Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDRR od strony rodziców.


Darek0106

Rekomendowane odpowiedzi

A ja mam inny problem, który tyczy się jednak tego tematu.

Jestem ojcem. Moje dzieci to właśnie DDRR. I nie wiem co z tym zrobić, jak z tym żyć...

Moja była żona nie bardzo sprawdzała się w wywiązywaniu ze wszystkich obowiązków codziennego, trudnego życia, jakie niesie ze sobą małżeństwo. Ja sam, jako jedyny, pracowałem na rodzinę. Nie piłem wódy jak inni. Otworzyłem firmę. Robiłem cały dzień próbując znaleźć i czas dla dzieci. Mam ich troje. Jednak dla byłej żony było to za dużo, za dużo pracy i za mało czasu na leźenie przed telewizorem i, jak wyszło potem, za mało pieniędzy. Znalazła sobie innego, który robił mamie i jej prezenty, miał więcej pieniędzy i zaznała przy nim więcej spokoju. Owszem, były między nami kłótnie ale głównie w wyniku jej zaniedbań. Kiedy wyjechała do niego prosiłem (głupiec) żeby to przemyślała i wróciła. Tłumaczyłem jej, że mamy dzieci i nie powinniśmy się rozchodzić, że pozwolę jej wrócić. Jednak do tego nie doszło i po roku podałem ją o rozwód. Może to był błąd ale...pomyślałem, że skoro stało się tak raz to może być i znów i znów...więc się rozwiedliśmy. Od początku dzieci zostały z matką choć chciały inaczej. Zabrano mi je siłą. Chowano je przede mną, zamykano drzwi, nie wpuszczano do środka. Nie chciano bym przeszkodził w tej idylli jaka zapanowała w jej życiu. Nie mogłem tak dalej, wyjechałem do Niemiec do mojej matki. Po dwóch latach kiedy kupiłem auto moja była pozwoliła łaskawie na wyjazd dzieci do mnie. Jak się okazało to ten "książe z bajki" wyprowadził się gdzieś i została sama. Od tamtego czasu zabierałem dzieci do Niemiec tak często jak to było możliwe. Nawet jak nie miałem zbyt dużo kasy to pytałem się ich i dostawałem odpowiedź: tato, nie ważne, pobędziemy sobie trochę razem. Byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi na ile to było możliwe na odległość. Brakowało mi jednak chodzenia na wywiadówki, robienia razem lekcji czy zakupów, uczenia wbijania gwoździ w jakąś deskę itp. Brakowało mi ich w ogóle często. Teraz wróciłem do Polski i...zmieniło się wszystko. Są już dorosłe i nie chcą ze mną rozmawiać. Nie ma w nich entuzjazmu, że tato jest blisko a nawet czuję w nich wrogów. Stają po stronie matki, nie chcą mi pomagać jak potrzebuję. Czuję, że ktoś nastawił je przeciwko mnie.

Co może być przyczyną? Może Wy, którzy jesteście DDRR podpowiecie mi coś. Ciężko mi z tym bo wiem teraz, że właściwie...nie mam dzieci i może nigdy nie miałem. Nie czuję do nich tego, co przedtem. czuję w nich obcych ludzi. Może to była tylko atrakcyjność wyjazdów do Niemiec a nie chęć bycia z tatą... Nie wiem już teraz nic i czuję się podle. Pomóżcie mi i podsuńcie, proszę, jakąś radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To całkiem normalna reakcja dzieci. Jakby nie patrzeć zostawiłeś je, pojechałeś do Niemiec. Żyłeś swoim życiem. Ile lat to trwało?

 

Żadne wyjazdy i wakacje nie wynagrodzą tego straconego czasu. A po odwiedzinach u ojca, kiedy trzeba wrócić do niezbyt kolorowego życia, to bardzo boli - poczucie opuszczenia, rozczarowanie, żal.

 

Rozmawiałeś z dziećmi jak się czuły podczas rozwodu i potem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ja je zostawiłem. Zostały wywiezione wbrew mojej woli 200 km dalej, w taki sposób żebym nie przeszkadzał. W mieszkaniu zaczęliśmy wtedy remont kapitalny. Stawiałem nowe ściany od łazienki i kuchni. Dla mojej ex było to najwyraźniej za dużym nakładem pracy i...najlepszym momentem. Powiedziała mi wtedy "skończ remont to może w lecie wrócę". Minęło lato i nic. Kiedy przyjeżdżałem je odwiedzić nie mówiono im nic, zamykano drzwi, wywożono je gdzieś na lody żebym nie mógł się np. pożegnać bo...a jeszcze będą płakać, że chcą do taty. To był pomysł mojej byłej teściowej, której nie pasowałem od początku bo byłem z miasta i nie znałem się na roli.

Nie chodzi teraz o opis tego czasu choć zrozumienie go jest podstawą do wyciągnięcia wniosków.

Z tego co piszesz wynika, że chcąc nie chcąc straciłem swoje dzieci już na początku. Nie mogłem nic zrobić. Kiedy przyjeżdżałem spałem w szopie u teściowej tak, żeby o tym nie wiedziała bo na tej wsi nie było hotelu. Wynika z tego, że to normalne potraktowanie ojca i nie można z tym nic zrobić. Do matki w Niemczech wyjechałem bo zostałem sam jak palec we Wrocławiu i dostawałem świra. Kontakty z dziećmi i tak były zabronione.

Jak wytłumaczyć im to teraz, że to nie był pomysł ojca, który za nimi tęskni nadal choć teraz wiele się zmieniło. Moja córka np. obrzuca mnie błotem w słowach obwiniając o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca a zostały kiedyś wymyślone przez moją ex żeby uzasadnić wyjazd jej rodzinie. Czy nie ma na to sposobu? To nie jest sprawiedliwe.

 

[Dodane po edycji:]

 

P.S. Czuję się ostatnio tak jakbym nigdy dzieci nie miał. To boli gdzieś wewnątrz ale skoro tego nie można zmienić... Chyba oddam im kilkaset wspólnych fotografii z różnych wspólnych wyjazdów i postaram się zapomnieć o tym, że kiedyś byłem dumny i szczęśliwy z roli ojca. Może będę kiedyś jeszcze jakieś miał i wychowywam je normalnie. Chciałbym. Z Twoich słów wnioskuję, że tak będzie najlepiej. W końcu...co kogo obchodzi zdanie ojca. Matka ma zawsze i tak rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz, wynika, że zostałeś potraktowany po chamsku do granic możliwości. Próbowałeś coś zrobić przed sądem? Jakoś się zbuntować na takie odgradzanie od dzieci? Wiem, że polskie sądy dyskryminują ojców...

 

Wiesz, bardzo smutna jest Twoja historia. Nie chciałam Ci odbierać nadziei na lepszy kontakt z dziećmi. Po prostu mi zajęło bardzo dużo czasu żeby zrozumieć jakie były motywy mojego ojca że mnie zostawił (bo ja to tak wtedy czułam). Pierwsze co przychodzi do głowy w takich sytuacjach to: nie widuje się ze mną (albo widuje się rzadko) = nie kocha mnie, ma mnie w dupie, nic go nie obchodzę. Czasami myślałam też że mojemu ojcu po prostu jest wygodniej nie zajmować się nami.

 

Wydaje mi się, że jedyne co może zmienić takie myślenie, to rozmawiać.

 

Chociaż nawet teraz, jak już niby wszystko rozumiem, to ciągle boli i pewnie będzie bolało już zawsze. Nawet chce mi się płakać jak to piszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieci rozwiedzionych rodziców mają w sobie dużo żalu za to że ich rodzina nidy nie wyglądała tak jak innych rówieśników.Porównywały się czuły się pewnie inne (co nie znaczy nie niekochane). Zostały z matką i to z nią (jaka by nie była) mają najsilniejszy kontakt emocjonalny. Dorosły i próbują sobie z tym poradzić mając wielki gorzki żal i nienawiść że ich "american dream" o pięknej wspólnej rodzinie się nie spełnił. Wyżucają ten żal do Ciebie. Chcą cię ukarać tym że odmawiają ci kontaktu. Żal mi cię bo mam wrażenie, że ty strasznie byłeś i nadal jesteś za swoją żoną a ona sory że to mówie ona nigdy nie była za tobą. Wydaje mi się że jest na to rozwiązanie.

Twoje dzieci powinny zobaczyć drugą strone medalu nie tylko tą mamusi ale też to co tata ma do powiedzenia, musisz je poprosić o zrozumienie i powiedzieć że się zawsze strałeś, że rozumiesz ich żal do ciebie, ale taki sam żal twoje dzieci mogą mieć też do matki. Przedstaw jak to wyglądało z twojej strony na tamten czas.

Nie mam dzieci jeszcze ani męża chodź nażyczonego i dobrze oboje wiemy ze nie ma rodzin bez problemów i jak sie ożenimy to pewnie nie jedna trudność nam sie zdarzy. W sumie już mamy ale staramy się być dzielni w tym wszystkim pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×