Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała moja historia. Anoreksja Bulimia


zyciowapokuta

Rekomendowane odpowiedzi

Walczę z tym wszystkim od 3 lat. Zaczęło się (tak mi się zdaje) we wakacje 3 lata temu kiedy koleżanki mojego pokroju wagowego i wzrostowego zaczęły mówić że są grube. Patrzyłam się na nie trochę jak na głupie ale po pewnym czasie zauważyłam ,że skoro one muszą schudnąć to ja chyba też. Koleżankom ,,odchudzanie" nic nie dawało. Było gadanie i nic więcej. Ja jednak ,,cierpię" na tzw. chore ambicje i jak się zaprę to nie ma rzeczy niemożliwych. W wieku 14 lat przy wzroście 164 ważyłam jakieś 54 kilo po czym schudłam do 42. Rodzice początkowo nie zauważali ,że coś jest nie tak , jednak później - kiedy na prawdę było to widać , zaprowadzili mnie do psychologa. Psycholog kazał rysować mi kredkami rodzinkę na kartce. Po 2 wizytach ciągłego milczenia i wmawiania mu ze ten spadek wagi to nie anoreksja ale zwyczajna depresja(nie chciałam się przyznać ze sie odchudzałam) zrezygnowaliśmy. Tata był załamany ale nie przyjmował do wiadomości ze istnieje taka choroba. Według niego był to mój chory wymysł i mogę z tego sama szybko wyjść. Nie mam mu tego za złe. Mama płakała. Bała się mnie stracić. W sumie wyglądałam jak krok do śmierci. Psychiatra postraszył mnie pobytem w szpitalu przez całe wakacje. I tak oto przytyłam 10 kg w 4 miesiące. Jadłam tyle ,że już nie mogłam. Musiałam przytyć żeby skończyć to łażenie po lekarzach. Chciałam zaoszczędzić rodzinie czasu i pieniędzy poświęconych na mnie. I to był błąd bo (pewnie) przez to wpędziłam się w bulimię. Nie zwracałam na to uwagi dopóki przyrost wagi nie zaczął mi przeszkadzać. Na przemian jadłam i ćwiczyłam. Ćwiczyć przestałam a waga skakała od 54 do nawet 64 kg.Każdy stres to kolejne ataki. Potrafiłam przytyc 10 kg w niecałe 2 miesiące. Jadłam po 3000 - 5000 kalorii dziennie. Tak niemiłosiernie bolał mnie brzuch ,że nie mogłam wychodzić z domu. Wymiotować zaczęłam jakiś może rok temu. Kolejna wizyta u psychiatry tym razem z bulimią. Ja załamana swoją wagą a pani doktor zadowolona. Uhhh jakby wszyscy chcieli zebym była gruba! Zapisała mi seronil no i nie wiem czy jakoś tako pomogło. Brałam od marca do konca czerwca. Było dobrze z 62 kg zeszłam na 57. Nie mówiłam pani doktor o tym ze wymiotowałam.Robiłam to sporadycznie, raz na parę miesięcy. Teraz zauważyłam ,że od 3 miesięcy robie to coraz częściej. Tak jakby od momentu odłożenia leków. W sumie brałam je tylko 4 miesiące. Przestaje wymiotować ale i tak duzo jem. Nienawidzę wysiłku fizycznego i nie chcę spalać tych kalorii ,nie mam kondycji na nic. Uwielbiam siedzieć całe dnie w domu i zapychać się słodyczami. Ambicja nie pomaga mi w wyjściu z tej choroby. Jest gorzej niż z anoreksją. Do tego od 3 lat bez przerwy mam totalną DEPRESJĘ. Nawiedzały mnie wszystkie możliwe mysli samobójcze, litry łez wypłakanych w poduszkę. Aktualny stan? Wymiotowałam w poniedziałek ,ataki mam cały tydzień ,166cm ok. 57 kg. Chciałabym kogoś do pomocy, kogoś z podobnymi przejściami, chciałabym nie liczyć kalorii zjeść to na co mam ochotę. A ze mną jak z alkoholikiem. Albo nie piję w ogóle (nie jem) albo jeden kieliszek i wszystko idzie na marne. Całą resztę życia będe musiała patrzeć pod nogi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie tyła, co parę miesięcy parę kilo w górę, tak to widzę.

W pewnym momencie będziesz wyglądać jak angielska typowa kobieta, gruba, która ledwo się porusza i łapie oddech.

Umrzesz prawdopodobnie przedwcześnie na chorobę wieńcową, niewydolność serca albo coś takiego. A najpewniej z samotności. Ludzie mało atrakcyjni wizualnie nie mają znajomych, przyjaciół, co zostało potwierdzone naukowo. To moja diagnoza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ulltimate, jeśli NIE MASZ O CZYMŚ POJĘCIA do do jasnej cholery zamknij ten swój niewyparzony ryj i pograj w sapera - taka sama szansa, że nie trafisz w bombę, jak i ta, że komukolwiek tu pomożesz.

Po co piszesz takie bzdury? Słowa ranią a ty, chociaż zupełnie nie wiesz o czym mowa, i tak dorzucisz swoje trzy grosze, nie wiadomo po co. Nie masz żony, kochanki, dziewczyny, rodziny, matki, ojca albo kogokolwiek, na kim mógłbyś odreagować, tylko z uporem maniaka musisz wypisywać tutaj jakieś herezje? To nie jest forum pt "Kto komu bardziej doj ebie", tu ludzie siebie nawzajem słuchają, a ty, mimo, że masz marne 25 postów na liczniku nie napisałeś NIC, co mieściłoby się w kryteriach pomocy, współczucia albo zrozumienia.

Dopóki docinasz mnie - okay, ja sobie popłaczę, zjem, zwymiotuję i pójdę spać, słowa nie powiem. Ale skoro przyczepiasz się do innych ludzi, tymbardziej z problemem podobnym do mojego, to mnie szlag trafia.

Stosowanie twoich porad być może zakończyłoby się niedorozwojem albo debilizmem jak to strasznie śmiesznie i zgrabnie ująłeś, ale z pewnością nie większym niż sam prezentujesz. Co do śmierci - nie widze w tym nic śmiesznego, nie wiesz co mówisz.

Chojrakowa się wku rwiła, z samego rana.

 

No.

zyciowapokuta, 7438221 - moje gg, odezwij się kochanie, jeśli chodzi o zaburzenia odżywiania to mam to samiusieńko, możesz liczyć na wsparcie, jeśli sama będę miała siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trochę jak ja zyciowapokuta, w tym, że nie miałam anoreksji. Bulimie mam od trzech lat i wymiotuję do 7 razy dziennie maksymalnie, przeważnie jest to 4-5 razy.

Początkowo ważyłam 57 kg, schudłam do 54, przytyłam do 62 i wtedy wielkie przerażenie i coraz częstsze wymiotowanie, schudłam do 51. Organizm przyzwyczaił się do małych ilości jedzenia (dostarczam bardzo dużo kalorii, ale potem 3/4 jest zwrócone, na pewno nie wszystko).

Jesteś zrozpaczona, co wnioskuje po Twojej wypowiedzi, ale nie chcesz pomocy? Kurczę... to chyba jak większość z nas. Co myślisz o leczeniu? Nie masz mobilizacji, jak piszesz, czego więc oczekujesz? Jak mamy Ci pomóc? Jak to widzisz? Potrzebujesz rozmowy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo cięzko mi jest pisać po tym co czytam. Znam ten ból....i do dziś walcze sama z sobą....dziennie te natrętne myśli....ach,....czesem człowiek nie panuje nad nimi a potem.....wielkie obżarstwo.....poczucie winy i....(wiadomo co)

To są emocje- ogromne emocje ktore wyłądowujemy objadając sie i wymiotując....trzeba znalesc pomalutk, małymi kroczkami jakis sposób aby te emocje inaczej były rozładowane...np. poprzez sport. Wiem , to jest ciezkie...ale sie da...na początku tej walki są i wzloty i upadki...ale nic nie da sie tak łatwo....trzeba walczyc!!!! i tago WAM i sobie życze :) :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×