Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy kiedyś się zakocham?


Kristin

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie. Postaram się zobrazować jeden z moich problemów. Dotyczy on facetów. W wieku lat 16-stu (teraz mam 19) byłam z chłopakiem o 5 lat starszym ode mnie. Nie chciałam z nim być, ale otoczenie napierało,że taki fajny chłopak.. Zgodziłam się zatem.. Byliśmy razem rok bez paru dni. Pokłóciliśmy się tylko dwa razy w ciągu tego całego czasu.. Na pozór wszystko wydawało się być dobrze. On mnie kochał i cały czas mnie o tym zapewniał. Ja poza lekkim zauroczeniem nie czułam nic więcej. Z czasem trochę się to zmieniło. Denerwowała mnie jego chęć 'posiąścia' mojego ciała. Byłam młoda, miałam zasady i nie chciałam wyzbywać się dziewictwa.. Strasznie napierał i zmuszał mnie do niektórych czynności wykonywanych ręką. Nie znosiłam tego, ale on tak się dla mnie starał, że jakoś było mi głupio cały czas odmawiać. Kiedy już naprawdę mocno zaczynało mi na nim zależeć dowiedziałam się, że kilka chwil przed naszym byciem razem całował się z jakąś laską i chwalił się mojemu bratu tym. Pytałam go wcześniej, czy jest uczciwy, zapewnień nie było końca. Później w trakcie naszego związku spotykał się raz na jakiś czas ze swoją przyjaciółką. Irytowało mnie to,że zbyt długo z nią przesiaduje.. W listopadzie pokłóciliśmy się o wiarę. Wkurzał mnie pytaniami typu: 'Po co jedziesz na cmentarz?'. Było ostro.. Przyjechał do mnie i niby wszystko było okej. Kiedy pojechał dostałam smsa,że ze mną zrywa. Zadzwoniłam do niego, a on był taki zimny, podły i bezwzględny.. Przeżywałam dość długo.. Później pojawiło się kilku chłopaków(nie że z kimś byłam, tylko jacyś tam poznani) i zawsze coś było nie tak. A to zbyt odpowiedzialna, a to za mądra. Przez jednego szczególnie cierpiałam.. Całe pół roku nie mogłam dojść do siebie. W końcu po prawie roku zdecydowałam się na związek z moim przyjacielem, bo wiedziałam, że nic mi nie odwali.. Nic z tego nie wyszło, bo nic do niego nie czułam. Boję się komukolwiek zaufać, jak ktoś chce zbyt szybko rozpocząć znajomość to od razu się wycofuje.. Bardzo często jest tak, że ktoś zakochuje/zauroczy we mnie, a ja nic.. Nie wiem, o co z tym chodzi. Boję się, że już na zawsze zostanę sama..

Pomocy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie. Postaram się zobrazować jeden z moich problemów. Dotyczy on facetów. W wieku lat 16-stu (teraz mam 19) byłam z chłopakiem o 5 lat starszym ode mnie. Nie chciałam z nim być, ale otoczenie napierało,że taki fajny chłopak.. Zgodziłam się zatem.. Byliśmy razem rok bez paru dni. Pokłóciliśmy się tylko dwa razy w ciągu tego całego czasu.. Na pozór wszystko wydawało się być dobrze. On mnie kochał i cały czas mnie o tym zapewniał. Ja poza lekkim zauroczeniem nie czułam nic więcej. Z czasem trochę się to zmieniło. Denerwowała mnie jego chęć 'posiąścia' mojego ciała. Byłam młoda, miałam zasady i nie chciałam wyzbywać się dziewictwa.. Strasznie napierał i zmuszał mnie do niektórych czynności wykonywanych ręką. Nie znosiłam tego, ale on tak się dla mnie starał, że jakoś było mi głupio cały czas odmawiać. Kiedy już naprawdę mocno zaczynało mi na nim zależeć dowiedziałam się, że kilka chwil przed naszym byciem razem całował się z jakąś laską i chwalił się mojemu bratu tym. Pytałam go wcześniej, czy jest uczciwy, zapewnień nie było końca. Później w trakcie naszego związku spotykał się raz na jakiś czas ze swoją przyjaciółką. Irytowało mnie to,że zbyt długo z nią przesiaduje.. W listopadzie pokłóciliśmy się o wiarę. Wkurzał mnie pytaniami typu: 'Po co jedziesz na cmentarz?'. Było ostro.. Przyjechał do mnie i niby wszystko było okej. Kiedy pojechał dostałam smsa,że ze mną zrywa. Zadzwoniłam do niego, a on był taki zimny, podły i bezwzględny.. Przeżywałam dość długo.. Później pojawiło się kilku chłopaków(nie że z kimś byłam, tylko jacyś tam poznani) i zawsze coś było nie tak. A to zbyt odpowiedzialna, a to za mądra. Przez jednego szczególnie cierpiałam.. Całe pół roku nie mogłam dojść do siebie. W końcu po prawie roku zdecydowałam się na związek z moim przyjacielem, bo wiedziałam, że nic mi nie odwali.. Nic z tego nie wyszło, bo nic do niego nie czułam. Boję się komukolwiek zaufać, jak ktoś chce zbyt szybko rozpocząć znajomość to od razu się wycofuje.. Bardzo często jest tak, że ktoś zakochuje/zauroczy we mnie, a ja nic.. Nie wiem, o co z tym chodzi. Boję się, że już na zawsze zostanę sama..

Pomocy..

Kristin, widocznie jeszcze nie trafiłaś na tego jedynego. Młoda jeszcze jesteś i wierz mi, że kiedyś go spotkasz. Od razu będziesz wiedziała, że to on jak poczujesz "motyle w brzuchu". Cierpliwości!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinienem napisać , że jesteś młoda , fajna........ i inne tego typu pocieszacze, ale fakt pozostaje jeden oczywisty, nie zakochałaś się jeszcze i już.Jak trafisz na tego co trzeba to od razu będziesz wiedziała.Ja się zakochałem i jestem strasznie nieszczęśliwy, czekałem na to uczucie dłuuugo a a teraz bardzo żałuje.Ci co mówią że miłość to wspaniała rzecz nigdy nie nie wspominają o bólu nieodwzajemnionej miłości.Ja w sprawach wiary jestem ignorantem ,a w sprawach sex-u też nie jestem wzorem cierpliwości ale myślę,że na ukochaną osobę poczekałbym ze 3 lata w tym względzie więc twój chłopak nie kochał cię wystarczająco mocno moim zdaniem.Poza tym jak się kogoś kocha to się myśli zawsze przede wszystkim o satysfakcji tej drugiej osoby - mam tu na myśli sex, jak nie byłaś gotowa na ten krok to powinien dostarczyć ci innych rozkoszy jakich byś sobie zażyczyła.Oczywiście kiedyś to by przestało wystarczać.Z całego tego wywodu jedna rada - obracaj się wśród ludzi i szukaj uczucia .Jesteś osobą niezwykłą ze swoją moralnością w dzisiejszych czasach ale to dobrze bo to daje ci siłę jak mniemam.I jeszcze jedno nie rób nic wbrew sobie.Życzę sukcesu w dążeniu do celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"zakochać się" to bardzo duże słowo (przynajmniej według mnie). musiałabym naprawdę zastanowić się milion razy, żeby powiedzieć, że kogoś kocham.

Ja mam 20 lat i podobnie jak Ty nigdy się nie "zakochałam". Zawsze gdy ktoś zbliżał się zbyt blisko, czułam się osaczona i wywoływało reakcję "idź w pizdu i nie wracaj". Ja chyba nie jestem zdolna do takich uczuć jak miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama nie wiem, czy to była dobra decyzja, ze względu na konsekwencje, jakie ponoszę. Ciągle się boję, panikuję, ciągle się niepokoję, dopowiadam sobie niestworzone rzeczy i co lepsze, WIERZE w nie...

Ale mimo wszystko, niewątpliwie, jeśli umiesz uwierzyć w to, że ktoś może cię pokochać za to jaki jesteś, warto. Ja próbuję się uczyć, skutek jak narazie...marny :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kristin, nie odbierz tego źle, nie powinnam tego może tak ujmować, ale - chciałabym mieć 19 lat i Twoje problemy! Wierz mi, jeszcze się zakochasz... i to nie raz! A to, że masz swoje zasady, to jest naprawdę cudowne. Swój pierwszy raz warto przeżyć z kimś, kogo się kocha - a to wszystko jest przed Tobą :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze myślę sobie :ja? jak ktoś mógłby zwrócić na mnie uwagę? przecież jestem gruba, brzydka, głupia, bezwartościowa i tak dalej i tak dalej. wokół mnie jest pełno dużo bardziej ciekawych osób, nie jestem jedną z nich.

a jeśli ktoś zwraca uwagę właśnie na mnie, włącza mi się tryb ucieczki "zostaw mnie w spokoju, nie chce cie widzieć, poszczuje cię psem i nakarmię tobą aligatora"

dużo sprzecznych emocji. dużo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kristin, nie odbierz tego źle, nie powinnam tego może tak ujmować, ale - chciałabym mieć 19 lat i Twoje problemy! Wierz mi, jeszcze się zakochasz... i to nie raz! A to, że masz swoje zasady, to jest naprawdę cudowne. Swój pierwszy raz warto przeżyć z kimś, kogo się kocha - a to wszystko jest przed Tobą :smile:

 

Hm.. no właśnie oto mi chodzi. Dla niektórych pierwszy raz nic nie znaczy, dla mnie dużo.. Problem w tym, że ja jak poznam już kogoś naprawdę w porządku to jakoś nie potrafię się przełamać i zaufać.. To tak jakbym chciała i nie mogła. Wiem - porąbane.. No w każdym razie dzięki za te słowa, niczego nie będę planować. :)

 

[Dodane po edycji:]

 

zawsze myślę sobie :ja? jak ktoś mógłby zwrócić na mnie uwagę? przecież jestem gruba, brzydka, głupia, bezwartościowa i tak dalej i tak dalej. wokół mnie jest pełno dużo bardziej ciekawych osób, nie jestem jedną z nich.

a jeśli ktoś zwraca uwagę właśnie na mnie, włącza mi się tryb ucieczki "zostaw mnie w spokoju, nie chce cie widzieć, poszczuje cię psem i nakarmię tobą aligatora"

dużo sprzecznych emocji. dużo

 

No dokładnie.. Takie bronienie się za wszelką cenę.. Już raz mega zaufałam.. I jak na tym wyszłam? Ano tak, że chłopak zaczął mi tłumaczyc, że jestem fantastyczna, ale on nie chce się zakochiwać. Tak bardzo nie chciał, że za dwa tygodnie już miał nowy obiekt westchnień, a ja przez pół roku prawie wegetowałam,bo nie mogłam sobie z tym poradzić. Dużo do niego czułam, ale to chyba jeszcze miłość nie była. Zawsze winię siebie, chociaż mam świadomość, że nie powinnam..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A tak w ogóle nie zakochać się mając 20 lat to chyba jeszcze nie zaburzenie myślę.

Ech może się mylę.

 

Nie mylisz się. Na każdego kiedyś przyjdzie pora. Do tej pory się nie zakochałeś, bo nie spotkałeś tej jedynej.

Dean, masz jak najzdrowsze podejście do lokowania uczuć.

Życzę Ci, żebyś kogoś takiego spotkał, komu będziesz mógł całkowicie zaufać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że ja jak poznam już kogoś naprawdę w porządku to jakoś nie potrafię się przełamać i zaufać.. To tak jakbym chciała i nie mogła. Wiem - porąbane..

 

Problem w tym, że aby kogoś poznać i powiedzieć, że jest w porządku musi minąć dużo czasu. Czasami trzeba z kimś kilka lat pomieszkać by dowiedzieć się jakim jest człowiekiem. Nieufność (choć wolę słowo "dystans") jest czymś normalnym i zdrowym. Obdarzenie zaufaniem i szybkie zbliżanie się do kogoś dopiero poznanego jest... głupotą. Dlatego uważam ten wątek za absurdalny, powinien pojawić się na forum bravo girl a nie na nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A żeś pojechał teraz, naprawdę... Mam wrażenie, że nieufność o której pisali ludzie w tym wątku, a dystans to 2 różne rzeczy.

 

Możesz określić różnice między brakiem zaufania a dystansem? Mnie się nieufność kojarzy z biznesem a pomimo dystansu do ludzi mogę z nimi chodzić na piwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że ja jak poznam już kogoś naprawdę w porządku to jakoś nie potrafię się przełamać i zaufać.. To tak jakbym chciała i nie mogła. Wiem - porąbane..

 

Problem w tym, że aby kogoś poznać i powiedzieć, że jest w porządku musi minąć dużo czasu. Czasami trzeba z kimś kilka lat pomieszkać by dowiedzieć się jakim jest człowiekiem. Nieufność (choć wolę słowo "dystans") jest czymś normalnym i zdrowym. Obdarzenie zaufaniem i szybkie zbliżanie się do kogoś dopiero poznanego jest... głupotą. Dlatego uważam ten wątek za absurdalny, powinien pojawić się na forum bravo girl a nie na nerwicy.

 

Jeżeli dany wątek Ci się nie podoba to po prostu się nie wypowiadaj. Nie widzę sensu wzbudzania nieprzyjemnych powiedzmy emocji. Nie jesteśmy tutaj, żeby jakoś bardzo się oceniać w sposób niepożądany,ale po to,żeby się wspierać i pomagać sobie w możliwy sposób. Może dla Ciebie niektóre problemy,czy nieprzyjemne sytuacje wydają się być błahe,ale wyobraź sobie, że dla innych odgrywają większą rolę. Skończyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za bardzo się boję że ktoś je zrani,zdradzi mnie i dlatego nigdy w nikogo nie inwestuje uczuć.

 

Podpisuję się z tym, że ja zaryzykowałam, co okupiłam wiecznym niepokojem i lękami :roll:

To m.in. miałem na myśli, nieufność, czyli taki stan, kiedy ktoś nie potrafi uwierzyć, że ktoś go może pokochać, polubić etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co,myślę,że powinnaś dać sobie trochę czasu,nic nie rób na siłę,doskonale cię rozumiem ,my, kobiety potrzebujemy dużo czułości i miłości ale zmusić do miłości nikogo niemożna.Tamten chłopak zmuszał cię do pewnych czynności ale to świadczy tylko o tym,że był z tobą tylko po to aby zaspokoić swoje potrzeby seksualne.Twoim błędem było to,że pozwoliłaś mu na to.Pamiętaj,żebyś niewiadomo jak kogoś kochała a on będzie zmuszał cię do seksu to jest oznaka,że coś jest nie tak,porozmawiaj z nim i powiedz,że nie jesteś jeszcze gotowa.Jeśli cię kocha to zrozumie a jeśli nie daj sobie z nim spokój.Uwierz,wiem jacy są faceci i trudno jest czasem odróżnić czy on cię naprawde kocha czy jesteś dla niego zabawką.Napewno się kiedyś zakochasz,na każdego z nas kiedyś przyjdzie czas,z całego serca ci tego życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×