Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam i proszę o pomoc


truetome

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Na początku wypadałoby się przedstawić, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Przeglądałam wiele wątków i wydaje mi się, że jestem tu najmłodsza. Mam 17 lat, a osoby w moim wieku nie są lubiane w internecie. No cóż, może tym razem nie zostanę zignorowana.

 

Dwa lata temu poznałam starszego chłopaka, szybko zauważyłam, że `jest z nim coś nie tak`. I to mnie do niego zbliżyło. Zaczęłam oddawać mu każdą chwilę, przestałam się uczyć, przejmować czymkolwiek, jedynym priorytetem było wywołanie uśmiechu na jego twarzy.. rodzina zauważyła, że przejęłam wiele jego gestów, słownictwo, ubiór. Po niecałym roku zdradził mnie - wybaczyłam (chociaż wiem, że to się naprawdę zdarzyło - czuję jakby to był oglądany przeze mnie film. Wyparłam to). Następny rok mijał już lepiej, ale zdarzało się, że słyszałam krzywdzące słowa z jego ust (mówił, że nie potrafi żyć w monogamii, że nie potrafi się dla mnie poświęcić). Kiedyś obiecał mi dom z huśtawką dla dzieci w ogródku - tak bardzo się tego uczepiłam, że ciągle odtwarzam w myślach tę chwilę. Chciałam stabilności, poczucia bezpieczeństwa. Zabrał mi to, oczywiście. Po prostu odszedł. Najśmieszniejsze jest to, że nadal zwraca się do mnie z każdą pierdołą, dzwoni z byle błahego powodu, wciąż sprawia, że czuję się potrzebna, a zarazem odpycha.

Zawsze byłam zdolna. Teraz zawaliłam pierwszą klasę liceum - miałam dwie poprawki. Dzięki wsparciu mamy szczęśliwie zdałam i chociaż to mi się udało.

Nienawidzę przebywać wśród szczęśliwych ludzi. Nienawidzę, gdy ktoś pyta, co mi jest.

Kiedy jestem z przyjaciółmi, wszystko jest w porządku. Śmieję się, żartuję, jestem lubianą osobą, uznawaną powszechnie za bardzo wesołą. Aczkolwiek ostatnio ograniczam spotkania z ludźmi, wolę pić herbatę i wciągać czekoladę. Miałam idealną figurę, przez wakacje przytyłam 5kg. Jestem osobą wybuchową, z większością ludzi dyskutuję i zawzięcie bronię swoich racji - w niektórych sytuacjach to wada. Noszę czerwone/pomarańczowe włosy, więc uchodzę za odważną. Jednak gdy wchodzę do domu, siadam na kanapie i.. potrafię płakać kilka godzin, rozrywa mnie wewnętrzny ból, potrzebuję, aby ktoś się mną opiekował, brakuje mi jego silnych ramion, względnego poczucia bezpieczeństwa. Nie mam na nic sił, czuję się taka miękka i bezradna, całe dnie oglądam telewizję lub czytam książki (chociaż ostatnio nawet na to nie mam ochoty, a przecież to uwielbiam). Pasjonuję się fotografią, organizowałam własne, amatorskie sesje zdjęciowe, z niektórych byłam zadowolona, ale wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy - tylko jakoś nie mogę się do niej zmobilizować, chociaż w głębi serca o tym marzę.

Od pół roku męczą mnie dolegliwości fizyczne, badania niczego nie wykazały. A przecież czuję, że nie mogę oddychać, że kręci mi się w głowie i mam tzw. mroczki przed oczami. Od rozstania z Nim (tj. 2 miesiące) cierpię na bezsenność, zasypiam o 3 nad ranem, czasem później, a i tak budzę się co chwilę, śnią mi się nieprzyjemne rzeczy.

Nie wiem, ile informacji z wyżej podanych jest przydatnych. Wolałam napisać więcej, niż za mało. Nigdy nie byłam u specjalisty, staram się ukrywać ból przed rodziną, mój tata mieszka za granicą, widujemy się raz na trzy miesiące. Bardzo mnie kocha i nie chcę go martwić. Jednak mama i babcia widzą codzienność, ale staram się, żeby nie odbiło się to na nich.

Kilkakrotnie przeczytałam powyższy tekst, wydaje mi się taki banalny, infantylny.. Ale warto spróbować. Jeśli ktoś przeczyta te wypociny od początku do końca i wystawi komentarz (nawet krytykujący moje zachowanie), będę bardzo wdzięczna.

 

Proszę o rady. Nie wiem, do kogo jeszcze mogłabym się zwrócić, sama sobie nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dojrzały post, podoba mi się to.

 

Wydaje mi się że jesteś uzależniona od tej męskiej szmaty(tak zwykł nazywać facetów zdradzających. Dla mnie facet co zdradza, jest niczym więcej jak tylko męską dziwką i gardzę takimi facetami, jak i taki kobietami)

Polecam odwyk, zamknięcie totalnie na kontaktów z tym facetem, bo to zwykły pasożyt emocjonalny. Żeruje na tobie, zwraca się z każdą drobnostką, z każdym problemem, ty mu pomagasz a on tobie szkodzi, dobija cię zdradami, sam mówi przecie że nie może być tylko z tobą, przecie to żałosne...

 

Przez to pasożytnictwo twój umysł jest wyczerpany, a te ''dolegliwości fizyczne'' wskazują na to iż wkrada ci się nerwica.

Czas porzucić drania, poszukać nowego samca, który da ci prawdziwe wsparcie i prawdziwą miłość, a nie oszustwa i wykorzystywanie.

 

Wyrzuć śmieci z życia, oto moja rada!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

zrobiłam przed chwilą tu konto i przeczytałam twój wpis. Przeżyłam coś bardzo podobnego. Mija miesiąc a ja siedzę do rana, nie mogę spać, tylko płaczę, najgorsze są noce właśnie. Nie widzę w niczym sensu i nie jestem w stanie nic robić. Mogę ci poradzić jedno, całkowicie utnij z nim kontakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę,że powinnaś sobie zwizualizować tę całą sytuację. Proponuję Tobie położyć się spokojnie.. bez nerwów.. spojrzeć w myślach na niego i na siebie oczami obcej osoby.. tak jakbyś oglądała film w telewizji. Wydaje mi się,że brakuje Ci obiektywnego spojrzenia na całą swoją sytuację. Spójrz na to zboku i zastanów się jaki jest sens katować się myślami.

 

Wybaczyłaś zdradę tak? Po co? Bo nie potrafiłaś być samemu? Czułaś się niesamowicie samotna? Bałaś się bycia singlem? Bo się przyzwyczaiłaś?

 

Zdrada to ból.. zgodziłaś się na życie "z Twoim katem". Nie mnie go oceniać.. bardziej skupiłabym się na Tobie. Zobacz chociażby jak teraz reagujesz na jego odzewe o te wszystkie błahe sprawy? Pewnie odpisujesz, za moment masz czas, radzisz.. ale po co? Zastanów wię.. Pomagasz sobie Tym? Twoje EGO jest karmione tylko na chwilę.. by go usłyszeć zobaczyć.. do momentu , w którym znów nie znajdujesz się w pustym łóżku, pokoju- ale już bez niego. Pomyśl nad szczerą rozmową z nim i o tym by ustalić kwestię ograniczenia wszelkich kontaktów. Może chociaż w tym Ci pomoże.. Jednak najlepiej byłoby jakbyś pomyslała o rodzinie, która pewnie nie jest zadowolona z Twoich wyników w szkole, bys pomyslala przede wszystkim o sobie- jakis basen, spacery, dyskoteka, znajomi- czy tego chcesz czy nie, staraj sie o ich towarzystwo i właśnie najbardziej wtedy gdy nie masz na to ochoty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest kochana, ale nie rozumie moich potrzeb
Tak jest właśnie z dziećmi, które nie maja nalezycie zaspakajanych potrzeb emocjonalnych w domu! Dana osoba wówczas zaspokojenia tych potrzeb szuka poza nim. Każda uprzejmośc okazana przez "obcych" jest wykorzystywana przez osobę z brakami w ukł. Emocjonalnym. Jest to sposób rekompensowania sobie potrzeb. Myślę,że szukasz tego dosłownie wszedzie. Pragnienia niezaspokojone popychaja sie do tego,że nie chcesz się oderwać od tego faceta. Był on dawca pozytywnych emocji.. wciąż ich u niego poszukujesz mimo,że to minęło. Myślę,że powinnaś wiecej wśród znajomych, chodzić do kina, na misto, basen, cokolwiek a nie szkodzić samej sobie. Mówisz,że nie jesteś gotowa.. Myślę,że nie ma czegoś takiego jak "gotowość". Zwyczajnie nie próbujesz tego zrobić i tyle. Tłumaczysz sobie to tylko w ten sposób.. a nie,że nie potrafisz. To jest pójście na łatwizne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej truetome

wiem co czujesz...wiem jak to jest kiedy człowiek czuje się aż tak bardzo od kogoś uzależniony. Ja żyję w chorym związku i chociaż wiem, że to nie ma już najmniejszego sensu i nie ma co ratować ja nadal w tym tkwię....a on...ma mnie za nic.

ja wiem, że ciężko jest podjąć decyzję żeby odciąć się zupełnie od kogoś, ale powinnaś zrobić to jak najszybciej, a wiesz dlaczego?...

bo jesteś bardzo młoda...

nie pozwól zmarnować sobie życia.

Ja mam prawie 30-stkę i przez zakodowany strasz przed samotnością (bo moja mama była ze mną całe życie sama) pozwoliłam facetowi wejść sobie na głowę, traktować się jak...

w każdym razie co tym osiągnęłam? chory związek, brak poczucia własnej wartości, zaczęłam sama siebie obwiniać że może jestem jakimś nieudacznikiem, że nie potrafię związku zbudować, mam nerwicę i zaczęłam chodzić do psychologa. I to właśnie on uświadomił mi, że zachowanie przez lata naszego związku mojego faceta to nic innego jak znęcanie się psychiczne...

A wiesz co teraz czuję po latach poświęcania się dla faceta? Cholerną samotność, strach, że jak odejdę to i tak z nikim nie ułożę sobie już w tym wieku życia, że nie dane będzie mi mieć swoja rodzinę i dziecko.

Jesteś młoda, nie pozwól, żeby facet zrujnował Ci życie i zniszczył Cię psychicznie. Odetnij się od niego i zacznij żyć dla siebie (wiem, że łatwo się tak wymądrzać, mi samej jak na razie się nie udało)

Wierzę, że Ci się uda i trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj spotkałam się z nim i chciałam porozmawiać, pożegnać się. Skończyło się nie po mojej myśli.. dostałam te kilka chwil szczęścia w jego ramionach i znów czuję się naładowana nową siłą, czuję że mogę jeszcze walczyć o ten związek, że mnie potrzebuje. Właśnie to jest największa radość jaką mogę dostać. Chyba niepotrzebnie tu piszę, bo sama wnerwiłabym się na osobę tak traktującą siebie. Jednak każdy z nas dąży do szczęścia. I moim zdaniem warto się poświęcać, bo wtedy dostajemy takie krótkie nagrody. Krótkie, ale najpiękniejsze.

A co do mamy - ona jest wspaniała. Po prostu nie rozumie moich problemów, bo sama ma inną hierarchię wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dostałam te kilka chwil szczęścia w jego ramionach i znów czuję się naładowana nową siłą, czuję że mogę jeszcze walczyć o ten związek, że mnie potrzebuje. Właśnie to jest największa radość jaką mogę dostać.

(...) moim zdaniem warto się poświęcać, bo wtedy dostajemy takie krótkie nagrody. Krótkie, ale najpiękniejsze.

Warto. Dla tych chwil, które wynagradzają cały ten ból. Chociaż wiem, że to idiotyczne, nie poddam się i będę walczyła o ten największy sens życia.

truetome,

Przeczytałem uważnie wszystko co napisałaś...

Rozumiem, że dla Ciebie ważne i sensowne są już same starania o Was, o Wasz związek. Tak, rzeczywiście, jakby się zastanowić, to masz rację, dla takich chwil szczęścia warto wiele się poświęcać (czy nie podobne podejście mieli nasi wielcy romantycy z XIX wieku ?).

 

Ale niestety... ja również muszę przyłączyć się do poprzednich głosów, :(

bo szkoda takiej wspaniałej dziewczyny jak Ty...

 

Niestety, ten związek nie ma perspektyw i musi Ci to ktoś uświadamiać (nie uświadomić, bo to jednorazowo się nie da).

piscis niestety jest tu żywym dowodem...

 

nie, nie leczę się, bo chyba nie mam z czego :) po prostu muszę się wygadać komuś.

No właśnie, myślę, że powinnaś znaleźć sobie jakąś "bratnią duszę", najlepiej przyjaciółkę, której byś mogła bez obaw o wszystkim opowiedzieć (mama to inne pokolenie, tak jak piszesz, nie zrozumie tego). Ta bratnia dusza mogłaby być Twoim "dobrym aniołem" :smile: patrzeć na Ciebie z boku i trzeźwiej oceniać sytuację, zajmować Cię innymi sprawami, wykorzystać w jakiś inny sposób Twoją potrzebę pomagania innym.

Daj sobie trochę czasu, ale wróć kiedyś do tego wątku tu na forum, przeczytaj to wszystko jeszcze raz. Może z czasem będziesz bardziej gotowa na przyjęcie tego wszystkiego, co ludzie tu napisali. Czego Ci serdecznie życzę :D

Trzymaj się ciepło !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×