Skocz do zawartości
Nerwica.com

od zaburzen odzywiania po osobowosci itd


rxa86

Rekomendowane odpowiedzi

witam,bedzie krotka i pewnie niekompletna gdyz o ile pamietam trwa od 12 oroku zycia...

zawsze mialam szerokie biodra i wiekszy tyłek..

czesto spotykalam sie z jakimis wyzwiskami z tego powodu,,, bylam taka jakas kontrolujaca wszystko, ulozona...szkola, lekcje, cwiczenia, i zaczely sie diety...moje diety przeroszily sie w szklanka mleka po szkole, paluszki po treningu np siatkowki i kanpaka wieczorna ...sama nie pamietam jak to bylo ze zaczelam wymiotowac....moze przez to ze w straszliiwych ograniczeniach mojej diety, wsrod pokarmow, wolalam zjesc jednego loda na caly dzien niz cos zdrowego...az w koncu przez swoj charakter impulsywny dopadal mnie atak obzarstwa...stad zaczelo sie wymiotowanie... stad odchudzanie anorektyczne nie trwalo dlugo...poza tym duzo sie ruszalam, wiec organizm domagal sie pierwsze co cukru...wiec na jakies okazje zjaddalam ile sie da ze stolu....to byly olbrzymie ilsoci i sobie wymiotowalam, trauma byla gdy matka mnie zlapala na tym...ale tak naprawde ona nie mogla mi nic zrobic.....robilam to pocichu, bralam obiad do pokoju i wymiotowalam do reklamowki....na dworze....i mylam szybko reke butelka wody...hmmm potem dorastanie gimnazjum....bylam jednoczesnie jedna z inteligentniejszych osob w klasie jak i najwiekszym "rozjebem" w szkole...wszyscy za to mnie cenili...jak mozna gadac mądrze na lekcjach,,,a zaraz potem pic nalewki na przerwach, krasc i takie tam... bylam rozdarta pomiedzy checia bycia wesola i doceniana wsrod znajomych....przez glupstwa ....oraz smutna , osamotniona gdy bylam w samotnosci...juz wtedy w weeekendy siegalo sie po alkohol...wtedy czulam sie szczesliwa, wciaz w zyciu towarzyszyl sport...ale koniec

Przejdzmy do LO... w liceum nadal niezadowolona, juz z bardziej rozwinietym poczuciem winy i tymi wszystkimi negatywnymi uczuciami... i oczywiscie ojcem zakazujacym wszystkiego, surowym...wtopilam sie w towarzystwo chlopakow..(do dzis moi kumple) i palilam namietnie marichuane,,,wtedy chyba juz nie rzygałam codziennie...szczerze nie pamietam jak to bylo...pamietam co sie stalo pod koniec 1 klasy liceum, jak pojechalam na pierwsza impreze "Techno" zaczela sie amfetamina....chudlo sie po tym,....wtedy bylam zadowolona,,, moglam siedziec sama w domu brac to sprzatac odrabiac lekcje..itp...potem napad obzarstwa cale biurko slodkiego i rzyganko....hmm w skrocie...w drugiej kalsie musialam przestac ccpac to gowno...bo mialam takie psychozy ze nie dalam rade wyjsc z domu sama...idac mialam paranoje zachowywalam sie jakbym byla w horrorze, przerazona....zreszta poglebilam tylko swoje psychotyczne cechy, bo zawsze bylam niesmiala , choc zachowywalam sie jak najwieksza pewniaczka....ale...nie umialam patrzec ludziomw oczy, mialam potem szereg zaburzen nerwowych...lekowych....zaczelo sie mnostwo alkoholu...i po LO sport.....zamiast wymiotowac i cpac,,,bawilam sie na stdiach pilam i nadmiernie przesadzalam ze sportem, biegalam codzien i serjo nie chuda ale umiesniona...dostalam depresji(oczywiscie zdarzalo sie od czasu do czasu nie pamietam jak czesto wymiotowac np po swietach BN gdy sie najadlam to za duzo..wiadomo trzeba wymiotowac....do dzis zreszta czasem....ale nie pamietam kiedy ostatnio, bo teraz wole sporadycznie wziac srodki przeczyszczajace...) Depresja typowo...pojawila sie na drugim roku studiow Do dzis pamietam ze odkad przestalam brac amfetamine ja wygladalam i rzeczywiscie po kilku godzinach od wstania z lozka bylam zmecozna jakas...i (do dzis uwieliam spac a jak wstane rano slabo sie czuje caly dzien i chodze jak mumia..).,,,dziwie sie ze mialam motywacje do cwiczen coddziennych...bo robilam to w kolko, mimo ze nic innego sie nie chialo...poszlam na terapie najpierw indywidualna poem grupowa dostalam ANDEPIN... i moja depresja minela....poczulam ze zyje....robilam rozne szalone rzeczy, ktore byly w mojej naturze, bo nigdy nie lubilam siedziec w miejscu....tylko zeby cos sie dzialo!! no i przestalam brac...na 4 roku....i po 3 miesiacach smutno sie zaczelo robic...poszlam zapobiegawczo znow bralam az do maja tego roku!! i znow mi teraz smutno....bardziej bez powodowo...i chyba wroce do farmakoterapii....z tym ze conajmniej raz w tygodniu (a na 5 roku studiow prawie codziennie!...dobrze sie bawie...alkohol znajomi nocny tryb zycia itd) musze jeszcze wspomniec ze zeszlego roku latem sie zakochalam i jestem po burzliwych wielu chwilach nadal z tym facetem....z tym ze musialam wyciagnac go z codziennego palenia marihuany bo zycie z nim bylo codzienna impreza...zatem poznalismy sie latem i przestalam codzien cwiczyc...zaczelam wspolzyc regularnie...wczesniej nie zdazalo mi sie... i troche sie odmienilo...chociaz nie powiem zle mi bez ruchu i jem slodkie bo lubie,,, ale bez ruchu miesnie opadly i czuje sie troche gorzej, bo rzeczywiscie jestem w sam raz (patrzac obiektywnie i po budowie szerkoiej...ale oprocz tego celulit i takie sprawy no i to juz naprawde wymaga sportu) jednak nie umiem nadal tak zorganizowac dnia by zrobic 5 rzeczy....w tym pocwiczyc isc do pracy do szkoly...poprostu...jakos ciagne czynnosci w czasie...taka juz jestem...i strasznie roztargniona....

hmmm poki co pisze prace mgr... mimo ze obrony byly w maju...czerwcu...a ja chyba na 2 termin nie zdaze.... i nie mam innych obowiazkow procz pracy, w wakacje ktore mijaja...ale nawet czasu na sport nie znalazlam....wiec mam problemy z organizacja,,,,no i uwaaazam ze moj zwiazek tez do konca normalny nie jest...jak sie klocimy mowimy sobie takie rzeczy...ze w przyszlosci z choleryzmem tego pana...nasza rodzina byla bby patologią....

zatem ciagnie sie za mna smród cale zycie....mimo iz tak 2 lata uwazam za dobre... choc tez zabarwiane grubo alkoholem....ale coz.... chyba nie jestem az taka straszna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rxa86, ja również cierpię na zaburzenia odżywiania :szukam: ...i juz mam tego serdecznie dość, najwyższy czas wziąść się w garść! Wszystko pogłębiło się jakoś w maju - w czerwcu miałam obronę, oczywiście nie zdązyłam i jakimś cudem obroniłam się na początku lipca, żeby się nie dobijać, dodam, ze nawet na 5;) Ale ile mnie to kosztowało... ostatni rozdział pisałam na fecie;/ Brałam jeszcze kilka razy, ale później wyrzuciłam to gówno, bo miałam takie schizy, takie potworne zejścia, że korzyści płynące z ćpania zagłuszane były przez męki przeżywane po... Zrezygnowałam. Alkohol pojawiał się również, ale ja, ciągle będąca na diecie, nie mogłam pozwonić sobie na taką ilość pustych kalorii, więc również out...

 

Obecnie piszę ten post i zastanawiam się, jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu... Czuję takż zapaść, bezsilność i niemoc, ze szok! ...Dziś postanowiłam zwymiotować już tak konkretnie, poćwiczyć z jakieś 3 godziny i się porządnie wyspać... i cokolwiek stałoby się jutro, nie wezmę nic, ale to nic, do ust. Wreszcie muszę się podnieść!

 

A jak jest teraz u Ciebie? Jesz i żyjesz normalnie?

 

Pozdrawiam cieplutko! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×