Skocz do zawartości
Nerwica.com

życie ... moja historia miłości .


Gość dawus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam .

 

Muszę podzielić się z kimś tym co mnie spotkało więc pozwólcie że tu się troszkę rozpiszę .

Jakieś piętnaście lat temu rozstałem się z cudowną dziewczyną . Spędziłem z nią dwa lata jak w bajce . Urodziła mi dziecko , ale ślubu już niestety nie chciała . Odeszła , podrzucając dziecko mojej mamie .

Byłem młody , nie potrafiłem sobie z tym poradzić , choć miałem szanse być ojcem .

Zaczęło się kilkuletnie picie , wykańczanie się .

 

Pewnego razu rodzina zaaranżowała spotkanie ze śliczną blondynką . Chwyciło . Nie tak jak bym chciał , ale wydawało mi się że wystarczająco żeby razem coś stworzyć .

Był dom , urodziło się dwoje cudownych dzieci .

 

Od kilku lat pracuję na dwa etaty żeby utrzymać rodzinę .Tak się skupiłem na pracy że zaniedbałem ten związek . Zapomniałem się nim cieszyć . Żona przestała się uśmiechać , zgasła . Zrobiła się nijaka , zawsze smutna lub wkurzona . Nie czekała już na mnie , a jeśli tak to tylko po to żeby zrobić awanturę , zwyzywać mnie próbując udowodnić jakieś wyimaginowane kochanki , imprezy itd .

Ja wracałem nad ranem podpierając się nosem ze zmęczenia , a ona robiła piekło .

Zdawałem sobie sprawę że coś jest nie tak już od dłuższego czasu . Od jakiś trzech lat .

Myślałem , trudno . Dla dzieci będę ją kochał lub choć udawał że ją kocham . Poświęcę się - moje szczęście nie jest najważniejsze .

Niestety , Ona nie miała tyle siły .

Kobieta z którą miałem być szczęśliwy do końca życia odeszła zabierając ze sobą dzieci których tak bardzo potrzebuje żeby normalnie funkcjonować .

 

Trzeciego dnia rozłąki coś we mnie pękło .

Trafiłem do szpitala dla psychicznie i nerwowo chorych po próbie samobójczej .

 

Nie odwiedziła mnie w szpitalu ani razu przez dwa tygodnie .

Ja leżałem w szpitalu , a ona kursowała w te i z powrotem opróżniając mieszkanie .

Nie życzę nikomu widoku pustych ścian po wyjściu ze szpitala .

 

W szpitalu stało się coś dziwnego . Zrozumiałem że coś się skończyło . Fakt że mnie nie odwiedziła zgasił we mnie resztkę uczuć które do niej czułem .

 

Pomimo sytuacji poczułem się tam bezpiecznie . Spotkałem ciekawych ludzi i ..... kobietę .

Osobę o najwspanialszych oczach jakie widziałem w życiu . Mądrą , bardzo wykształconą , ładną - taki mój ideał .

Utonąłem w jej zawsze uśmiechniętych oczach . Nawiązaliśmy jakiś niesamowity kontakt . Esencja miłości osiągniętej w kilka dni ?

Dziwne , ale jak się cos takiego dzieje to się po prostu wierzy .

Nie myślcie że miał charakter seksualny . To coś się działo w sercu i duszy .

Byłem znowu najszczęśliwszy na świecie . Bajka .

 

Była tak jak ja po próbie samobójczej .

Ktoś ją skrzywdził , odrzucił , ale sprawiała wrażenie trzezwo myślącej , sensownej i zdrowej .

Wyszedłem ze szpitala szybciej więc przyjeżdżałem do niej codziennie . Przywoziłem ulubione jedzenie , dbałem o nią , a ona mi kwitła w oczach . Taka śliczna i te oczy ....

 

Po wyjściu dni były nasze , ale w nocy zapadała się . Umierała , a ja razem z nią .

Okazało się że jest poważnie chora .

Czegoś się strasznie boi . Twierdzi że to się skończy , a ona tego już nie da rady udzwignąć . Zapada się tak w to cierpienie że się już jej boje . Nie wiem co mam zrobić . Chcę ją uratować , ale coś w głowie mówi mi uciekaj ...

 

Co gorsza czuję że przy niej sam zaczynam wariować . Mam jakieś lęki po przebudzeniu . To chyba depresja .

Nie jem , doszły jakieś problemy z erekcją . Tak ją kocham że mi nie .... Wariuję .

 

Co ja mam robić ? Jak ucieknę to sobie nie daruję do końca życia .

 

Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy .

 

Spędzam z moją królewną każdą chwilę kiedy nie jestem w pracy .

Zdarza się że do pracy nie idę - mam taką możliwość że mogę robić sobie wolne .

Czuję się za nią odpowiedzialny choć znamy się tak krótko .

 

Jej rodzina nie chce widzieć jej problemu . Są tak sztywni że nie dopuszczają do siebie możliwości ze jest bardzo chora .

Kiedy jest sama nie je , nie śpi , przezywa straszne rzeczy . Zaniedbuje się .

 

Robię jej zakupy , sprzątam , gotuje , karmię ją .

Mówi że jak jestem przy niej to myśli o jedzeniu , nabiera apetytu . To takie chwile kiedy się uśmiecha .

 

Na trzy doby zamknęła się w domu . Nie otwierała , nie odbierała telefonu , a ja krążyłem wokół wariując co się z nią stało .

Nie miałem kontaktu z jej rodziną więc nie było nawet do kogo się zwrócić o pomoc dla niej . Po prostu nie znam jej rodziców , nie miałem numery telefonu , adresu .

Na policje przecież nie pójdę ...

 

W trzecią dobę około trzeciej nad ranem znowu przyjechałem pod jej dom .

Zastałem zapalone światło i ambulans pod domem .

Trwoga ....

 

Podszedłem pod dom , a ona wyszła na balkon i mówiąc że ktoś ją zamknął w domu poprosiła żeby ją otworzyć zrzuconymi kluczami od zewnątrz . Nie poznała mnie w pierwszej chwili . Było jeszcze ciemno . Ambulans po prostu tam parkował .

 

Gdy dotarło do niej że to ja to sie złapała za głowę .

Nie wiem co jest że ja ją po prostu wyczuwam .

Bardzo dobrze się rozumiemy .Wiem kiedy i co chce . Jakaś telepatia .

 

Przesiedziałem z nią noc i dzień . Znowu sprzątanie , karmienie itd ...

 

Staram się ją tak zagadywać żeby nie zapadała się w te swoje myśli .

Niestety dziś rano okazało się że słyszy '' głosy ''.

Niby że sąsiedzi ją wyzywają strasznie od najgorszych .

 

Udało mi się ją zawiezć dziś do jej mamy i spisać z telefonu numer do rodziny więc jak coś to mam kogo alarmować .

Dzisiejsza noc będę spał spokojnie ...

 

[Dodane po edycji:]

 

No i nie pospałem spokojnie ...

Nad ranem dostałem bardzo nieskładnego sms-a ( jak się jej pogarsza to zaczyna w esach walić byki ) .

Bała się że zawiozę ją w trybie natychmiastowym do szpitala psychiatrycznego .

Jako ze od kilku dni namawiałem ją na wizytę u psychiatry to odbiera mnie jako zagrożenie .

 

Znowu nieprzespana noc , ale nad ranem zadzwoniła że jest w szpitalu , żebym przyjechał ....

Zapytałem za kogo się mam podać żeby mnie wpuścili . Powiedziała podaj się za męża !

 

Od razu nie mogłem - obowiązki .

Po południu przekonałem swoja mamę ze muszę pojechać żeby nie zmanipulowała lekarza .

Miałem opisać jej stan zdrowia . Powiedzieć o tych głosach . Powiedzieć wszystko żeby ją zdiagnozowali i zaczęli odpowiednio leczyć .

 

W izbie podałem się za brata , nie za męża , bo uważałem że to by było nie w porządku .

 

No i jak poprosiłem o rozmowę z lekarzem pacjentki ( imię i nazwisko ) okazało się że na ławce obok siedzi jej mama ...

 

Zaskoczenie . Zdenerwowana kobieta zapytała kim jestem . Przedstawiłem się poprosiłem o rozmowę . Opisałem że zajmowałem się nią , że ją zawiozłem do mamy żeby ona zobaczyła prawdę .

Najpierw odmowa , potem zgoda . Proszę na mnie poczekać .

 

Czekałem pod szpitalem dwie godziny . Nikt nie wyszedł .

 

Pojechałem tam żeby jej pomóc , a zostałem potraktowany jak bydle które wykorzystało tę dziewczynę .

 

Tak myślę że to koniec tej historii . Posłałem swojej ukochanej że proszę o kontakt z mamą , żeby wytłumaczyć jej co się działo przez te ostatnie dni . Jeśli tego nie zrobi to ja już nie mam sił na ciągnięcie tego dalej .

Tak się starałem . Tyle uczuć z mojej strony . Zawalonych kilka dni pracy . Serce przekrojone na pół ...

 

Kocham ją , ale nie chcę być tak traktowany . Wolę to zdusić w sobie .

Znowu jestem sam .

 

Norma .

 

[Dodane po edycji:]

 

Podsumowując to klasyczny przypadek Borderline ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×