Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

"Borsuk, jak zwykle prawdopodobnie sie nie mylisz. Irytacja sie skads bierze, moze wlasnie stad. Ja osobiscie juz nawet nie czuje potrzeby tych emocji, chcialbym tylko spokoju, zeby chociaz w snie miec te chwile wyciszenia. Mam chyba wrazenie, ze umarlem wewnetrznie, padla jakas ostatnia linia oporu we mnie. Nawet pisanie tego jest okupione wielkim wysilkiem. Nie radze sobie z podstawowymi czynnosciami, nie chce mi sie nawet umyc. Ale to nie jest takie, ze nie chce mi sie, bo jestem leniwy czy tez wylaczony, tylko to wywoluje straszna irytacje, ta proba umycia sie. Juz po prostu tak mi sie nie chce chyyba, ze mnie to obrzydza az. Ale to takie luzne dywagacje, bo jestem oderwany od tego co niby \czuje\."

 

Za nim zgłosiłem się do lekarza miałem depresję, czułem się właśnie tak, życie wymykało mi się z rąk, nie chciało mi się nic, nawet spełniać podstawowych czynności życiowych. Nie wiem czy jakoś cię to nakieruje. Cały czas, jak czytam twoje posty, mam wrażenie, że u Ciebie to jest jakiś... przeskok, zmiana a nie cecha z którą się urodziłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, zaburzenia schizotypowe, czyli F21. Nie jest jednak moim zdaniem pewne, że to naprawdę mi dolega. Mój profil jest bliski objawom negatywnym, schizoidalnym i depresyjnym. Coś co można by uznać za objawy pozytywne, to jest u mnie co najwyżej szczątkowe.

Są momenty gdy naprawdę pojawia się potężne cierpienie i depresja z przygniatającymi myślami samobójczymi. Gdy to jednak udaje się okiełznać, to wpadam w obojętność, apatię i anhedonię. Poza tym, mam poczucie nierealności świata, jakbym nie było materii, nie wiem jak to nazwać, nie czuję się częścią tej rzeczywistości a jedynie obserwatorem. Może powinienem to nazwać derealizacją, to chyba najlepiej pasuje. Gdy narastają sytuacje stresowe, to zamykam się w sobie i żyję we własnym umyśle. Udaje się czasem uzyskać u mnie porządny stan, w którym potrafię podejmować i realizować konstruktywne cele, jednak stan ten jest bardzo niestabilny. Może to właśnie jest F21, tylko nie rozumiem dlaczego nie ma dla mnie refundacji leków. Że niby to co mam nie jest przewlekłe? Czy nie ma na to po prostu leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to właśnie jest F21, tylko nie rozumiem dlaczego nie ma dla mnie refundacji leków. Że niby to co mam nie jest przewlekłe? Czy nie ma na to po prostu leków?

 

To nie tak. O tym, który lek jest refundowany i który lek można komu wypisać na "P" decydują w naszym kraju nie lekarze i farmaceuci, lecz Minister Zdrowia i urzędnicy. A Minister Zdrowia ustalił, że niektóre neuroleptyki na schizofrenię się należą, a na schizoafekta i schizotypię już nie. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to jest z tymi lekami ,ten sam lek na 2 różne choroby i inaczej refundowany?sprawiedliwie?nei totalnie bezensu bo jakim prawem ten pacjent a nie ten ma dostać na P niewiem

najdziwniejsze jest że dany lek stosujew dwóch róznych chorobach ale cóż to już nie mnie oceniać tak jest i już...

 

byłem dziś w OPSie...

złożyłem wniosek o zasiłek pielęgnacyjny ok 2 tyg decyzja ma przyjść niby mi przysługuje bo niepełnosprawność powstała przed 21 rokiem życia i mam stopień umiarkowany ,jak dostane to 153 zł na okres trwania stopnia czyli do 2015 roku...

 

byłem tez o dodatek mieszkaniowy i tez by sie należał lecz mam zapis w stopniu że pokój osobny NIE WYMAGA i dupa zbita bo drugi warunek spełniałem dochód a mieszkam z matką i pójde do powiatowego zespołu ds orzekania o niepełnosprawnosći i spytam czy da sie coś zrobić bo jest to kolejne ok 150 zł...

 

po 3 byłem u pracownika socjalnego o jednorazową pomoc ponieważ ponoc można taka dostać przedstawiłęm sytuacje ze jestem bez dochodu że mam komisje na rente w piatek i tp itd i umówiłem sie na poniedziałek kazała mi przyjść i moze da sie cos zrobić choć dochód pytała matki to że wysoki na dwóch wychodzi i bedzie cięzko...

 

ale ludzie jest poczatek roku i zawsze łątwiej o kasiorke od państwa wiecie jak jest więc działajcie!!!

 

to tyle w piątek komisja zusowska trzymcie kciuki

 

dziś niespałem do 6 rana nie wziełęm ketrelu na sen i mam dużó myślałem i stwierdziłem że bezsesnu te lajf moje i trzeba coś zrobic tylko niewiem co....

 

tzn dowiedziałem sie że mój chirurg przyjmuej w mpim szpitalu i jutro są zapisy do niego i czas kontuzje zacząc robić...

 

ja mówięłm chce żeby ten rok był przełomowy i będzie !!!!chyba :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, jakoś nie zauważyłem by uznali że jakiekolwiek leki się "należą" osobom ze spektrum schizofrenii. Na liście leków zawsze widnieje zapis że refundacja dla schizofrenii, nigdzie nie napisano "spektrum schizofrenii". W zasadzie to nie powinienem według państwa brać żadnych leków i to tylko dlatego, że nigdy nie miałem głosów i urojeń. Chyba, że lekarze dadzą mi schizofrenię prostą, to wtedy będę mógł się leczyć. A fluanxol, to po prostu jest tani nawet bez refundacji, jedyny który może mi pomóc w przystępnej cenie. W ogóle to planuję zmienić lekarza, bo ta aktualna chyba mnie traktuje niezbyt poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uht, rozstałam się z moim narzeczonym i było to dla mnie dosyć traumatyczne przeżycie i odzyskałam uczucia. Potem jeszcze na kilka dni zniknęły a teraz czuję już cały czas. Ale nie tak silnie jak to zapamiętałam...ale może to kwestia tego, że moje ostatnie wspomnienia uczuć przypadały na okres młodzieńczej burzy hormonalnej;) Chociaż nadal tęsknię za tak silnym odbieraniem świata jak wcześniej...ale nie narzekam na to jak jest teraz. Mogę w końcu żyć jak człowiek...co prawda z piętnem depresji, ale zawsze to z uczuciami. W czasie w którym odzyskałam uczucia brałam solian 1000mg od dłuższego czasu zresztą bez skutku. I odstawiłam go nie widząc żadnej zmiany, oprócz zaniku objawów ubocznych. Leki nigdy nie polepszały mojego stanu, choć bardzo w nie wierzyłam. Chodziłam też na psychoterapię, również bez żadnych wyników. Można powiedzieć, że moje ozdrowienie to cud:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht, Twój lekarz musiał Ci w papierach wpisać F20.X, albo w innym razie popełnił omyłkę i złamał prawo refundacyjne. Poza tym musisz mieć jakąkolwiek diagnozę. Lekarz musi wpisać w dokumentacji jakąś "F"'kę (symbol choroby w ICD-10), żeby NFZ zapłacił mu za udzielone świadczenia.

 

Z artykułu mgr farm. Justyny Wodowskiej

 

Kiedy można otrzymać dany lek na receptę z symbolem „P”?

 

"Choruję na nadciśnienie tętnicze. Leczę się już pięć lat. Słyszałem o receptach z symbolem „P”. Dlaczego nie przysługuje mi taka dodatkowa zniżka na leki? W końcu moje schorzenie jest chorobą przewlekłą. Jestem zmuszony przyjmować leki stale, a nie tylko do momentu ustąpienia objawów.

 

Ostatnie okienko „Ch. przewlekłe” informuje o tym, czy pacjentowi przysługuje większa zniżka na leki w związku z chorobą, na którą się leczy.

 

 

(...) Jeśli nie ma uprawnień do niższej odpłatności za lek wynikającej z choroby przewlekłej, lekarz wpisuje znak „X”. Wobec tego jakie jednostki chorobowe kryją się pod symbolem „P”? Kiedy na recepcie może pojawić to oznaczenie i jakie rządzą tym reguły?

 

 

Otóż o wszystkim, wbrew powszechnemu mniemaniu, decyduje nie lekarz i farmaceuta, a Minister Zdrowia. Drogą rozporządzenia, po zasięgnięciu opinii odpowiednich instytucji, ustala on listę takich chorób. Wykaz ten jest zamieszczony na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia (http://www.mz.gov.pl). Obecnie znajdują się tu takie schorzenia jak: jaskra, astma, cukrzyca, schizofrenia i inne. Co pewien czas ma miejsce aktualizacja wymienionych tu jednostek chorobowych. Wpisywane są tu choroby o największym znaczeniu społecznym. Niestety, nie wszystkie schorzenia przewlekłe są ujęte w tym wykazie z różnych przyczyn. Przykładów rzadkich chorób, które wymagają długotrwałego przyjmowania kosztownych preparatów, nierefundowanych przez państwo, można podawać wiele. (...)"

 

Lista chorób przewklekłych uznawanych przez Ministerstwo Zdrowia: http://zdrowie.wm.pl/Lista-chorob-przewleklych,102980

 

Na tej liście masz:

 

(...)

6. choroby psychiczne lub upośledzenia umysłowe,

(...)

27. schizofrenię,

28. schizofrenię w przypadku nawrotu objawów psychotycznych podczas terapii neuroleptykami w wyniku udokumentowanego uporczywego braku współpracy chorego,

 

Ten zapis 6 jest nieco niejasny. Bo czy schizotypię albo zaburzenia schizoafektywne uznać za chorobę psychiczną i wrzucić do jednego worka?

 

"W przypadku stwierdzenia choroby przewlekłej z niżej zamieszczonego wykazu, lekarz może przepisać pacjentowi lek z obniżoną opłatnością wyłącznie zarejestrowany w danej jednostce chorobowej, w tym wypadku wpisuje w rubrykę "Choroby przewlekłe" oznaczenie "P"."

 

To czy ktoś otrzyma lek na "P" czy nie, jest ściśle skorelowane z rozpoznaną jednostką chorobową. LPP są wypisywane na "P" w schizofrenii i schizofrenii lekoopornej, w zaburzeniach pokrewnych ze spektrum schizofrenii już nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, super kompilacja informacji, wszystko wyjaśnia.

Szczerze mówiąc, to i mnie lekarze mogliby by od ręki zdiagnozować dystymię, wieloletnie zaburzenia nastroju itp. to u mnie chleb powszedni. Tylko tak jak mówisz, to nic nie daje. W ogóle zobacz jakie to popie.przone, że ja tu mówię o diagnozach w kryteriach, że mają coś dawać. Chory kraj i tyle.

 

Topie-lica, wydaje mi się, że twój przypadek obnażył pewną prawdę o leczeniu tak wygaszonych emocjonalnie osób jak wiele z nas. Być może trauma może być lepszym lekarstwem niż związki chemiczne czy słowa.

 

uht, za niedługo najprawdopodobniej zakwalifikuję się na oddział dzienny z zupełnie innej przychodni niż ta, w której dotychczas się leczyłem i brałem udział. Tam oprócz oddziału dziennego, jest też poradnia z lekarzem i psychoterapeutą i to na NFZ. Strategia jest taka, by po oddziale dziennym kontynuować leczenie w tej poradni albo jeśli coś tam pójdzie nie tak, to mam plan wrócić do swojego poprzedniego lekarza, który prowadził mnie w latach 2007-2008, lub jeszcze inna opcja pójść za radą znajomego i wybrać jednego dobrego sprawdzonego lekarza z polecenia. Pozostanie przy aktualnej lekarce na 99% nie wchodzi w grę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze oddziałem a co dalej?ja mam zawsze w głowie co dalej...jak żyć...bo na oddziałch to ja moge być całe lajf ale co jest nie halo z nami?moze jednak praca?jak natrętek a nie oddziały albo oddział z ząłozeniem że po praca jakaś lekka no niewiem tak mi sie wydaje...

 

no bo jak inaczej...oddział dom oddział dom operacja dom brak srodków do zycia dom pomoc innych osoób albo śmierć niewiem do dupy to...ja wymagań dużych nie mam może ale coś chciałbym robić tylko niwiem co to mnie męczy że ja niewiem do czego zmierza moje życie zeby coś robić uczuć sie czegoś interesować sie czymś rozwijać i sie realizować to u nas to nie możliwe bo niewiem czemu bo pustka bo mi nie zależy ja mam takei wytłumacznie bo NIEWIEM...

przydało by mi sie wsparcie socjalne większe jakaś fundacja albo coś nie ma opcji innej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic, gdzieś tam wcześniej opisałem też swoją strategię pooddziałową. Zamierzam na oddziale obyć się w kontaktach z ludźmi, powoli się zaktywizować i poprawić nastrój oraz podnieść mobilizację do konstruktywnego działania. Następnie po uzyskaniu tego porządnego stanu, który zapewne będzie niestabilny, zamierzam wystawić się na kolejne kontrolowane sytuacje, mianowicie trafię do sanatorium szpitalnego czy jakoś tak, żeby podleczyć ból pleców i stawów. Potem o ile utrzymam swój stan, to ostro zacznę szukać pracy nie patrząc na nic. Chyba, że stan psychiczny mi sie schrzani, to posłużę się mocniejszą bronią przeciw takim objawom psychicznym i uderzę w oddział 7f w Krakowie. Tam zamknę się w izolacji od świata zewnętrznego na 6 miesięcy i w kontrolowanych warunkach z pełnią zaangażowania spróbuję rozbroić tą bombę zaburzeń psychicznych. Na końcu zawsze jest ten cel w postaci uzyskania w miarę porządnego i stabilnego stanu i szukanie pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to czytam to mi sie plakac chce. Ja nie chce sie zaleczyc, tylko wyleczyc. Opcje posrednie nie wchodza w gre. Co mi z tego, ze sie bardziej zaktywizuje, skoncze studia itd. jak bede nadal warzywem wewnatrz. Ja ide na oddzial dzienny z nadzieja, ze cos sie we mnie przelamie. Moze dobiora mi tez lepsze leki, nie wiem. :( Coraz bardziej trace nadzieje. Znowu nie moglem zasnac mimo zazycia benzo. Juz jestem wykonczony tym calym zyciem. I wiecie czego bym chcial najbardziej? Moc sie rozplakac. Po prostu zaczac ryczec w nieboglosy i plakac sobie caly dzien, a nawet to mi nie jest dane. Czuje, ze dochodze do kresu sil.

 

Mad_Scientist, masz racje oczywiscie. Prawdopodobnie mi wpisala F20 tylko ja o tym nic nie wiedzialem. I ja nie twierdze, ze tak nie jest, tylko mowie Koratowi, zeby zmienil lekarza na takiego, ktory tez mu wpisze to F20 chociazby ze wzgledu na ta glupia refundacje. Przeciez ja bym musial teraz placic 400 zl za miesiac kuracji gdyby nie to. Nie widze nic zlego w takim rozwiazaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht, gdy myślę o tak wielkim wyzwaniu jakim jest całkowity powrót do zdrowia, to wpadam w panikę i od razu mam zamiary samobójcze, bo niestety ale póki co finału tej walki nie widać nawet na horyzoncie. To zbyt wielkie wyzwanie by o nim myśleć na tym etapie na którym jestem. Liczę, że gdy uda mi się ustabilizować formę na poziomie na którym będę zdolny do pracy, to potem od tego może uda mi się wskoczyć na kolejny etap, ale to dalekie plany, najpierw muszę zrealizować podstawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to czytam to mi sie plakac chce. Ja nie chce sie zaleczyc, tylko wyleczyc. Opcje posrednie nie wchodza w gre. Co mi z tego, ze sie bardziej zaktywizuje, skoncze studia itd. jak bede nadal warzywem wewnatrz. Ja ide na oddzial dzienny z nadzieja, ze cos sie we mnie przelamie. Moze dobiora mi tez lepsze leki, nie wiem. :( Coraz bardziej trace nadzieje. Znowu nie moglem zasnac mimo zazycia benzo. Juz jestem wykonczony tym calym zyciem. I wiecie czego bym chcial najbardziej? Moc sie rozplakac. Po prostu zaczac ryczec w nieboglosy i plakac sobie caly dzien, a nawet to mi nie jest dane. Czuje, ze dochodze do kresu sil.

 

Mad_Scientist, masz racje oczywiscie. Prawdopodobnie mi wpisala F20 tylko ja o tym nic nie wiedzialem. I ja nie twierdze, ze tak nie jest, tylko mowie Koratowi, zeby zmienil lekarza na takiego, ktory tez mu wpisze to F20 chociazby ze wzgledu na ta glupia refundacje. Przeciez ja bym musial teraz placic 400 zl za miesiac kuracji gdyby nie to. Nie widze nic zlego w takim rozwiazaniu.

 

Och, a więc nie tylko ja, nie potrafię płakać ? Jestem ciekaw z czego to wynika.

 

Rozważałem czy może jestem na tyle nie czuły, że nie mogę czuć się ze swoim stanem źle czy też może jestem po prostu w lepszej kondycji niż ty. Wtedy jednak doszedłem do wniosku, że nie w tym tkwi różnica. Polega ona właściwie na tym, że ty zachowujesz się jak człowiek, który ma dodatkowo depresję, rozpatrując swój stan w kategorii katastrofy. Podczas gdy ja szukam możliwości jakie z tego wynikają. Leczyć urojenia i omamy ? Jasne. Deficyty emocjonalne ? W żadnym wypadku.

 

Jeśli już musisz myśleć o swoim stanie, to skup się na atutach jakie daje a nie na tym co odbiera, dość rzec, że masz unikalną szansę zmienić tak wiele, szansę jakiej inni nie dostaną przez całe swoje życie.

 

hm, widzę więc, że nie tylko mnie badania psychiatryczne kierują ku schizofrenii, jednakże u mnie występuje jeszcze jakieś zaburzenie osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To teraz już wiecie, że jest nadzieja. To nic że czasem trzeba kogoś skrzywdzić, żeby się z tego wyrwać, ale da się!

Ja zostawiłam mojego chłopaka który poświęcił dla mnie wszystko, łącznie ze swoim zdrowiem, żebym tylko mogła jakoś trwać przez ten najgorszy czas. Był przy mnie poświęcając każdą wolną chwilę, zapominając o reszcie świata, żeby tylko mi pomóc. Ostatecznie mi pomógł bo wydaje mi się że przecież przez rozstanie z nim wróciły mi uczucia. Trudno o silniejszy bodziec niż wyrządzenie krzywdy człowiekowi który kochał mnie ponad wszystko i był gotowy wszystko dla mnie zrobić. To jest tajemnica sukcesu, myśleć tylko o sobie!

Wiecie że zostawiłam go w momencie kiedy praktycznie nieprzytomny trafił do szpitala psychiatrycznego, bo już go to wszystko zaczęło przerastać? Rodzice od dawna doradzali mi żebym go zostawiła, ale postanowiłam że zrobię to dopiero kiedy będzie na samym dnie.

Żeby jeszcze zabić mu kilka ćwieków, gdy już wyszedł ze szpitala wmawiałam mu że chcę do niego wrócić i gdy już zaczynał wierzyć w to że to możliwe, że może jednak jest dla nas jakaś nadzieja, dałam mu znać że jestem z kimś innym. Dodałam że jest mi lepiej z tym nowo poznanym człowiekiem i że gdy byłam z nim przez 3 lata to on mnie unieszczęśliwiał. To niesamowite jak wiele mocy uzdrawiającej ma zabijanie psychiczne człowieka. Zupełnie jakby się wysysało jego energię!

Kiedy powiedział mi, żebym się już do niego nie odzywała, bo chce wyleczyć się ze mnie i spróbować jakoś stanąć na nogi (bo zostawiłam go bez niczego, musiał rzucić pracę i studia przez stan zdrowia w jakim się znalazł przez to że zapomniał o swoim życiu na rzecz mojego), to wtedy odczekałam miesiąc i znowu do niego zadzwoniłam wkręcając go mówieniem jaki jest dla mnie ważny. Kurcze, niestety tym razem się nie złapał.

 

Możecie mówić że jestem podła czy coś. Ale moje własne zdrowie jest najważniejsze. Więc czasem warto oszukiwać drugiego człowieka i zniszczyć mu życie, sprawić by nikomu więcej nie umiał zaufać, zostawić go na dnie, samotnego, jeśli tylko to może sprawić że nasz stan się poprawi.

 

Wy też znajdźcie sobie jakiś złoty sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, zamiast tak wykręcać się brakiem uczuć, mogłaś nam wprost powiedzieć, że psychiatra zdiagnozował Ci psychopatyczne zaburzenie osobowości ze skłonnościami sadystycznymi i skrajnym narcyzmem.

 

Choć może nie powinienem Cię krytykować, bo sam bardzo lubię uzależniać od siebie kobiety a potem z dnia na dzień zrywać z nimi kontakt, kiedy mi się znudzą, przez cały czas naszej relacji czerpiąc od nich ich emocje.Właściwie to zadaję się z nimi tylko dla tego aby obserwować ich reakcje emocjonalne, gdyż sam ich nie posiadam. Czy właśnie tego od niego chciałaś ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Topie-lica, skoro to miałoby mi dać wyjście z choroby, to sory ale mam zasady i jeśli miałbym wybierać, to wolę być im wierny niż kiedykolwiek poczuć się zdrowo. Poza tym nie wyobrażam sobie w jaki niby sposób miałbym być zdrowy, żyjąc ze świadomością że dla własnych egoistycznych celów zniszczyłem komuś życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To teraz już wiecie, że jest nadzieja. To nic że czasem trzeba kogoś skrzywdzić, żeby się z tego wyrwać, ale da się!

Ja zostawiłam mojego chłopaka który poświęcił dla mnie wszystko, łącznie ze swoim zdrowiem, żebym tylko mogła jakoś trwać przez ten najgorszy czas. Był przy mnie poświęcając każdą wolną chwilę, zapominając o reszcie świata, żeby tylko mi pomóc. Ostatecznie mi pomógł bo wydaje mi się że przecież przez rozstanie z nim wróciły mi uczucia. Trudno o silniejszy bodziec niż wyrządzenie krzywdy człowiekowi który kochał mnie ponad wszystko i był gotowy wszystko dla mnie zrobić. To jest tajemnica sukcesu, myśleć tylko o sobie!

Wiecie że zostawiłam go w momencie kiedy praktycznie nieprzytomny trafił do szpitala psychiatrycznego, bo już go to wszystko zaczęło przerastać? Rodzice od dawna doradzali mi żebym go zostawiła, ale postanowiłam że zrobię to dopiero kiedy będzie na samym dnie.

Żeby jeszcze zabić mu kilka ćwieków, gdy już wyszedł ze szpitala wmawiałam mu że chcę do niego wrócić i gdy już zaczynał wierzyć w to że to możliwe, że może jednak jest dla nas jakaś nadzieja, dałam mu znać że jestem z kimś innym. Dodałam że jest mi lepiej z tym nowo poznanym człowiekiem i że gdy byłam z nim przez 3 lata to on mnie unieszczęśliwiał. To niesamowite jak wiele mocy uzdrawiającej ma zabijanie psychiczne człowieka. Zupełnie jakby się wysysało jego energię!

Kiedy powiedział mi, żebym się już do niego nie odzywała, bo chce wyleczyć się ze mnie i spróbować jakoś stanąć na nogi (bo zostawiłam go bez niczego, musiał rzucić pracę i studia przez stan zdrowia w jakim się znalazł przez to że zapomniał o swoim życiu na rzecz mojego), to wtedy odczekałam miesiąc i znowu do niego zadzwoniłam wkręcając go mówieniem jaki jest dla mnie ważny. Kurcze, niestety tym razem się nie złapał.

 

Możecie mówić że jestem podła czy coś. Ale moje własne zdrowie jest najważniejsze. Więc czasem warto oszukiwać drugiego człowieka i zniszczyć mu życie, sprawić by nikomu więcej nie umiał zaufać, zostawić go na dnie, samotnego, jeśli tylko to może sprawić że nasz stan się poprawi.

 

Wy też znajdźcie sobie jakiś złoty sposób.

 

Ale to nowoczesne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie moi drodzy, jeśli chodzi o posta Topielicy, w którym dowodzi, że odzyskała emocje, to moim zdaniem jest to wierutne kłamstwo. Nie wiem jednak czy stara się oszukać nas i nami pogrywa, czy oszukuje siebie samą, a może też nie jest po prostu świadoma tego faktu, że nie ma żadnych emocji i nigdy ich nie posiadała. Gdyby z punktu zwykłego człowieka spojrzeć na jej zachowanie to można by dojść do wniosku, że jest ono potworne, ktoś emocjonalnie przeciętny byłby przerażony swoim zachowaniem, być może nawet się załamał. Przypominałby coś w rodzaju warzywa, albo kłębka nerwów - tak byłby wstrząśnięty, swoje zachowanie uważając za odrażające.

U niej jednak tego nie ma, nie widać tu żadnego wstydu, żalu do samej siebie czy wyrzutów sumienia. Właściwie można nawet zauważyć pewną dumę manipulatora ze świetnie wykonanej roboty. Ona się tym chełpi przed nami. Jest skrajnie narcystyczna, skupiona na swojej osobie i własnych potrzebach. Nie zauważa innych ludzi i szydzi z ich słabości.

 

Gdyby w świecie rzeczywistym zbadać ją przy pomocy Skali psychopatyczności Hare'a to podejrzewam, że spełniłaby wzorowo wszystkie ważniejsze kryteria.

 

Oczywiście to tylko przeczucie oparte na interpretacji jej słów i wiedzy odnośnie własnych deficytów emocjonalnych, mogę się więc mylić i to bardzo, ale wydaje mi się, że dno emocjonalne osiągnęła właśnie teraz :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×