Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia


Gość Kruszyna

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Nie byłam pewna, w którym dziale umieścić swój post, dlatego przepraszam moderatorów, jeżeli zrobiłam to niewłaściwie. Chciałabym opowiedzieć swoja historię i zaznaczam od razu, że nie oczekuję współczucia ani pocieszenia, przeciwnie, spodziewam się ostrych uwag typu, że sama jestem sobie winna. Być może, ale każdy, kto trafił na to forum i cierpi bądź cierpiał kiedyś na depresje wie, co czuje się w momencie podjęcia decyzji o popełnieniu samobójstwa. Dwa miesiące temu trafiłam do szpitala na oddział wewnętrzny z tego właśnie powodu a od lekarza usłyszałam tekst "Jak pani sobie zrobiła tak pani ma". Zastosowano w stosunku do mnie unieruchomienie rąk, do którego lekarze początkowo nie chcieli się przyznać a ordynator kazał mi "iść do sądu i więcej nie korzystać z ich szpitala". Dodam, że nie miałam świadków, ponieważ była noc a mnie umieszczono w izolatce. Dwa dni później zażądałam wypisu, jednak przez następne 5 godzin próbowano zatrzymać mnie siłą. Nie znałam wtedy jeszcze swoich praw, ponieważ po raz pierwszy zetknęłam się z tego typu sytuacją. Jedyne, co z tego wyniosłam to całkowita utrata wiary w ludzi, lekarzy i poczucie bezpieczeństwa. Czuję wstyd i upokorzenie, z którym do dziś nie mogę dać sobie rady. Mam bardzo silne napady lękowe, cały czas biorę leki. Nie warto nikomu ufać a empatia to coś całkowicie obcego większości naszego otoczenia. Nie liczę już na żadną pomoc i niczego od nikogo nie chcę. Szpital i tak będzie miał rację i wszyscy staną po jego stronie a moje odczucia są niczym. Zostałam ukarana za własną tragedię i naiwność, to tyle co chciałam napisać.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie poszłabym do sądu, ale szpital opiera się na ustawie o ochronie zdrowia psychicznego i według nich nie złamali prawa. Nie mam nikogo, kto stanąłby po mojej stronie a na adwokata mnie nie stać. Złożyłam tylko skargę do dyrekcji i Rzecznika Praw Pacjenta. To jedyne, co mogłam zrobić, bo mrówka nie wygra ze słoniem, niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam Twojej sytuacji, ale czasem tak robią, jeżeli uważają, że pacjent może sobie coś zrobić. Po prostu boją się, że np. pokaleczysz się, powiesisz, no jednym słowem: skrzywdzisz siebie. A wtedy to oni będą odpowiadać, dlaczego Ciebie nie unieruchomili, skoro wykazywałaś pewne oznaki tego, że możesz sobie coś zrobić. Nie sądzę, by oni robili to po to, aby Ciebie skrzywdzić. Spotkałam się z niekompetentnymi psychiatrami, głupimi psychiatrami, ale nigdy takimi, którzy celowo chcieliby zaszkodzić pacjentowi.

Choć już spotkałam się z niekonwencjonalnym próbami pomocy... niektóre wydają się okrutne... i jestem całkowicie przeciwna takiemu podejściu. Natomiast, jeżeli lekarz pokazuje swoją pogardę pacjentowi, to się za cholerę nie nadaje do tego zawodu. Takich bym usunęła w pierwszej kolejności. Przecież ludzie zaburzeni psychicznie, są o wiele bardziej podatni na takie zachowania/postawy, i psychiatra powinien być tą osobą, która chociaż okaże szacunek dla naszego człowieczeństwa, skoro nie może się zdobyć na akceptację...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ustawa o ochronie zdrowia psychicznego to jedna wielka parodia. Dlaczego? Ponieważ wcześniej nie mogłam doprosić się pomocy u lekarza rodzinnego, chociaż bardzo źle się czułam. Miałam objawy neurologiczne i dopiero prywatny specjalista skierował mnie na oddział z podejrzeniem polineuropatii. Jak się potem okazało, została ona wykluczona a przyczyną było w większości podłoże psychiczno - lękowe i źle dobrane leki. Musiałam zapłacić 100 zł w prywatnej przychodni, żeby ktoś się mną w ogóle zajął. Dlatego śmieszy mnie "troska" o pacjenta, którego przywiązuje się do łóżka i pozbawia wolności zamiast poznać przyczynę problemu. Nie takiej "pomocy" potrzebuje chory pacjent, który po takim doświadczeniu boi się poskarżyć na cokolwiek, żeby nie zrobiono mu tego samego. Dla wyjaśnienia, sprawa rozegrała się na oddziale wewnętrznym, nie psychiatrycznym. Ciekawa jestem tylko, czy znalazłby się winny, gdyby choroba neurologiczna się potwierdziła i mój stan nieodwracalnie się pogorszył? Nikt nie boi się w takim wypadku odpowiedzialności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×