Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie jest koniec?


dodzik

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich na forum. Mój problem to uzależnienie emocjonalne od matki, choć mam wrażenie, że problemem jestem JA sama.

Od 2 lat chodzę na psychoterapię. Przez rok czasu dominował u mnie smutek i genaralne zawieszenie, do tego fobia społeczna.

Dzisiaj sama się zastanawiam jak wytrzymałam to ciśnienie: studia dzienne, brak samodzielności, fobie społeczną. Koszmar.

Poprzedni rok jako tako przebiedziłam, z fobii udało mi się uwolnić, niestety do tej pory nie udało mi się uwolnić od toksycznych rodziców i stanąć na własnych nogach.

Boje się życia. Mam wrażenie, że popełnie błąd przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji, która zaważy na moim dalszym życiu.

Lekarz powiedział, że matka zaraża mnie swoimi lękami. Dodam, że mam niepełnosprawnego brata w stopniu ciężkim.

Matka obwinia siebie za to, że nie dopilnowała lekarzy, żeby poród odbył się na czas, w wyniku czego nastąpiło niedotlenienie.

Wiem, że gdzieś podświadomie pragne jej pokazać, że sama dam sobie świetnie w życiu radę, że będę perfekcyjna.

Nie wiem jak długo jeszcze będzie to trwało? Czy gdzieś tkwi moja wina? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dodzik, są rzeczy których nie zmienimy, ani choroby twojego brata, ani lęków twojej mamy. Ale ze swoim życiem jeszcze możesz coś zrobić!

Oprócz tego, wydaje mi się że wszyscy jesteśmy zależni emocjonalnie od rodziców... nawet dorośli. Pół biedy jeśli te emocje są zdrowe, a gorzej jeżeli coś nie gra, wtedy to się na nas odbija (na mnie bardzo długo, chodziłam wiecznie struta, zasmucona, zamknięta w sobie, bo najbliższe mi osoby - rodzina - to sprawiały, nieświadomie oczywiście). Tak więc uważam że pomocy trzeba szukać na zewnątrz, w relacjach z innymi ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita:) masz świetą rację, wiem że powody mojego stanu leżą w toksycznej rodzinie i że trzeba zostawić ,,to" w spokoju i iść dalej.

Mój problem jednak to właśnie to, że szukam ucieczki w kims innym, a nie w sobie. Zresztą sam terapeuta mi powiedzial, że na tym polega mój objaw chorobowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że twojej winy niema w tym ani trochę. Pamiętaj że gdy jesteśmy młodzi, to największy wpływ na nas mają rodzice, to oni nas kształtują na takich jakimi jesteśmy. Ja miałem (a może jeszcze mam) podobnie, z tą różnicą, że ja usilnie próbuję rodzicom pokazać, że jestem coś wart, żeby w końcu byli ze mnie dumni!!!

Pamiętaj że nigdy nie będziesz podejmowała samych dobrych decyzji, a mylić się jest rzeczą ludzką..., tego nie ominiesz...

Jeśli naprawdę pragniesz ,,izolacji" od rodziców, to całość zależy tylko od ciebie, a bać się jest rzeczą ludzką, i tylko ty nim możesz kierować.

Jeśli nie chcesz żeby zawładnął twoim życiem, już twoja w tym głowa aby tym nie było....

A jeśli chodzi o pytanie ; Gdzie koniec? , to chyba wszyscy na tym forum zadają sobie to pytanie?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg-ice; no tak. popieram Cię tg-ice. Ja niestety po prostu boje sie swoich rodzicow, ich rozkazow, ich opinii, tego co powiedza, a nawet od nastroju (zwlaszcza matki), który dziala na mnie jak plachta na byka. Cóż zrobić? chodze na terapie, pracuje nad soba i wytyczaniem granic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj,że to co robisz, to jest tylko i wyłącznie twoje życie, przyjdzie czas że będziesz musiała się usamodzielnić.

Teraz mówisz że boisz się ich nakazów i zakazów, a co wtedy, jak niedajboże pewnego razu by ci zabrakło rodziców, i co wtedy?

Powiedz im o tym......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia
Witam wszystkich na forum. Mój problem to uzależnienie emocjonalne od matki, choć mam wrażenie, że problemem jestem JA sama.

Boje się życia. Mam wrażenie, że popełnie błąd przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji, która zaważy na moim dalszym życiu.

Lekarz powiedział, że matka zaraża mnie swoimi lękami. Dodam, że mam niepełnosprawnego brata w stopniu ciężkim.

Matka obwinia siebie za to, że nie dopilnowała lekarzy, żeby poród odbył się na czas, w wyniku czego nastąpiło niedotlenienie.

Wiem, że gdzieś podświadomie pragne jej pokazać, że sama dam sobie świetnie w życiu radę, że będę perfekcyjna.

Nie wiem jak długo jeszcze będzie to trwało? Czy gdzieś tkwi moja wina? :why:

 

Witaj dodzik :) Nie obwiniaj siebie, tylko działaj. Lepiej coś robić niż dreptać w miejscu. Lepiej jest podejmować jakieś decyzje (nawet, gdy będą one błędne) niż w ogóle ich nie podejmować i być passywną wobec życia. Poprzez podejmowanie decyzji, chęci zmiany naszego życia, z którego (z jakichś powodów) czujemy się niezadowoleni możemy czuć się szczęśliwsi, wolni i niezależni.

Dodzik, dobrze byłoby, gdybyś zamieszkała z dala od domu. Wzięła swój los w swoje ręce. To powodowałoby większą wiarę w siebie i dawałoby Ci zadowolenie. Poczułabyś emocjonalną niezależność.

"Emocjonalna niezależność nie oznacza, że musisz odcinać się od swoich rodziców. Polega na tym, że możesz być częścią rodziny, przy jednoczesnym istnieniu jako oddzielna jednostka. Oznacza to, że możesz być tym, kim jesteś i pozwolić rodzicom być takimi, jakimi są.

Kiedy czujesz, że możesz mieć własne przekonania, uczucia i zachowania, inne od tych, które prezentują twoi rodzice (czy ktokolwiek inny) jesteś samookreślony" [susan Forward, Toksyczni rodzice].

 

Pozdrawiam :) Kika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×