minęło , chyba po prostu z tego wyrosłam, a być może leki zabiły we mnie część emocji.

U mnie podobnie było, leki pomogły to we mnie wyciszyć, chodzę na terapię, coraz więcej rozumiem i myślę, że też powoli wyrastam z tego, chociaż jeszcze nie tak dawno wyrzuciłam mojego męża z domu ale miałam też inne ważne powody aniżeli tylko brak uczuć...

Biorę leki ale w najmniejszej dawce, bo przeszkadza mi ten brak emocji z mojej strony, mimo że były one czasem bardzo silne i destrukcyjne, to jednak wydają mi się one takie prawdziwe, takie moje i takie ludzkie(bo tak jest), a na lekach czuję się jak taki pół ludź, pół robot ;)

Hania, proponuję terapię i pracę nad sobą, tylko to może pomóc, myślę że z wiekiem może to przechodzić ale jak się jednak pracuje nad sobą, bo jak nie, to z wiekiem to można jedynie zwariować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×