Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ból i przyszłość pod znakiem zapytania


Rekomendowane odpowiedzi

Sytuacja wygląda następująco: Dzisiaj zakończyłam związek który trwał ponad rok (1,5 roku) .Chcę żebyśmy pozostali przyjaciółmi ,ponieważ nie wiem do końca co czuję ani co się dzieje ,co będzie. Jestem w jednym wielkim chaosie po stracie. Od paru miesięcy nie działo się u nas dobrze, ciągłe pretensje ,frustracje do siebie ,jedna osoba czegoś chciała ,druga też i upór i strach przed tym ,ze tego nie mamy. Mój chłopak cierpi na nerwicę lękową, próbowałam mu pomóc od początku. Raz się udawało ,innym razem nie. I nie wytrzymałam po kolejnym jego strachu ,nie pójściu ze mną na koncert .Po tygodniu bólu i płaczu ,zdecydowałam ,żebyśmy porozmawiali o tym. Czułam się wydarta z wszelkich uczuć ,łzy wypłukały ze mnie całe życie. Cierpiałam na depresję 3 lata temu i chyba nie do końca umiałam z niej całkowicie wyjść. Leczyłam się u psychologa ale miałam wrażenie jakby ta pani nie wiedziała nad czym pracować u mnie i stwierdziłam ,że myśli że jestem zdrowa więc usunę się z jej drogi. To było w 2 klasie liceum. Potem matura ,praca ,studia zaoczne i od czasu matur zaczęłam niknąć. Znikneli ci wszyscy ludzie ,którzy mnie otaczali ,gdzie mogłam udawać że mi dobrze lub było mi dobrze naprawdę. Byłam sama w nowej rzeczywistości ,z chłopakiem któremu próbowałam pomóc.

Powiedzialam mu żebyśmy uporządkowali wszystko w sobie bo za długo się obwinialiśmy nawzajem. I boli mnie to teraz. Ta pustka, samotność. Zaczęłam marnieć na jego oczach. On nie wiedzial jak mi pomóc wtedy. nie pracuje od pół roku ,czeka mnie egzamin we wrześniu i nowy rok za który rodzice zapłacą. Mieszkam z nimi i wiem ,ze kiedyś bardzo chcialam wyprowadzić się ,zaczać życ na swój koszt ,pracować w mieście gdzie studiuje .I zabrakło mi odwagi . Oni mnie nie wspierają w tym .Jedynie chłopak mnie w tym postanowieniu wspierał. Siedzę w domu z kotami i nie wiem co dalej. Rodzice chyba twierdzą ,że co postanowie to tak zrobię ale nie spytają mnei czy się tego boje. Mysla ze skoro nic nie robie to tak chce. Nie rozmawiamy w domu, nie umiem i nie chce z nimi rozmawiać. Zawsze brat rozmawial z mamą a ja byłam dzieckiem które żyje w swoim świecie i nie mówi głosno co go boli .

Obecnie nie wiem czy chcę z nim być kiedy już dojdziemy do równowagi psychicznej. Czuje że go kocham ale czasem miłość nie wystarcza, chce miec go blisko i żeby żadne z nas nie cierpiało. Pierwsze dni po mysleniu o zerwaniu były okropne, ból w klatce piersiowej i płacz ,chciałam umrzeć ,żeby nie czuć tego bólu.

Boje się życia, czuje jakbym zdziczała w domu ,chociaz od czasu do czasu widuje się z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami nawet ludzie zdrowi nie pasują do siebie. Należy myśleć o innych, troszczyć się o nich, być ich wsparciem ale nie można tego robić na siłę, niszczyć przy tym siebie a może i właśnie tą drugą osobę, bo może dla niej takie życie też nie jest tym, czego oczekuje od życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej daj mu spokój, będzie go bolało że będziesz chciała być jego przyjaciółką, tego się nie da zazwyczaj zrobić.

 

Zostawiłaś go w momencie gdy jest chory, możesz mieć pewność, że gdy będziesz chciała do niego wrócić to możesz się spotkać z ogromną nienawiścią może i miłością.

 

Ja wiem bo sam tak miałem, choć nie wiem jak on zareaguje, może się pogodzicie ale nie rób nic pochopnie, żeby znowu nie zerwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej daj mu spokój, będzie go bolało że będziesz chciała być jego przyjaciółką, tego się nie da zazwyczaj zrobić.

 

Zostawiłaś go w momencie gdy jest chory, możesz mieć pewność, że gdy będziesz chciała do niego wrócić to możesz się spotkać z ogromną nienawiścią może i miłością.

 

Ja wiem bo sam tak miałem, choć nie wiem jak on zareaguje, może się pogodzicie ale nie rób nic pochopnie, żeby znowu nie zerwać.

 

Nie zostawiłam go w momencie kiedy jest chory. Tzn. przed poznaniem mnie i tak był wiele lat chory ,więc to nie jest tak że nagle zaczeła jego psychika nawalać i ja go olałam i zostawiłam, tylko nie miałam już sił walczyć o to ,bo sama popadałam w dół.

Powodem nie był tylko koncert , nie jeden i nie tylko to ,nie bede wchodzic w szczegóły..

 

Nie chce go zwodzić ani wyręczać się nim ,dlatego że mnie bardzo kocha. Sama nie wiem co czuje ,bardzo go lubię ale na razie chce sie skupic na czymś innym bo w tym jestem zamotana..

Powiedziałam mu żeby sobie nie robił wielkich nadziei ale ja i tak nie mam wpływu na jego uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boje się życia, czuje jakbym zdziczała w domu ,chociaz od czasu do czasu widuje się z ludźmi.

 

Akurat to zdanie mnie jakoś dotknęło. Ja robię wszystko by w domu nie zdziczeć, bo wiem, że to też ma wpływ na związek!

 

Nie wyobrażam sobie żebym całe moje życie towarzyskie (albo jego większość) ograniczała do związku z chłopakiem. Raz, że lubię poznawać nowych ludzi, dwa, że wiem, że to na mnie dobrze działa, no i jak jestem tylko ja i mój facet, to robi się jakoś klaustrofobicznie... Inni ludzie nas inspirują, dodają kolorów, pomysłów, czasem są powodem do zazdrości, ale odrobina chyba jest potrzebna od czasu do czasu.

 

Właśnie dlatego boje sie związków no bo heh nie będę chciał chodzić do kina i na koncerty,nie będę "dbał" o tą drugą osobę i już rozstanie.

 

Niestety o każdą relację trzeba dbać ;) Ale jakby ktoś ze mną zerwał bo nie chcę chodzić do kina to bym takiego idiotę wyśmiała ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda,że trzeba dbać...ja bym nie miał na to siły...przynajmniej teraz...zreszta o czym ja w ogóle bredzę skoro i tak nie mam szans na zwiazek właśnie dlatego,ze sam o siebie nie umiem zadbac,bo przeciez gdybym umiał o siebie zadbać to już dawno wyszedł bym na prostą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana2, Czytałem Twojego posta i zastanawiałem ( albo i dalej się zastanawiam ) czy Ty nie jesteś/byłą moją dziewczyną :shock: 1.5 roku , zostałem sam bo moja psychika siadła i też nie chciałem chodzić na koncerty...kto by wytrzymał z takim kolesiem...

 

Dziwnie się czuje po przeczytaniu Twojego postu bo mam wrażenie że patrzę w lustro...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_z_ - nie nie jestem ,mogę to stwierdzić po przeczytaniu gdzie mieszkasz :)

nie mam wielu znajomych ,a w ich obecności czasem się czuje jak na przegranej pozycji -oni maja wszystko co ja bym chciała mieć, mieli te odwagę by walczyć ze swoimi słabościami.

W związku jakoś pogubiłam siebie, swoje hobby ,pasje pochlonełam się na to by próbować mu pomóc, wyleczyć z tego.

Obecnie nie pracuje i dlatego dziczeje ,nie umiem znaleźć pracy a wiem ,że będzie potrzebna na opłacenie studiów ,rat .

On jest domatorem ,ja lubiłam wychodzić ,więc przeważnie (dzięki chorobie) zostawaliśmy w domu ,albo spotkanie na zewnąterz (również z innymi czasem) kończyło się niemiłymi uczuciami .

On dobrzeje ale widać mi nie starczyło sił żeby go wspierać bo całe swoje siły oddawałam na to żeby on się wyleczył .

Powiedzialam mu żebysmy się wyleczyli z naszych chorób a w miare myślenia o mojej ,o całym życiu nie mam na to siły, całe zycie czegoś chciałam i nie mam nadziei że cokolwiek się zmieni .Bede miała 30 lat i mieszkała z rodzicami to się powiesze ,tak bardzo chcialam niezależności ,że nie mam jak to jest ją mieć :(

Przytłacza mnie to ,że ciągle trzeba się starać, coś robić ,a to wszystko boli a ja nie umiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałam mu żeby sobie nie robił wielkich nadziei ale ja i tak nie mam wpływu na jego uczucia.

 

Kobiety ,ehhhh .Zamiast powiedzieć chlopakowi na czym stoi ,takie hasła :(

Z własnego doświadczenia wiem ze takie hasełko dla zakochanego oznacza " staraj sie ,staraj...walcz ,zarzucaj kwiatkami,bądź miły ..a może mnie odzyskasz " Niestety kobiety często ,mylą sadyzm z delikatnością a dbałość o siebie z liczeniem sie z uczuciami mężczyzn.

 

Jest jaki jest,nerwica to nie strój który można zmienić ,będziesz miała nauczkę żeby trzymać się z dala od takich jak"my na tym forum"

Vi., zgadzam się z Tobą ,powinna dać mu spokój ..bo chyba nie ma pojęcia jak mocno może go skrzywdzić ..swoim "lubię go"

 

[Dodane po edycji:]

 

Lariana2, Powiem Ci czym rożni się emocja "zdrowego" od nerwicowca lub nadwrażliwca .

Jeśli emocje możną opisać jako zimna wodę w letni dzień.To dla normalnego będzie to wypicie szklanki i mile z tym związane uczucie ugaszenie pragnienia . A dla nadwrażliwca to 30 wiader lodowatej wody ,No pragnienie gasi skutecznie ..ale jak długo i mocno po takim czymś brzuch boli .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brokenwing, porównanie z wodą bardzo mi się spodobało :) To fakt, że mężczyznom lepiej mówić wszystko prosto z mostu i otwarcie...

 

Ale chyba robisz błąd patrząc tylko "jak ona go morze zranić"... Ten chłopak też zranił Larianę, nie dbał o jej potrzeby, zobacz jak ona się teraz czuje.

 

To nie jest tak, że "nadwrażliwcy z forum" nie nadają się do związku. Czasem trzeba po prostu się wysilić i wyjść z małego światka swojej choroby i swojej psychicznej biedy, żeby zobaczyć czego potrzebuje drugi człowiek. Ech... jak mi przykro o tym pisać. Ale czasami naprawdę tak jest że za bardzo się koncentrujemy na naszych lękach i ograniczeniach, lubimy się w tym taplać. Związek dwóch wrażliwych osób może być owocny i piękny, tylko trzeba więcej empatii... (nawet 30 wiader więcej czystej empatii niż normalnie) Ja w to wierzę mocno. Jestem w takim związku i chcę żeby trwał.

 

Lariana, teraz jest czas żebyś zadbała przede wszystkim o siebie :). Robisz coś, żeby poczuć się lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brokenwing, porównanie z wodą bardzo mi się spodobało :) To fakt, że mężczyznom lepiej mówić wszystko prosto z mostu i otwarcie...

 

Ale chyba robisz błąd patrząc tylko "jak ona go morze zranić"... Ten chłopak też zranił Larianę, nie dbał o jej potrzeby, zobacz jak ona się teraz czuje.

 

To nie jest tak, że "nadwrażliwcy z forum" nie nadają się do związku. Czasem trzeba po prostu się wysilić i wyjść z małego światka swojej choroby i swojej psychicznej biedy, żeby zobaczyć czego potrzebuje drugi człowiek. Ech... jak mi przykro o tym pisać. Ale czasami naprawdę tak jest że za bardzo się koncentrujemy na naszych lękach i ograniczeniach, lubimy się w tym taplać. Związek dwóch wrażliwych osób może być owocny i piękny, tylko trzeba więcej empatii... (nawet 30 wiader więcej czystej empatii niż normalnie) Ja w to wierzę mocno. Jestem w takim związku i chcę żeby trwał.

 

Lariana, teraz jest czas żebyś zadbała przede wszystkim o siebie :). Robisz coś, żeby poczuć się lepiej?

Dziękuje ci za te słowa. miałam pisać że też jestem z tego forum ,tylko z działui Depresja. I widzę że u niego jest wyraźna poprawa od paru miesięcy u mnie natomiast od pół roku widzę jak totalnie spaadam w dół . I to on się stał teraz optymistą i chce żebym nie była w takim stanie.

A teraz mam codziennie swoje histerie ,związane z egzaminami jak i całym moim życiem.

Masz rację, chciałam żebyśmy oboje wrócili do normy psychicznej a sama nie potrafię tego zrobić u siebie :(

W sumie to nie robię nic, denerwuje się bo się ucze i chce mieć zaliczony rok. I moja uwaga się skupia na tym i myśli negatywne same napływają. Kiedyś miałam pasje ,uśmiechałam się i nie pamiętam jak to jest robić coś z radością dla samego faktu robienia tego. Czasem zapominam jak to jest dobrze móc wyjść na dwór. Myślę że jakiekolwiek robienie ,staranie się tworzy ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana2, soulfly89, słuszna uwaga.

Lariana2, Faktycznie ma racje ,skoncentruj sie na sobie ,a chłopakowi mów jak jest .Będzie łatwiej .

Nic tak nie upraszcza życia jak szczerość .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że ja już nie wiem jak mam się koncentrowac na sobie bo im dłużej myslę nad tym jak jest jak chcialabym zeby bylo to widze duuuza przepaść i myśli mnie atakują i panikuje i płacze i czuje że będzie już tak beznadziejnie jak jest ,ze sama taka jestem i mam sklonność do izolowania się i nic się nie zmieni ,skoro tyle lat chciałam np. wyprowadzic sie od rodziców i życ na swój rachunek a złożyło się tak że tego nie spełniłam i moze byc tylko gorzej.

Co do niego to nie chce zrywac kontaktu nie czuje że chcialabym to zrobic ale powiedzialam mu szczerze o wszystkim. Tylko jak brokenwing zauwazyla zakochana osoba moze i tak miec klapki na oczach pomimo takich wiader z lodowata wodą polewanych na szyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, może to co teraz czujesz jest spowodowane w dużym stopniu przez stres przed egzaminami. Ja w stresie też mam tendencje do wyolbrzymiania wszystkiego. Chyba powinnaś się skoncentrować teraz na tym na czym Ci zależy - na egzaminach i na nauce, nie zamęczać się myśleniem o związku, o tym co Ci nie wyszło. Potem jak emocje opadną zobaczysz czy rzeczywiście jest tak źle.

 

A Brokenwing to facet jest 8)

 

To nieprawda, że może być tylko gorzej. Dopóki żyjemy nie jest za późno żeby coś zmienić, żeby zrealizować jakieś marzenie. Najtrudniej wiedzieć czego się chce.

 

Ja kiedyś wyprowadziłam się z domu, ale teraz znowu mieszkam z matką i wcale nie chcę tego zmieniać. Wcześniej miałyśmy piekło, teraz ja się zmieniłam, jestem doroślejsza, rozumiemy się coraz lepiej. Samodzielna niestety jeszcze nie jestem, ale cośtam zarabiam od czasu do czasu. To nie jest takie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i po egzaminach . Gdy już był spokój z nimi poczułam się radośnie ,że wszystko zacznie się zmieniać. A po kilku dniach wszystko wrócilo do normy . moje myśli mnie zabijają i teraz wyraźniej słyszę w sobie taką krytykę. "Jesteś żałosna, beznadziejna". Czasem nie mam ochoty się w ogóle odzywać czy żalić bo to i tak nie ma sensu .Nie wiem po co to pisze i tak ludzie mają dość takich użalających się nad sobą tchórzy ,którzy wolą siedzieć i płakać niż zacząć spełniać swoje cele. Ale już dawno straciłam nadzieje ze je osiągne i teraz nie mam siły do tej walki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×