Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak chęci do życia...


piscis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jestem tu nowa. W zasadzie to nawet nie wiem co napisać, ale widzę po tym co tu czytam, że ze swoimi problemami nie jestem sama na tym świecie. Zawaliło mi się zupełnie życie, straciłam ochotę do życia. Ciągle płaczę i nie mogę nad tym zapanować, czasami złoszczę się sama na siebie, że nie potrafię wziąć się w garść i jakoś radzić w życiu. Mam nerwicę i jej objawy coraz bardziej utrudniają mi życie. Nie potrafię już normalnie żyć, wracam z pracy i ciągle płaczę, w nocy nie mogę spać, strasznie schudłam, coraz gorzej się czuje fizycznie i psychicznie. Nie wiem zupełnie co robić, męczy mnie takie życie ale nie mam siły żeby coś z tym zrobić...czuję zupełną rezygnację...

pomóżcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj PISCIS,nie jestes sama mam tak codzien,codzien umieram,leki ziolowe dzialaja srednio albo wcale mam czasami siebie dosc :cry: mam zamiar wybrac sie do psychoterapeuty moze tobie tez by to pomoglo :?: ty masz jeszcze prace a ja z przyjemnoscia poszlabym do pracy ale moje cholerne leki mi niepozwalaja :why: pozdrawiam cie cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj! ja w przeciwieństwie do Ciebie boję się iść do tej pracy. Od kilku tygodnie nie wysłałam ani jednego CV.tylko przeglądam jak głupia oferty i stwierdzam, że tu się nie nadaję, tu sobie nie poradzę..... Nie masz innego wyjścia jak przerwać dręczenie siebie samej. Ja z tym walczę i wiem, że gdzieś w głębi znam swoją wartość. Też jest mi trudno...zwłaszcza w kontaktach międzyludzkich. Przeżywam cały czas straszne napięcie. Jednak moim zadaniem jest walczyć ze swoim negatywnym stylem myślenia, dołowaniem siebie, co jest moim nawykiem. Radziłabym również zapisać się na psychoterapię, ale bez liczenia na cuda. Mi dużo pomogła w zrozumieniu siebie...ale z negatywnym myśleniem zmagam się sama. Patrząc z boku na siebie nie potrafię zrozumieć, jak można się tak dręczyć. Chyba jednak mam coraz więcej optymizmu, chociaż tyle. Być może masz teraz okres największego załamania: miałam tak kiedyś, że kompletnie się załamałam; w tym czasie nienawidziłam siebie najbardziej, chciałam być inna. Taki stan (też płaczliwy) doprowadził mnie na psychoterapię. Wierzę, że wszytko zależy ode mnie i że muszę myśleć pozytywnie. (Trochę chaotycznie napisałam). Chciałabym Cię przytulić. Naprawdę rozumiem Twoje cierpienie... Musimy jednak być dla siebie samych oparciem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybieram się właśnie do psychologa, zapisałam się na pierwszą wizytę, bo przeraziło mnie to co się ze mną dzieje. Co do pracy, to fakt, zaczęłam teraz bardzo doceniać że ją mam. Ale na początku jakoś się trzymałam a teraz nawet w pracy przestaję sobie radzić, często płaczę, nie mogę się na niczym skupić przez co robię coraz więcej błędów...Ja tez nie rozumiem jak można tak dręczyć samą siebie ale najgorsze jest właśnie to, że nie potrafię tego przerwać. Z dnia na dzień mam coraz mniej motywacji do życia. Słusznie stwierdziła Dori26, to jest codzienne umieranie...nie potrafię się z tego wyrwać...Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że jestem mężatką, tylko tą drugą stronę chyba nie bardzo interesuje co się ze mną dzieje...a to bardzo boli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybieram się właśnie do psychologa, zapisałam się na pierwszą wizytę, bo przeraziło mnie to co się ze mną dzieje.
Dobra decyzja !

 

robię coraz więcej błędów...
tylko ten co nic nierobi nie popełnia błędów -ale takiemu też nigdy nie przytrafi się sukces...

 

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że jestem mężatką, tylko tą drugą stronę chyba nie bardzo interesuje co się ze mną dzieje...a to bardzo boli...
Faceci nie potrafią czytać w myślach.Poprostu pogadaj z mężem,ale szczerze :zabierz mu pilota ,wyłącz TV i powiedz że masz nerwice, nieuzasadnionego doła i czy on mógłby ci jakoś pomóc się z tym uporać -bo to prędzej czy później odbije się też na nim.

 

Zawsze też możesz pogadać z nami na forum ;) .

 

Musisz przeczytać to i się do tego zastosować ! :

jak-szybko-poprawi-sobie-nastroj-t7865.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mąż o wszystkim wie. Od dłuższego czasu mamy poważne problemy w związku. Dziś mam znowu jeden z tych ciężkich dni, kiedy się po prostu umiera...Wczoraj płakałam do 2 w nocy a on siedział w pokoju obok. Potem nie mogłam spać, wzięłam trzy tabletki na sen zamiast jednej i nie mogłam się dziś dobudzić. Zaspałam znowu do pracy, jak zobaczyłam która jest godzina, zaczęłam znowu płakać...przerosło mnie moje życie zupełnie...wiem, że nasz związek nie ma sensu ale tak bardzo boję się być sama...i to jest straszny ból w środku, że tej drugiej osobie nie zależy...a ja ginę próbując to ratować...chociaż wiem, że nie ma już czego...błędne koło...

Nawet już kawa nie potrafi postawić mnie na nogi...jestem przemęczona i znowu tak dziwnie mi drętwieje język, że aż ciężko mi mówić...to takie męczące uczucie...

Dzięki, że piszecie....że ktoś się odezwał....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem nie mogłam spać, wzięłam trzy tabletki na sen zamiast jednej i nie mogłam się dziś dobudzić.
Jak można brać naraz kilka tabletek ! -to cholernie niebezpieczne i głupie ! Aleś mnie zdenerwowała ! :evil::evil::evil:

 

Teraz na spokojnie.... Miałem duże problemy ze wstawaniem do pracy aż sobie kupiłem odpowiedni budzik :smile: Szukałem takiego co ma b.głośny alarm i irytujący.Całe 2 dni spędziłem na szukaniu ale się opłaciło.

 

Teraz jak mówisz nie masz chęci na nic i jesteś zmęczona -to po przyjściu z pracy zdrzemnij się 2-3 godz,takie coś pozwoli ci się bardziej zregenerować.

 

Powinnaś udać się do psychiatry w celu dobrania jakiegoś leku na te ciężkie dni.Takie coś +psychoterapia szybciej cie postawi na nogi ,kawa jest przereklamowana...

Wiem co mówie bo mnie takie leki ratowały wiele razy.

 

Co do problemów w związku to wszyscy je mają -taka jest specyfika związków :smile:

Każdy człowiek ma w sobie taką świątynię spokoju i siły.Tak naprawdę niepotrzebujemy mężów i żon żeby ją odnaleźć.To takie zabezpieczenie ,które pozwala nam przetrwać najtrudniejsze życiowe huragany.Poszukaj tej świątyni.

Przed snem ,albo w środku dnia polecam ci posłuchanie czegoś rewelacyjnego (najlepiej słuchać tego na słuchawkach,wtedy bardziej działa).Nagranie nazywa się "Wodospad" i można za darmo je pobrać stąd:

http://www.adambytof.pl/free

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że z tymi tabletkami to głupota,ale są takie dni, że tak nie myślę i robię głupie rzeczy. Dlatego właśnie zapisałam się do psychologa, bo naprawdę zaczęłam się bać sama o siebie i o to co się ze mną dzieje. Co do związków to wiem, masz rację, tyko, że u nas posypało się już zupełnie i chyba nie może to do mnie jeszcze dotrzeć...czas najwyższy spojrzeć prawdzie w oczy, że muszę być sama i jakoś sobie radzić...tylko dziś piszę o radzeniu sobie a za chwilę dopadnie mnie znowu dół i nie będę mogła się pozbierać i zamknę się w sypialni płacząc kilka godzin.

Może właśnie jak uda mi się...o ile mi się uda odnaleźć w sobie tą świątynię, o której pisałeś będzie mi łatwiej przetrwać te najgorsze momenty, kiedy myślę że już nie dam rady...

Dziękuję za pomoc, naprawdę...bardzo się cieszę, że znalazłam to forum. To co czytamy to niby tylko słowa...ale za to ile znaczą.

A z tą świątynią spokoju i siły...kurczę podziwiam Cie za taką mądrość i chyba zazdroszczę bo wygląda na to, że Ty swoją odnalazłeś...

Dużo dla mnie znaczą te słowa...a swoją drogą, patrząc na godzinę to taki chyba trochę nocny marek z Ciebie...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i nie będę mogła się pozbierać i zamknę się w sypialni płacząc kilka godzin.
Zamiast bezproduktywnie płakać ,siadaj przed kompem i bierz udział w dyskusjach na forum.Pogadasz z inteligentnymi ludźmi i przy okazji pomożesz sobie i innym.
Dużo dla mnie znaczą te słowa
Nawet niewiesz ile dla mnie znaczą twoje słowa :smile:

Nie jestem nikim wyjątkowym... jestem taki jak ty ,on, ona z tego forum.

 

...a swoją drogą,patrząc na godzinę to taki chyba trochę nocny marek z Ciebie...
Marek... z wyboru. Nocą łatwiej mi zebrać myśli i mam nadzieję że niepiszę za dużo głupot na forum - a jak nawet to jesteśmy tylko ludźmi.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głupot?.... Piszesz wiele mądrych rzeczy.... naprawdę... umiesz pomagać po prostu.

Ja znowu przesadziłam, chociaż wczoraj tak nie pomyślałam. Mój mąż cały wieczór gadał z kimś przez telefon, a ja....upiłam się sama w kuchni. Dramat....co ja wyprawiam, nie wiem co się ze mną dzieje. Nie poszłam dziś do pracy, bo nie dałam rady...

Co ja mam zrobić żeby uwolnić się emocjonalnie z tego związku....przecież to mnie zabija....

 

[Dodane po edycji:]

 

Dzięki za "wodospad", super sprawa...

Kurczę...są takie dni które ciężko przetrwać. Dziś właśnie taki mam...wszystko mnie boli...i milion myśli w głowie, jeden wielki mętlik.

Jaki sens ma życie, skoro każdy dzień staram się jakoś przetrwać i nie mogę się doczekać kiedy się skończy...i tak co dzień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daj znać jak ci idzie ta psychoterapia.Spróbuj umawiać się częściej z psychologiem tzn 1 raz w tygodniu ,najlepiej w ten sam dzień -mnie takie częstsze,regularne spotkania na początku pomogły.

 

a ja....upiłam się sama w kuchni. Nie poszłam dziś do pracy, bo nie dałam rady...

Co ja mam zrobić żeby uwolnić się emocjonalnie z tego związku....przecież to mnie zabija....

Czasami dobrze sobie walnąć kielicha.

Co do pracy to jej pilnuj bo nawet jak ci się wydaje bez sensu do daje niezależność.Ja jak miałem takie dylematy nad pracą to przypominałem sobie moment wypłaty i to mnie dopingowało.Jak wypłaty były marne to prosiłem w banku o wypłaty po 50 zł (wizualnie było tego więcej) :smile:

 

Dzięki za "wodospad", super sprawa...

Kurczę...są takie dni które ciężko przetrwać. Jaki sens ma życie, skoro każdy dzień staram się jakoś przetrwać i nie mogę się doczekać kiedy się skończy...i tak co dzień...

Wodospad zacznie działać dopiero po kilku przesłuchaniach -przy pierwszym cię rozśmiesza albo niewiesz czego się spodziewać.Przy kolejnych tak się rozluźnisz że na chwilę przestaniesz czuć ręce i nogi -pełny relaks.

 

Po jeszcze kolejnych będziesz powtarzała sobie będąc pod wodospadem własne pozytywne afirmacje -tzn:nie te co słyszysz w słuchawkach ale takie twoje,b osobiste ,o których tylko ty wiesz i których potrzebujesz np:panuje nad swoim życiem,moje decyzje są spokojne i trafne ,czuje się bezpiecznie i zdrowo -żadne zewnętrzne sprawy nie wytrącą mnie z tej równowagi itd.

Polecam ci słuchawki do tego m.innymi dlatego że odizolowują od hałasu otoczenia.

 

Co do sensu życia to choroba nam go odbiera.Musimy co dzień walczyć żeby pozbyć się czarnych klapek na oczach.Musimy nauczyć się cieszyć z tego co mamy. Musisz się do tego zastosować : jak-szybko-poprawi-sobie-nastroj-t7865.html a nie tylko przeczytać.

 

Mnie przez wiele lat pozytywnie nakręcał mój pies.Może powinnaś pomyśleć nad jakimś zwierzakiem ze schroniska.Min 3 x dziennie będziesz mogła pospacerować na świeżym powietrzu, za miskę wody i karmy zwierzak podziękuje ci z nawiązką ,nie będziesz się nudziła bo pod twoimi nogami wyląduje piłeczka i to będzie wyraźny znak że musisz ją rzucać i zabierać.Żadna istota cie tak bezinteresownie nie przywita po przyjściu z pracy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem teraz praca nabrała dla mnie dużego znaczenia...przebywanie wśród ludzi. zwariowałabym do końca bez tego.

Mam psa, co prawda został u mamy ale chodzę do niego prawie codziennie...pomaga mi bardzo, nawet sam nie jest świadom tego jak bardzo :smile:

pierwszą wizytę mam w przyszłym tygodniu. Nie mogę się już doczekać...mam nadzieję, że mi pomoże...

A ty nadal chodzisz na psychoterapię...długo to już u ciebie trwa?....

Kurczę użyłeś słowa choroba...dziwnie się poczułam jak to przeczytałam sama nie wiem czemu...przecież to choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po 6 miesięcznej terapii indywidualnej,która skończyła się kilka miesięcy temu.Teraz próbuje sobie załatwić terapię grupową.Podobno ter. grupowa tzn rozmowy z innymi ludźmi działa jak "lustra" w których się możesz przejrzeć.Oprócz działania leczniczego, jestem też ciekawy co w nich ujrzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja życzę ci powodzenia jeśli chodzi o tą terapię grupową. Nie moge się juz doczekać swojego pierwszego spotkania...mam w piątek...mam nadzieję że zbyt dużo po nim nie oczekuję i że nie będę rozczarowana. Póki co wierzę, że mi pomorze bo nic innego mi nie pomaga a sama nie daje rady.

dziś znowu mam jeden z tych beznadziejnie ciężkich dni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I po pierwszym spotkaniu...chyba rzeczywiście zbyt dużo po nim oczekiwałam, ale nie było tak źle.

W zasadzie to wiele nowych rzeczy się nie dowidziałam, ale czasami nawet te oczywiste dla nas usłyszane z ust fachowca inaczej trafiają do człowieka...

staram się jakoś godzić ze swoją rzeczywistością...ale czasami nie daję rady, bo czy odrobina szczęścia, rodzina i wzajemny szacunek do siebie to zbyt duże oczekiwania od życia...

Widocznie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gratuluję ! :brawo:

To dopiero pierwsza rozmowa -jeszcze niczego nie dotknęliście tak naprawdę.

 

Możesz sobie na kartce spisać rzeczy które utrudniają ci życie ,twoje zachowania wobec ludzi które chcesz zmienić ,problemy z przeszłości które cie męczą ,myśli które ci przeszkadzają .Możesz nadać temu tytuł jaki chcesz :np moje problemy ,syf który mi przeszkadza.Do następnej wizyty zapełnisz tą kartkę i wręcz ją psychologowi. Podczas kolejnych wizyt będziecie wałkowali do bólu pewne problemy w kolejności i wg metody terapii jaką uzna za stosowną psycholog albo okrężną drogą o której nie wiedziałaś.

Na takich spotkaniach musisz być szczera ale i też uważnie słuchać.

Z jednego takiego spotkania wyniesiesz 1 lub kilka zdań które będą twoją mapą drogową na resztę życia...

 

Wtedy sobie zdasz sprawę jak cenne rzeczy robi psychoterapia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz jest tylko jeden problem, ja chodzę tam niestety na NFZ a te wizyty nie są tak częste jak bym chciała...

Łaziłam bez celu dziś...właśnie wróciłam...życie to syf...jeden wielki syf

Jak jest się dla kogoś powietrzem...

jest mi wszystko obojętne. Nie wiem co jest gorsze płacz, czy taka obojętność...i bezsens

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piscis, Witaj.

Ciężko mi się czyta ten temat. Czytając czuje jakby ktoś mi we flakach rozżarzonym pogrzebaczem jeździł .To chyba oznacza ,że poruszony temat dotyczy i mnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda gadać. Ogarnia człowieka taka niechęć i rezygnacja...z resztą sam wiesz na pewno. Słowami ciężko to opisać.

Bezsenność a na drugi dzień masakra w pracy...żeby tylko nie zasnąć.

Najgorsze jest to, że jak przez kilka dni jest w miarę, wydaje mi się, że sobie nawkręcałam, że jest wszystko dobrze. A potem znowu przychodzą te dni...kiedy nie ma po co żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takiej sytuacji to możesz zapytać czy terapeuta przyjmuje prywatnie i 1 wizytę w miesiącu byś opłaciła.

Wyszły by 2 spotkania w miesiącu a to byłoby łatwiej przeżyć.

Nic ciekawszego do głowy mi nie przyszło :(

 

Też wydaje mi się że raz w miesiącu to mało...

Ciekawe jak ludzie z forum sobie radzą między odległymi wizytami.

 

..a tak wogóle to świetnie sobie radzisz na forum :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co w tym jest, ale jakoś te forum mnie motywuje...wiem, że z takimi problemami nie jestem sama. wiem, że jak ktoś odpisuje to pomaga (bynajmniej mi), gorzej jak nikt by się nie odezwał.

Gorzej radzę sobie w życiu...i coraz częściej piję wieczorami...niby nie dużo bo rano trzeba wstać, ale jednak...jest po prostu łatwiej, no i do tego tabletki na sen...

i ten bezsens, który dopada wieczorami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam te wszystkie posty, to mam wrażenie jakbym czytała swój własny pamiętnik:( znam to wszystko aż za dobrze! Jednak mam dla Ciebie pocieszającą wiadomość: tabletki i psychoterapia na prawdę pomagają, tylko trzeba być cierpliwym. Kiedy ja na początku zaczęłam zażywać asentrę czułam się jeszcze gorzej niż przedtem. Moje samopoczucie zaczęło się poprawiać dopiero po 3 tygodniach. Też wszystko było dla mnie bez sensu, ale dosłownie wszystko, całe to funkcjonowanie naszego świata. Patrzyłam na ludzi i ogarniał mnie pusty śmiech: wszyscy zabiegani, tyrają jak woły, żeby pod koniec miesiąca dostać parę banknotów, istny wyścig szczurów, aby coś gdzieś załatwić trzeba mieć mnóstwo głupich papierów. To wszystko mnie przerastało, prozaiczne czynności były dla mnie jak przebiegnięcie maratonu. Teraz jest lepiej, po poprawie wspomina się tamten beznadziejny stan jak koszmarny sen (rozmawiałam z innymi, którzy przez to przechodzili i mają podobne odczucia). Niech nikt Ci nie mówi "weź się w garść". Ja też słyszałam to milion razy, działa wręcz przeciwnie. Niestety żyjemy w trochę zacofanym kraju, gdzie ludzie nie zdają sobie sprawy jak ciężką chorobą jest nerwica czy depresja. Nikt nie zrozumie Ciebie póki sam tego nie doświadczy (ja nie życzę tej choroby nawet największemu wrogowi). Gadanie "weź się w garść"- to tak jakby powiedzieć osobie chorej na zapalenie płuc "nie przesadzaj i wyzdrowiej bez lekarstw". Mam nadzieję że społeczeństwo zrozumie w końcu że nieleczona nerwica czy depresja jest CHOROBĄ ŚMIERTELNĄ (ja wiem to najlepiej). Życzę Ci powodzenia i wytrwania. Pozdrawiam z całego serca:* I odezwij się proszę na gg, tam częściej można mnie zastać, moj nr 11008819:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×