Skocz do zawartości
Nerwica.com

Już nie mogę, wysiadam z tramwaju życia.


mxoxo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Na początku miałam opory żeby tu napisać, ale wkońcu przełamałam się, bo nie chciałam żeby tak to wyglądało, że mi nie zależy. chciałam mieć poczucie, że próbowałam coś zrobić, choć trochę.

Od kilku lat borykam się z depresją: mam zaniżoną swoją wartościowość, izoluję się od innych, zamykam się w sobie, posiadam myśli samobójcze. Na prawdę nie chcę tego wyolbrzymiać, przykro mi, że tutaj dopiero piszę swoje problemy... Mam przyjaciółki, ale one o niczym nie wiedzą, tak samo rodzice. Nie chcę by ktoś przeze mnie był smutny i cierpiał.

Kilka razy próbowałam skończyć ze sobą, pierwszy raz zaczęłam w wieku gimnazjalnym. Teraz mam 17 lat i możecie mówić, że jeszcze nie znam się na życiu, ale wiecie co jest najgorsze? Najgorsze jest życie, gdy ktoś bardzo mocni pragnie śmierci. To jest po prostu taka męczarnia, że ja nie mogę.. Żyję dalej, bo jak pomyślałam sobie o rodzicach co by przeżywali na moim pogrzebie czy coś to mnie ciarki brały. Jak przyjdzie co do czego, to starają się mocno o mnie. Ich uczucia są dla mnie najważniejsze.

Kiedyś sobie myślałam "co to za ludzie z depresją? co za idioci? jedno jest życie". Nawet miałam takie motto i dalej mam "Nie bierz życia zbyt poważnie i tak nie wyjdziesz z niego żywy". Przed końcem postanowiłam poszaleć, ale nawet to nie zachęciło mnie do życia.

Mam sporo problemów... o Boże... dziś rano wstałam o 11 i siedziałam godzinę na łóżku zadając sobie pytanie "dlaczego kur*a ja?". Konsekwencjami depresji są nieułożone życie, odrzuciłam już kilku chłopaków, jednym słowem porażka.

Mam spore kompleksy, oj i to jakie. Mimo mojego wyglądu dodatkową wadą jest moja wymowa. Miałam rozszczep podniebienia, jak no to mówię wspaniale, niestety przez nos co mnie wyjątkowo boli, bo to każdy zauważa. Ale pomińmy to, grupami robią mi się opryszczki wargowe. Jak to mam to po prostu chcę się pociąć. A właśnie ... tyle razy się cięłam, że mi wstyd, ale dalej pewnie będę to robić. Po prostu ja tu nie pasuję. Nie zasługuję już na życie, wiem że każdy zasługuje, ale ja nie chcę. Doświadczenie życiowe nie pozwala mi tak myśleć. Miałam takie traumatyczne przeżycia, a nie chcę by się powtórzyły. Przez to straciłam swój styl, ubieram się tak, żeby każdemu pasowało.

Świetnie potrafię udawać. Ludzie to po prostu mają mnie za szaloną i szczęśliwą dziewczynę, ale tak nie jest i zapewniam Was.

Jeśli chodzi o psychologa to nie pójdę. Przepraszam, ale od razu to mówię. Tak samo przyjaciółkom nie będę się zwierzać ani nikomu innemu. Zapora i koniec.

Jeszcze Wam powiem co mnie boli: szłam do lekarza z jakimś tam problemem. Lekarz wszystko wyjaśnił, powiedział co jest, nie wiem, ale pocieszył mnie, że jest ratunek i nie jestem sama - płakałam ze szczęścia. Przepisał leki. Skończyłam brać i znów wszystko powróciło. Już nie chcę się rozczarowywać.

Teraz pisząc tą wiadomość mam pewność, że nikogo nie ma w domu. Nikt się nie dowie.

W ogóle nie wiem po co to piszę ... aha, bo nie chcę mieć poczucia, że się nie starałam. To teraz mogę już spokojnie odpuścić i ... dobra nieważne. Dzięki jak komuś się to chciało czytać. Tak piękne ujęłam swoje życie nie obrazując problemów heh ...

Pozdrawiam, Wy się trzymajcie, ja nie muszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mxoxo, my Cię tu wszyscy doskonale rozumiemy, bo sami czujemy podobnie, bo sami zadajemy sobie podobne pytania, i mamy podobny obraz świata i siebie. Plany miewamy też podobne, niektórzy już próbowali... Decyzja oczywiście należy do Ciebie i my tu nie mamy nawet jak Cię powstrzymać. Ale zwrócę Ci uwagę na jedną rzecz. Piszesz, że próbowałaś, że się starałaś, że piszesz to po to, żeby nie było, że nie próbowałaś. Nie próbowałaś! Wzięłaś jeden lek, pójście do psychologa od razu wykluczyłaś, przyjaciółki także. Masz jednak dopiero 17 lat, dużo życia przed sobą. Popróbuj innych leków, przełam się i idź do psychologa/psychoterapeuty, pogadaj z rodzicami, zwierz się przyjaciółkom, pojęcz nam tutaj 10 razy dziennie nt tego jak Ci źle... Wtedy będzie można uznać, że próbowałaś. Mam nadzieje, że jeszcze to sobie przemyślisz i dasz sobie szansę. Pozdrawiam Cię ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ufam ze zaglądasz tu jeszcze ,wiem co czujesz sama od lat mam depresje i wiem jak życie boli Ale zaczęłam cos z tym zrobić chodzę do psychologa jest ciut lepiej może niedługo też będę miala włączone leki chcę sobie pomoc nie chcę juz tak cierpieć bo po co ,juz wiem że jest sposób by było lżej i zamierzam z niego skorzystać czego i Tobie życzę.Pójście do psychologa to nie grzech i jeszcze jedno : psycholog nikomu nie powie o twoich problemach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za te ciepłe słowa. Ja już tak jestem nauczona z domu, że do narzekań nie mam prawa. Czyli tak tłumię w sobie emocje, nieraz je ignoruję. Na prawdę nie chcę iść do psychologa, to za dużo jak na mnie. Dziś na przykład cały dzień przeleżałam w łóżku, w ciemnościach. Gdyby nie rodzice to nic bym nie zjadła, już nawet słabo mi się robiło, a nie mogę sobie na to pozwolić, bo jestem szczupłą osobą. Postaram się jeszcze tu zaglądać, na razie się nie martwcie. Ale takiego doła jeszcze nie miałam :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego wynika że masz silną depresję i powinnaś jak najszybciej coś z tym zrobić,naprawdę nie warto marnować życia na depresję,Niestety zaobserwowałam ze w wielu rodzinach sie po prostu nie rozmawia szczerze albo wogole poza wydawaniem rozkazów :( smutne to bardzo i rodzi problemy z komunikacją .Wiesz ja myśle ze to ze tu napisałas to juz pierwszy krok iże będa dalsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

No właśnie temat to taka przenośnia, a super je potrafię tworzyć.

Nie jestem gotowa na terapię, nie odważę się :roll:

2 miesiące temu miałam strasznego doła, nie wychodziłam z pokoju a przyszli do mnie rodzice, więc nie chciałam ich martwić i powiedziałam, że chodzi o taki jeden mój mały problem z wymową. A tak na prawdę chodziło o "kolegę" :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajnie że są tacy ludzie, którzy chcą walczyć :105:

 

I Ty walcz, dziewczę nastoletnie. Podniebieniem się nie przerwuj - sam hetman Czarniecki oberwał gromko podczas turnieju fechtuntku samopałem w podniebienie i uwierz mi, żył dalej.

 

17 lat i już wysiadasz? A gdzie przepraszam? Siadaj wygodnie i nikomu nie ustępuj miejsca. Masz typowe nastoletnie problemy. Ale nie tylko je - masz np. marzenia do wygrania, ludzi, którzy pomogą Ci je spełnić. I jeszcze ilu chłopaków możesz spławić! Nie musisz nikogo udawać, nie zawsze jest czas na szaleństwo. Jest jeszcze autorefleksja, pasja, doświadczenia ludzi, którzy z tego wyszli i z tego punktu widzenia niech będą dla Ciebie wiarygodni, a także pomoc - dobrze, nie zawsze łatwo dostępna i tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale jest :) Ja parę miesięcy przeżyłem poważną operację i nie było mowy, abym myślał, że sobie z jakiegoś "tramwaju" wysiadam. Motorniczy siedzi, za przeproszeniem, na dupie i sam przestawia zwrotnice. A reanimowano mnie dwukrotnie. O tak, jeszcze depresji mi do szczęścia zabrakło (jakkolwiek moja kondycja psychiczna jest taka sobie).

 

I może daj niektórym z tych chłopaków szanse (no może nie wszystkim naraz). Przynajmniej tym, którzy nie robili błędów gramatycznych w listach miłosnych. Skąd wiesz, czy Twoje zachowanie nie było zbyt pochopne?

 

Pozdrrawiam nieco przekornie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×