Skocz do zawartości
Nerwica.com

wahania nastroju


chłopak

Rekomendowane odpowiedzi

trochę głupio tak pisać o sobie, tylko kurde sam nie wiem co mam z sobą zrobić...

czasem jest dobrze i radośnie, a kilka chwil później totalna zwiecha i tylko jedna myśl...

staram się nie okazywać tego znajomym, rodzinie, przyjaciołom, ale się nie da i czasem zauważają...

czasem, często od popołudnia aż do środka nocy, gdy uda mi się zasnąć mam taki głupi stan... czuję się pusty, bezużyteczny, nic nie potrafiący i strasznie zmęczony... nawet zaczęło się to już odbijać na moim związku, nie potrafię cieszyć się zwykłymi rzeczami, nie chce mi się nawet już całować, nie widzę sensu w niczym... a później co...? wstanę sobie rano i jest ok, minie jakiś czas i zwiecha... a później znów ok...

nie wiem co zrobić... wiem, że powinienem iść do lekarza, jednak jakoś zawsze czuję, że dla nich to nie problem... polecają jakieś multiwitaminy i mówią, że to po prostu przesilenie pogodowe, a ja czuję że to przesilenie, ale chyba już mojego marnego życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Mam podobne objawy do Twoich i jeszcze nie byłem z tym u lekarza, ale zamierzam ,,na dniach" pójść. Również niepokoję się, czy mnie potraktuje poważnie, ale nie zamierzam się łatwo poddać! Czy masz już doświadczenie w rozmowie z lekarzami i mógłbyś mi coś poradzić? Ja radzę, żebyś postawił twarde warunki i dał mu do myślenia, żeby nie przepisał Ci kolejnych multiwitamin :?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to czas cos z tym życiem zrobić ,odnaleźć cel ,zając sie czymś co będzie ci sprawiac radośc , ludzie mają gorsze problemy a jednak potrafia sobie poradzić grunt to odnaleźc swoja drogę ;)

 

a powiedz mi w czym niby mam znaleźć sobie cel? Skoro żadnego sensownego nie widzę. co sprawia mi radość? podróże, ale ile można? w końcu znów wraca się do szkoły i pracy.

tak, inni ludzie mają gorsze problemy... moje są niczym.

 

Radison - nie wiem, co mógłbym Ci poradzić, może tylko to, żebyś przed pójściem do lekarza był już po wcześniejszych multiwitaminach, to miałbyś czym zaskoczyć heh, pozdr;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inni ludzie mają gorsze problemy... moje są niczym.

 

nie ważne w naszych problemach jest ile osób by się nimi przejęło, ilu ludzi znosi gorsze doły.

Ważne jest to jak my sobie z tym poradzimy i czym to wszystko dla nas jest.

Jeżeli byłyby niczym, nawet byś ich nie zauważył, a jednak piszesz o tym.

Może idź do psychoterapeuty, to taka moja cicha rada.

Mnie w wielu problemach terapia pomogła.

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Martusia. Nie wazne sa problemy, ale nasza subiektywna ich ocena. Jesli Tobie cos sprawia problem to problem ten jest istotny, koniec, kropka. A jesli chodzi o objawy to mi to przypomina depresje. Idz do psychologa, opisz co sie dzieje, powinien to potraktowac serio. Powodzenia!

PS.: Ja na poczatku tez ignorowalem swoje problemy, ukrywalem przed otoczeniem i bagatelizowalem(zreszta zdarza mi sie to do dzisiaj niestety) i wierz mi ze jest to droga do nikad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie psychiatra to ostateczność. Po co się faszerować jeśli można choć spróbować nauczyć się siebie i radzić sobie z takimi problemami. Wtedy żadna nowa sytuacja czy ewentualny nawrót choroby nie będą nas tak przerażać, bo będziemy wiedzieli co zrobić by szybko lepiej się poczuć. Takiej wiedzy, umiejętności nikt nam nie zabierze. A leki mają skutki uboczne i tylko ukrywają problem przed nami samymi.

 

Niestety z takiej ostateczności chyba jestem zmuszona skorzystać ;(

Ale pocieszam się, że to tylko tymczasowo. Na rok szkolny. Żeby sobie poradzić i zdać maturę, potem stanę na nogi.

Chcę w to wierzyć. :)

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sa rozne szkoly z tego co ja widze...

jedni radza zeby isc... a ninni ze nie....

 

moze lepiej pojsc i zaradzic temu w zarodku... bo potem moze byc juz za pozno...

wiec kiedy moze byc za pozno bo sama sie zdecydowalam po parunastu nocach kiedy nie czulam siebie... kiedy moj mozg nie pracowal... to bylo straszne... czytalam ksiazki zeby czyms go zajac... dzialalam jak machina...

i mi akurat pomogla wizyta u lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chyba... polubiłem swoją depresję. Pamiętam te wachnięcia nastroju, szalony slalom pomiedzy totalną deprechą, a epizodami manii. Po trochu zostało mi to dzisiaj. Nic Ci nie poradzę jak znaleźć sens w życiu bo mi samemu się to nie udaje. Może hobby? Ale ile można?

Wiem że to głupio brzmi: "polubiłem swoją depresję", ale chyba tak jest. nie chcę żadnych prochów, bo się boję że to już nie będę ja, tylko jakaś maszyna funkcjonująca dzięki małym chemicznym przyjaciołom. Mam takiego samego stracha jak przed narkotykami.

Jakoś nauczyłem się rozpoznawać kiedy lecę w dół, a kiedy wznoszę się asymptotycznie w górę. Najbardziej nienawidze właśnie takiej jazdyw górę i w dól. Cieszę się kiedy jestem na samym dole (tak gdzieś w głębi duszy, naprawdę w czarne głębi) bo wiem że już nie spadnę niżej. Ze nie otrzymam płonnej nadziei.

Mam nadzieję że nie zdołuje Cię bardziej tym postem. Wiedz że można z tym żyć, że można czerpać z takiego życia przyjemność (masochistyczną? :twisted: ), że kiedyś wyjdziesz z tego na prostą.

Jesteś w związku. To świetnie. Porozmawiaj z nią. To (być może) najbliższa Ci istota. I może dużo zdziałać. Pozwól jej. Na pewno to was zbliży.

Ja też udawałem przed wszystkimi i dalej udaję przed wieloma. Ale mam ujście na blogu, ostatnio znalazłem także to miejsce. Gdy już nic nie wiem- piszę. Czasem to czego nie można powiedzieć samo płynie przez ręce. A może masz inny dar tworzenia? Poszukaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jem salipax (fluoksetyna). od kilku lat leczę się na rozpoznaną nerwicę. kiedyś było gorzej - dzisiaj męczy mnie amplituda nastrojów. jednego dnia jestem w stanie przenosić góry. nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. wszystko z palcem w nosi wykonam w podskokach.

i tak dla zmylenia chyba przez kilka dni z rzedu. a potem przychodzi kolejny poranek i jebut. nawet oddycha mi się ciężko. godzinami bezmyślnie klikam myszką, na przykład przez pół godziny odświeżając jedną stronę. w takim dniu nawet ubrać jest mi się ciężko. śmierdzę, swędzę i nic z tym nie zrobię. kładę się i zasypiam.

góra-dół-góra-dól. jak to dziadostwo pokonać? jak zrobić żeby nie było niespodzianek w postaci potwornego bólu towarzyszącego chociażby podniesieniu ręki? chciałabym być czynna. czym zajmować umysł w takie dni? nawet psu wtedy tłumaczę, że spacer będzie krótki i bez rzucania patyków. bo nie mam siły. jak zabić tego wampira energetycznego, który gdzieś tam się czai?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jesteś źle leczona? Wspominasz o okresach wzmożonej aktywności a potem kompletnego dołka. Może to być jedna z lekkich postaci choroby afektywnej dwubiegunowej ponieważ charakterystyczne dla niej są okresy lepsze i gorsze które są bardzo chwiejne a granica pomiędzy nimi bywa wąska. W takiej sytuacji należałoby zmienić leczenie i zamiast samych antydepresantów które łykasz brać coś na wyrównanie i ustabilizowanie nastroju aby te silne wahania nie występowały. Zasugeruj to lekarzowi bo często w takich przypadkach leczą oni tylko depresję a ignorują pozostałe symptomy Twojego samopoczucia jako mozliwość innego rodzaju choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspominasz o okresach wzmożonej aktywności a potem kompletnego dołka. Może to być jedna z lekkich postaci choroby afektywnej dwubiegunowej ponieważ charakterystyczne dla niej są okresy lepsze i gorsze które są bardzo chwiejne a

 

 

ChAD... ale żeby tak co parę dni?

obserwuję u siebie również tendencje hipochondryczne. weź nic mi nie mów ;-)

moja następna wizyta u lekarza dopiero za jakiś miesiąc. obadamy jak będzie do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest cholernie dużo rodzajów ChAD niektóre są cykliczne z odstępami paru miesięcznymi, inne paru dniowymi, inne paru godzinnymi a jeszcze inne są totalnie nieregularne. Czasem okres manii i depresjii występuje w tym samym czasie dlatego często dosyć trudno jest to zdiagnozować.

 

Momentami sama siebie o to podejrzewam... ale lepiej już nic nie mówię bo znając mnie to pewnie jak zwykle za dużo się naczytałam i teraz wmawiam to wszystkim na około (+ nowotwory + schizofrenię + inne rzeczy) :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam te cholerstwo ,tylko wogóle się nie leczę do tego albo sie odchudzam albo obżeram ,te wachania mogą zabić.Złość bez powodu,płacz bezsilność i przerażający smutek,i oczywiście wierna siostra samotność, wiem że ona nigdy mnie nie zawiedzię, nigdy nie opuśći.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm, skądś to znam - niestety chyba z autopsji:-( ale póki co moja lekarka daje mi leki na wyciszenie, ale dołki się pojawiają cały czas. Moja siostar cioteczna ma ChAD, wspominałam o tym lekarce, ale nigdy nie mówiła, że też to mam. Ale opis niestety się zgadza... czy można to jakoś trwale wyleczyć? Nie wiem, jak długo mój mąż wytrzyma te moje huśtawki, trudno wciąż się tłumaczyć skokami hormonów:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też to mam. Jakoś z tym żyję. Bywało czasami wesoło z tego powodu. Czasami nie. Często było cieżko wytrzymać z samym sobą. Ale jakos przetrwałem.

Nauczyłem się rozpoznawać co i kiedy się ze mna dzieje. Czego unikać w dołkach, a czego w okresie euforii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam dokładnie tak jak Chmurka, tylko ,że właśnie w róznych odstępach czasowych. Czasami czuję sie swietnie, jestem aktywna, w miare pogodna, wierze w siebię- położę sie na pare godzin, a jak wstane to mam strasznego doła. Sa okresy, ze nie trapie sie niczym szczególnie, a potem nagle nastepnego dnia zupełna zmiana. Taka labilnośc tez mnie strasznie meczy, szczególnie kiedy wychodze z domu we w miare dobrym nastroju, a potem nagle zaczynam płakac i się nie moge opanować... męczące i irytujące, ale ja taie huśtawki zrzucam raczej na karb leków...

 

pozdrawiam wszystkich ludzi z problemami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie wiem czy tez to mam ale zdazaja mi sie napady szalu nawet kilka tygodni pod rzad a potem dlugie pasmo ciszy,a za pare tyg lub miesiac znowu...w tych tygodniach furii i szalenstwa nie daje sobie rady,nawet probuje sie zabic,czuje ze moj mozg nie wytrzyma dluzej anoi jednego dnia dluzej.to tez ten ChAD?bo ja wlasciwie sama nie wiem dokladnie co mi jest

 

[ Dodano: Sob Paź 07, 2006 5:22 pm ]

a fluoksetyne bralam ale mi zmieniono bo bardzo zle na mnie dzialala i duzo skutow ubocznych.i wlasciwie nic nie pomogla.ale to zalezy od organizmu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie wiem czy tez to mam ale zdazaja mi sie napady szalu nawet kilka tygodni pod rzad a potem dlugie pasmo ciszy,a za pare tyg lub miesiac znowu...w tych tygodniach furii i szalenstwa nie daje sobie rady,nawet probuje sie zabic,czuje ze moj mozg nie wytrzyma dluzej anoi jednego dnia dluzej.to tez ten ChAD?bo ja wlasciwie sama nie wiem dokladnie co mi jest

 

[ Dodano: Sob Paź 07, 2006 5:22 pm ]

a fluoksetyne bralam ale mi zmieniono bo bardzo zle na mnie dzialala i duzo skutow ubocznych.i wlasciwie nic nie pomogla.ale to zalezy od organizmu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ale jak mówiłaś, kiedyś było gorzej. Teraz występuje u Ciebie ta "huśtawka".

Tez tak miałam. Aż się bałam, że mam tendencje maniakalności. Co do tej huśtawki, to w większości przypadków dotyczyło to mojej towarzyskości. Tzn. raz byłam w stanie być najgłośniejszą osobą w szkole (i wcale się tego nie wstydzić :lol: ), a następnego tygodnia - obserwująca, cicha myszka.

... I tak mi to już zostało.

Doszłam do wniosku, że nawet ta euforia mi się podobała...

 

Ogólnie mówiąc, każdy człowiek kiedyś czuł zmiany nastroju, od ożywienia do senności.

Wdg. mnie, te wahania nie powinny u Ciebie ewoulować, dopóki nie masz tendencji do fazowości.

>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ale jak mówiłaś, kiedyś było gorzej. Teraz występuje u Ciebie ta "huśtawka".

Tez tak miałam. Aż się bałam, że mam tendencje maniakalności. Co do tej huśtawki, to w większości przypadków dotyczyło to mojej towarzyskości. Tzn. raz byłam w stanie być najgłośniejszą osobą w szkole (i wcale się tego nie wstydzić :lol: ), a następnego tygodnia - obserwująca, cicha myszka.

... I tak mi to już zostało.

Doszłam do wniosku, że nawet ta euforia mi się podobała...

 

Ogólnie mówiąc, każdy człowiek kiedyś czuł zmiany nastroju, od ożywienia do senności.

Wdg. mnie, te wahania nie powinny u Ciebie ewoulować, dopóki nie masz tendencji do fazowości.

>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie jestem nowy, ale w kilku swoich postach stawialem na konsultacje z lekarzem. O ile dobrze zrozumialem - ta "chustawka" polega na tym, ze raz jest lepiej a raz gorzej. Uwazam, ze w sytuacji, kiedy jest lepiej - natychmiast trzeba sie skonsultowac ze swoim lekarzem psychiatro bez wzgledu na termin kolejnego spotkania. Jak jest lepiej, to mozna bardziej konkretnie okreslic co nam dolega i jak sie czujemy. Co o tym myslicie??

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×