Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kochać i się uniezależnić


Rekomendowane odpowiedzi

Jak uniezależnić się emocjonalnie od człowieka, którego się kocha? Oczywiście, nie całkowicie, ale w taki sposób, bym umiała się cieszyć życiem, kiedy go nie ma w pobliżu?

 

Znamy się kilka lat. Nie wyszło nam, bo on wyjechał za granicę do pracy, ja musiałam zostać i zdecydowaliśmy, że to bez sensu. On był z kimś innym, ja także dość długo. Zerwałamz moim narzeczonym dla niego. Nie widziałam sensu tego związku, nie czułam się szczęśliwa, spełniona. Teraz jest zdecydowanie lepiej, ale: mamy zobowiązania zawodowe, których nie możemy rzucić z dnia na dzień, więc póki co funkcjonujemy na odległość, widujemy się nieregularnie. Czasem raz na dwa tygodnie, czasem raz na miesiąc. Wtedy nie mam mu nic do zarzucenia, prócz tego, że ja bym mogła tulić się cały czas, rozmawiać. On ma inny charakter, jest takim milczkiem. Uczę go bliskości, bo on sam mówi, że po doświadczeniach z innymi kobietami czasami nie wie, jak się zachować, co zrobić, żebym czuła się kochana. Ale wiem, że mnie kocha :) Dlatego jak mi źle, jeśli coś mnie drażni, czy boli w jego zachowaniu, to mu mówię wprost, bez pretensji - komunikuję po prostu, jak się czuję, keidy robi to, czy tamto (lub tego nie robi).

 

Zazwyczaj kontaktujemy się telefonicznie (nie codziennie, ale często - tak, to sms-y i maile i "sygnałki"), potrafimy gadać godzinami, z tym, że to ja głównie nawijam, bo on jest zmęczony do tego stopnia, że czasem przysypia. Pytam wtedy, po co w ogóle dzwoni, skoro wie, że ja się czuję podczas takiej "rozmowy" olana. On na to, że ma potrzebę słyszenia mnie, słuchania, co u mnie itp. A z drugiej strony nie potrafi rozplanować czasu tak, żeby miał energię normalnie ze mną porozmawiać. Po pracy spotyka się ze znajomymi, wykańcza i dopiero mnie zostawia sobie "na deser". Boli mnie to trochę, bo ja potrafię tak zaplanować kilka wieczorów, żeby móc mu poświęcić czas całkowicie. Zazwyczaj wtedy czekam :-] długo. A potem on dzwoni późno i sytuacja się powtarza. Kiedy mam cięższy okres, potrzebuję rozmowy z nim, komunikuję mu to, to też często się nie wyrabia, bo np. zasiedział się na imprezie, czy komuś coś tam jeszcze musiał załatwić. Kiedy mówię mu o tym wprost, to mowi, że przykro mu, że to tak wychodzi, bo on naprawdę ciągle o mnie myśli, tęskni i świadomość, że jestem, dodaje mu sił, uśmiechu i że nie wie, czemu tak głupio to wychodzi, czemu on robi to, co robi. Często też wcale nic nie mówi, kiedy go o to pytam. milczy i czuję się wtedy, jakbym robiła mu na złość, albo przykrość, albo jakbym ochrzaniała chłopca, który zrobił źle, ale nie chciał.

 

Mam do niego żal, że stawia mnie dość nisko w hierachii swoich codziennych zajęć, obowiązków, przyjemności - jak to tam określić. Zawsze był zabiegany i roztargniony, nie tworzył związku z kimś, kto autentycznie się nim interesował, dbal o niego, martwił, pytał. Nie chcę, by czuł się osaczony - on o tym wie. Ale nie chcę być na szarym końcu. Nie chcą nosić do niego urazy, a ona rodzi się sama i mnie drąży. Nic mnie tak do konca nie cieszy, kiedy taka nieprzyjemna akcja wisi nad nami, bo znów zrobił to, czy tamto, znów nawalił, znów czekałam, znów obiecał, a go nie było. Wiem, że mu przykro, że mu głupio wtedy, przeprasza, wie, że musi nad sobą pracować. Jesteśmy razem dosć krótko, więc się ciągle siebie uczymy - biorę to pod uwagę.

 

Nie wiem, z której strony to ugryźć. Czy ja źle postępuję z tym człowiekiem? Dodam, że zależy mi na nim strasznie. Kocham go i staram się szanować jego wolność, prywatność, cieszę się, że ma przyjaciół, że ludzie go lubią. Ale nie chcę być tak traktowana i nie wiem, jak to rozwiązać. Jak z nim rozmawiać.

 

Dziękuję z góry za każdą radę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak uniezależnić się emocjonalnie od człowieka, którego się kocha?

 

To dwa różne uczucia. W miłości ludzie są spełnieni, przy uzależnieniu cierpią.

 

Nie wiem, z której strony to ugryźć. Czy ja źle postępuję z tym człowiekiem? Dodam, że zależy mi na nim strasznie. Kocham go i staram się szanować jego wolność, prywatność, cieszę się, że ma przyjaciół, że ludzie go lubią. Ale nie chcę być tak traktowana i nie wiem, jak to rozwiązać. Jak z nim rozmawiać.

 

Jemu na Tobie nie zależy. Jesteś bo jesteś, czasami ma dzięki temu z kim pogadać, czasami się z Tobą prześpi. Ma taką zdalną przyjaciółkę a normalnie prowadzi własne życie, w którym z pewnością są różne dziewczyny. Wielu ludzi by tak chciało - wygodna konfiguracja. I wielu się ładuje niepotrzebnie w takie układy, sprzyjają temu technologie (Internet, telefony komórkowe, promocyjne bilety).

 

Związek na odległość jest trudny. Do tego potrzeba ludzi, którym zależy na jego utrzymaniu. A czy zależy - to widać jak na dłoni, Ty się angażujesz, postępujesz prawidłowo. On? Pomyśl jak byś się zachowała mając zdalnego przyjaciela, tylko przyjaciela. Robiłabyś dokładnie to samo, co Twój niby chłopak.

 

I nie wierz w bajki pt. "Jestem po przejściach, sorry, nie umiem okazywać uczuć". Być może na początku znajomości facet chciał Ci przez to oznajmić, że potrzebuje czasu by przemyśleć wszystko, podjąć decyzję, czy jesteś tą właściwą dziewczyną, lub czy jemu w ogóle zależy na stałym związku. Ale skoro znacie się od kilku lat na podjęcie decyzji miał dużo czasu.

 

Wybacz czarnowidztwo, ale mam sporo doświadczeń i widzę, że z tej mąki chleba nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy nie potrafią inaczej kochać, muszą się uzależnić od drugiej osoby świadomie, taki mechanizm działania.

 

Tak to jest kobiety szaleją na puncie mężczyzn, którzy je olewają, albo tak im sie wydaje, jeśli chcesz być z kimś kto bedzie miał dla Ciebie czas o każdej porze dnia, stanie się pantoflarzem na każde skinienie, to szukaj innego, sorki że to piszę ale jeśli nie akceptuje się życia drugiej osoby, to jak można z nim być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest kobiety szaleją na puncie mężczyzn, którzy je olewają, albo tak im sie wydaje, jeśli chcesz być z kimś kto bedzie miał dla Ciebie czas o każdej porze dnia, stanie się pantoflarzem na każde skinienie, to szukaj innego, sorki że to piszę ale jeśli nie akceptuje się życia drugiej osoby, to jak można z nim być?

 

Myślę, że masz na myśli mechanizm, który występuje tylko na etapie początkowym, zapoznania. Można poderwać kobietę nie zwracając na nią uwagi. Zwłaszcza jeśli jest atrakcyjna i ma wielu absztyfikantów. Wtedy to takie.. oryginalne.. i daje lasce do myślenia [właśnie olewam pewną dziewczynę i są pewne efekty]. Ale, gdy już ludzie są razem, znają się długo, to oczekują (autorka wątku oczekuje) czegoś przeciwnego. Zwłaszcza w związku na odległość ważne są pewne oznaki chęci podtrzymania związku. Inaczej nie ma związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, związki to nie taka głupota, w dublu łatwiej osiągać szczyty. ;) nie szerzmy defetyzmu tu, tylko propagujmy zdrowe zachowania.

 

offieczka, masz do niego ciągłe pretensje i próbujesz go zmieniać, powiem tak, że człowieka się nie nauczy "innego" myślenia, czy on miał do Ciebie kiedyś jakieś pretensje, trochę przypomina mi to matkowanie, jak powinien się zachować w określonej sytuacji itp., jak raz, drugi, trzeci mu to powiesz to chyba powinien załapać...a jak nie to albo to ignorować albo no cóż może terapia? Jeśli ma nauczyć sie pewnych zachowań wobec Ciebie, a Ty jakie chiałabyś się nauczyć?

 

Związek, w kótrym narzeka się, że on nie to...nie tamto...kończy się rozczarowaniem, dlatego musicie postawić sobie pytanie na poważnie, czy chcecie realizowac wspólne oczekiwania wobec siebie.

 

A związek na odległość nie jest takim problemem, jeśli ludzie mają pewnośc i zaufanie do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony jeśli ma swoje obowiązki (każdy je przecież ma), to powinnaś to zaakceptować. Nie szłabym tu w tym kierunku, że jemu na Tobie nie zależy, chociaż pieron wie. Jednak należy zwrócić uwagę na to, że faceci inaczej organizują swój czas. My kobiety potrafimy pogodzić obowiązki w pracy, poza praca, do tego gotowanie, pranie sprzątanie, znajomi itp i znaleźć czas dla ukochanego. Faceci funkcjonują nieco inaczej niż my kobiety. Tacy są po prostu. To, że dzwoni do Ciebie znęczony nie znaczy, że ma Cię gdzieś, bo w końcu dzwoni, prawda? Mógłby nie zadzwonić, po co marnować kasę (rozmowy z zagranicy są przecież drogie). Mógłby ten czas spędzić w ramionach innej, która byłaby na miejscu a jednak się widujecie, utrzymujecie kontakt.

 

Sorry ale nikt o zdrowych zmysłach nie rzuci roboty, i całej reszty dla miłości. To nie czasu Romea i Julii a widzę, że chciałabyś by tak było. Przecież on nie jest tam na wakacjach, prawda? On pracuje, ma obowiązki tak samo jak i Ty. Nie bądź egoistką, bo z tego co piszesz to trochę tak wygląda. Chciałabyś byś to Ty była dla niego najważniejsza. I ja nie twierdzę, ze tak nie jest, po prostu ma chłop łeb na karku i oprócz miłości widzi w życiu inne wartości.

 

Skoro napisałaś, że ta odległość jest tylko na jakis czas to poczekaj. przyjedzie, zamieszkacie razem, zobaczysz, czy wtedy tez unika spotkań z Tobą, czy też woli kumpli niż Ciebie. Nie bądź taka surowa, bo być może on ucieknie jeśli za dużo od niego będziesz oczekiwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×