Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli twoje myślenie jest twojsze niż mojsze ale skąd wiesz że myslenie psychoterapeuty jest właściwe bo ma kursy i certyfikaty ?

Idąc takim torem można powiedzieć że jeżeli ktoś kto choruje na raka np. zmieni myślenie i będzie myślał że jest zdrowy to wyzdrowieje ?

Jest to realne realne w 10 % zapewne  że siła sugestii myślenia i zmiana tego myślenia np  jakbka są dobre a pomarańcze beeee może go uzdrowić  Zatem jeżeli siła myslenia i zmiana myslenia jest tak duża to wystarczy mysleć że się jest zdrowym i po co tracić czas i wydawać dziesiatki tysięcy na psychoterapeutę jeżeli samemu można pracować nad sobą i wystarczy mysleć że się jest zdrowym.

Wystaczy wstawać rano mówić sobie jestem zdrowy zmienić myslenie i po kłopocie tylko po co psychoterapia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak podsumowujac moja 5 letnia terapie/u 3 terapeutow, glownie na NFZ/ widze duzo pozytywnych zmian ale niesamowicie zlosci mnie to ze jeszcze tak duzo do naprawy zostalo/ jestem sfrustrowana. no ale ja mam borderline wiec nie moze byc za lekko. aktualnie jestem na etapie silnej zlosci na T. zlosci mnie to ze masa problemow jakie mam ostatnio powoduje ze znowu wybucham, a juz dluuugo tego nie robilam.

 

wiec-umnie dziala ale powoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, klex napisał:

Czyli twoje myślenie jest twojsze niż mojsze ale skąd wiesz że myslenie psychoterapeuty jest właściwe bo ma kursy i certyfikaty ?

Idąc takim torem można powiedzieć że jeżeli ktoś kto choruje na raka np. zmieni myślenie i będzie myślał że jest zdrowy to wyzdrowieje ?

Jest to realne realne w 10 % zapewne  że siła sugestii myślenia i zmiana tego myślenia np  jakbka są dobre a pomarańcze beeee może go uzdrowić  Zatem jeżeli siła myslenia i zmiana myslenia jest tak duża to wystarczy mysleć że się jest zdrowym i po co tracić czas i wydawać dziesiatki tysięcy na psychoterapeutę jeżeli samemu można pracować nad sobą i wystarczy mysleć że się jest zdrowym.

Wystaczy wstawać rano mówić sobie jestem zdrowy zmienić myslenie i po kłopocie tylko po co psychoterapia ?

Pierwsze zdanie tutaj chyba dotyczy mnie? ale reszta opisuje sens twojej wczesniejszej wypowiedzi - a przynajmniej ją tak zrozumiałam. 

 

Terapeuta z papierkiem zwykle poradzi Ci to samo co bliscy, znajomi, nie wiem... każdy, ale jakoś znajomi nie mają aż takiej mocy sprawczej skoro ludzie szukają terapii? Natomiast mają doświadczenie, znają różne mechanizmy, mogą wyłapać to czego sami nie dostrzegamy. Ktoś kto twierdzi że terapia nic nie daje, chyba ma zbyt wygórowane oczekiwania. Mnie od razu uprzedzono że terapia nie jest po to żeby się wygadać, więc jak ktoś przychodzi przez 10 lat z tym samym problemem, to co ten terapeuta ma wymyślać mu coraz to nowe rozwiązania? Nie, doradzi, nakieruje, a co z tym zrobisz to twój interes. Zmiana myślenia nie oznacza wmówienia sobie  "już jestem zdrowy", to by było za proste ;)

 

Przyrownywanie nowotworów jest nie na miejscu ;( Mówimy o wyleczalnych, przejściowych zaburzeniach ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli twoje myślenie jest twojsze niż mojsze ale skąd wiesz że myslenie psychoterapeuty jest właściwe bo ma kursy i certyfikaty ?

Idąc takim torem można powiedzieć że jeżeli ktoś kto choruje na raka np. zmieni myślenie i będzie myślał że jest zdrowy to wyzdrowieje ?

Jest to realne realne w 10 % zapewne  że siła sugestii myślenia i zmiana tego myślenia np  jakbka są dobre a pomarańcze beeee może go uzdrowić  Zatem jeżeli siła myslenia i zmiana myslenia jest tak duża to wystarczy mysleć że się jest zdrowym i po co tracić czas i wydawać dziesiatki tysięcy na psychoterapeutę jeżeli samemu można pracować nad sobą i wystarczy mysleć że się jest zdrowym.

Wystaczy wstawać rano mówić sobie jestem zdrowy zmienić myslenie i po kłopocie tylko po co psychoterapia ?

 

jak ja to mogę podsumować choroby psychiczne są  niewyleczalne a ta terapia to coś takiego że można coś w 10-20 % poprawić w swoim życiu u 50 % przypadków ale większego to raczej nie ma wpływu na nic poza stwierdzeniem że wszystko co robisz i mówisz domniemuje się za chore i zaburzone tym bardziej nie ma żadnych potwierdzonych dowodów na biologię mózgu poza domniemaniami

wiem że zwolennicy psychoterapii są zagorzali jak wyznawcy ojca rydzyka ale sekty też są pełne zadowolonych wyznawców

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się do psychoterapii zaraziłam i koniec. Chodzilam całymi latami, przez pół życia chyba i nic. A kiedy o tym mówię, to mam komentarze, że pewnie nie chciałam nad sobą pracować, albo za mało się starałam, albo wybierałam sobie złych psychoterapeutów, albo szłam na łatwiznę, albo miałam za duże oczekiwania. Generalnie to JA byłam wszystkiemu winna, a psychoterapia - która mi nigdy nie pomogła - była zawsze z założenia czymś dobrym. 

Kiedy po tych wielu latach mam już dosyć i koncentruję się  już tylko na zażywaniu leków, to zwolennicy psychoterapii oskarżają mnie o lenistwo, chęć pójscia na łatwiznę. 

 

 Miesiąc temu raz jeszcze postanowiłam podjąć próbę i po wstępnej rozmowie pani psychoterapeutka mnie mocno ostudziła. Powiedziała, że nie może mi zagwarantować, że leczenie przyniesie poprawę w interesujących mnie aspektach, natomiast może zmienić coś w tych kwestiach które  w ogóle mnie nie interesują i na których mi nie zależy. Albo też może nic nie zmienić. A już na pewno będzie trwała kolejne dłuuuugie lata. Bez żadnej gwarancji na zmianę.  Łapy mi opadły i dałam sobie spokój

Od zwolenników psychoterapii usłyszałam niebawem że jestem leń śmierdzący i że rezygnuję z terapii bo terapia jest nieprzyjemna a ja nie mam odwagi się z tym zmierzyć. Nie pomogły wyjaśnienia, że czuję się sfrustrowana i mam dosyć tracenia czasu na neutralne w działaniu pogaduszki z panią psycholog. 

 

Tak więc całe moje doświadczenie mówi mi, że od psychoterapii mam trzymać się z daleka. Basta! Już nigdy więcej. 

Pomagają leki i trening mentalny, pomaga biofeedback, który jest najzwyklejszym treningiem mózgu (analogicznym do treningu mieśni). Przy tym zostanę i nikt juz nie namówi mnie na psychoterapię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2021 o 20:09, marta_anna napisał:

Nie pomogły wyjaśnienia, że czuję się sfrustrowana i mam dosyć tracenia czasu na neutralne w działaniu pogaduszki z panią psycholog. 

 

Oczywiście. Cała ta psychoterapia to zwykła ściema. Też chodziłem przez rok bez żadnego terapeutycznego skutku. Problem jaki był taki też pozostał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wędrowca napisał:

Oczywiście. Cała ta psychoterapia to zwykła ściema. Też chodziłem przez rok bez żadnego terapeutycznego skutku. Problem jaki był taki też pozostał.

też ku takiemu myśleniu się skłaniam. Nigdy nie pomogło. Poza tym: przychodzę z konketnym problemem, z lękiem panicznym - to mówią, że nie zajmują się leczeniem konkretnego objawu. Jak nie działa, to mówią, że mam wygórowane oczekiwania; mówią też że będzie trwało całe lata i nie wiadomo czy pomoże, a jeśli pomoże to w sprawach dla mnie nieistotnych - niekoniecznie wyleczy mnie z panicznych napadów. Jakaś demagogia... 

 

I jeszcze jedno: znam osoby które twierdzą, że psychoterapia im pomaga. Ale cały czas narzekają że mają depresję i że jest im źle. Coś tu nie gra... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najgorsi są ludzie typu: 

 

,Chciałbym mieć takie problemy''

,,Nie przesadzaj, inni mają gorzej''

,,Ale gdzie ty tu widzisz problem?''

 

No normalnie szlag mnie trafia jak ktoś daje takie ,,mądre rady'' osobom z zaburzeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.05.2021 o 16:23, marta_anna napisał:

też ku takiemu myśleniu się skłaniam. Nigdy nie pomogło. Poza tym: przychodzę z konketnym problemem, z lękiem panicznym - to mówią, że nie zajmują się leczeniem konkretnego objawu. Jak nie działa, to mówią, że mam wygórowane oczekiwania; mówią też że będzie trwało całe lata i nie wiadomo czy pomoże, a jeśli pomoże to w sprawach dla mnie nieistotnych - niekoniecznie wyleczy mnie z panicznych napadów. Jakaś demagogia... 

 

I jeszcze jedno: znam osoby które twierdzą, że psychoterapia im pomaga. Ale cały czas narzekają że mają depresję i że jest im źle. Coś tu nie gra... 

to naprawde dziwne...przeciez lek paniczny leczy sie terapia poznawczo-behawioralna i nie trwa to b.dlugo-rok czy 2 lata. no chyba ze masz jeszcze inne zaburzenia, np ptsd? czy zaburzenia osobowości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

36 minut temu, marta_anna napisał:

co by nie było - problem ogarnięty. Leki plus biofeedback u trenera mentalnego. A psychoterapie trwały i trwały i nic. Już mnie psychoterapie nie interesują bo radzę sobie bez nich

Eh smutne, ale podobne przemyślenia, a też chodziłem prawie 3 lata po psychologów.... trochę się zmieniło, ale generalnie to teżtaka prawda jest, ze to po wielu latach może, może będzie "jakiś" efekt...

Kto ma pieniądze, żęby płacić po 500 zł miesięcznie przez 5 lat albo więcej bez żadnej gwarancji na cokolwiek? na nfz w warszawie się 2 lata czeka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, marta_anna napisał:

no, tak to jest.

W sumie można na NFZ i nie płaci się nic. Ale szkoda czasu i energii - można ten czas wykorzystać bardziej konstruktywnie niż na chodzenie na iluzoryczną terapię.

 

Jak mozna bardziej konstruktywnie wykorzystać tą godzine tygodniowo? Jestem bardzo ciekaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ksiazke mozesz czytac godzinami, jest pełno wolnych na to chwil, natomiast terapia to tylko jedna godzina w tygodniu, i takze spelnia funkcje edukacyjne chyba ze jestes chodzaca encyklopedia. No i chyba ze trafilas na slabego terapeute

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znowu ta sama śpiewka, że to JA jestem winna, JA wybieram słabych terapeutów JA jestem zablokowana. A może po prostu ten lek na mnie nie działa i już (lek w sensie psychoterapia). Jak lek nie działa to szukasz innego - dla mnie to byłą duloksetyna i  biofeedback, pod okiem trenera mentalnego dla sportowców. Nie wszyscy są podatni na psychoterapię i nie jest to ich wina. Tak samo jak nie wszystkim pomaga dany lek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj dziewczyno dokladniej, bo ja nie spiewam tylko mowie. I nie mowie tutaj teraz w kontekscie wyleczenia tylko w ogole walorow edukacyjnych, bo jak powiedzialas pierwsza lepsza ksiazka wiecej nauczy niz dobry teraputa. Teraz zastanow sie 3 razy zanim cos napiszesz.

 

Pozdrawiam i dobranoc 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lilith napisał:

Ponadto czy to psychoterapia czy zwykła konsultacja psychologiczna powinna być przeprowadzona profesjonalnie i adekwatnie do umiejętności psychologa czy psychoterapeuty. Innymi słowy trzeba mierzyć siły na zamiary, bo jeśli nie ma się kwalifikacji, to nie podejmuje się danego przypadku tylko odsyła do innego psychologa czy psychoterapeuty. Niestety w realnym świecie to nie działa i niektórzy są tak zadufani w sobie, że nigdy nie przyznają się, że brak im doświadczenia tylko "leczą" pacjentów jednocześnie wyrządzając im krzywdę.

1. Pani psycholog postawiła mi ultimatum. Odmówiłem jego spełnienia. W dokumentacji znalazłem zapis  : "Plan został wykonany pozytywnie."  oraz "Praca z klientem polega na rozmowie psychologicznej, psychoedukacji oraz wsparciu". Po około dwóch lub trzech miesiącach informowałem o braku poprawy i nieskuteczności spotkań. Nie wiem co było pozytywnego w spotkaniach.  

2. Pani psycholog na piątym spotkaniu odmówiła mi  dalszych spotkań z powodu braku kompetencji. W dokumentacji znalazłem zapis :  "Pacjent zgłosił się aby uzyskać ustną opinię dotyczącą swojej rodziny, oceny ciotki. Z uwagi na sprzeciw ze strony terapeuty poinformował, że poszuka innej osoby aby uzyskać swój cel." To nie jest prawda. Prosiłem o opinie dotyczącą mojej osoby. 

3. Ostatnia Pani psycholog odmówiła mi dalszych spotkań z powodu małego doświadczenia z osobami z autyzmem. Spotkania trwały około cztery miesiące a na pierwszym spotkaniu przedstawiłem opinie potwierdzającą zespół Aspergera. 

 

Jak mam odpowiedź na takie działania? Przez większość moje zastrzeżenia są postrzegane jako niesłuszne i odmowa wykonania rad specjalistów jak nieuzasadnione.

 

Pozdrawiam

johnn

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Marciano napisał:

Nie rzadko zdarza się, że terapeuci obwiniają pacjentów- chociaż by podświadomie za niepowodzenie terapii - to jest też składowa tej walki.

 

Moja mówi, że pacjent powinien "umieć korzystać z psychoterapii", a jej niepowodzenia świadczą z kolei, że to pacjent nie umie wtedy z niej korzystać... że to sprawa pacjenta w jakim celu przychodzi na terapię, czy w ogóle wie z czym przychodzi itd 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lilith napisał:

Zrzuca odpowiedzialność na pacjenta? Owszem, terapia, to Twój czas i to Ty decydujesz w jaki sposób z tego korzystasz, ale żeby obarczać Cię za nieudaną terapię, to już przesada. 

 

Nawet mi powiedziała, że ja mam zaburzenia rozwojowe i nie potrafię przyjąć pewnych interpretacji to też wyłącznie mój problem. Wszystko wytłumaczyła moimi zaburzeniami, że to przez zaburzenie terapia się może nie powodzić... nie ukrywam, że mnie tym załamała nieco. 

 

Dochodzę do wniosku, że taka psychoterapia indywidualna wg mnie jest dla tych, którzy chcą jedynie głębiej w siebie wejrzeć i tyle... najwyżej grupowej można jeszcze spróbować, dlatego tak zamierzam... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, że problem czasem rzeczywiście może leżeć w interpretacji u pacjenta. Bo osoba po przeżyciach, która doświadczyła złego traktowania, naruszenia jej poczucia wartości może patrzeć na wszystko z taką ukrytą wrogością. Czasem chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jacy jesteśmy krytyczni, dlaczego tak oceniamy ludzi, zniechęcamy się, męczymy... wiadomo, że po przeżyciach jest człowiekowi ciężko na początku, ale może jakby to poddać innej interpretacji, takiej szerszej, też w tą dobrą stronę, to zmienimy patrzenie na siebie i innych i przyjmiemy łatwiej pozostałe rzeczy...

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×