Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

@bigman To nie ja manipuluję, tylko miesza ci  się wątek. Skoro terapia nie działa jak twierdzisz, nie może też zabijać. Ty twierdzisz jednocześnie że nie działa i że zabija i ciebie niemal zabiła. Zabija, ale i odmawiasz jej mocy uleczenia. To jest-sorry-nonsens. Ja uważam że działa, ale nie wszyscy z niej korzystają. A że jest ludzka więc i niedoskonała.

 

Co do Witkowskiego i książki... Tak sie składa że skontaktowałam kiedyś kilka osób niezadowolonych z terapii z Witkowskim jako materiał do książki. Po lekturze odkryłam, ze  znane mi historie czy incydenty obrosły coraz bardziej dramatycznymi szczegółami. Witkowski , niby sceptyk, nie podał refleksji żadnej historii jaką usłyszał. Nie chcę powiedzieć że  ludzie kłamią ale  żyją tymi swoimi historiami krzywdy, tak że i one zaczynają żyć swoim zyciem, z dala od rzeczywistości, coraz bardziej paranoicznie, incydent czy nieporozumienie urastają do ataku na życie i zdrowie. W ten sposób pacjenci utrzymują symboliczny kontakt z terapeutami i pozostają nadal w swoim procesie, w którym symboliczny terapeuta nadal ma swoja rolę. Terapeuci nie mogą się bronić a pacjenci w różny sposób rozwijają frustracje, od oczerniania, rękoczynów czy nękania do nas.ania terapeucie pod drzwiami. Druga rzecz- z Witkowskim terapeuci nie rozmawiają (sam przyznaje) bo nie mają o czym. To troche tak jakby lekarze medycyny mieli dyskutować z Ziebą o lewoskrętnych witaminach i zaklinaniu wody. Dyskusji nie ma bo Witkowski nie rozumie o czym się mówi, jeśli chodzi o proces terapeutyczny jest laikiem i psuedonaukowcem, nie jest terapeutą ani nie był w terapii, więc nie odnosi pojęć  do zjawisk. To widać w jego "wywiadach". Reasumujac- z poważnego tematu zrobił karykaturę: terapeuci dla niego to świadomi mordercy, terapia to mafia,  i jeśli ktoś wyszedł z gabinetu żywy to ma szczęście. Po lekturze  stwierdziłam że facetowi rozwija się paranoja i skręca w stronę żerowania na ludzkiej rzekomej krzywdzie. Usiłuje być karykaturą terapeuty, co ociera się o śmieszność.. Więcej napisałam na blogu w recenzji.

 

Mam wrażenie, że bardzo zagrzałeś się tutaj, nie jestem juz panoszacym się knurem  a wręcz na mnie wrzeszczysz. Na razie, by temperatura ci troche opadła proponuję, żebyś mnie dodał do  "ignorowanych użytkowników". Jeśli będziesz mnie nadal strofował na forum poproszę o interwencję Moda. Rozumiem, że masz żal i żyjesz poczuciem krzywdy, ale- jak pisałam- przekieruj ten żal we właściwa stronę, nie w moją.

W niczym ani twoja postawa ani dykteryjki mnie nie przekonały. Jak Witkowski- nie trafiasz w sedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bigmen napisał:

Przyjmij do wiadomości że istniej taki ośrodek zwany kliniką nerwic w samym instytucie psychiatrii na sobieskiego w warszawie . Zjawiasz się tam i terapeuta prowadzi rozmowę i albo uzna że może dopuścić do terapii albo nie dopuści .Odczekujesz z pół roku i zjawiasz się na oddziale .Tam każą oddać leki jakie zażywasz i przez 10 tygodni całodobowego pobytu masz terapię i indywidualną i grupową i szereg innych oddziaływań, jak pamiętam to choreoterapia ,muzykoterapia ,psychodrama, psychorysunek i może jeszcze coś o czym nie pamiętam . Leki od pierwszego dnia są redukowane .Takie założenie po prostu .Jeśli farmakoterapia to nie psychoterapia .

 

Jakaś telenowela się zrobiła i nie mam siły przez to wszystko się przedzierać, ale chciałam odnieść się tylko do tego fragmentu, bo tak się składa, że byłam na terapii w tym samym instytucie, na innym oddziale. Nikt mi nie redukował leków. Jedyna różnica była taka, że przez cały okres terapii dostawałam je na oddziale za darmo. Jednocześnie brałam leki i miałam psychoterapię. Jak 99% osób będących na terapii w tym samym czasie co ja, bo zdarzały się wyjątki które przechodziły terapię bez leków, ale tylko dlatego, że psychiatra ich nie zalecał ani przed terapią ani w jej trakcie. Nikt tam niczego na siłę nie redukował i nie było żadnych założeń że albo jedno albo drugie. To jakaś bzdura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Bigmen napisał:

No widzisz. Inny oddział inne praktyki. Każdy robi w terapii co chce. Widział ktoś np kardiologa by leczył serce lekiem na sraczke? A w terapii robią co chcą. 

 

Mam kilku znajomych którzy przeszli przez klinikę nerwic. Podpytam z ciekawości 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Bigmen napisał:

Jeśli farmakoterapia to nie psychoterapia .

Do tego chciałabym się jeszcze odnieść, bo to nie jest prawdą a może komuś zaszkodzić czy wprowadzić w błąd. Moje doświadczenie jest takie, że analityk sam proponował mi kontakt z współpracującym psychiatrą i ewentualne leki w przypadku myśli i planów samobójczych. Był stały z analitykiem kontakt, i nie było tak, że ktoś mnie z problemem zostawiał. I z drugiej strony- podczas wizyty psychiatra oprócz leków na depresję proponował psychoterapię jako metodę leczenia. W zespołach specjalistów (prywatnych) często jest psychiatra, który współpracuje z psychoterapeutami. Psychoterapeuci indywidualni często mają współpracującego z nim psychiatrę (jak było w moim przypadku).

To są dwa obszary, dwa podejścia, ale ta wiedza się uzupełnia a nie jest w konflikcie. Żeby odstawić leki należy to skonsultować z lekarzem psychiatrą, psychoanalityk ani psychoterapeuta tutaj kompetencji nie mają. Nie jest tak, że żeby być w terapii trzeba odstawić leki lub że branie leków nie może być uzupełnione psychoterapią. Oczywiście, że psychoterapia nie uleczy np. schizofrenii, ale może pomóc schizofrenikom na lekach lepiej funkcjonować społecznie  i tym samym zmniejszyć stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@doi u mnie jest podobnie. Psychiatra wspiera moją terapię lekami, terapeutka natomiast w farmakoterapię się nie wtrąca, jedynie odnotowuje na bieżąco co biorę.

Jeżeli chodzi o kryzysy to jestem zabezpieczona z każdej strony i przez jedną i przez drugą. Chyba aż za bardzo nawet.

 

Jak już pisałam, byłam w tym samym instytucie na terapii i nie spotkałam się z takimi praktykami jak opisywał Bigmen.

Psychoterapia szła w parze z farmakoterapią i nikt tam nie kombinował w imię jakiś założeń.

Nie ma takich. Każdy jest rozpatrywany indywidualnie.

I oczywiście dowiem się jak to wyglądało w klinice nerwic, bo znam kilka osób które były na terapii dokładnie na tym oddziale, ale mam jakieś przekonanie że tam również nic takiego nie miało miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze jeśli ktoś jest uprzedzony do psychoterapii, to żadne argumenty do takiej osoby nie przemowia.

Zakladanie zlej woli i teorie spiskowe mogą tez być elementem składowym osobowości, podejrzewam, bigmen, ze zakładasz zlą wole i chec wykorzystania u każdego, kto ma nad Tobą jakas przewagę, nie tylko terapeutów, ale i np. nauczycieli, przelozonych czy innych autorytetow. Uwazasz, ze jak kto ma przewagę, to z automatu ją wykorzysta. 

 

Co do lekow, to ja akurat po lekach czułam się skrajnie zle, i, szczerze, uważam, ze nie były mi potrzebne. I przemawia do mnie teoria próbnego ostawienia lekow np. w depresji, by moc sprawniej pracować nad sobą. Tyle, ze to tylko proba, jeśli nie ma checi pracy nad sobą, może nie być postępow, albo nawet pogorszenie. Z drugiej strony, czasem pacjent trafia w tak złym stanie, ze wogole nie może funkcjonować bez lekow , wtedy dopiero jakies depresanty pozwalają wstępnie dojść do siebie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Disappear napisał:

nikt tam nie kombinował w imię jakiś założeń.

Bazując na pewnej ortodoksji: jestem w stanie sobie wyobrazić praktykującego ortodoksyjnego analityka/terapeutę, który otwarcie na konsultacji mówi  "moją zasadą jest że nie pracuję z osobami nie mającymi kontaktu z uczuciami (leki, psychotropy, alkohol)" i nie przyjmę pana/pani do analizy".  Ale wtedy analiza traktowana jest rozwojowo a nie jako leczenie np depresji czy alkoholizmu, bo to dla analityka mógłby być samobój.

Jednak w praktyce nigdy nie spotkałam czegoś takiego.

Może być tez i taka sytuacja, że analityk/terapeuta prosi o zastanowienie się (a raczej wypływa taki temat na sesji), co oprócz doraźnych korzyści dają leki, w nawiązaniu do tego co się dzieje w psyche (poczucie bezpieczeństwa, symboliczne karmienie, lęk przed cierpieniem, lęk przed płaczem, bezradnością, kontrola etc). Interpretacja nie jest sugestią, warunkiem ani radą. Raczej sugestią "zastanówmy się jakie to ma w pani/pana kontekście znaczenie tj jakie pan/pani nadeje temu znaczenie". I dla kogoś, kto uważa t. za boga, jego słowa za wyrocznię a jego pozycję za pozycję władzy, a przy tym neguje swoje odczucia, boi się,  to może brzmieć jak polecenie. To jest właśnie olbrzymia trudność terapii, że pacjent przerabia sobie co słyszy wg schematów które właśnie mają być zmienione bo są nieadekwatne.

 

27 minut temu, Luna* napisał:

Zakladanie zlej woli i teorie spiskowe mogą tez być elementem składowym osobowości

Tak. Ale też do tego próba dyskredytacji tego w co się ogromnie idealizowało i wierzyło. Im większa idealizacja tym potem (oczywisty) cios, rozczarowanie, pewnie przy takim schemacie działania, kolejne. Pod tym lęk , przerażenie że nie ma się czego złapać, że wszystko takie niekontrolowalne (zwłaszcza praca własnej psyche), więc stąd sztywność i dalsze koło kontroli i wizji prześladowczych. Smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, doi napisał:

Bazując na pewnej ortodoksji: jestem w stanie sobie wyobrazić praktykującego ortodoksyjnego analityka/terapeutę, który otwarcie na konsultacji mówi  "moją zasadą jest że nie pracuję z osobami nie mającymi kontaktu z uczuciami (leki, psychotropy, alkohol)" i nie przyjmę pana/pani do analizy". 

 

Jasne, ale nie na oddziale ;)

I to nie jest opcja, że terapeuta "każe" odstawić leki. Po prostu informuje jak pracuje i z kim. Ma do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Bigmen napisał:

 To czemu nerwica atakuje najsłabszy narząd w człowieku? A? Czemu objawy ustępują po lekach w sytuacji gdy przeżycia te same są dalej obecne? Bo objawy zależą od neuroprzekaznictwa i funkcjonalnych połączeń pomiędzy ośrodkami mózgu. 

Ja to rozumiem tak, ze terapia lekami to jakby leczenie objawowe, zaleczanie przykrych dolegliwości. Podczas gdy przyczyna dalej nietknięta.

To tak jakbys bol zęba "leczyl" lekami przeciwbólowymi (tez bol ustąpi, przynajmniej na jakiś czas) zamiast dotrzeć do przyczyny - prochnica -  i w następstwie zęba usunąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obywatel :), pisząc o przyczycie, miałam na myśli nie samą diagnozę, czy calosc zaburzen, tylko raczej dynamikę jakichś stanow, np. wspomnianych wyzej bóli glowy; jeśli zalozysz, ze bol glowy może byc jakims tam mechanizmem obronnym przed podjęciem decyzji, to możesz dzialac bardziej swiadomie. Jeśli wiesz tylko, ze "boli Cie glowa" i chcesz jedynie pozbyć sie tego objawu, nigdy nie dotrzesz do lękow, które sa niejako "pod spodem".

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam. Nie działa. Wczoraj przerwałam. Chodziłam dwa lata, bo miałam nadzieję (nurt psychodynamiczny), poprzedni czterej też zawiedli, chodziłam pół roku (Gestalt, psychodynamiczna, dwa razy poznawczo-behawioralna). NIC to nie pomaga. Wręcz przeciwnie, z czasem człowiek czuje się coraz gorzej. To świetny sposób na wyciąganie pieniędzy od ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, LostStar napisał:

poprzedni czterej też zawiedli

Może twoje oczekiwania byył zbyt wygórowane.  Powiedziałaś o tym specjalistom?

1 godzinę temu, LostStar napisał:

NIC to nie pomaga. Wręcz przeciwnie, z czasem człowiek czuje się coraz gorzej.

Co to oznacza? Jaka jest tego przyczyna?

 

Miłego dnia @LostStar

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, LostStar napisał:

Potwierdzam. Nie działa. Wczoraj przerwałam. Chodziłam dwa lata, bo miałam nadzieję (nurt psychodynamiczny), poprzedni czterej też zawiedli, chodziłam pół roku (Gestalt, psychodynamiczna, dwa razy poznawczo-behawioralna). NIC to nie pomaga. Wręcz przeciwnie, z czasem człowiek czuje się coraz gorzej. To świetny sposób na wyciąganie pieniędzy od ludzi.

 

Nie wiem co dokładnie Tobie dolega, ale np terapia zaburzeń osobowości może trwać wiele lat. Myślę, że Ty dobrze wiesz, że nadal potrzebujesz terapii, mimo że teraz w złości to wypierasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

A co u Ciebie? Jak się czujesz johnn?

Nie wiem jak się czuje.  Nigdy nie wiem co odpowiedzieć specjaliście gdy pada to pytanie:( Zwykle odpowiadam "Średnio" aby zakończyć moje próby odpowiedzi na to pytanie.

 

W grudniu 2019 roku zakończyłem terapię skoncentrowaną na rozwiązaniach. Zakończyła się niepowodzeniem. Pani psychologa zaproponowała kolejne spotkania po półrocznej przerwie. Postanowiłem nie czekać. Rozpocząłem spotkania z nowym psychologiem (nurt egzystencjalny). Pracuje podobnie jak jego poprzednicy. Jego pomoc jest nieskuteczna. Każde spotkanie jest podobne do poprzedniego (wyjątkiem były początkowe spotkania). Psycholog omawia wybrane zachowania i podkreśla znaczenie uczuć. Zwykle się zgadzam z psychologiem ale dla mnie uczucia nie są tak istotne jak w podanych przykładach.  

Cierpię z powodu mojej trudnej sytuacji życiowej. Smutek, gorycz, rozczarowanie, samotność  i niepewność towarzyszą mi każdego dnia.  

 

W najbliższym czasie zamierzam podać się procesowi diagnozy zespołu Aspergera i autyzmu.

 

Dziękuje że o mnie pamiętasz:)

Miłego dnia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do uczestnictwa w psychoterapii przekonały mnie treści zaczerpnięte z Internetu, z blogów osób, które z powodzeniem zakończyły proces terapii. Niemała w tym także zasługa forumowiczów dzielących się w tym oto serwisie własnymi doświadczeniami,  zwłaszcza w wątku poświęconym skuteczności terapii: "Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia". Ponieważ wypowiedzi takich osób mają dla mnie ogromne znaczenie, większe niż samych psychologów zdecydowałem się na podjęcie leczenia, w nadziei, że i mnie pomoże. Brałem w niej udział przez rok. Czy zatem faktycznie terapia jest taka skuteczna? Oto kilka wniosków:
1. Rzekomo terapia jest leczeniem rozmową. Jednakże, jak twierdzą psycholodzy - jest to zupełnie inna rozmowa, niż ta prowadzona z kolegą/ koleżanką przy kawie. Otóż nieprawda. Rozmowa z terapeutą nie różni się niczym od rozmowy ze znajomym. W znaczeniu terapeutycznym żadnego sensownego waloru w moim przypadku nie wniosła, do żadnych konkretnych wniosków nie doprowadziła. Że już o samych konstruktywnych rozwiązaniach nie wspomnę. Ot, zwykła pogawędka o moim życiu, zdarzeniach, relacjach środowiskowych i poglądach na świat i ludzi. Ponieważ jestem DDD, a więc metody wychowawcze rodziców pozostawiały wiele do życzenia udało się jedynie odkryć niewyrażoną w dzieciństwie złość. Psychologia określa takie zachowanie mianem mechanizmu obronnego. W ślad za tym spodziewałem się przepracowania problemu, czyli wyrzucenia z siebie tej emocji, rzekomo skumulowanej i ukrytej w podświadomej części psychiki. Okazało się jednak, że tak naprawdę nie mam czego wyrzucać. Dlaczego? A dlatego, że równie dobrze unikanie przejawów złości może być wrodzoną cechą charakteru. Nie czuję tych emocji w sobie. A bez wewnętrznego odczuwania trudno o ich ekspresję. Ten wątek jest oczywiście kontrowersyjny i wymaga głębszej analizy, a jako, że nie jest celem nadrzędnym mojej wypowiedzi nie chcę go bardziej rozwijać. Gdyby jednak przyjąć, że owa niewyrażona złość faktycznie tkwiła w podświadomości, a tym samym leżała u podstaw mojego problemu to... No właśnie- co wówczas? Samo odkrycie tego faktu do uzdrowienia jeszcze nie prowadzi. Trzeba dotrzeć do sedna, rozłożyć na czynniki pierwsze, po czym wyciągnąć  odpowiednie wnioski i w jakiś sposób przepracować. W jaki? Oczekiwałem w tym zakresie podpowiedzi, sugestywnego naprowadzenia ze strony terapeuty. To jednak nie nastąpiło.
2. Pieniądze. Wiele osób twierdzi, że uczestnictwo w terapii to była w ich życiu najlepsza forma inwestycji. U mnie przeciwnie - skończyło się totalną klapą finansową. Kilka tysięcy złotych po prostu zostało wyrzucone w błoto.
3. Powszechnie wiadomo, że terapia jest skuteczna i pomaga każdemu. Owszem, tu się zgodzę. Terapia pomaga każdemu... o ile jest to terapeuta. Głównie w pozyskiwaniu korzyści materialnych. Przy braku jakiejkolwiek odpowiedzialności za osiągnięcie celów terapeutycznych, za stan zdrowia psychicznego pacjenta, za rzetelną współpracę, istotnie w tym wymiarze skuteczność jest stuprocentowa.
4. Podobno za wypowiadanymi słowami kryje się wielka moc lecząca. Odbyłem kilkadziesiąt godzin sesyjnych monologu. Skutku żadnego.
5. Terapia jest ponoć podróżą w głąb siebie, źródłem samopoznania. U mnie nie udało się odkryć niczego, co by mogło mieć wpływ na ustąpienie objawów.
Twierdzę zatem, że być może terapia posiada pewien określony stopień skutecznego usuwania przyczyn problemów, przez co przyczynia się do zdrowienia pacjenta, jednak ponad wszelką wątpliwość nie jest tym, za co powszechnie uchodzi. Terapeuci, zwłaszcza ci oferujący swoje usługi na stronach internetowych tworzą utopię; starają się wywrzeć nieodparte wrażenie, że oto terapia jest swojego rodzaju panaceum na wszelkiego rodzaju dolegliwości. Co więcej, że jest w stanie pomóc każdemu, kto z tej pomocy zechce skorzystać. Owo epatowanie rzekomą skutecznością nosi jednakże znamiona gry marketingowej, a nie naukowego dyskursu. Wiadomo, z czegoś trzeba żyć.
Tak właśnie czyni spora część psychologów. Oto przykład: "Psychoterapia leczy, skuteczność w 75 do 80% przypadków, udowodnione w trakcie badań naukowych."
A ja pytam co badania naukowe udowodniły wobec 25-20% pozostałych przypadków? Czy w ogóle ktokolwiek próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego terapia nie jest skuteczna w 100%? Oczywiście przy założeniu, że podstawowe kryteria współpracy między terapeutą a pacjentem pozostaną zachowane.
Na którejś ze stron w sieci przeczytałem takie oto stwierdzenie: ”... jak podaje B.Wampold, przeciętny pacjent po psychoterapii jest zdrowszy, niż 79% pacjentów, którzy jej jeszcze nie mieli." Tu nasunęło mi się takie skojarzenie - gdyby tę logikę rozumowania przełożyć na inne zdarzenie chyba można byłoby powiedzieć, że osoba która porusza się samochodem dotrze do celu podróży szybciej, niż człowiek tkwiący w miejscu. Oczywistym jest chyba, że jeśli ktoś próbuje się leczyć to mimo wszystko ma, przynajmniej potencjalnie, większe szanse na powrót do zdrowia, niż osoba, która w tym kierunku nie podejmuje żadnych starań. Czy to, co ów zacny Wampold w trakcie swych badań ujawnił to ma być empiryczny dowód naukowy? Nie pojmuję dlaczego dotąd żaden naukowiec nie podjął się zbadania ilości osób, które osiągnęły założony cel terapeutyczny w odniesieniu do ogólnej liczby osób uczestniczących w terapii? A może ktoś jednak się podjął? Może zwyczajnie wyniki nie nadawały się do powszechnego propagowania? Zamiast tego doczekaliśmy się nie tylko logiki opartej o zasadę porównania jabłek do gruszek, ale też jakże śmiałych stwierdzeń w rodzaju: "Obecnie, żaden naukowiec badający psychoterapię nie pyta, czy psychoterapia jest skuteczna, bo jest to oczywiste.". Doprawdy? Jestem przykładem tego, że to twierdzenie jest absolutnie nieprawdziwe. Osobiście uważam, że dopóki taki właśnie hurraoptymizm będzie panował w środowisku, dopóty o rzeczywistej skuteczności terapii - również względem "trudnych" pacjentów, takich jak m.in. ja - można będzie tylko pomarzyć.
Psychoterapia ponad wszelką wątpliwość nie jest cudownym lekiem uzdrowieńczym, który działa zawsze i na każdego. I pomimo wzorcowej relacji pomiędzy terapeutą a pacjentem, zaangażowania obu stron, stosowania właściwej techniki pracy, dążenia do zmiany i wiary w osiągnięcie celu terapia zwyczajnie może się nie udać. I o tym trzeba mówić głośno i wprost.

Edytowane przez Wędrowca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.08.2011 o 01:30, *Monika* napisał:

wuj dobra rada,

KONFLIKT WEWNĄTRZPSYCHICZNY

Oznacza walkę pomiędzy różnymi siłami lub strukturami wewnątrz psychiki.

U podstaw nerwicy leżą przede wszystkim konflikty nieświadome.

 

Konflikt neurotyczny

W wyniku nie rozwiązania konfliktów wewnątrzpsychicznych następuje zablokowanie rozładowania na zewnątrz energii dostarczanej aparatowi psychicznemu poprzez bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne. Efektem tej blokady jest utrzymujące się napięcie i trudności w panowaniu nad pobudzeniem.

 

Trzy stanowiska wobec konfliktu

1/ Konflikt jest obecny od urodzenia, a cała psychopatologia jest oparta na nim właśnie (np. M.Klein)

2/ Konflikt powinien być ograniczony do intersystemowego-wszelka inna patologia wychodzi poza obszar psychoanalizy

3/Konflikt relacji z obiektem

(za Gościniak i Raginia)

 

Od kiedy dziecko może doświadczać konfliktu wewnętrznego?

Różne stanowiska:

1/ Od urodzenia (M.Klein)

2/ Od osiągnięcia 3-go poziomu organizacji psychiki (możliwości negacji i afirmacji (Spitz)

3/ Od około 18-go miesiąca życia (Robbins)

4/ Od 3-go roku życia – czyli wytworzenia trzyczęściowej struktury psychicznej i pojawienia się wyparcia jako głównego mechanizmu obronnego (np.. Kilingmo)

 

SKUTKI NIE ROZWIĄZANYCH WEWNETRZNYCH KONFLIKTÓW

Lęki

1/ Lęk przed zakłóceniem równowagi wewnętrznej

2/ Lęk przed odsłonięciem się

3/ Lęk przed upokorzeniem, ośmieszeniem, lekceważeniem

4/ Lęk przed zmianą czegokolwiek w sobie

Zubożenie osobowości

Wynika ze straty własnej energii w wyniku nierozwiązanych konfliktów

Jest skutkiem:

1/ Niezdecydowania

2/ Nieefektywności działania

3/ Ogólnej inercji

Nierozwiązane konflikty prowadzą też do kolizji w sferze wartości (moralnej) – chodzi m.in. o zanik szczerości i wzrost egocentryzmu.

Neurotyk przybiera nieświadomie pewne pozy i przypisuje sobie przymioty, których nie posiada:

1/ Udawana miłość

2/ Udawana dobroć

3/ Udawana wiedza

4/ Udawana uczciwość

5/ Udawane cierpienie

Neurotyczny brak nadziei.

Skłonności sadystyczne.

TERAPIA

Konflikty wewnętrzne można rozwiązać tylko poprzez zmianę tych aspektów osobowości, które doprowadziły do ich powstania.

Ponieważ nerwica to struktura obronna nadbudowana wokół konfliktu podstawowego to głównym zadaniem terapii jest analiza całej nerwicowej struktury charakteru.

Analizę można podzielić na dwa etapy:

1/ Szczegółowa analiza wszystkich podświadomych prób rozwiązania konfliktu przez pacjenta, łącznie z analizą ich oddziaływania na osobowość.

2/ Praca nad samym konfliktem – należy pacjentowi uświadomić znaczenie jego konfliktów, ich ogólny wpływ na osobowość i ukazać powiązanie pomiędzy nimi a symptomami nerwicy.

Zasady terapii

 

1/ Nie szkodzić

2/ Terapia powinna prowadzić do rzeczywistych efektów

3/ Najpierw pacjent ma zobaczyć swoje „ułudy”, a dopiero potem konfrontacja z poważnymi konfliktami

4/ Z wyidealizowanym obrazem należy pracować stopniowo i ostrożnie

5/ Nie należy (na ogół) skupiać się na skłonnościach sadystycznych w początkowym okresie terapii

6/ Jeżeli pacjent przejawia oznaki braku nadziei, to najpierw należy się tym zająć

7/ Każda postawa neurotyczna i konflikt powinny być rozpatrywane w stosunku do całej osobowości pacjenta

8/ Pacjenta należy powstrzymać przed nadmierną ucieczką w przeszłość

9/ Gdy w analizie uwidoczni się konflikt p-t musi stać mojesię świadom jego wpływu na swoje życie.

Coraz bardziej się przekonuje, że moje konflikty wewnętrzne są naprawdę stare i sięgają do wczesnego dzieciństwa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.02.2020 o 21:15, blond07 napisał:

Działa i jest poparta dowodami naukowymi.

Co to znaczy działa?

W dniu 23.02.2020 o 22:14, exodus! napisał:

oczywiście, że terapia działa, pomogła bardzo wielu ludziom...!

a panu to już podziękujemy!

To nie wyklucza braku skuteczności w jednostkowych przypadkach. Podobnie jak szczepionki.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, exodus! napisał:

ależ oczywiście, że nie, tak jak ze wszystkim, na jednego zadziała dobrze, na innego wcale

I to jest zdroworozsądkowe podejście do tematu. Śledząc wypowiedzi terapeutów i naukowców można odnieść wrażenie, że oto terapia rozwiązuje (niemal) wszystkie życiowe problemy. W tej konwencji była prowadzona też moja terapia. Tymczasem ani jednego kluczowego w całym procesie punktu nie udało się osiągnąć. Problem z jakim się zgłosiłem miał być "rozwiązywalny", a w rezultacie ani drgnął. 

Wielokrotnie spotykałem się z twierdzeniem, że istotnym czynnikiem leczącym, niejako warunkującym powodzenie terapii jest praca nad sobą. Jednakże, aby do tej pracy w ogóle dojść mogło musi zaistnieć jakiś punkt zaczepienia. Cokolwiek- trauma, wspomnienia, nieprawdziwe postrzeganie rzeczywistości, lęk, itd. Jeśli zaś żaden z owych czynników nie wystąpi to zamiast rozmowy mającej walor leczniczy jest gadka-szmatka. I do owej "pracy nad sobą" po prostu nie dojdzie.

Szkoda tylko, że do tych prawdziwych wniosków dochodzą forumowicze. Przedstawiciele kręgów naukowych, od których wszyscy powinniśmy oczekiwać pełnego obrazu psychoterapii, ze wszystkimi jej zaletami i wadami idą w zaparte głosząc wszem i wobec jedynie słuszną teorię o wysokiej jej skuteczności. I tym samym zwyczajnie się kompromitują. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, exodus! napisał:

ależ oczywiście, że nie, tak jak ze wszystkim, na jednego zadziała dobrze, na innego wcale, 

To jest sprzeczność. Jednocześnie potwierdzasz i zaprzeczasz moim słowom.

7 godzin temu, exodus! napisał:

przy terapii ważna jest praca nad sobą, a nie przykry obowiązek aby odwalić, "...bo przecież mi się nie da pomóc"

Zgadzam się.

7 godzin temu, exodus! napisał:

Rezultat końcowy może przynosić różny skutek, ale jesteśmy bardziej świadomi swoich problemów, "po" niż "przed".

Rozmowy z mamą  również wiele mi dały.

28 minut temu, exodus! napisał:

Co do efektów terapii, to ogromny wpływ ma na to TYLKO albo AŻ, terapeuta, jego doświadczenie i profesjonalizm "sztukmistrz" na którego zapewne trafiłeś, nie był w stanie pomóc, gdyż jego umiejętność/wiedza była zbyt mała.

Zgadzam się z Tobą. Niestety trudno ocenić przyczynę niepowodzenia terapii. W rozmowie ze mną psycholog potwierdził brak oczekiwanych wyników terapii. Nie ustaliliśmy przyczyn takiego stanu rzeczy. Odpowiednia informacja nie znalazła się również w dokumentacji. Kolejny psycholog nie chciał omawiać przebiegu poprzedniej terapii. Moja mama i pracownik socjalny twierdzą, że nie współpracuje z psychologiem. Jak to ocenić skoro brak dokumentów dokumentujących moje działania oraz wyniki i przyczyny terapii? 

Każdy może zarzucić pacjentowi niechęć w leczeniu.

 

Obecnie podany jestem procesowi diagnozy na zespół Aspergera. Prawdopodobnie zostałem błędnie zdiagnozowany przez poprzednich specjalistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, exodus! napisał:

no i tu się z Tobą nie zgodzę, bo wyliczasz punktowo, przyznając się co akurat Ciebie męczy, a to tak nie działa, bo inaczej zalecenia co do zastosowania terapii nie miałyby sensu... widzę, że Ty reprezentujesz ten typ człowieka, który uważa terapię za stratę czasu, sądząc po twoich wcześniejszych wpisach, Tobie terapia nie pomaga i krzyczysz wszem i wobec, jak jest Ci z tym źle siejąc naokoło defetyzm i podważając zasadność terapii, sam jestem przykładem, że terapia działa i będę się tego trzymał, bo wiem, że jest to dość skuteczna metoda. Co do efektów terapii, to ogromny wpływ ma na to TYLKO albo AŻ, terapeuta, jego doświadczenie i profesjonalizm "sztukmistrz" na którego zapewne trafiłeś, nie był w stanie pomóc, gdyż jego umiejętność/wiedza była zbyt mała.

1. Niniejszy wątek jest poświęcony przypadkom, w których terapia nie działa, więc zakładam, że tu właśnie można się dzielić swoimi spostrzeżeniami.

2. Fakt, że Tobie terapia pomogła niczego nie zmienia w moim położeniu. Jeżeli Ty i szacowne grono naukowców uważa, że terapia jest skuteczna to niech ktoś odpowie dlaczego nie pomaga wszystkim. Pod warunkiem, że pacjenci są gotowi do zmiany, mają określony cel i do niego dążą.

3. Nie sieję defetyzmu, oceniam rzeczowo, zgodnie z moim punktem widzenia. 

4. Mój "sztukmistrz" jest nie tylko terapeutą, ale i wykładowcą akademickim. Na pewno brak mu wiedzy? Nawiasem mówiąc, skorzystałem też z pomocy innej terapeutki, u której cała terapia zamknęła się w jednej sesji stwierdzeniem, że nie wie jak mi pomóc. 

5. Jeśli odrzucasz moje twierdzenie dot. przyczyny zmiany, to co w zamian? Innymi słowy - jaki może być przyczynek do osiągnięcia celu? Bo chyba zgodzisz się, że jakaś zmiana musi nastąpić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Działa? A zadziała na pacjenta który chce zwyczajnie odejść? Co taki terapeuta ma do zaoferowania gdy ból duszy jest zbyt silny i skłania do zakończenia? Jest w tej sytuacji tylko jedno zadanie dla terapeuty - napędzać agregat prądotworczy gdy zabraknie prądu by wykonać elektrowstrząsy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Chorujacy napisał:

Działa? A zadziała na pacjenta który chce zwyczajnie odejść? Co taki terapeuta ma do zaoferowania gdy ból duszy jest zbyt silny i skłania do zakończenia? Jest w tej sytuacji tylko jedno zadanie dla terapeuty - napędzać agregat prądotworczy gdy zabraknie prądu by wykonać elektrowstrząsy. 

co ma do zaoferowania-przede wszystkim nadzieje. zapewne jest wiele powodow tak silnego bolu duszy. oczywiscie nie stanie sie to od razu,ale terapia pomoze Ci odzyskac nadzieje na satysfakcjonujace zycie i radzenie sobie z problemami. warto sprobowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×