Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, tomek83 napisał:

Efekty mizerne,  niekiedy żenujące, więcej do tej pory udało mi się zrobić samemu nieprofesjonalnie tj w sposób niekontrolowany, z poczuciem krzywdy, po omacku.

Mam podobne odczucia. Więcej informacji znajdziesz we wpisie pt. "Dyskusja ze specjalistami"

9 godzin temu, tomek83 napisał:

Szczerze współczuję osobom które nie mają pracy i są zdani na terapię NFZ, która jest zapewne na jeszcze bardziej żenującym poziomie niż te prywatne, jak również nie macie możliwości swobodnej zmiany z jednego terapeuty na innego. Ostatnio wyrzucałem z portfela paragony na 160zł. Była ich zatrważająca ilość.....

Korzystałem i korzystam tylko z terapii na NFZ.

9 godzin temu, tomek83 napisał:

Być może problem leży we mnie jak w dowcipie. W porządku -  możliwe, ale dlaczego żaden psychoterapeuta tego problemu nie wskaże, abym sam (lub wspólnie na terapii) mógł  nad nim pracować aby finalnie terapia wnosiła pozytywny skutek do mojego życia?  Ten dowcip, jeśli ktoś nie zna: ilu psychoterapeutów potrzeba do wkręcenia żarówki? Żadnego - żarówka musi chcieć się wkręcić sama 🙂

Być może. 

Wskazałem jako przyczynę nie podejmowanie przez mnie pracy niską samoocenę i brak pewności siebie. ŻADEN nie zaproponował pomocy. 

 

Kilka słów ode mnie.  Moja obecna terapia (jak i poprzednie) ma następujący przebieg: 

"Opisuje problem z jakim się zmagam, jego przyczyny oraz możliwe rozwiązania. Psycholog podziela moje zdanie i uzupełnia ją o przykłady lub uwagi. To kończy dyskusję. Zostaje sam.  Często moje propozycję rozwiązań wymagają udziału osób trzecich.  Niestety psycholog nie popiera ich tj. nie komentuje ich.  TEgo rodzaju dyskusja niczego nie wnosi.

Ponadto dodam, że w rozmowie z obecnym psychologiem wypowiedziałem na głoś moje uwagi wobec poprzednich specjalistów z którymi się spotykałem oraz uzasadniłem  jaki jest powód nie podjęcia przeze mnie pracy/stażu. Psycholog się do tego nie ustosunkował. Na ostatnim padła propozycja podjęcia pracy z jego ust. Niestety nie towarzyszyła temu pomoc w zmniejszeniu lub usunięciu trudności o których wspomniałem na początku."  - To jest cytat z jednego z moich wpisów.

 

Zaczyna mnie niepokoić taka dyskusja.  

 

Pozdrawiam

johnn

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.02.2020 o 13:48, Bigmen napisał:

Mało tego przypomina terapia trochę usługę np hydraulika który zamiast usunąć usterkę rozsiada się wygodnie w fotelu i bardzo niejasno sugeruję gdzie są narzędzia i jak się nimi posłużyć. Jak wam nie wyjdzie to wasza wina

Ta analogia jest ciekawa, ale nie do końca trafiona. Bo usterka hydrauliczna to coś zewnętrznego, do czego specjalista (hydraulik) ma bezpośredni dostęp. A do sposobu myślenia człowieka bezpośredni dostęp ma tylko on sam. To dlatego psychoterapeuta nie mając bezpośredniego dostępu do naszego umysłu, nie może sam wziąć młotka i nam bezpośrednim oddziaływaniem poprzestawiać w głowie :D

 

Ja także nie uważam, żeby psychoterapia stanowiła panaceum na wszystkie psychologiczne problemy, ale w wielu przypadkach może być pomocna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia (ja jestem w psychodynamicznej, wiec o tej się wypowiem) ma szanse zadzialac, ale żeby to się stało, trzeba zadac sobie trud w zrozumieniu, czym jest terapia, czego można po niej oczekiwać (czasem ludzie oczekują zbyt wiele), na czym polega przeniesienie, opor itd. Na pewno nikt nie da gwarancji sukcesu, bo wiele zależy od gotowości do zmian samego zainteresowanego i jego wkładu do tego procesu, a także, jak mi się wydaje, zdolności czy gotowości do wglądu, bo o wiele łatwiej jest przerzucic winę za niepowodzenie na terapeutę niż uczciwie zastanowic się nad sobą. Do tego zmiana nie zachodzi po kilku spotkaniach, ani nawet kilkunastu, wiec jeszcze dochodzi element wytrwalosci czy cierpliwosci.

 Moja rada; jeżeli ktoś czuje, ze terapia mu nie pomaga, warto o tym rozmawiać z terapeutą i sluchac, co ten mowi. Wszystko ma swoją przyczynę, czasem taka rozmowa może być przelomowa (u mnie np. była).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię, by dalo się wmowic konieczność psychoterapii komus, kto faktycznie jej nie potrzebuje;

do terapeuty trafiają raczej osoby potrzebujące pomocy, choćby w uporządkowaniu swoich życiowych spraw, nie czujące satysfakcji z zycia, jakie prowadzą. Pacjent z natręctwami na pewno nie jest przesadnie szczęśliwy ze swoimi przypadłościami, wiec praca z terapeutą jak najbardziej moglaby pomoc ogarnąć swoje zycie. Idac za Twim przykladem, moglby zacząc od podnoszenia kilogramow, jeśli tona to za dużo :P Tylko musiałby podnosić je sam, a nie czekac, az zrobi to za niego terapeuta.

I nie jest to żadna magia czy szamanstwo, nie potrzeba tez jakich nadprzyrodzonych zdolności jako terapeuta,, wystarczy mieć odrobinę serca do klienta czy pacjenta i dobry warsztat zawodowy, wykorzystujący ww narządzia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O jakim wyleczeniu z choroby mówisz, skoro wielu terapeutów nawet nie diagnozuje. Diagnoza jest niepotrzebna do prowadzenia terapii, często nawet przeszkadza, bo niepotrzebnie szufladkuje lub przenosi ciężar z indywidulnego rozpatrywania problemów danej osoby na jego zaburzenia ewentualne. Podstawowym kryterium powinno być polepszenie jakości zycia u klienta czy pacjenta.

Oczywiście zdarza się, ze terapeuta jest nieuczciwy albo niekompetentny, ale to akurat jest dosyć łatwe do "przejrzenia" już po kilku spotkaniach moim zdaniem. Dlatego decydując się na terapie warto zasiagnac opinii, trochę samemu poczytać, itd.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porównanie psychoterapii do hydraulika wydającego polecenia jest dość trafne ale wymaga adaptacji. Ja myślę, że ten hydraulik który siedzi na wygodnym hotelu to hydraulik niewidomy (psychoterapeuta nie widzi naszego życia jak przedmówca napisał). Hydraulik więc tylko mówi jak mamy te rurę naprawić. Nic z tego nie wychodzi, bo my widzimy problem (własne życie) ale nie mamy wiedzy do naprawienia tej rury,  którą ma hydraulik. Może nawet nie mieć po prostu pewnych umiejętności, narzędzi. Na przykład jeśli nie masz zdolności artystycznych to nie nauczysz się malować obrazów, nawet jeśli ktos Ci wytłumaczy jak to zrobić i nawet jak pokaże jak to zrobić. Ten hydraulik musi nam wszystkie niezbędne czynności wytłumaczyć, zmotywować nas, dać narzędzia. Musimy pamiętać, że nasze morale są bardzo złe bo ta woda z pękniętej rury już się leje na nas strumieniami i sytuacja jest mocno kryzysowa, a na hydraulika się nie leje, on siedzi sobie wygodnie i tylko mówi. Tak bym to porównał do psychoterapii. Szanse powodzenia nikłe. Jak z dowcipów gdy głuchoniemy z niewidomym próbowali coś robić wespół.

 

 

Wracając do przemyśleń na podstawie moich wielu przebytych psychoterapii myślę, że kluczowe w niedziałaniu psychoterapii jest:

 

- nie angażowanie się w relacje terapeutyczną przez psychoterapeutę tak mocno jak angażuje lub chce  zaangażować się pacjent

 

- brak współczucia lub udawanie współczucia przez terapeutę lub ewentualnie współczucie szczere ale zbyt krótkotrwałe w stosunku potrzeb pacjenta

 

Kluczem jest zrozumienie, że niejeden mój  były terapeuta miał tak na prawdę zupełnie wyjebane na mnie i moje życie. Tak - wyjebane! Nic nigdy go nie obchodziłem, nie obchodzę i nie będę obchodził. To jego praca, na minuty, za pieniądze, za moje własne lub publiczne NFZtu. Ja pokładałem natomiast w terapeucie wszelkie możliwe nadzieje, oczekiwałem podpory, akceptacji, współczucia, nauczyciela.

 

Jedyne co na mnie troszkę działa to zwykłe pojedyncze konsultacje z dobrej klasy psychologami. Jak rozpoznać dobre spotkanie? Psycholog mówi dużo, tyle samo co pacjent albo więcej, ma dużo udziału czasowego w posiadaniu głosu. Pacjent nie opowiada całego życia. Konsultacja koncentruje się na teraźniejszości.  Psycholog sprawdza gdzie mamy deficyty społeczne i uczy najprostych rzeczy, np asertywności na przykładzie jakiejś scenki z życia. Takiego psychologa można znaleźć na Youtube, a jako że wielu z nich daje jednocześnie darmowe wykład na YT to trzeba wybrać sobie takiego, którego sposób przekazywania wiedzy do nas dobrze dociera. Mogę polecić.

 

Psychoterapia taka tradycyjna to kit, jej skuteczność jest dramatycznie niska. Istniejące badania skuteczności są w większości oparte o wynik po leczeniu farmakologicznym i po psychoterapii jednocześnie. Nie jest to rozdzielane w badaniach.

 

 

Edytowane przez tomek83

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, tomek83 napisał:

Kluczem jest zrozumienie, że niejeden mój  były terapeuta miał tak na prawdę zupełnie wyjebane na mnie i moje życie. Tak - wyjebane! Nic nigdy go nie obchodziłem, nie obchodzę i nie będę obchodził. To jego praca, na minuty, za pieniądze, za moje własne lub publiczne NFZtu. Ja pokładałem natomiast w terapeucie wszelkie możliwe nadzieje, oczekiwałem podpory, akceptacji, współczucia, nauczyciela.

To tu jest właśnie sedno niezadowolenia krytyków terapii.

Teraz próbujesz ich upokorzyć porównując ich do "hydraulika" (skądinąd trudna, śmierdząca robota).

Ani nie jest tak, że terapeuty nic nie obchodzisz, ani nie jest tak, że terapeuta jest nauczycielem, buddą czy bogiem. Nie jest tak, że ma ci dać narzędzia ani nie jest tak że ty masz się uczyć ze scenek (kurczę, ale pomysł?- to jest tresura).

Właściwe podejście do terapii to dobry początek, droga do sukcesu. Od tego w sumie należy zacząć.

15 minut temu, tomek83 napisał:

Psychoterapia taka tradycyjna to kit, jej skuteczność jest dramatycznie niska.

Dlaczego więc ludzie chodzą i co więcej- sobie chwalą? Może po prostu im zazdrościsz, że cieszą się (może głupio, ale jednak) ze zmian w swoim życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Bigmen napisał:

Dla mnie zadowoleni z terapii ludzie to po części masochiści a po części dostrzegam w nich coś podobnego, taki sam czynnik jak u zwolenników sekty. Też się dadzą pokroić.

Prawdopodobnie uważasz, ze terapeuci manipulują swoimi klientami dla własnych korzyści, rozumiem, bo tez ten watek ( w swojej glowie)przerabiałam. ;) Nie traktuj tego osobiście, ale mysle, ze trudno ci zalozyc, ze ktoś faktycznie może stanąc na nogi dzięki terapii, bo prawdopodobnie Tobie się terapia nie udała, wiec szukasz powodow zewnętrznych. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Bigmen napisał:

No nie było czego w sobie zmieniać.

Skoro nie masz problemów żadnych i żadnego impulsu do zmiany to twoje zdanie tutaj jest bezwartościowe. Nie masz żadnych doświadczeń - tak jak ja w lotach kosmicznych (o czym się nie wypowiadam). Jednak istnieje cała armia ludzi którym terapia czy analiza pozwoliła żyć lepiej. A raczej- wysiłek jaki podjęli pod okiem t. i ich praca psyche. Istnieją też świadectwa osób, którzy w terapii nie skorzystali tak jak to sobie wyobrażali (choćby dlatego że t usadzili w pozycji boga lub nie interesowała ich własne psyche)- i ich przykład powinien być analizowany, choćby dlatego żeby techniki terapeutyczne udoskonalić. Istnieją też osoby, które bez korekty terapeuty potrafiły zmienić swoje życie w różnych aspektach - bo psyche pracuje zawsze pod świadomym jej aspektem. Są też diady w których praca będzie płynąć i diady niedopasowane, terapeuci myślący i sztywni, bezmyślni.

Ale indywidualne doświadczenia i naukowe metaanalizy pokazują, że oddziaływania terapeutyczne są wartościową formą poprawy jakości życia i łagodzenia/leczenia zaburzeń.

Ja akurat nie zdecydowałabym się na podejście behawioralne jako na płaskie i tresujące, ale i takie coś -nawet okresowo- może pomóc.

Patrząc na twoje wypowiedzi, pełne infantylnej bezradnej złości,  w tym wątku oraz innych, mam jednak wątpliwości czy tak dobrze znasz siebie i sobie tak świetnie radzisz. Oczywiście, twoja sprawa i twój wybór, możesz się złościć na terapeutów w nieskończoność (ja też nie lubię dość płaskiej "ideologii terapeutycznej", wolę podejście psychoanalityczne, ale jeśli to komuś pomaga o porządkuje świat to ok), ale jednak jest to znaczące i coś o tobie mówi. Może mówi o twojej porażce i auto-zakłamaniu, zastanów się. Łatwiej jest znieść porażkę, jeśli tych co odnieśli sukces oczerni się, wyśmieje lub poniży ("masochiści"), ale to nie prowadzi do niczego, do przekroczenia żadnego wewnętrznego progu. Jest jałowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Bigmen napisał:

część terapeutow (reszta wie po co to robi) i część ich klientów świecie w to wierzą.

 

12 godzin temu, Bigmen napisał:

Co jest śmieszne. To tak jak w sekcie. 

Oczywista bzdura, ale to twoja gra umysłu, ty wybierasz narrację w jakiej chcesz zostać. Dykteryjki jakie cytujesz nie pomogą ci jednak na konfrontację z faktem, że ludzie z terapii korzystają a że nie masz dostępu do ich satysfakcji. Jesteś zazdrosny o tę satysfakcję, bo nie była lub nie jest twoim udziałem. Stąd twoje zaangażowanie w temacie i kłamstwo o "wywaleniu jajek". Gdyby tak było, nie angażowałbyś się w wątek.

Do reszty się nie odniosę, bo to są twoje fantazje na tematy terapii a nie opis procesów terapeutycznych/pracy umysłu. Procesów paradoksalnych, więc trudnych do opisania, ale jednak to co ty przedstawiasz jest karykaturą a nie opisem, co rozumie każdy który w takim procesie był. Więc nie ma płaszczyzny porozumienia. Można na terapię utyskiwać, można być rozczarowanym, jasne, terapeuci są różni, ale nie można porównywać umysłu do materii i jej praw, bo to nie to samo. To znak ignorancji.

Nie odniosę się, tym bardziej że miejsce w którym bywasz i ty i wielu innych raczyłeś porównać do "chlewu" w innym wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy powyższe o tym szurnięciu było do mnie (jakos się nie poczuwam ;P), ale uważam, ze Ty za to przejawiasz nadmierne zaufanie do nauk scislych i empirii, natomiast zupełnie pomijasz aspekt duchowy, psyche u człowieka, i możliwości wpływania na tą sfere. Czlowiek to nie tylko ciało, narządy i neuroprzekazniki, ale i jego emocje, mentalność, odczuwanie, postrzeganie rzeczywistości. Takie zero-jedynkowe opinie sa moim zdaniem ograniczające.

I jeszcze jedno - terapeuci nie konkurują z medycyną, często terapia przecież wspomaga leczenie farmakologiczne, zwłaszcza w jakichś cięższych przypadkach.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bigmen napisał:

Całą naszą dyskusję można porównać do grzebania w systemie komputera gdy źle działa bez uprzedniego sprawdzenia czy np nie wysiadła jakaś jego część i stąd źle działa. 

Jak padnie jakaś część komputera, np. procesor, to nawet go nie uruchomisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałam się. Kiedyś takie dyskusje o mózgu prowadziłam też jako materialistka, żądając "obiektywizmu" i "prawdy", wypisz wymaluj jak bigmen. Tyle się zmieniło...

Komu pomogła terapia i to analityczna 🙂? Choćby mnie.

Tak, sny mogą być źródłem informacji o procesie psychicznym, trzeba umieć je czytać.  Inne rzeczy które wypisujesz np. o głupich pacjentach to twoje fantazje.

Tu jest tez watek "terapia działa" , warto zajrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Bigmen napisał:

jak niewiele psychoterapia może w porównaniu do terapii metod fizykalnych.

Fakt. Najlepsza jest lobotomia. I elektrowstrząsy do zabicia delikwenta. Są niezawodne :). Ludzie walą na to drzwiami i oknami,  pragną też chodzić otumanieni na lekach do końca życia. W aptekach kolejki a u terapeutów pusto...

A dlaczego jedna osoba przeżywa żałobę w rok a inna nie może się uporać z tym przez lata całe? Dlaczego ludzie przeżywają urojone żałoby - po ideach, nadziejach, iluzjach? Jakiś pomysł? Fizykalny oczywiście, bo nie pytam oczywiście o rzeczy tak wymyślone dla masochistów jak wpływ nieświadomych schematów z dzieciństwa czy (oczywiście nieistniejących) infantylnych fantazji ani lęków.

32 minuty temu, Bigmen napisał:

Możesz się śmiać ile chcesz.

Dzięki za pozwolenie i za to że zniżyłeś się do poziomu rozmowy z knurem w chlewie, jak raczyłeś zobrazować moje skromne funkcjonowanie tutaj.  Uśmiecham się, bo wiem skąd to twoje zacietrzewienie. Też kiedyś tak miałam, rozpoznaję taką frustrację, i cieszę się że mi się horyzonty rozszerzyły. I szczerze- te twoje walki tutaj jałowe dość, życzę rozwoju mądrości a nie inteligencji.  Tyle ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Bigmen napisał:

By przeciętny człowiek widział sens terapii potrzeba określić cele, środki do tych celów i ramy czasowe. Na koniec określić czy cele zostały osiągnięte. Nie terapeuta jest od stwierdzenia czy cele zostały osiągnięte. On jest narzędziem. Za które ma płacone. Jeszcze takie jedno spostrzeżenie... Czemu terapeuci skoro rzekomo leczą nie nazywają korzystających pacjentami tylko klientami? Odp wam. Bo pacjent ma prawa. Ma prawo być leczony w sposób najmniej dolegliwy, ma prawo do zasięgania opinni innego specjalisty. A klient nie ma praw. Klient ma płacić. Pomoże czy nie pomoże ma płacić. Skoro płaci ma prawo wymagać. Jeśli nie otrzymuje za co zapłacił to jest to działanie przeciw klientowi. Tymczasem ludzie płacą, nie otrzymują korzyści za jakie zapłacili i jeszcze są zmanipulowani. Nie spotkałem terapeuty który by skoncentrował to co chce osiągnąć u klienta. Za to wielu którzy rozwadniaja esencję ile się da. 

Dalej snujesz fantazje. Cele są, ale są zmienne, bo klient nie wie sam co chce zmienić, cele zmieniają się w trakcie zgłębiania problemów. Świadomość niewiele wie, nieświadome wie i mówi. Zmianę dostrzegają różne osoby, i delikwent i inni.  Oczywiście że nazywają pacjentami, zależy od nurtu. Oczywiście że ktoś musi zapłacić za czyjś czas, wiedzę i skupienie. Nie płaci się za rezultat, który jest w pewnym sensie od woli terapeuty i pacjenta niezależny. Klient/pacjent może spokojnie z terapii wyjść, zakończyć, iść do innego, z kim stworzy inny sojusz, przecież nikt nikogo nie więzi ani nie łapie pacjentów po ulicach. Oczywiście każdy kontakt jest "manipulacją". Oczywiście, na konsultacjach pacjent dowiaduje się, że terapia jest ryzykiem i nie ma gwarancji sukcesu. Oczywiście, psyche nie jest komputerem do naprawienia. Oczywiście, skoro nie pasi ci terapia , nie musisz na nią pójść.

 

23 minuty temu, Bigmen napisał:

ymczasem ludzie płacą, nie otrzymują korzyści za jakie zapłacili i jeszcze są zmanipulowani.

Dziwne, bo większość z nich ocenia to inaczej. I metaanalizy i doświadczenia pokazują że psychoterapia jest sensownym, leczącym oddziaływaniem, może niedoskonałym, z pewnością nie skutecznym na 100%,  ale jednak tak.

To są kłamstwa co rozpowszechniasz. Po co to robisz? Dlatego że -jak przypuszczam- nie jesteś zadowolony z wyników swojej terapii lub tęsknisz za terapeutą to rozpowszechniasz bzdury?

Trzeba mieć sporo złej woli żeby takie bzdety pisać. Złościsz się że inni są zadowoleni a ty nie. Krzyczysz jak dzieciak ciem mlika, ciem mlika, a tu nie leci. Może po prostu ust nie otworzyłeś ? 🙂 Może uważasz że t. ma być twoim bogiem-zbawcą? No nie jest.

Cytujesz Witkowskiego a przecież to głupiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Bigmen napisał:

Doi przestań. Naprawdę zachowujesz się jakbyś rozumy pozjadała. Wyrocznia.  Napisałem że trudne przeżywanie żałoby ok. To wskazanie do terapii. Zapobieganie zaburzeniom psychicznym też. Ale nie przypisuj tej metodzie zdolności leczenia. To tak jak edukacja zdrowego odżywiania może zapobiegać cukrzycy ale gdy cukrzyca już wystąpi to taka edukacja nie wyleczy człowieka. Dotarło. Czy uważasz że nie wiem nic? Pierwszym w sumie uproszczeniem terapii jest zmiana  postępowania  i rozumienia na takie by to nam było dobrze. Przewidywanie konsekwencji itd sprowadza się to i tak do jednego. Albo rodzice winni bo przekazali źle wzorce albo sami ludzie winni bo są jacy są. Tylko na jakich mają się zmienić to też zależy od wzorców przekazanych przez terapeutę. Wzorców tak dobrze czytacie. Człowiek może wybrać gdy wybierze źle dalej będzie cierpiał w taki czy inny sposób. Ilość wyborów jest ograniczona też. Skutek taki ze może się zmienić nieszczęśnik ale na takiego jak terapeuta zasugeruje. Taka manipulacja. Taka sama jak wychowanie dzieci. Też wzorce.... Więc zamieni się wzorce rodziców na wzorce terapeuty.  Powiecie ze pacjent ma wybór. Tak między dzumą a cholerą. Stąd moje stwierdzenie o sekcie.  Mówicie terapeuta przewodnik na drodze do wolności. Jak każdy przewodnik dokądś prowadzi. Zawsze terapia sprowadza się do jednego. Tak więc nie opowiadaj Doi tu głupot w które wierzysz. Jak mówisz w terapii jest duchowość nie twardy materializm. Tam gdzie wiara.... Tak jak kościół. Gdzie wiara tam i źródełko dla kleru. Wyleczcie schizofrenika lub dwubiegunowa terapią.. Wtedy co najwyżej się powtórnie zastanowię. Tyle 

Mam wrażenie że mylisz mnie z kimś. Zastanów się do kogo te żale piszesz, że świat jest inny niż myślisz. Masz żal ogromny o coś, ale mnie w to nie mieszaj. Nie mam z twoją złością i żalami nic wspólnego.  Ja ci nie wyrządziłam krzywdy, którą tutaj tak mocno przeżywasz. Wolisz oszczekiwać t., twój wybór,  ale ja bym doradziła samorefleksję, skąd tak naprawdę ta frustracja i w stosunku do kogo.

Ja nie wierzę, ja wiem, że terapia mi bardzo pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwolniłem się od natręctw sam. Postanowiłem ignorować wszystkie natręctwa bo byłem nimi zmęczony. Po kilku dniach natręctwa odpuściły więc więc na swoim przykładzie mogę powiedzieć że bez leków da się uwolnić od zaburzenia wyłącznie za pomocą zmiany myślenia (tak wiem,dowód anegdotyczny).

 

Przekonaniami wywołuje się zaburzenia więc zmiana tych przekonań można zaburzenie wyeliminować.

 

Dzięki psychoterapii udało mi się uwolnić od wielu błędnych przekonań na temat otaczającej mnie rzeczywistości tym samym redukując przypadłości.

 

Istnieje wiele badań na temat psychoterapii plus lekarze psychiatrzy temu ufają więc nie ma sensu dyskutować na ten temat na tak podstawowym poziomie tym bardziej że psychika skrywa jeszcze wiele tajemnic.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bigmen napisał:

Napisałem że panoszysz się i pouczasz jak wyrocznia. Tymczasem jesteś taka sama osoba jak każdy. Uważasz że udział w terapii i zainteresowanie tym tematem uprawnia cie do manii wyższości.

Skąd fantazja, że jestem nadczłowiekiem, nie wiem (tj domyślam się, ale ci juz odpuszczę). W każdym razie twoje wyobrażenie o terapii jest takie samo jak i wyobrażenie o mojej osobie czy o moich rzekomych przekonaniach czyli puste, urojeniowe, kompletnie nie trafiajace w sedno.

 

To co piszesz byłoby wartościowe gdybyś napisał wprost czym ci twoi terapeuci zawinili i o co masz do terapeutów konktretny  żal zamiast wymyślać opowiastki z piątej ręki. Po to jest ten wątek jeśli dobrze rozumiem.

 

Bronisz sie przed ideą terapii jakby cię siłą ciągnęli. Jednak jak sądzę nikt cię nie zaprasza, a jeśli zaprasza to nikt z forum. Skąd ten opór skoro nikt nie zaprasza, zmiany nie potrzebujesz i jest tak u ciebie  świetnie. No i nie płaczą ci w ramionach tabuny zmanipulowanych przez terapię. Oczywiście, że można żyć bez terapii, żadnego musu nie ma. Myślę jednak, że "walczysz" z terapią bo jednak dała ci dużo, poruszyła i być może naruszyła jakieś twoje przekonania o sobie i świecie. Byc może, zasiała taki niepokój, że go tutaj musisz z siebie wyrzucić, zaprzeczyć. Obudziła niepokój taki jaki i moje wpisy w tobie budzą. Lek przed utratą kontroli, upadkiem maski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Bigmen strasznie generalizujesz i przykro mi, że tak źle trafiłeś.

Zaburzeń i chorób psychicznych jest bardzo dużo. Dla jednych kluczowa będzie farmakoterapia dla innych psychoterapia.

Moja terapeutka nigdy nawet nie próbowała mnie diagnozować. Nigdy nie sugerowała niczego w temacie leków. No jedynie to, że alko przy lekach nie jest wskazane 🙂 Ale tylko zapisuje jak pojawi się u mnie jakaś zmiana w farmakoterapii i nie komentuje, niczego nie sugeruje, nie wtrąca się w to. Po prostu przyjmuje do wiadomości.

W moim przypadku (PTSD i epizody depresji) psychoterapia jest podstawą do poprawiania jakości życia.

I na tym etapie nie napiszę Ci, że w 100% jestem "wyleczona". Nie. Ale wiele rzeczy zauważalnie zmieniłam i gdyby nie psychoterapia to nie rozmawiałabym z Tobą teraz.

Terapeutka nie wciska mi żadnych kitów i nie manipuluje. Wprost usłyszałam, że to czego bym chciała (w kwestii PTSD) jest niemożliwe. Ale też usłyszałam co jest realne i nad tym pracujemy.

No i nurty to nie tylko analiza i p-b. Ja np. pracuję w terapii schematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Bigmen napisał:

I co dalej terapie zalecacie?

Nie wiem czy inni, ale ja tak. Bo zawsze jest to jakaś szansa. Jeśli ktoś będzie umiał ją wykorzystać a na to już wpływu nikt nie ma oprócz samego zainteresowanego. Praca z t. może pewne procesy przyspieszyć czy pogłębić. Oczywiście są osoby które do terapii się nie nadają lub nie chcą pracować nad swoimi błędnymi przekonaniami na temat rzekomej mocy terapii i pochłonięcia przez nią. A od tego trzeba by w wielu przypadkach zacząć- od błędnych przekonań czym jest terapia.

 

Myślę że teraz plujesz na t., bo zostałeś z terapii wyproszony za złamanie zasad kontraktu. Odrzucony, a to boli. Przykro mi to pisać, ale napiszę, choć tego nie przyjmiesz: w terapii trzeba być świadomym i rozumieć, że jest się częścią sojuszu a nie bezwolnym poddanym obróbce (jak to piszesz "manipulacji") workiem. Że dwie osoby pochylają się nad umysłem i do tej pracy/obserwacji coś od siebie dokładają. Że jest to również ryzyko pewnego rzędu, ryzyko błędnych interpretacji, błędnych interwencji. Pracują ludzie a nie roboty a umysł nie jest wyrostkiem robaczkowym. Zgodziłeś się na taki kontrakt więc konsekwencją było wykluczenie cię z procesu. To akurat proste. Z pewnością też terapeuta nie wyrzucił ci leków ani nie wiązał ci rąk gdy chciałeś je brać. To była twoja decyzja, bo chciałeś właśnie z tym t. pracować. Należało to skonsultować z innymi, terapeuci i zasady są różne, lub powiedzieć wprost, że twoje funkcjonowanie się pogarsza, iść na konsultacje gdzieś indziej.

 

"Na skraju samobója" funkcjonuje się często w terapii i bez leków. Nic nowego, zwłaszcza w dynamicznej/analitycznej. Taki jest real, tak to się odbywa.Terapia jest bardzo ciężka, pogorszenie, rozproszenie i zjazdy są na porządku dziennym. A rezultaty przychodzą często dopiero po zakończeniu terapii.

 

Jeśli dobrze funkcjonujesz na lekach i nie chcesz terapii to czemu o niej piszesz i ją próbujesz zdyskredytować? Jest mnóstwo takich osób, które wolą leki, ale nie plują na terapię. Jeśli uważasz że twój t. popełnił błąd to zamiast wypisywać tutaj bzdury na temat terapii której nie przeszedłeś i o której nic nie wiesz lepiej by było skierować na niego skargę z konkretnymi zarzutami? Choćby po to żeby mu dać informację zwrotną?

 

W swoich wpisach projektujesz przekonanie, że inni mają jakąś wiedzę tajemną ("manipulacja"), że tą wiedzą mogą cię i innych zniszczyć, że mają złą wolę. Że jesteś bezwolny w czyichś rękach, że dzieje się coś poza twoją wolą czego się boisz (jasne, że się dzieje). Tu jest problem, w tym chorym podejściu. Problem potrzeby kontroli, poczucia małości, braku sprawczości, niewiedzy - stąd t. uznajesz za bogów śmierci a w czyichś wpisach dostrzegasz "wywyższanie się", "panoszenie" etc. Jeśli interesuje cię psychoanaliza (kontaktujesz się z nią przez walkę, czytasz i oburzasz się wpisami), to nie wypieraj tego a zainteresuj się tym, bo może właśnie tam znajdziesz coś wartościowego dla siebie mimo tego że nie spełniłeś kiedyś warunków kontraktu.

 

I skoro przyznajesz terapii moce niszczenia to dlaczego nie uzdrawiania? Rzeczywistość jest taka, że nie ma mocy, nie jesteś w rękach szatana ale i nikt nie zamierza ci zrobić świadomie krzywdy. Nieufność i lęk przed byciem zmanipulowanym to twój własny lęk (z poprzednich relacji jak mniemam)  ale nie rzeczywistość. Uczłowiecz siebie i innych, puść gorset, będzie ci łatwiej żyć.

Edytowane przez doi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×