Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak z tego wyjsc?moje natrectwa;(


Gość takajakaś18

Rekomendowane odpowiedzi

czy jest w ogole jakas rada na natrectwa? Nienawidze tej choroby.,natrectwa myslowe mnie wykanczaja. Najlepsze jest to,ze zaczynasz zyc ,miec marzenia plany i nagle pojawiaja sie te natrectwa.Nie wiem czy macie podobnie ,ale ja np w chwili natrectw( chwila -2 miesiac ponad obecnie) nie potrafie marzyc ,myslec o przyszlosci >jedynym moim marzeniem jest zeby zniklly,wazniejsze jets dla mnei zeby nic zlego sei nei zdazylo i to poklada ala moja energie cala ,niz jakies myslki o przyszlosci,w ktora nei umiem patrzeyc z radoscia.Czuje tylko neipokoj i strach.W ogole zylam wiele lat nieuswaidomiona,balam sie wielu rzeczy mysli ,ale one sa tak silne ,ze czasem nei potrafie przyznac ,ze to irracjonalne jest.Pojawilaly sie automatycznie .najwiecej obsesji mam na punkcie religijnym ,w ogole juz prawie sie nei modle przez je.I w dodatku te religijne towarzysza mi dlugo ( mysle ze od smierci dziadka od 8 roku zycia) .Wtedy sie balam duchow ,nie spalam sama ,bo balam sie ,ze sie uakza ,albo objawien ,ze Bog cos bezdie chcial ode mnei jakiegos poswiecenia czy cos wprowadzalo mnie to w ogromny lęk.Obejrzalam film o stygmatach .mialam moze 11-12 lat i balam sie ,ze tez tak moge miec.W nocy przez to nie moglam spac , albo lek przed opetaniem..

Wprowadzaly mnei te mysli szczegolnei w nocy w przerazenie.Jednak powoli z czasem zaczely tracic swoja sile.Balam sie zawsze troche mysli o zakonie.Ale nigdy sie wto nei zaglebialam.W 1 liceum mialam ponad pol roku mysli ,ze moge byc homoseksualna.Praktycznie caly ten czas balam sie ,ze cos poczuje patrzac na kobiete.Wkrecalam sobie,z emi sie podobaja chociaz wczesniej zakochana bylam wiele razy w chlopakach..Ustało.Natrectwa tzn. Zaczelam zyc, zdalam mature ,nie zdostalams ei an wymarzoiny kerunek mialam prpbwac za rok ,patrzylam z nadzieja w przyszlosc i co? wrocilo w sierpniu.Nagle.Mysli o zakonie.Wiem ,czytalam na forum ,ze te natrectwa ma duzo osob chorych na nn. Ale to nei zmiania faktu ,ze mnei wprowadzaja w niepokoj.Nie chce mi sie marzyc mysle co studiach przyszlosci a mialam tak ambitne plany.Wegetuje .czekam ,az przejdzie ,ajak zawsze nigdy nei bylkam w lekarza ...Boje sie.Moze mine to ale wtedy,mzoe juz nei zdaze sie nauczyc ba poprawe matury ..:( po prostu ja nieweim czego hce ,wiem ostatno tylko czego sie boje.Mam nadzieje ,ze zrozumie mnei ktos,jestem z pozoru normalna dziewczyna ,mam znajomych i naprawde nei chce ,zeby natrectwa mi zaklucaly plany , szczesccie.Ma nadzieje na wsparcie ..,bo naprawde mi ciezko jest.Chociaz wiem ,ze nie jestem sama.:(ale niesamowicie ciezko sobei wmawiac ,ze to tylko choroba czasem i ,ze minie z czasem.A jak znow wroci?:/ i tak ,ze nazwalam po imieniu te lęki -tyle razy omijalam te tematy,balam sie anwet poczyatc na ten temat:(oczywiscie to nie wsyztskie natrectwa ,keidys i nadal mzoe gdy slsyze karetke obdzwanialm rodzine ,boje sie wypadkow ,bedac dzieckiem plakalam bo myslalam ze mam wade serca i umre.W sume podstaw tze nie mialam barzdo ,wyrywam wlosy obgrzyam panokcie...ehh ciezkie to zycie.

 

[Dodane po edycji:]

 

ehh mi w ogole nie zalezy na przyszlosci bo mysle tylko,zeby byc zdrowa :(( .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy jest w ogole jakas rada na natrectwa?

Prostej i bezpośredniej rady niestety nie ma... :(

 

Trzeba próbować, i to z różnych stron, wspomagać się czym się da,

terapią, lekami, zrozumieniem istoty swoich natręctw, potem własną pracą nad tym...

 

Ja zauważyłem niedawno, że u mnie być może rozwiązaniem jest IGNOROWANIE NATRĘCTW

po prostu i zwyczajnie - olewanie ich...

nie umiem jeszcze tego :cry:

Ale trochę próbowałem i muszę przyznać, że coś w tym może być

że im bardziej się boimy natręctw, tym silniej one napierają...

Więc może lepiej uznać, że one są i będą, ale możemy puszczać je tak jakby "bokiem",

nie przejmując się nimi, bo to w końcu tylko nasze urojenia...

 

niesamowicie ciezko sobei wmawiac, ze to tylko choroba czasem i ,ze minie z czasem. A jak znow wroci?

Może za bardzo chcesz od tego uciec ??

Niewiele osób pozbyło się tego tak zupełnie, bez śladu

myślę, że łatwiej jest się z tym pogodzić, znaleźć "swoje sposoby" i nauczyć się z tym żyć...

 

ehh mi w ogole nie zalezy na przyszlosci bo mysle tylko,zeby byc zdrowa

słuchaj, właśnie na przekór natręctwom zacznij myśleć o przyszłości! planuj coś,

skup się na tym, co umiesz i możesz zrobić

niech one zobaczą, że nie opanowały ciebie zupełnie,

wtedy na pewno trochę odpuszczą,

a potem już będzie ci łatwiej... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Natręctwa religijne to niestety też moja działka.

Ogólnie nazwałabym je pseudoreligijne, to znaczy są związane z tematyką religijną, ale nie łączą się z głębokim, duchowym i świadomym przeżyciem - bo wtedy byśmy mieli nad nimi kontrolę. Czyli nie biorą się one z naszej części racjonalnej. Na przykład pojawia się myśl o powołaniu, ale nie jest wynikiem świadomych przemyśleń, doświadczeń, przeżyć, tylko pojawia się w sposób jakby "magiczny" - jakby było jakieś przeznaczenie decydujące za nas. Otóż nie ma. Takie decyzje to często wynik wieloletnich przemyśleń i doświadczeń. Mówienie o powołaniu wytwarza taką magiczną otoczkę, ale z tego co można poczytać w życiorysach naprawdę powołanych, to ta myśl miała w nich jakieś uzasadnienie, było to pragnienie i łączyło się z długimi, świadomymi rozważaniami i mierzeniem sił na zamiary (nie jakieś zwiastowanie anielskie :) ) A takie lękowe pomysły, to zwykła podróbka, która może nas tylko postraszyć.

Podobnie na przykład ze stygmatami : przytrafiały się one ludziom żyjącym w wielkiej świętości, którzy odczuwali wyjątkową więź z Jezusem i często sami się na nie wcześniej godzili. Na przykład ojciec Pio. Całe ich życie to była jakaś szczególna droga i byli wcześniej przygotowywani do takiej zażyłości z Bogiem przez Niego. A nie przypadek, jak złapanie kataru. Wyjaśniam to na gruncie wiary, bo nawet wiara nie jest tak nieracjonalna, jak natręctwa, więc reszta to z górki. Bóg nie działa bez łączności z naszą świadomością.

Co do skłonności homoseksualnych - natręctwa są nam w stanie wmówić wszystko. Ja miałam kiedyś natręctwo, że wpadłam w alkoholizm i mam ogromną ochotę na alkohol. Tak się wczułam, że bałam się przejść koło barów i pubów ulicą. Wydawało mi się, że się nie powstrzymam i że zaraz wejdę. No ale nie weszłam i uciekłam do domu. Następnego dnia "alkoholizm" minął jak ręką odjął. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×