Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne


ewkakos

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie...jestem nowym użytkownikiem forum. Dzisiaj u mojej 7letniej córki zdiagnozowano zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Dziwne zachowania zauważyłam u małej 3 tygodnie temu. Zaczęło się od zbierania patyków, liści, napychania kieszeni wszystkim, co znajdzie na drodze. W przeciągu 21 dni doszło fotografowanie wszystkiego, płacz, wstrzymywanie oddechu, zbieranie śliny w ustach, zaciskanie pięści itp. Jestem załamana i nie wiem, co mam robić. Znalazłam cudowną panią psycholog( Bogu niech będą dzięki), która od następnego wtorku obiecała popracować z córką. Czekanie na ten dzień wydaje mi się wiecznością. Nie wiem, jak wytrzymam i co mam robić do tego czasu :( Może ktoś ma jakieś pomysły???? I jeszcze jedno, przeszłam piekło po pierwszej konsultacji z innym psychologiem, który na dzień dobry zarządził leki( nie widząc nawet mojego dziecka), po czym po dłuższej rozmowie stwierdził, iż to ja powinnam się leczyć u psychiatry, bo za bardzo przeżywam zaburzenia córki!!! Nie znam matki, która nie przeżywa i nie martwi się stanem zdrowia swojego dziecka, ale ok, niech będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, to zupełnie normalne że matka przejmuje się zdrowiem psychicznym własnego dziecka... widocznie trafiłaś na takiego a nie innego psychologa.

Jedyną radę jaką mogę dać to taką z własnego doświadczenia - nie zabraniaj dziecku wykonywania natręctw, bo jedyne co spowodujesz to wzrost poziomu lęku, który wiąże się z możliwością pojawienia się zachowań agresywnych czy złości. Niestety raczej nie widzę innych możliwości pomocy, bo walka z nerwicą polega głównie na takim racjonalizowaniu myślenia i zachowania, poznawaniu siebie i psychologicznych mechanizmów obronnych, no i trzeba to robić samemu przy pomocy psychologa/psychoterapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję ślicznie za odpowiedź...nie wiem tylko w jaki sposób pomóc małej. Ona zdaje sobie sprawę z tego, że robi coś, czego nie chce robić, ale musi( jej słowa). Jak pomóc jej pokonać ten lęk? W jaki sposób dowiedzieć się, czym jest on spowodowany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...z tego co rozmawiałem z psychoterapeutą ten lęk jest irracjonalny - przyczyny mogą być różne i można się dowiedzieć o nich chodząc na terapię i rozwiązując testy osobowości - ja na przykład w teście MMPI2 miałem wysoką skalę stresu pourazowego spowodowanego ostrym mobbingem w gimnazjum. Lęk można zmniejszyć stosując odpowiednie leki, ale nie wiem jak to jest w przypadku dzieci. Psychoterapia to raczej konfrontacja z lękiem (metoda behawioralno-poznawcza, desensytyzacja). Co do pomocy, niestety wydaje mi się że niewiele możesz zrobić. Moi rodzice próbowali i nic nie wskórali (między innymi tzw. terapią szokową).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy lęk może być spowodowany pójściem do pierwszej klasy? W zeszłym miesiącu kolega opowiedział małej historię o zwłokach dzieci, topielcach, trupach itp. Mogło to być powodem? A może to, że zamordowała przez przypadek swojego ukochanego chomika, stanęła na niego nóżką i zwierzątko zakończyło swój żywot? Sama nie wiem, myślę, szukam i nie widzę racjonalnego wytłumaczenia...mam z nią cudowny kontakt, do tej pory rozmawiałyśmy o wszystkim. Nigdy jej nie uderzyłam. Szukam winy w sobie, jakiegoś błędu wychowawczego ale nie jestem obiektywna...czy to da się wyleczyć? Długo trwa terapia? Czy zawsze jest ona wspomagana lekami? Przepraszam, że zadaję Ci tyle pytań na raz, ale naprawdę jestem przerażona swoją bezradnością, tak bardzo chciałabym jej pomóc się z tym uporać, a nie wiem jak....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rety...to obwinianie się jest niepotrzebne (nawiasem mówiąc moja matka również tak robiła na początku). Mimo że dzięki terapii mam pewien wgląd w siebie nie jestem psychologiem i nie jestem w stanie powiedzieć co jest przyczyną. To wyjdzie w praniu jeśli wyślesz córkę na terapię. Nerwicę jako taką oczywiście da się wyleczyć lub wyleczyć na tyle, by prowadzić w miarę normalne życie. Ja mam nerwicę tak od 2007 roku, leczę się od kwietnia 2009, aż do lutego tego roku nie było żadnych efektów (byłem na samych lekach). Od lutego chodzę na terapię behawioralno-poznawczą i jestem tak gdzieś w 70% wyleczony. Wg. mnie skutecznie pomóc sobie może jedynie twoja córka...

 

Mam jeszcze pytanie - czy jest aż tak źle? Ile czasu twojej córce zabierają te natręctwa? Non stop je wykonuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Początkowo ograniczało się to do zbierania patyczków na spacerze, liści, mchu w lesie itp. i kitrania ich w domu. Było ok, tylko kolekcja się powiększała:) Teraz, jak wróciłyśmy z wakacji to się nasiliło i dochodzą codziennie nowe rzeczy: trzyma ślinę w buzi non stop przez cały dzień, nawet jak proszę, żeby połknęła, zaraz zbiera nową, całuje swoje zabawki po sto razy, za każdym razem wychodzi z pokoju i wraca do kolejnej, ma pięści zaciśnięte przez jakieś pół dnia, a wstrzymywała oddech dzisiaj z 30 razy:(Nie wiem już co mam robić...jak proszę, tłumaczę to od razu płacze i jeszcze bardziej się denerwuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz pomyśleć, że łatwo mi powiedzieć ale jak dla mnie pozostaje tylko czekać na wizytę u psychologa. Miałem tak samo, załamywałem ręce z bezsilności, całymi dniami nic nie robiłem żeby przypadkiem nie musieć znów wykonywać rytuałów, zdarzało się nawet że płakałem. Polecam jedynie lekturę jakichś książek czy stron w internecie na temat nerwicy natręctw. Kluczem do wyzdrowienia w tym przypadku jest jak największa wiedza o zaburzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie...jestem nowym użytkownikiem forum. Dzisiaj u mojej 7letniej córki zdiagnozowano zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Dziwne zachowania zauważyłam u małej 3 tygodnie temu. Zaczęło się od zbierania patyków, liści, napychania kieszeni wszystkim, co znajdzie na drodze. W przeciągu 21 dni doszło fotografowanie wszystkiego, płacz, wstrzymywanie oddechu, zbieranie śliny w ustach, zaciskanie pięści itp. Jestem załamana i nie wiem, co mam robić. Znalazłam cudowną panią psycholog( Bogu niech będą dzięki), która od następnego wtorku obiecała popracować z córką. Czekanie na ten dzień wydaje mi się wiecznością. Nie wiem, jak wytrzymam i co mam robić do tego czasu :( Może ktoś ma jakieś pomysły???? I jeszcze jedno, przeszłam piekło po pierwszej konsultacji z innym psychologiem, który na dzień dobry zarządził leki( nie widząc nawet mojego dziecka), po czym po dłuższej rozmowie stwierdził, iż to ja powinnam się leczyć u psychiatry, bo za bardzo przeżywam zaburzenia córki!!! Nie znam matki, która nie przeżywa i nie martwi się stanem zdrowia swojego dziecka, ale ok, niech będzie...

 

Bardzo Ci współczuję, to musi być straszne, patrzeć jak własne dziecko cierpi. Nie dziwię się, że przeżywasz koszmar.

Jesteś dobrą matką, ponieważ:

1. od razu zauważyłaś, że Twoje dziecko ma problem

2. szybko zareagowałaś i zaprowadziłaś córeczke do lekarza

Dzieki temu, że od samego początku dziecko zaczyna się leczyć,ma bardzo duże szanse na normalne funkcjonowanie i życie, a nawet na calkowite wyleczenie. Leki to rzeczywiście nie najlepszy pomysł dla 7 latki, póki co terapia na pewno wystarczy. Spróbuj zaufać tej psycholog i Bogu. Wszystko sie ułoży, zobaczysz sama.

 

[Dodane po edycji:]

 

Zastanawiam się, czy lęk może być spowodowany pójściem do pierwszej klasy? W zeszłym miesiącu kolega opowiedział małej historię o zwłokach dzieci, topielcach, trupach itp. Mogło to być powodem? A może to, że zamordowała przez przypadek swojego ukochanego chomika, stanęła na niego nóżką i zwierzątko zakończyło swój żywot? Sama nie wiem, myślę, szukam i nie widzę racjonalnego wytłumaczenia...mam z nią cudowny kontakt, do tej pory rozmawiałyśmy o wszystkim. Nigdy jej nie uderzyłam. Szukam winy w sobie, jakiegoś błędu wychowawczego ale nie jestem obiektywna...czy to da się wyleczyć? Długo trwa terapia? Czy zawsze jest ona wspomagana lekami? Przepraszam, że zadaję Ci tyle pytań na raz, ale naprawdę jestem przerażona swoją bezradnością, tak bardzo chciałabym jej pomóc się z tym uporać, a nie wiem jak....

 

Terapia nie zawsze jest wspomagana lekami, jeśli córka już zaczyna się leczyć, naprawde ma szansę z tego wyjść. Tylko przygotuj się na to, że terapia może być długa, ale spokojnie, po pewnym czasie zaczniecie traktować terapie jako zwykły codzinny obowiązek tak jak chodzenie do szkoły. Najważniejsze, żeby pomagało.

Możesz jej pomóc, Bardzo dużo z nią rozmawiaj, okazuj jej dużo akceptacji i miłości. Tłumacz jej, że nie robi nic złego, że poradzicie sobie z tym.I koniecznie daj jej do zrozumienia, że nie musi być w niczym najlepsza ani idealna, że pomimo wad jest dobrym kochanym dzieckiem. Wytłumacz jej że nikt nie jest ani nie potrafi być idealny, każdy ma jakieś wady.

 

Jeśli chodzi o przyczyny: To co opisujesz pewnie mialo wpływ na to że nerwica dała o sobie znać wlasnie w tym momencie, jednak na pewno nie byla to główna przyczyna. Jeśli chodzi o Ciebie - nie ma idealnych rodziców, ale sądzę, że jesteś bardzo dobrą matką. Poza tym, najgorsze co możesz zrobić to żyć w poczuciu winy. Nie piszesz nic o ojcu Twojej córeczki. Może w tym tkwi jakaś częsc całego problemu...

 

[Dodane po edycji:]

 

Twoja córka jest małym dzieckiem, wiele rzeczy jeszcze nie wie, dlatego nie jest sobie w stanie sama poradzić, musi być pod opieką bardzo dobrych specjalistów, a Ty musisz jej wszystko dokładnie tlumaczyć o tej chorobie, że jeśli nie wykona jakiegoś rytuału, to nic złego się nie stanie. Na pewno nie możesz współuczestniczyć w tych wszystkich czynnościach!!! Nie zabraniaj jej, tylko ciągle tłumacz: że to nie ma sensu, nie musi wcale tak robić, że to jest tylko objaw choroby, że nie musi się niczego bać.

 

[Dodane po edycji:]

 

etiologia:

 

biologiczne OCD

 

 

OCD jest wyjątkowym zaburzeniem pośród innych zaburzeń lękowych. W jego obrazie klinicznym dominują zaburzenia poznawcze i związane z nimi złożone objawy behawioralne, natomiast dysgregulacja w zakresie układu autonomicznego, w przeciwieństwie do innych zaburzeń lękowych, odgrywa istotnie mniejszą rolę.

W ciągu ostatnich 15 lat dokonał się istotny postęp w rozumieniu neurobiologicznych uwarunkowań OCD. Początkowo sugerowano obecność neuroanatomicznych nieprawidłowości, głównie na podstawie obserwacji związków między OCD i niektórymi zaburzeniami neurologicznymi. Dwa rodzaje badań świadczą dotychczas o tym, że OCD jest wynikiem zaburzeń funkcji ośrodkowego układu nerwowego (oun): związki między objawami a chorobą, która powoduje określone efekty w postaci zaburzeń funkcji mózgu i objawów oraz wyniki różnych badań neuroobrazowych.

 

 

Badania obrazowe mózgu u chorych z OCD

 

 

Wykorzystanie technik przyżyciowego obrazowania oun do badań struktury i funkcji mózgu chorych z rozpoznaniem OCD przyczyniło się do wzbogacenia wiedzy na temat etiologii i możliwości leczenia tego zaburzenia, szczególnie techniki obrazowania funkcji oun, tzn. oceniających poziom metabolizmu tkanki mózgowej: zużycia glukozy lub nasilenie tkankowego przepływu krwi bądź określonych parametrów neurochemicznych – gęstości receptorów, aktywności neurotransmiterów czy enzymów (zarówno w stanie spoczynku, jak i po aktywacji określonym bodźcem).

Wyniki klasycznych badań struktury oun (techniką jądrowego rezonansu magnetycznego), wykazując znaczącą asymetrię w zakresie objętości prawego i lewego jądra ogoniastego, sugerowały prawdopodobny udział tych struktur w powstawaniu objawów obsesyjno-kompulsyjnych. Potwierdzają to badania metaboliczne oun. Najbardziej powtarzalnym wynikiem tzw. badań spoczynkowych jest stwierdzenie nadmiernej aktywacji w obszarze jąder ogoniastych a także kory oczodołowo-czołowej, przedniej części zakrętu obręczy oraz wzgórza. Wymienione struktury mogą stanowić specyficzny funkcjonalny obwód, którego nadmierne wzbudzenie w stanie spoczynku odpowiada za powstawanie objawów OCD.

Wyniki części badań sugerują, że wzmożony metabolizm w ich obrębie koreluje z nasileniem objawów i słabą odpowiedzią na leczenie. W wielu badaniach stwierdzono normalizację spoczynkowego zużycia glukozy lub przepływu krwi w obszarze kory oczodołowo-czołowej oraz jąder ogoniastych po zastosowaniu leczenia – zarówno farmakoterapii (selektywnymi inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny – SSRI), jak i terapii behawioralnej.

Badania metaboliczne przeprowadzane po aktywacji zarówno bodźcem obojętnym, jak i prowokującym wystąpienie objawów sugerują, że z OCD związana jest głównie nadmierna aktywacja jąder ogoniastych. Wzbudzenie w obszarze kory oczodołowo-czołowej i przedniej części zakrętu obręczy podstawy wydaje się natomiast odpowiadać za psychopatologiczne objawy afektywne oraz objawy związane z zaburzeniami procesów uwagi (tzw. uwagi selektywnej). Wydaje się także, że u podłoża lęku jako jednego z wiodących objawów zaburzenia leżą nieprawidłowości funkcji w obszarze skroniowym, ciemieniowym oraz tylnej części zakrętu obręczy. Objawy OCD są jednak tak ściśle ze sobą powiązane, że znalezienie związków pomiędzy poszczególnymi komponentami zaburzenia a nieprawidłowościami funkcji określonych ośrodków w oun jest bardzo trudne i wymaga dalszych badań.

Zgodnie z inną interpretacją przytoczonych danych, za podstawowy mechanizm patogenetyczny OCD można uznać dysfunkcję połączeń pomiędzy wymienionymi ośrodkami, które tworzą zamknięty funkcjonalny obwód neuronalny.

Zdaniem niektórych badaczy, pierwotnym zaburzeniem w OCD jest nadmierna aktywacja kory oczodołowo-czołowej. Kora ta z kolei nadmiernie aktywuje jądra ogoniaste, które hamując gałkę bladą znoszą jej hamujący wpływ na wzgórze. Nadmiernie wzbudzone wzgórze ponownie pobudza zwrotnie korę oczodołowo-czołową.

 

 

 

Elektrofizjologia

 

 

W niektórych badaniach EEG osób z OCD wykryto nieprawidłowości w okolicy skroniowo-czołowej. Stwierdzane zaburzenia lateralizacji u dużej grupy pacjentów z rozpoznaniem OCD wiązały się zwykle z dysfunkcją lewej półkuli.

Zapis EEG, dokonany podczas snu pacjentów z OCD, różnił się od zapisu u osób zdrowych, przypominał zapisy pacjentów depresyjnych.

Badania nad potencjałami wywoływanymi przez bodźce wzrokowe, słuchowe i somatosensoryczne wskazywały na obecność nadmiernego pobudzenia i nadmiernego zogniskowania uwagi.

 

 

Dysfunkcje

neuropsychologiczne

 

 

Ostatnie, dość liczne badania neuropsychologicznych dysfunkcji u osób z OCD wskazują na istnienie u nich uszkodzenia widzenia przestrzennego oraz funkcji poznawczych związanych z płatem czołowym. W niektórych badaniach wykazano obecność zaburzeń uwagi i pamięci u pacjentów z OCD, przy czym najsilniejsze dowody istnieją na zaburzenia pamięci wzrokowej. W niektórych badaniach małych grup pacjentów stwierdzono również zaburzenia koordynacji motorycznej. Wyniki przeprowadzonych do tej pory badań mogą przemawiać za występowaniem u części osób z OCD nadmiernej aktywności lewej półkuli lub wzmożonej odpowiedzi na bodźce ze współistniejącą obniżoną aktywnością prawej półkuli.

 

 

Układ serotoninergiczny

 

 

Badania neurobiologiczne OCD wskazują na istnienie nieprawidłowości w zakresie układu serotoninergicznego. Zainteresowanie badaczy tym układem neuroprzekaźnikowym u pacjentów z OCD wynikło z obserwacji zmniejszenia nasilenia objawów tego zaburzenia po zastosowaniu leków o dominującym działaniu blokującym wychwyt zwrotny serotoniny, np. klomipraminy czy selektywnych inhibitorów wychwytu serotoniny (SSRI). Inne dowody podtrzymujące tę koncepcję to: stwierdzane w płynie mózgowo-rdzeniowym wysokie stężenia metabolitu serotoniny – kwasu 5-hydroksyindolooctowego (5-HIAA) u nieleczonych pacjentów z OCD, a także pojawiający się wraz z poprawą kliniczną podczas leczenia klomipraminą spadek stężenia 5-HIAA. Niektórzy autorzy stwierdzali zmniejszenie gęstości miejsc wiążących imipraminę w płytkach krwi osób z OCD, co mogłoby świadczyć o nieprawidłowościach transportera serotoniny. Obecnie prowadzi się dalsze badania w kierunku identyfikowania, który z podtypów receptorów serotoninergicznych ma ścisłe związki z wystąpieniem OCD. Receptory

5-HT2C i 5-HT1D są kandydatami do mediowania objawów OCD, natomiast zaostrzenie

objawów OCD wiąże się najprawdopodobniej z receptorem

5-HT1D.

 

[Dodane po edycji:]

 

http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:Lkx4eszOtnIJ:www.nerwica.com/poradnik-dr-macieja-erdzi-skiego-w-leczeniu-nn-t10398.html+%C5%BCerdzi%C5%84ski+maciej&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

 

[Dodane po edycji:]

 

Rozmowa z dr Anitą Bryńską psychiatrą dzieci i młodzieży z Akademii Medycznej w Warszawie (10 luty 2009 roku).

 

 

 

Gregow: Zajmuje się Pani zaburzeniami wieku rozwojowego. W jakim stopniu problem natręctw dotyka dzieci i młodzież?

 

 

 

Anita Bryńska: Wyniki badań epidemiologicznych wskazują, że odsetek osób cierpiących na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, niezależnie od grupy wiekowej, wynosi od 1 do 2 procent populacji ogólnej. Nie sposób dokładnie określić tej liczby w odniesieniu do osób młodych, ze względu na ograniczony wgląd w przeżywane przez nie objawy, a co za tym idzie brak motywacji do podjęcia leczenia, choć wydaje się, że jest to wielkość zbliżona.

 

 

 

Gr.: W jakim wieku może pojawić się zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne?

 

 

 

A.B.: Objawy zaburzenia mogą wystąpić nawet u bardzo małych dzieci, około 3, 4 roku życia w przebiegu infekcji paciorkowcem, w mechanizmie podobnym jak w przypadku gorączki reumatycznej. Natomiast średnia wieku dla początku zaburzenia wśród dzieci i młodzieży to około 10 r.ż.

 

 

 

Gr.: Natręctwa mogą być składową różnych zaburzeń psychicznych. Jak rozpoznać, że obsesje są objawem ZOK a nie np. schizofrenii?

 

 

 

A.B.: Opierając się na wiedzy z zakresu psychopatologii ogólnej rozróżniamy zaburzenia treści myślenia w formie obsesji, wobec których pacjent pozostaje w pełni krytyczny, zdaje sobie sprawę, że ich źródłem jest jego własny umysł i usiłuje na swój sposób im się przeciwstawić. Z drugiej strony mamy do czynienia z urojeniami, czyli myślami, sądami i przekonaniami, które chory wypowiada w całkowitym przeświadczeniu o ich prawdziwości.

 

 

 

W sytuacji, gdy badany ma świadomość, że prześladujące go myśli pochodzą od niego, chce się ich pozbyć z powodu cierpienia i dyskomfortu jaki powodują - nie mamy wątpliwości, że są to obsesje. A zatem charakter objawów różnicuje nie ich treść, ale krytycyzm.

 

 

 

Sytuacja jest bardziej skomplikowana w przypadku młodych pacjentów, ze względu na słaby wgląd w procesy przeżywania. Dlatego tak istotne jest dokładne badanie psychiatryczne, ponieważ czasami zdarzają się błędy, co prowadzi do rozpoznania psychozy, a w konsekwencji wdrożenia nieadekwatnych metod leczenia.

 

 

 

Gr.: Jak objawia się choroba w wieku dorastania?

 

 

 

A.B.: Podobnie jak u dorosłych, objawy obsesyjno-kompulsyjne najczęściej dotyczą przesadnego dbania o czystość i porządek. U nastolatków dość często spotyka się także obsesje dotyczące sfery religijnej oraz seksualnej.

 

 

 

Gr.: Natręctwa są źródłem lęku, poczucia winy i wstydu. To sprawia, że cierpiący na ZOK zmagają się z chorobą przez długie lata zanim podejmą leczenie. Jak trafiają do Pani młodzi pacjenci?

 

 

 

A.B.: Niezależnie od rodzaju schorzenia są zazwyczaj przyprowadzani przez rodziców, zaniepokojonych objawami. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której dziecko dochodzi do wniosku, że z jego psychiką jest coś nie w porządku i samo udaje się po pomoc do specjalisty.

 

 

 

Gr.: Co zrobić w sytuacji, gdy objawy nasilają się a chory odmawia poddania się terapii?

 

 

 

A.B.: Przepisy ustawy psychiatrycznej stanowią, że do momentu ukończenia 16 roku życia o wizycie u psychiatry, konsultacji psychiatrycznej czy hospitalizacji decydują wyłącznie rodzice. Jeżeli pacjent ma ukończone 16 lat współdecyduje o swoim leczeniu. Możliwe jest więc zastosowanie terapii wbrew woli chorego, jednak aby skutecznie leczyć zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne niezbędna jest motywacja. Pacjent musi chcieć się leczyć.

 

 

 

Gr.: Czy sposób wychowania może mieć znaczenie w etiologii natręctw?

 

 

 

A.B.: To zależy, co rozumiemy przez pojęcie "sposób wychowania". Mechanizm modelowania może spowodować, że dziecko obserwując osoby z najbliższego otoczenia, wykonujące natrętne czynności, zacznie je naśladować. Poza tym czynnikiem ryzyka dla rozwoju obsesji i kompulsji jest kształtowanie u dziecka potrzeby bycia idealnym, nienagannym, perfekcyjnym, co w efekcie prowadzi do postrzegania siebie w negatywnym świetle. O wystąpieniu zaburzenia w głównej mierze decyduje jednak podatność biologiczna.

 

 

 

Gr.: Jak wygląda leczenie zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych u dzieci, młodzieży?

 

 

 

A.B.: Wybór odpowiedniej metody leczenia powinien uwzględniać przebieg choroby i nasilenie objawów. W przypadku niewielkiego nasilenia objawów stosujemy przede wszystkim psychoterapię, zwłaszcza poznawczo-behawioralną. Natomiast w sytuacji, gdy obsesje i kompulsje w znacznym stopniu utrudniają normalne funkcjonowanie, postępowanie polega na łączeniu farmakoterapii i psychoterapii.

 

 

 

Gr.: Jaka powinna być rola rodziców, opiekunów w procesie leczenia?

 

 

 

A.B.: Bardzo często rodzice czy opiekunowie wręcz uczestniczą w wykonywanych przez chorego rytuałach, przez co nieświadomie podtrzymują i wzmacniają objawy, stając się jednocześnie ich istotnym elementem. W takiej sytuacji niezbędną formą pomocy jest psychoedukacja, czyli wyjaśnianie pacjentowi i jego rodzinie istoty objawów i mechanizmów podtrzymujących.

 

 

 

W terapii ekspozycyjnej istotną rolę poza psychoterapeutą prowadzącym pełni tzw. kooterapeuta, i chociaż najlepiej, jeżeli jest to osoba spoza grona rodziny, może być nim również rodzic.

 

 

 

Gr.: Dostęp do specjalistów z zakresu psychiatrii dziecięcej jest bardzo utrudniony. Gdzie znaleźć fachową pomoc?

 

 

 

A.B.: To prawda, psychiatrów dziecięcych jest w naszym kraju niewielu, ale od czasu, gdy przywrócono pełną specjalizację sytuacja powoli ulega zmianie. Pomimo trudności z dostępem do specjalisty, można uzyskać pomoc u rejonowego psychiatry dziecięcego, chociaż czas oczekiwania na wizytę jest dość długi. Dlatego zamiast bagatelizować objawy, odkładając poradę lekarską "na później", warto udać się do specjalisty jak najwcześniej.

 

 

 

Gr.: Dziękuję Pani za rozmowę.

 

[Dodane po edycji:]

 

Rozmowa z dr Maciejem Żerdzińskim, psychiatrą, autorem m.in. "Poradnika dla chorych na zespół natręctw" (16 sierpnia 2007 roku).

 

 

 

Gregow: Panie doktorze, co jest przyczyną zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego?

 

 

 

Maciej Żerdziński: Trudno wskazać jedną przyczynę całego procesu chorobowego. Wiemy, że zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne może mieć tło genetyczne. Dana osoba ma pewne predyspozycje do wystąpienia choroby, ale aby rozwinął się zespół natręctw muszą zachodzić określone czynniki psychospołeczne np. sposób wychowania. Jeżeli wzorce anankastyczne bądź lękowe są od dzieciństwa "zaszczepiane" to możliwość wystąpienia ZOK w późniejszym życiu jest istotnie większa. Drugi czynnik ma związek z zaburzeniami przepływu neurotransmisji pomiędzy korą czołową a jądrami podkorowymi. W dużym uproszczeniu: sygnał miast iść do przodu zapętla się, powraca, powtarza, a co za tym idzie czynność czy myśl również ulega powtórzeniu.

 

 

 

Gr.: Czy można stwierdzić, że jest gen odpowiedzialny za rozwój choroby?

 

 

 

M.Ż.: Jest to raczej wiele genów, dlatego istotą sprawy jest odpowiedź na pytanie, co prowokuje taką, a nie inną manifestację objawów. Ja skłaniałbym się ku obserwacji życia rodzinnego oraz czynników stresowych. Być może każdy z nas ma pewną predyspozycję do wystąpienia natręctw, ale bez sprzyjających okoliczności choroba nigdy by nie wystąpiła.

 

 

 

Gr.: Czy są dane mówiące, jaki odsetek naszego społeczeństwa cierpi na ZOK?

 

 

 

M.Ż.: Podobnie jak w pozostałych krajach europejskich jest to od 2 do 3,5%. Należy jednak pamiętać, że oprócz OCD a więc pełnoobjawowego zespołu natręctw, istnieje pojęcie OCS, czyli zaburzeń o łagodniejszym przebiegu, które dotyczą już ponad 8% społeczeństwa.

 

 

 

Gr.: Jakie rodzaje natręctw spotyka Pan najczęściej w swojej praktyce?

 

 

 

M.Ż.: Klasycznie zespoły natręctw dzieli się na te z przewagą obsesji, z przewagą kompulsji oraz mieszane. Taki podział nie ma jednak większego sensu, ponieważ nie widziałem pacjentów, którzy mieliby tylko obsesje lub tylko kompulsje. Najczęściej spotykane rodzaje natręctw dotyczą czystości, porządku, symetrii, w mniejszym stopniu tematów religijnych i seksualnych.

 

 

 

Gr.: Jak skutecznie leczyć chorobę i kto powinien to robić, bo wiele osób unika kontaktu z psychiatrą bądź psychologiem?

 

 

 

M.Ż.: Jestem lekarzem, jednak gdyby trafił do mnie pacjent z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego, to zapewne skierowałbym go do chirurga. Nie korzystanie z pomocy specjalisty to błąd. Leczenie ZOK powinien prowadzić psychiatra, zarówno pod kątem farmakologicznym, jak i psychoterapeutycznym. Jeśli psychiatra nie ma uprawnień psychoterapeuty, to zaprasza do współpracy psychologa. Tak wygląda dziś kanon leczenia.

 

 

 

Gr.: Czy któraś z metod leczenia jest wyraźnie bardziej skuteczna?

 

 

 

M.Ż.: Opierając się na badaniach E. Hollandera możemy stwierdzić, że stosowanie leków przeciwobsesyjnych daje 56% skuteczności. Edukacja w kierunku ZOK, pozwalająca osiągnąć pacjentowi krytycyzm wobec choroby, to aż 36% skuteczności. Z kolei terapia behawioralna przynosi poprawę u 26% pacjentów. Zatem kombinacja tych trzech metod pozwala uzyskać największą efektywność.

 

 

 

Gr.: A zabiegi neurochirurgiczne?

 

 

 

M.Ż.: O zakwalifikowaniu pacjenta do zabiegu operacyjnego decyduje specjalnie ustanowiona komisja. I słusznie, ponieważ wiele osób dopytuje się o możliwość zoperowania, nie zdając sobie sprawy z faktu, że są nieodpowiednio leczeni. Gdy taka sytuacja trwa latami, pacjenci w swojej bezradności poszukują metod ostatecznych. W moim przekonaniu warto szukać innych rozwiązań. Nawet w skrajnie trudnych przypadkach, gdzie rytuały trwają po kilkanaście godzin dziennie uniemożliwiając normalną egzystencję, można działać np. w warunkach szpitalnych. A jeżeli faktycznie nic nie przynosi efektów, to decyzją pacjenta i wspomnianej komisji jest, czy poddać się zabiegowi. Pamiętajmy jednak, że oznacza to usunięcie kilku centymetrów sześciennych tkanki mózgowej, przy czym efektywność tej metody nie jest stuprocentowa – mogą być efekty, ale nie muszą.

 

 

 

Gr.: Czy ZOK można wyleczyć całkowicie?

 

 

 

M.Ż.: Owszem można, i nie mówię tego dla pozornego pocieszenia. Zależy to jednak nie tylko od jakości leczenia, ale od przebiegu samego schorzenia. To tak jak ze złamaniem kończyny – u jednej osoby goi się szybko, u innej z komplikacjami. Pośród moich pacjentów są osoby, które uzyskały pełne wyleczenie. Większość stanowią jednak ci, którzy cieszą się częściową poprawą – satysfakcjonującą, jednak niepełną.

 

 

 

Gr.: Jak rodzina bądź otoczenie pacjenta może go wspierać?

 

 

 

M.Ż.: Najgorszą z metod pomocy jest wykonywanie za chorego jego rytuałów. Taka sytuacja sprawia, że rodziną zaczynają rządzić natręctwa, a objawy przybierają na sile. Należy przeciwstawić się kompulsjom, stanowczo ale bez emocji. Łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować, dlatego kluczową kwestią jest edukacja i współpraca ze specjalistą prowadzącym leczenie.

 

 

 

Gr.: W "Poradniku dla chorych na zespół natręctw" opisuje Pan techniki autoterapii. Czy każdy może je stosować?

 

 

 

M.Ż.: Techniki autoterapii powinny być stosowane w każdym przypadku zespołu natręctw, ale z doświadczenia wiem, że w okresie znacznego nasilenia objawów nie są praktykowane w ogóle. Jeśli pacjent nie ma wglądu w chorobę, zatraca wobec niej krytycyzm, przeżywa natręctwa i niejako ich broni, to w takiej sytuacji nie zechce tego poradnika nawet wziąć do ręki. Czyta mu go wtedy jego rodzina.

 

 

 

Gr.: Czy w najbliższym czasie czeka nas jakiś przełom w leczeniu ZOK?

 

 

 

M.Ż.: Nie sądzę. Nie posiadam informacji o nowym, cudownym leku będącym marzeniem wielu chorych. Farmakoterapia może być ogromnie pomocna, ale nie wyobrażam sobie leczenia bez kontaktu z pacjentem, bez pracy z objawem i budowania krytycyzmu wobec choroby. Jeżeli symptomy ustąpiły błyskawicznie, wraz z rozpoczęciem terapii farmakologicznej, to znaczy, że nie był to zespół anankastyczny, a natręctwa w przebiegu np. depresji. Zatem droga do wyleczenia to proces, okupiony wysiłkiem prowadzącego, ale przede wszystkim samego pacjenta.

 

 

 

Gr.: Nie ma Pan wrażenia, że ZOK to temat wstydliwy, temat tabu?

 

 

 

M.Ż.: Ja nie odnoszę takiego wrażenia, ponieważ obsesje i kompulsje stanowią codzienność mojej pracy. Zagadnienia związane z chorobą staram się podnosić na specjalistycznych zjazdach i kongresach. Ale sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Objawy anankastyczne są na ogół ukazywane w konwencji komediowej. Przykładem może być film "Lepiej być nie może" ze świetną kreacją Jacka Nicholsona. Natomiast od strony merytorycznej zespół natręctw pojawia się sporadycznie, najczęściej przy okazji głośnych interwencji chirurgicznych.

 

 

 

Gr.: Jako autor literatury science-fiction umieścił Pan w swoich publikacjach wątek choroby?

 

 

 

M.Ż.: Owszem. Opisałem np. bohatera cierpiącego na ciężki zespół natręctw, starając się w ten sposób przybliżyć czytelnikom niezwiązanym z psychiatrią prawdę o chorobie. Mając kontakt z pacjentami, ich objawami, cierpieniem, czułem się do tego w pewien sposób zobowiązany. Mógłbym przedstawić ZOK w formie taniej sensacji, ale to jest medycyna, tu na sensacje nie ma miejsca.

 

 

 

Gr.: Dziękuję Panu za rozmowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×