Skocz do zawartości
Nerwica.com

psychoterapia = horror


wika

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, piszę do Was o poradę. Mam nerwice lękową z całym jej dobrodziejstwem od około 3 lat. W skrócie wygląda to tak: 1,5 roku miałam "ostrą" nerwicę z silnymi napadami paniki i objawami somatycznymi, z którą poszłam do psychiatry. Dostałam zoloft(początkowo 50, później 100), spamilan 5 mg 2x dziennie oraz lexotan 3 mg doraźnie (który oczywiście był moim ulubionym;)). Po 1,5 roku wszystko się nieco uspokoiło. Odstawiłam leki, zaszłam w ciążę, urodziłam i nerwica powróciła (po ok roku przerwy). Tym razem z agorafobią. Kolejny raz dostałam te same leki i za namową lekarza psychiatry rozpoczęłam psychoterapię indywidualną. Początkowo byłam przekonana,że robię dla siebie coś dobrego, więc nie przejmowałam się "dołem" po każdej sesji. Jednak w miarę upływu czasu dół nie mija, a ja czuję się coraz bardziej przybita, rozdrażniona i caaaały czas płaczę. Zamiast zmieniać moje relacje z bliskimi na lepsze - oddalam się od wszystkich i czuję się coraz bardziej samotna, smutna i zmęczona. Po ostatniej sesji nie mogłam dojść do siebie płakałam, wymiotowałam itp. To całe uzewnętrznianie emocji i analiza osobowości, relacji z bliskimi sprawiła, że chyba nabawiłam się depresji...(?) Z nadzieją, że ma ktoś takie doświadczenia zwracam się do Was z prośbą o radę. Czy kontynuować tą psychoterapię, czy to taka "typowa faza" , czy może uciekać w cholerę od tego psychologa?:) Sorry, że się tak rozpisałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wspominałaś o tych problemach psychoterapeucie? I co on na to? Bo jeśli nie, to warto opowiedzieć, niech coś zrobi, a jesli wie i nie ma żadnego oddziaływania w tym kierunku, to może czas zmienić terapeutę albo/i nurt?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Może byc tak,że wzięlaś do siebie to,czego dowiedzialaś się na sesji. Nie możesz sie z tym pogodzić. Ale tak jak powiedział thbthb, musisz powiedziec o tym co się z Tobą dzieje terapeucie. W terapii często tak się dzieje,że co jakiś czas pojawia się bardzo obniżony nastrój. Porozmawiaj o tym na sesji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thbthb,Monika 1974- dzięki za odpowiedź. Faktycznie jakoś nawet nie wpadło mi do głowy, żeby porozmawiać o tym z psychoterapeutą. Ehhh....szczerze mówiąc oczekiwałam, że ktoś powie mi,żeby dać sobie spokój;) Na samą myśl o tym, że muszę pójść na sesję mam doła. Ale może faktycznie zbyt wcześnie chciałam się poddać. Wiadomo, że to co się słyszy od psychoterapeuty daleko odbiega od wymarzonej rzeczywistości... Niestety nie prowadzi on psychoterapii w nurcie behawioralno-poznawczym, a taka byłaby (zdaniem psychiatry u którego byłam) najlepsza dla mnie.

Prawda jest taka, że całe to "oczernianie" na siłę moich bliskich trochę mnie boli:(A nie chcę być ciągle smutna...mam malutkie dziecko, szkoda mi życia na tą deprechę....

W każdym razie, dzięki za rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie prowadzi on psychoterapii w nurcie behawioralno-poznawczym, a taka byłaby (zdaniem psychiatry u którego byłam) najlepsza dla mnie.

Prawda jest taka, że całe to "oczernianie" na siłę moich bliskich trochę mnie boli:(

Moja pani psychiatra mówiła to samo, powiedziała że psychoanalityczna nie daje wymiernych korzyści... Uważam ze jeżeli nie widzisz korzyści a tylko się męczysz, i to za własne pieniądze, to może nie warto, terapia nie polega na oczernianiu bliskich, myślałam że raczej na zrozumieniu i wybaczeniu, tak widzę zdrowienie. I też na tym że bliscy, zranili nas, my im wybaczyliśmy, ale prawdopodobnie będą nadal robić to samo... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita, dzięki, Twoja wypowiedź też zmienia trochę mój punkt widzenia. Nie mogę jednak przestać się zadręczać z powodu cotygodniowych "rodzinnych" osądów...:(

A mam pytanie dotyczące pogody.... Czy Wy też macie taki kołowrotek w głowie,kiedy jest wiatr??Moje lęki nasilają się o 50 %wtaką wietrzna pogodę jak dzisiaj:(

Jak widać nie pałam optymizmem, sorry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Pierwsze słyszę,żeby terapeuta oczernial członków rodziny. Może źle napisałaś ,ze oczernia? Przepraszam Cię, ale czy moglabyś napisać, albo przytoczyć w jaki sposób wyraża sie o Twoich bliskich? Trochę to dla mnie podpadające. Moja terapeutka nie przezywa, nie oczernia, ale np. stwierdza,że ktoś tam może być lękowy, jeszcze ktoś inny depresyjny. To ja mówię jakie mam zdanie na temat kogoś. Terapeuta pyta dlaczego tak myślę.

Nie chcę oceniać Twojego terapeuty. Może najpierw opowiedz jak się czujesz, kiedy on oczernia Twoich bliskich. Nie sądzę ,żeby robil to celowo,że takie zachowanie ma wartość terapeutyczną. Zresztą nie znam sytuacji, nie uczestniczę w Twojej terapii. Każdy z nas ma inny punkt widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, nie chciałam przekoloryzować pisząc "oczernia", ale kilka razy usłyszałam,że np. mama jest chisteryczna i wpoiła mi rozpaczanie i zmartwienia, że tata jest oschły i nie zna drugiego takiego człowieka. Ja bardzo kocham moją rodzinę. Co o tym sądzisz? Dramatyzuje?

 

[Dodane po edycji:]

 

Sama już nie wiem, może boję się spojrzeć realnie...Męczy mnie to strasznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy dla mnie wątek , bo sama mam ten dylemat! Sama chodzę na terapię psychodynamiczną, choć dla mnie lepsza byłaby też ta behawioralna, ale ciężko znależć terapeutę behawioralnego. Tzn jakiegoś tak znalazlam, ale nie mogę chodzić, bo w tych godzinach pracuję :(

 

Też byłam z początku wściekła, płaczliwa, bo terapeutka krytykowała moją rodzinę, bliskie mi osoby i to mnie bardzo bolało i zastanawiałam się czy ma po kolei w głowie. Raz az jej powiedzialam, ze nie powinna tak mówić i się popłakałam. Ale z czasem zaczęlam się zastanawiać, że może trochę ma rację. Po pierwszych sesjach byłam zdołowana, nie mogłam cały dzien dojsc do siebie, ale z czasem jest lepiej, zaczynasz odkrywać plusy terapii i ja na razie będę kontynuowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Wikuś...widzisz , dla mnie słowa histeryk, oschły nie wywołują większych emocji. Poprostu ta pani nazywa rzeczy po imieniu. Ona nie ma na myśli tego ,żeby im dokopać czy Tobie. A fakt jest taki,że czym skorupka nasiąknie za młodu to......

Niestety wiele wzorców powielamy...właśnie te zachowania...od mamy, taty.

Jeśli naprawdę czujesz,że to nie ten kierunek dzialania to zmień terapeutę.

Nie jestem w stanie Tobie powiedzieć dlaczego w taki sposób terapeuta uświadamia Tobie pewne mechanizmy. Bo Ciebie nie znam. Nie znam tez Twojej rodziny. Albo daj sobie jeszcze trochę czasu. Skądś przecież Twoje zaburzenia się wzięły, nie z powietrza.

Ile czasu chodzisz na ta terapię?

 

Ja np. usłyszałam,że tato jest lękowy, paranoik, mama choleryk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra,w takim razie doskonale rozumiesz mój problem. Napisz, czy lęki w jakimś stopniu się zmiejszyły po sesjach? U mnie to tak, jak pisałam wcześniej,po sesjach jestem rozbita i przygnębiona, płaczę i ogólnie źle się czuję, również zero poprawy jeśli chodzi o agorafobię. Może lęki troszkę się wyciszyły po lekach, ale to zależy od dnia... Czy ta cała analiza na coś się przydaje?

 

[Dodane po edycji:]

 

Monika 1974, na terapię chodzę dwa miesiące, to chyba nie za długo...?Ale wiesz co, dodałaś mi otuchy. W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo, a podobno lepsza najgorsza prawda niż ładne kłamstwo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Wika. Ja cierpię od 4 lat na nerwicę lękową, miewałem też ostre napady paniki (2-3 razy w tygodniu) i nagłe kołatania serca z pulsem do 150/min.. Przyjmuję codziennie zoloft 100 (od 5 tygodni) oraz depakine 300. Uczęszczam też na psychoterapię, co tydzień. Jeśli chodzi o spotkania z psychologiem oraz farmakoterapię, to nieco się poprawiło. Jak na razie skończyły się ostre napady paniki, ale pozostały duszności, uczucia omdlenia. Ponadto znacznie obniżyło mi się ciśnienie tętnicze i puls serca. Po lekach mam jadłowstręt, zmuszam się do jedzenia (mimo, iż lubię jeść). Proponuję pozosta przy psychoterapii, efekty będą po dłuższym czasie. Trzeba dużo spacerować, omijać konfliktowe sytuacje z rodzina i w pracy - ja tak robię. Powodzenia....Feliks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Felix,a więc jest i dla mnie jakaś nadzieja:) A na poważnie to po tygodniu załamania postanowiłam nie odpuszczać jeszcze i chyba dobrze, bo trochę mi się poprawia. Może to jest tak, że nagromadziłam w sobie zbyt dużo różnych emocji i musiały one gdzieś znaleźć ujście. Wcześniej miałam tylko somatyczne objawy a teraz lęk pojawia się w postaci agorafobii, która strasznie utrudnia mi życie, a nie chcę ciągle chodzić "naćpana" benzodiazepinami. Tak więc stwierdziłam że nie obejdzie się bez psychoterapii. Byłam też u psychiatry i mam zwiększyć dawkę leku zoloft po miesiącu na 150(!). Także narazie chodzę i czekam z utęsknieniem na efekty. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Hej ja chodziłam przez dwa miesiace na terapię lacanowską i to był prawdziwy koszmar. Parę razy jak wyszłam z terapii to byłam w takim stanie, że zastanawiałam się czy jechać na pogotowie czy do domu. Prosiłam terapeutę o zmianę nurtu ale powiedział, że on tak pracuje i albo to zaakceptuję albo nie. Zmieniłam terapeutę i psychoterapię na behavioralno poznawczą i muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja. Obecnie mija 6-sty miesiąc terapii i zrobiłam ogromne postępy - jednak dzis miałam atak paniki w stresujacej sytuacji :-(

Ja uważam, że powinnaś porozmawiać z terapeutą. Pogorszenie stanu w pierwszej fazie terapii jest normalnym zjawiskiem ale w miarę upływu czasu powinno sie polepszać. Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, dobre pytanie :-) ja jestem niecierpliwa. W nurcie behawioralno poznawczym przestałam być roztrzęsiona po terapii po miesiącu kolejne kilka spotkań i potrafiłam opanować agorafobię. Nadal jednak w bardziej stresujących sytuacjach miewam ataki paniki. Trwają one jednak krótko. Wracając do pytania myślę, że to zależy od głębokości problemu który jest przyczyną dolegliwości. Ja miałam to szczęścię w nieszczęściu, że dokładnie wiedziałam co powoduje moją nerwicę, nie potrafiłam jednak sama sobie z tym problemem poradzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety tak właśnie jest. Trzeba stawić czoła konfliktom, emocjom, lękom - ciągłe omijanie, uciekanie tylko kumuluje złą energię, a ona rośnie do takich rozmiarów, że człowiek nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Wiem coś o tym:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Toshiba, już powiedziałam o wszystkim terapeutce. Narazie podjęłam decyzję, że będę kontynuować, ale ostrożnie:) Dzisiaj wiem, że to wyszło mi na dobre. Tzn. nie należy do przyjemności wymiotowanie z nerwów, ale teraz czuję ulgę. Ciągle jednak zastanawia mnie czy ten nurt pozwoli mi pokonać agorafobię, bo to najbardziej utrudnia mi życie...Chcę być aktywną i szczęśliwą mamą, a nie kłębkiem nerwów co się boi wyjść z domu:(Jednak mam jeszcze iskierkę nadziei:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Toshiba, mam nadzieję, że Twój dzisiejszy napad paniki był tylko chwilowy. Wiem jakie to jest okropne i jak to później przygnębia. Niestety w pracy to już tak jest, że czasem coś człowieka dopadnie. Ale nie daj się, powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Dzięki. Wiesz mi bardzo pomagało przygotowanie do spotkania. Dzień lub dwa przed terapią spisywałam problemy na kartce, pisałam o swoich uczuciach itp. W ten sposób rozładowywałam część emocji i wtedy na terapii było łatwiej. Wszystkie negatywne emocje uchodziły ze mnie stopniowo. Może Ty tez tak spróbuj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toshiba, spróbuje tak właśnie zrobić... Do tej pory myśli kłębiły mi się w głowie jak oszalałe, a jak już znalazłam się przed psychoterapeutą to nie wiedziałam od czego zacząć. Tyyyyle tego było wszystkiego, że po sesjach czułam się jakby przejechał mnie jakiś emocjonalny ciągnik:)Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ponownie Vika. Jeśli chodzi o agorafobię, to przyszło mi to niespodziewanie. Robiąc np. zakupy w markecie czułem mdłości, kołatania serca, denerwował mnie hałas na sali i głośna muzyka. Taki stan trwał około 6 m-cy. Przełamałem swój lęk chodząc na zakupy tylko z żoną. Wmawiałem sobie, że to moje wypaczone wyobrażenie o rzeczywistości. Teraz jest lepiej, jednak nadla mam niechęć do pojawiania się w dużych sklepach. Jeśli chodzi o zoloft, to nadal przyjmuje podobnie jak Ty 100mg/dzień. Skutki uboczne jakie zauważyłem od kilku dni to nadmierne pocenie się, w tym dłoni. Mam ponadto dreszcze, nawet w ciepłych pomieszczeniach. Za kilka dni mam zwiększyc dawk zoloftu do 150 mg/dobę - mam przyjmować 100 mg rano i 50 mg wieczorem. Ponadto wspomagam się benzodiazepinami (lorafen) jeśli czuję nadmierny niepokój. Lekarz kazał mi ostrożnie siebie obserwować przy zwiększaniu dawek do 150 mg - chodzi o kwestię nagłej wysokiej temperatury ciała, drgawek i nadmiernego pobudzenia - wtedy należy odstawić lek i jak najszybciej skontaktować się z lekarzem. Tak nieraz bywa przy stosowaniu leków serotoninowych, lekarz mówił, że to są pojedyncze epizody, ale warto dmuchać na zimne! Nie wiem czy nie powinnaś zbadać sobie poziomu hormonów tarczycy? Jeśli są odstępstwa od normy, to drżenia i niepokój, a także bezsenność mogą być z tym związane. Jak masz jakieś uwagi to pisz śmiało. Duuużo zdrówka....Feliks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Felix, ja miałam podobnie jak Ty, jeśli chodzi o supermarkety i chodziłam i właściwie chodzę do nich wyłącznie z mężem. On jest moim "wybawicielo-bohaterem" z lęków, z nim mniej się boję:)Chociaż mam świadomość, że tak naprawdę nigdy nie zrozumie mojej choroby. Jejku,wydaje mi się, że moja agorafobia ma jakiś ciężki przebieg:) Wiem, że osoby z nerwicą lubią sobie "dodawać", ale poważnie u mnie nawet zwykłe wyjście do sklepu po bułki wiąże się z ciężkim stresem i paniką. W torebce muszę mieć benzo (lexotan lub afobam) inaczej nawet nie ma mowy o wyjściu. Robię małe postępy, staram się przełamywać strach, ale jest baaardzo ciężko. Czasami wydaje mi się, że mam "to" od zawsze i nie mam już dalej siły. Moja sytuacja nie jest sprzyjająca ćwiczeniom z wychodzeniem, ponieważ narazie jestem w domu z dzieckiem, a przy brzydkiej, deszczowej pogodzie (a takiej jest 70%) nie da się spacerować. Dziwne, że samochodem jestem w stanie gdzieś dojechać, natomiast kiedy myślę, że miałabym tą samą odległość przemierzyć pieszo...:(

Jeszcze jestem na zolofcie 100, za tydzień zwiększam dawkę na 150 i oby dało rezultaty. Chce być wreszcie wolna od tej wrednej @- agorafobii.

 

[Dodane po edycji:]

 

Felix, a co do hormonów...i tu sytuacja się komplikuje. Robię regularnie badania różnych hormonów m.in tarczycy bo mam PCO:) Żyć nie umierać:)

 

Mam pytanie odnośnie Zoloftu. Bierszesz na noc, czy na dzień? Ja wcześniej nie miałam kłopotów ze snem. Teraz nie mogę zasnąć mino tego, że jestem zmęczona i wstaję w nocy do dziecka. Myślę, że to przez Zoloft, możliwe?

 

Życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wika, ja też myślałem, że wyolbrzymiam swoje dolegliwości. Lekarz mówił, że to objawy podręcznikowe związane z nerwicą lękową. Jeśli chodzi o zoloft to biorę 100 mg przed południem. Natomiast kolejne 50 mg będę brał wieczorem. Na dobę wyjdzie 150 mg. Lekarz mówił, że wielu jego pacjentów zażywając zoloft wieczorem miało problemy ze snem, lek może pobudzać. Niby lek powinien zacząć działać po kilku tygodniach, jednak to też zdaniem mojego lekarza zależy od dawki - uznał, że 150 mg/dobę w zupełności wystarczy. Oby tak było. Nie wiem jak to będzie u mnie, jak "dorzucę" sobie kolejne 50 mg wieczorem. Ja powoli staram się zmniejszać benzodiazepiny, jest jednak dosyć ciężko. Walczę ze sobą, staram się skupiać po pracy na dziecku i żonie. Wyrzucam złe emocje, nie zawsze z dobrym skutkiem. Miło z Tobą pogadać.... Trzymaj się mocno. Feliks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Felix, cześć, zwiększyłeś już dawkę?Ciekawa jestem rezultatów... Wypróbuję najpierw na Tobie;)

 

Ja narazie nie czuję wielkiej poprawy na 100-ce, ostatnio nawet stwierdziłam, że Afobam, czy jakiś inny benzodiazepin wogóle na mnie nie działa.... Heh, zastanawiam się, dlaczego to spotkało właśnie mnie, to całe zachowanie związane z agorafobią jest całkowicie sprzeczne z moją osobowością... Dotąd uwielbiałam spotykać się z ludźmi, byłam towarzyska i lubiana. Teraz lubię tylko 4 ściany...

 

[Dodane po edycji:]

 

Tęsknię za dawnym życiem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wika, Minie musi minąć. Ja zawsze jak już myślę że to przeszło to staje w obliczu problemu który mni erozkłada na łopatki. Staram się nie załamywać tylko iśc dalej ale nie zawsze jest łatwo. Dodatkowo ja nie biore leków więc wszystkie moje lęki muszę zwalczyć sama ale wiem że jak kiedys to wszystko minie to będzie to duża satysfakcja. Ja też kiedys ciągle wychodziłam wszędzie było mnie pełno a dziś mam z tym kłopot, ale nie poddaję się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×