Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwicowcy w związkach


marciatka

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się, czy mówicie swoim drugim połówkom o nn. Jak reagują?

 

Ja powiedziałam chłopakowi o swoich problemach dopiero niedawno, po ponad pół roku związku i jego reakcja była bardzo w porządku. Nie przeraził się, nie wypytywał o jakieś szczegóły. Po prostu stwierdził, że kocha mnie i jakoś sobie poradzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja,głównie dzięki nerwicy ożeniłem się dopiero przed czterdziestką.Mam cztery małe brzdące.Obok mnie mieszka kolega z liceum,który jest już dziadkiem.Zona,zobaczyła ten temat i powiedziała że ciężko jednak się żyje z nerwicowcem,ta moja chwiejność uczuć jest trudna do zaakceptowania.A o moich natręctwach,o których nie mogę każdemu mówić,bo ludzie nie rozumieją,wiedziała od razu jeszcze przed ślubem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno ja też jestem nerwowa ale nigdy nie zwalałam na to, że przez tą moja nerwicę mogę mieć kłopoty w związkach. Mam chłopaka, z którym ostatnio strasznie się kłócę, jak on to mówi, nie mogę czasami opanować się i czepiam sie byle czego i robię z tego wielką drakę. A może to jest tak, że inny nie widzą w sobie tych wad i zwalają na nas, na tych którzy głośno powiedzieli, że są nerwowi i mają z tym problem. Ja swojemu chłopakowi też powiedziałam, że mam napady nerwicy i biorę leki czasami aby się uspokoić, bo sama nie potrafię. To co on robi - przy każdej awanturze wymawia mi - weź tabletkę, to będziesz normalna!! Zamiast starać się mnie uspokajać, to on jeszcze bardziej nasila te moje ataki. I jak tu być szczerym? ale kłębić to w sobie też jest ciężko. Tak źle i tak niedobrze :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zapadłam na nerwicę (lękową, ale mam sporo objawów nn) będąc już pół roku w związku. Dziś jesteśmy razem ponad 3 lata. Od początku nic nie ukrywałam, bo po co. Trzeba być szczerym, nikt nie lubi być oszukiwany.

Mój partner mnie wspiera w walce. Wie, że moje czasem dziwne zachowania nie są zamierzone i że nie robię tego specjalnie. Jeśli partner nie akceptuje Waszych 'ułomności' to nie ma sensu z nim być. Kocha się nie za coś, a pomimo czegoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale też takie chwilowe wkurzanie się o byle co nie musi wynikać z nerwicy, czasem każdy tak ma. Też nie idźmy tak daleko, że każde nasze zachowanie to nerwica. Mamy prawo się czasem zezłościć, bo to normalna emocja po prostu. Jakiś PMS, jakiś kiepski dzień... To normalne jest i każdemu człowiekowi się zdarza.

Myślę, że nerwicowcy nawet bardziej się starają nie denerwować, bo ciągle się próbujemy się z tym pilnować i mimo wszystko i tak wkurzamy się o byle co znacznie rzadziej niż przeciętni ludzie.

 

Uważam, że ludzie z nn po prostu potrzebują do pary kogoś wrażliwego, kto ma w sobie trochę empatii i zechce mu się zrozumieć, na czym polega ta nerwica. Jeżeli potrafimy w miarę normalnie funkcjonować w społeczeństwie, to możemy się spokojnie i szczęśliwie zakochać. Po prostu trochę bardziej wszystkiego się boimy, mocniej na wszystko reagujemy i często sobie nie potrafimy z tym poradzić. Ale związek z osobą, która jako tako pojmuje, jacy jesteśmy, może tylko pomóc.

 

I nie jest tak, że my w związku tylko bierzemy. Bo mój chłopak dużo mi daje- spokój, równowagę, poczucie bezpieczeństwa... A ja jemu uświadamiam dużo rzeczy, rozbudzam w nim jeszcze więcej wrażliwości i empatii. I tak jak on mnie, ja potrafię go rozweselić, przy mnie czuje się lepiej, nawet, jak mu smutno, on jest częścią mnie, ja częścią jego.

 

Myślę, że nasza nn nie jest czymś, co zaburzałoby w jakichś okropny sposób związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie zgadzam sie z tobą. Każdy ma słabszy i lepszy dzień ale nigdy nie można zwalać winy na nerwicę, bo właśnie my znerwicowani bardziej się kontrolujemy niż ci ktorzy tak nie mają. A najgorsze jest to gdy druga osoba cie nie rozumie, czyli co? Tzn, ze ta osoba nie jest dla nas, bo gdyby nas kochała to by rozumiała a nie wytykała nasze słabości. Tak właśnie się z tym borykam, bo mój chłopak tego nie rozumie i twierdzi, że wszystki nasze awantury są wynikiem, tego że ja nie umiem się kontrolować. A to nie prawda, bo on też nie umie powstrzymać swoich wad i złych nastrojów, które zwala na mnie, a ja sie wtedy buntuje, bo nie zawsze jestem winna. Gdy wiem, ze nabroiłam, to potrafię się do tego przyznać i przeprosić a on nieeee i tu mamy problem. Z dnia na dzień tylko mnie utwierdza w tym, że on dla mnie nie jest. I tak muszę zakończyć ten chory związek, ktory do nikąd nie prowadzi. A wiem, że mimo to będę za nim tęsknić, bo nie jest złym człowiekiem ale męczyć sie nie mogę, bo sama ze sobą się męcze a jeszcze z kimś ooooo nieeee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lena_78 może wyjaśnij swojemu chłopakowi bardzo dokładnie, że Twoja nerwica rzadko wpływa na Twoje zachowanie wobec niego. Niech poczyta o Twoim problemie, może pomoże.

 

Ale jak czujesz, że on nie potrafi Cię zaakceptować i traktować normalnie, to nie można być z kimś, z kim się człowiek niekomfortowo czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki mam właśnie zamiar, bo tłumaczenie nic nie daje a wręcz przeciwnie tylko bardziej sie kłócimy, a on sie na mnie obraża i kilka dni potrafi się nie odzywać. Czeka aż ja go przeproszę, bo jak twierdzi ja o głupoty sie czepieam - bezsensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jak będziesz każdemu tłumaczył, dlaczego jesteś sam, to będziesz się czuł mniej samotny? Daj spokój.. A kogo neurotyczne myślenie nie wykańcza? Pokaż mi takiego szczęśliwca..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z tej swojej dziwności,inności próbowałem zrobić swoją mocną stronę(pozornie mocną).W tych moich najgorszych latach by nie czuć samotności przebywałem b.dużo poza miastem.Jeżdziłem sobie rowerkiem,leżałem na łące lub siedziałem na ambonce od myśliwych gdzieś w lesie.Wszystko by oszukać samotność.Ale ode mnie aż biło samotnością i alienacją.Zadziwiające ile dziewczyn leci na tzw."biednego żuczka"."Jaki on samotny,dam mu miłość,będzie mi oddany...".Musiałem nieraz zmieniać sklep w którym stale kupowałem,z tego właśnie powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie podrywałem żadnej dziewczyny,nie flirtowałem,nie zaprosiłem na randkę,nigdy.Kiedy widziałem rówieśników bawiących się,tańczących,niemalże płakałem.Matka po prostu przywłaszczyła sobie mnie.Miałem zerowe poczucie własnej wartości,potworny lęk przed opinią kobiet.

Dziś by nikt nie uwierzył widząc mnie-męża i ojca czwórki dzieci.

Jest kilka ładnych dziewczyn w mojej wspólnocie,one wiedzą o tym wszystkim.Bywało,że jak któraś zwróciła się do mnie ciepło po imieniu,ogarniało mnie jakieś szaleństwo,to niespełnione,ogromne pragnienie zdobywania odzywało się nagle.Muszę się dziś bardzo kontrolować.bo kocham moją żonę i ślubowałem jej wierność.

Po niezrealizowanej potrzebie zdobywania pozostaje ogromny ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×