Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Od dłuższego czasu chodzi za mną pewna myśl. Nie mam z kim się nią podzielić, bo każdy uzna mnie za wariata, więc napiszę tutaj. Nie mam chęci kompletnie do niczego. A do tego brak jakichkolwiek ambicji. Nie chcę pracować, zarabiać, utrzymywać. Wydaję mi się to straszne,być uwiązany jak pies i ta monotonia...Do tego nie będę miał rodziny,więc siedzenie samotnie w domu, do roboty, dom itd. Myślałem,żeby po prostu to olać, nie mieć nic i nie robić nic. Żyć tułaczką, z jednego miejsca do drugiego... bezdomny i alkoholik. Wiem,że większość zaraz się oburzy, powie coś w stylu " To nie jest takie fajne" i zdaję sobie z tego sprawę. Ale wizja stałej ,nudnej pracy i pustego domu jeszcze bardziej mnie przeraża. Jestem na prawdę nienormalny i wiem o tym doskonale , więc teksty tego typu mnie nie ruszają.

 

Forza, mam podobne przemyślenia do twoich.

 

Ja się sam zastanawiałem ilu bezdomnych ma takie problemy jak my. Może razem będziemy kloszardami. Kupimy sobie po kosie i dresiarze nie podskoczą.

 

-- 16 kwi 2011, 22:20 --

 

Korat, Nie,Korat,Ty masz rodzinę.

 

Ile można wykorzystywać rodzinę, zresztą umrą kiedyś, trzeba planować przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, to może spróbuję jednak czegoś z apteki. Chociaż patrząc po składzie to są same ziółka. Tak czytam, czytam... Nie wiem jakim cudem połączenie ginkgo biloba, mniszka lekarskiego itp. miałoby podnosić libido (skład Erotic). Albo ekstrakt z palmy i pokrzywy (skład Seks Wyzwalacz). :shock: A o tym aminokwasie L-arginina (skład Avenea) to sobie jeszcze poczytam, bo brzmi ciekawie. Johimbina jest w sklepach internetowych z suplementami. Na Allegro też można ją znaleźć. Jest antagonistą recepora alfa 2 (cokolwiek to znaczy) czyli pewnie będzie wchodzić w interakcje z niektórymi lekami psychotropowymi. Pytanie - z którymi?

 

Afrodyzjaki z Wikipedii jakbyś chciała czegoś jeszcze spróbować;

# medykamenty i paramedykamenty: johimbina, kantarydyna, mleczko pszczele, papaweryna, preparaty witaminowe, DHEA.

# leki wydawane z przepisu lekarza o udowodnionej skuteczności w pewnych formach zaburzeń erekcji: Cialis,Viagra, preparaty hormonalne (np. zawierające testosteron, estrogen).

 

 

Pewnie w najbliższym czasie wypróbuję tą johimbinę to dam znać jak działa. Tyle że ja mam uczucia, a libido mi zanikło po sertralinie i obecnym Anafranilu.

Nie robię już off-topu. ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu chodzi za mną pewna myśl. Nie mam z kim się nią podzielić, bo każdy uzna mnie za wariata, więc napiszę tutaj. Nie mam chęci kompletnie do niczego. A do tego brak jakichkolwiek ambicji. Nie chcę pracować, zarabiać, utrzymywać. Wydaję mi się to straszne,być uwiązany jak pies i ta monotonia...Do tego nie będę miał rodziny,więc siedzenie samotnie w domu, do roboty, dom itd. Myślałem,żeby po prostu to olać, nie mieć nic i nie robić nic. Żyć tułaczką, z jednego miejsca do drugiego... bezdomny i alkoholik. Wiem,że większość zaraz się oburzy, powie coś w stylu " To nie jest takie fajne" i zdaję sobie z tego sprawę. Ale wizja stałej ,nudnej pracy i pustego domu jeszcze bardziej mnie przeraża. Jestem na prawdę nienormalny i wiem o tym doskonale , więc teksty tego typu mnie nie ruszają.

Obejrzyjcie sobie film "into the wild" (Film opowiada historię Chrisa McCandlessa, który po ukończeniu nauki na studiach postanawia odmienić swoje życie. Sprzedaje on swoje rzeczy oraz przekazuje oszczędności na cele charytatywne wyruszając autostopem w podróż na Alaskę by żyć w dzikiej głuszy. W czasie trwającej półtora roku podróży przeżywa wiele przygód oraz spotyka kilka niezwykłych osób, na których wywiera ogromny wpływ, samemu kształtując swój pogląd na świat.)

 

Jak go oglądalam, od razu pomyślałam, że gosciu musiał byc chyba schizoidem...

 

-- 16 kwi 2011, 22:25 --

 

Cialis

 

A to dla kobiet jest? bo wiagra to dla facetów przeciez...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to dla kobiet jest? bo wiagra to dla facetów przeciez...

Bo to info z Wikipedii ogólnie o afrodyzjakach. Nie zrobili podziału na męskie i żeńskie.

 

Jeszcze coś o johimbinie. W USA jest przepisywana dopiero na receptę, a to kawałek z ang. Wiki:

Yohimbine has also been used for the treatment of sexual side effects caused by some antidepressants (SSRIs), female hyposexual disorder, as a blood pressure boosting agent in autonomic failure, xerostomia, and as a probe for noradrenergic activity.

Brzmi obiecująco. :mrgreen: Tym bardziej, że większość takich cudów działa tylko na facetów jak np. Viagra. A ten konkretny medykament działa i na mężczyzn, i na kobiety.

Ale się na to nakręciłam.. Jutro zamawiam. ;) Jak zadziała to chłopak będzie mnie po rękach całował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu chodzi za mną pewna myśl. Nie mam z kim się nią podzielić, bo każdy uzna mnie za wariata, więc napiszę tutaj. Nie mam chęci kompletnie do niczego. A do tego brak jakichkolwiek ambicji. Nie chcę pracować, zarabiać, utrzymywać. Wydaję mi się to straszne,być uwiązany jak pies i ta monotonia...Do tego nie będę miał rodziny,więc siedzenie samotnie w domu, do roboty, dom itd. Myślałem,żeby po prostu to olać, nie mieć nic i nie robić nic. Żyć tułaczką, z jednego miejsca do drugiego... bezdomny i alkoholik. Wiem,że większość zaraz się oburzy, powie coś w stylu " To nie jest takie fajne" i zdaję sobie z tego sprawę. Ale wizja stałej ,nudnej pracy i pustego domu jeszcze bardziej mnie przeraża. Jestem na prawdę nienormalny i wiem o tym doskonale , więc teksty tego typu mnie nie ruszają.

Obejrzyjcie sobie film "into the wild" (Film opowiada historię Chrisa McCandlessa, który po ukończeniu nauki na studiach postanawia odmienić swoje życie. Sprzedaje on swoje rzeczy oraz przekazuje oszczędności na cele charytatywne wyruszając autostopem w podróż na Alaskę by żyć w dzikiej głuszy. W czasie trwającej półtora roku podróży przeżywa wiele przygód oraz spotyka kilka niezwykłych osób, na których wywiera ogromny wpływ, samemu kształtując swój pogląd na świat.)

 

 

Jak już nie będę miał wyjścia to pewnie tak zrobię. Sprzedam wszystko co mogę, zbiore tyle kasy ile się da i wyruszę przed siebie. W końcu nie ma nic do stracenia,oprócz wylądowania pod mostem, co jest najbardziej prawdopodobne - życie to nie bajka. Pytanie, czy starczy mi "jaj" ? Nie wiem, ale jednego jestem pewien. Nim kolejny raz spróbuje się zabić, najpierw wyruszę w nieznane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu...umnie jest strasznie...wróciło uczucie niewyobrażalnego cierpienia...Jezu, ja tak nie wytrzymam następnych kilkudziesięciu lat...czuję się tak samo jak przed wenlafaksyną, choć ciągle ją biorę....dla mnie chyba nie ma ratunku, jestem chyba najcięższym przypadkiem....to uczucie cierpienia to właściwie nie jest uczucie psychiczne...sama nie wiem...fizyczne to też nie jest, ale ja tego nie czuję psychicznie tylko w głowie...

 

***

F48.1 Zespół depersonalizacji-derealizacji

Rzadkie zaburzenie wyrażające się w spontanicznych skargach pacjenta na to, że czynności psychiczne, ciało lub otoczenie zmieniły się jakościowo, że są nierealne, odległe lub zautomatyzowane. Do innych częstych przejawów tego zespołu należą skargi na utratę uczuć oraz poczucie obcości lub dystansu wobec własnych myśli, ciała czy otaczającego świata. Pomimo dramatycznej natury tych przeżyć pacjent jest świadomy, że zmiany te nie odpowiadają rzeczywistości. Postrzeganie zmysłowe jest normalne i nienaruszona jest możliwość ekspresji emocjonalnej. Objawy depersonalizacji -derealizacji mogą towa

yszyć zespołom zaburzeń schizofrenicznych, depresyjnych, fobicznych czy anankastycznych. w takich przypadkach koduje się rozpoznanie podstawowego zaburzenia.

 

-- 18 kwi 2011, 10:47 --

 

Czemu nic nie piszecie...u mnie nadal tragedia...nawet nie będę więcej pisać, bo nie chcę, żeby komuś się udzieliło. Do tego czuję więcej niepokoju/lęku/napięcia cokolwiek by to było...obawiam się, że to po wellbutrinie...i zdecydowany wzrost myśli samobójczych...tam jest tak napisane, że mogą się nasilić w początkowej fazie brania leku...moi rodzice wyjeżdżają na Wielkanoc...boję się o siebie...

 

-- 18 kwi 2011, 14:44 --

 

Wiem, że może nie powinnam tego tu pisać, ale ja nie daję rady...czuję takie cierpienie, że żadne słowa tego nie opiszą...bez powodu czuję cierpienie...rozumiecie to? U mnie to trwa już ponad rok...nie wiem czy to jest uczucie psychiczne...ja to jakoś tak w głowie czuję...zaczęło się to jakos po rispolepcie....znów wróciłam do myśli, że rispolept to sprawił...wtedy po raz pierwszy zapragnęłam się naprawdę zabić...i od wtedy towarzyszy mi to codziennie...przechodziłam wszystko...wszędzie byłam...u egzorsystów nawet...czuję się jakby Bóg mnie zostawił...Jezu...jak się zdecyduję w świaodmy sposób skończyć z tym cierpeieniem to naprawdę pójdę do piekła? O Boże... mój tata powiedział, że wpada w rozpacz z powodu mojego stanu...nikt mi nie może pomóc, nikt...

 

-- 18 kwi 2011, 15:02 --

 

Rozmwiałam z psycholożką...nigdy nie wyliczę tych wszystkich wspaniałych osób, które próbowały mi pomóc...Jezu, wszystko bezskutecznie...żadnych uczuć tylko cierpienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawilinski, ja nie wiem, co Tobie jest, ale chyba nie jest to brak uczuc, bo piszesz, za przeproszeniem, jak pojebany. Wszystkie Twoje posty sa naladowane jakas energia. Piszesz bez ladu i skladu, troche jak magic, ale jak czytam Twoje posty, to mam wrazenie, ze krzyczysz. :D Troche nieladnie sie zachowales w stosunku do Moniki. Po co taki atak? Ja w swoim stanie sobie nie wyobrazam kogos w ten sposob potraktowac, i nawet nie wynika to z empatii, tylko po prostu nie potrafie sie tak nabuzowac.

 

Forza, nic w tym dziwnego. Ja wiele razy o tym myslalem. Tylko moje plany sa jeszcze lepsze. Pojechac do Tybetu i tam sie zamknac w jakims klasztorze i szukac spokoju ducha wsrod jakichs mnichow. :D Chociaz nad opcja wiecznej tulaczki tez sie zastanawialem. Ale poki co odkladam te mysli na bok, bo jutro wizyta u psychiatry i musze ja poprosic o Solian. Jak dostane takiego powera jak zawilinski, to naprawde bede wniebowziety. :)

 

U mnie z libido jest dziwnie. Ja nie mam tak, ze pragne strasznie seksu, nie mam jakichs mysli erotycznych w glowie, ale kiedy jestem w sytuacji intmnej z dziewczyna to dobrze sie czuje. Chociaz nie ma w tym namietnosci, to wszystko jest kalkulatywne. Jak jestem z dziewczyna sam w domu, to czesto daze do takich zblizen, ale jak sie zastanawiam dlaczego, to nie jestem w stanie powiedziec, bo nie mam czegos takiego, ze juz sie nie moge doczekac stosunku itp. Chyba po prostu moj organizm tego potrzebuje, bardziej niz ja. A z drugiej strony zdarzalo mi sie miec problemy z erekcja. A mam 21 lat! I wiecej niz raz dziennie pewnie nie bylbym w stanie uprawiac seksu, wiec cos jest nie tak. Ale nie jestem tym specjalnie zmartwiony, bo wiem, ze to wynika z problemow psychologicznych.

 

Przebieglem dzisiaj 10 km w godzine na silowni. Tak jak wczesniej, zero satysfakcji, zero radosci. Czuje tylko, ze moj organizm lepiej pracuje i jest zdrowo zmeczony. Zamierzam to kontynuowac i przejsc na zdrowa diete, zeby wyeliminowac wplyw tych czynnikow na moj stan psychiczny. Musze dojsc do jadra problemu, najpierw skreslajac z listy fizyczne dolegliwosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wiecej niz raz dziennie pewnie nie bylbym w stanie uprawiac seksu, wiec cos jest nie tak

No chyba żartujesz... ja nie mam pociągu seksualnego od 2,5 roku:( To jest dopiero problem...ale to wszystko wina braku uczuć...

Co do seksu, to czytałam kiedyś (chyba w wywiadzieze Starowiczem), że nie ma normy jeśli chodzi o częstość stosunków seksualnych...że jednni muszą kilka razy na tydzień ( o kilku razach na dzień raczej nic tam nie było), a inni kilka razy w roku i że oba te przypadki są normalne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam potrzeby wsparcia psychicznego, w ogóle jest to dla mnie zupełna abstrakcja, źle się czuje i mam się lepiej poczuć bo komuś o tym powiedziałem, albo dlatego, że mi powiedział, że się martwi o mnie? Nie widzę w tym korzyści dla siebie. Pojęcie typu pusty dom też nic dla mnie nie znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze brak uczuć, że przynajmniej chłopak jest przy tobie i nie spędzisz tych Świąt samotnie. Rodzice jak widzę, u Ciebie mają swoje życie i postanowili spędzić Święta poza domem. Ta bezsilność i bezradność wynikająca z tego, że nikt ani nic nie może Ci jak do tej pory pomóc jak widać udziela się też twoim bliskim. Mam nadzieję, że pamiętasz, że to co obecnie przeżywasz nie jest ani twoją winą, ani nikogo z twoich bliskich. A rozmawiałaś z chłopakiem na temat tego, że jak nie byłabyś w stanie "normalnie" funkcjonować (czego Ci oczywiście nie życzę) to on zostanie z tobą i będzie Cię utrzymywał ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A rozmawiałaś z chłopakiem na temat tego, że jak nie byłabyś w stanie "normalnie" funkcjonować (czego Ci oczywiście nie życzę) to on zostanie z tobą i będzie Cię utrzymywał ?

On tak powiedział, ale myślę, że nie wie co mówi...wykończyłby się po kilku miesiącach...ja myślę, ze oni wszyscy są już w skrajnej rozpaczy, bo jak można codzień martwic się, że ktoś bliski chce się zabić...szczerze mówiąc nie myślałam o tym, bo do tego stopnia zanikła mi empatia, że nie myślę o tym co przeżywają bliscy, ale wczoraj się tak zastanowiłam...

Ja myślę o samobójstwie właściwie ciągle..i mam szereg cech jak w obj. negatywnych schizofrenii (100% anhedonię, 100% zanik zainteresowań, 99% zanik uczuć)...

Czytałam wczoraj na forach o schizofrenii o solianie...niektórym ten lek bardzo pomaga...niestety tylko niektórym...

Czytałam też wpisy żony schizofrenika, która wytrzymała z nim 17 lat, aż w końcu nie wytrzymała i złożyła pozew o rózwów, bo on był całkowiecie zobojętniały, cały czas tylko leżał na kanapie...ja się zgadzam z tym, co kiedyś napisała Topielica, że my (mam na myśli osoby o całkowitym zaniku uczuć) nie jesteśmy już w pewnym sensie ludźmi, bo nie mamy żadnej osobowości, nic nie przeżywamy...jesteśmy jak warzywa, których NIC nie interesuje. Tak więc nie zamierzam zgotować mojemu chłopakowi takiego losu jak ta wspomniana żona schizofrenika... raczej myślę o rozstaniu z Nim dla Jego dobra...ja w zasadzie i tak mało potrzebuję kontaktów z ludźmi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety chcialbym moc powiedziec cos innego, ale tez uwazam, ze to jest krzywdzenie bliskich. Oni chca byc bohaterscy, boja sie o nas, ze jak nas zostawia, to zostaniemy calkowicie sami i nikt nam juz nie pomoze i niepotrzebnie sie poswiecaja. Podejrzewam, ze dluzsze przebywanie z taka osoba jak my ma bardzo destrukcyjny wplyw na psychike zdrowej osoby, poniewaz nasze stany zaczynaja sie udzielac innym po jakims czasie. Sami zaczynaja przejawiac takie objawy jak anhedonia, apatia. Jestesmy jak zwierzeta troche, przejmujemy stany innych. Nie mowie akurat o nas, bo empatia, to pojecie obce, ale zdrowych osobach. Oni w towarzystwie radosnych osob potrafia byc weselsi, wsrod smutnych smutnieja. Stad tez pojecie tzw. 'wampirow energetycznych'. To sa zazwyczaj ludzie, ktorzy maja jakies gleboko zakorzenione problemy i potrzebuja przebywac z osobami wesolymi 'wysysajac' z nich te pozytywna energie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się wydaje, że nasze stany psychiczne większości zdrowych osób się udzielają. Pamiętam jak moja była dziewczyna w chwilach bezradności ze złością w głosie mówiła, żebym zrobił coś z sobą bo wyląduje w psychiatryku i tak też się stało, po czym poddała się i postanowiła się ze mną rozstać. Prawda jest brutalna, osoby zdrowe przy naszych zachowaniach wynikających z psychopatologii wcześniej czy później kapitulują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam dziś u psycholożki...przeczytała mi fragment opisu osobowości borderline z jakiejś fachowej książki i faktycznie tam było coś o braku uczuć, braku tożsamości, braku przeżywania...postaram się to od niej skserować następnym razem i przepisać tu na forum...przeczytała mi też, że osobowość borderline dzieli się na ok. 10 podtypoów (olaboga! co jeden to gorszy :shock: ), niektóre rokują całkowite wyzdrowienie, inne częściowe, a inne nikłe...generalnie są jakieś 3 aspekty specyficznego dla borderów funkcjonowania: specyficzne związki z obiektem, słabość ego i coś tam jeszcze.... Wymienię te podtypo, które zapamiętałam:

1) zzburzony we wszystkich 3 aspektach - rokował dobrze

2) podobny do schizofrenii - rokował częsciową poprawę ( czyżbym to była ja? :why: )

3) z przewlekłą depresją - rokował dobrze

4)z zablokowanymi uczuciami spowodowanymi zespołem natręctw ( :shock::shock::shock: co mają uczucia do natręctw?) - nie pamiętam jak rokował

5)nie pamiętam na czym polegał, ale można go było tylko przystosować, żeby się zachowywał jak inni, bez jego wewnętrznych uczuć czy czegoś takiego

6) zbliżony do osobowości paranoidalnej - rokował raczej źle

7) zbliżony do osobowości psychopatycznej - rokował źle

8) zbliżony do osobowości narcystycznej - chyba rokował średnio, ale nie pamiętam...

Ale nie traktujcie tego jak wyrocznię, bo coś na pewno pokręciłam i wszystkiego nie pamiętam...postaram się to od psycholożki wydobyć i wtedy Wam wkleję

W każdym razie przestałam się upierać, że mam schizofrenię prostą...nie jestem już sama pewna..choć nadal myśle, że to może być bardziej schizofreniczne i biologiczne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, w każdym razie zdecydowałam się ostatecznie na poważną terapię...pochodzę pół roku, rok i ocenię czy coś to daje...psycholożka ponoć ma na myśli jakąś metodę, żeby odblokować moje uczucia

 

Aha..przypomniało mi się o tym typie z zepołem natręctw - rokował on dobrze jeśli uda się odblkować jego uczucia - tak było napisane! Zastanawiam się czy to nie dotyczy naszego Natrętka...

 

-- 19 kwi 2011, 18:50 --

 

A który jesteś typ Shadow?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale muszę to napisać ;P. Ja bym zrobił mały eksperyment, gdybym miał problem co do zaniku uczuć. Poszła by pewna substancja o nazwie... bla bla bla. Jeśli nie wywołało by to euforii, to po tym zacząłbym się martwić ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wywołalaby pewnie to co w tym stanie daje..bo ja wiem..masturbacja.Chwilową ulgę.I chęć na więcej.

Zresztą cokolwiek by wywolala,i tak do leczenia na dłuższą metę by się nie nadała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek77, legalne nie legalne, ciągle to ścierwo. Pewnie gdyby było u nas dostępne, to na różowe recki.

 

-- 19 kwi 2011, 18:34 --

 

Shadowmere, mi chodziło o drugą stronę barykady, czyli opioidy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×