Skocz do zawartości
Nerwica.com

Znalezienie drugiej połówki po 35 roku?


montechristo

Rekomendowane odpowiedzi

ja się zastanawiam czy jest sens się leczyć i męczyć na psychoterapii w wieku 34 lat, więc zanim się postawię na nogi to hmmmm, drugą połówkę odnajdę może w domu "spokojna jesień", choć wątpię, że jesieni życia dożyję... :mrgreen:

 

 

No co TY:) nie żartuj - walczysz o siebie. To zawsze warto i trzeba.

I tu nie ma wątpliwości - ja mam...czy kogoś się znajdzie - ,,kogoś" w sensie odpowiedniej osoby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, ze tak! Jeśli ktoś szuka...

Rodzice mojego ''szwagra'', po rozwodzie, ułożyli sobie życie na nowo ... są po pięćdziesiątce!

Obydwoje ponownie wzięli ślub i żyją w udanych związkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też sie nad tym zastanawiam....

mam 38 lat i szykuje sie do rozwodu raczej.

pomimo tego , że mam bajerę i wyglądam calkiem nieźle (sport,koks, ) obawiam sie , że raczej juz nie znajdę nikogo na stałe

oczywiście nie zamierzam byc sam. Z przelotnymi znajomościami nie będzie raczej problemow, o to sie nie bije, lecz ja bym chcial miec normalna rodzinę, kochającą drugą połówke, za którą mogę byc 100 % pewny.

I obawiam sie , że na to juz chyba za późno.

Złe doświadczenia z obecnego małżeństwa chyba skutecznie uniemożliwią mi pełne zangażowanie.

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama, 41 lat, zdradzona przez męża, po rozwodzie i innych trudnych przeżyciach .

2 lata temu , całkiem przypadkiem, poznała faceta, zaczęli się spotykać i ... dziś sa parą, jest szczęśliwa, spokojna (bo przy moim starym tego nigdy nie miała, 18 lat małżeństwa), stała sie pewna siebie, odżyła. Ja zaś traktuje go jak ojca, kocham go jak tatę, którego nie miałam nigdy, mimo że " był". Mogę spokojnie napisać, że jest lepszym ojcem od biologicznego (ale to tak odbiegajac od tematu).

Dlatego, tak, można znaleźć drugą połówkę po 35, po 40 i po 70 nawet :D tylko przepisu na to nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieee, nie, nie i jeszcze raz nie..... ja teraz jestem stworzona do motylków w brzuchu, namiętności i miłosnego szaleństwa... nie w wieku 50 lat!!!

swoją drogą... kochałam już i byłam kochana, przeżyłam motylki i namiętność... wprawdzie za krótko to trwało, ale być może swój limit już wyczerpałam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yhmm... ja miałem motylki wielokrotnie i jest to super uczucie - wszystko się chce nawet w pracy wzrasta wydajność i generalnie lubi sie bardzo wszystkich ludzi.

Podobno można się od tego uczucia uzależnić...nawet.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj bardzo mało realne dla mnie. :why: Przede wszystkim doszedłem do wniosku, że nie chcę już nikogo zranić swoją osobą. Wystarczy, że zmarnowałem życie mojej prawie ex, że moje dziecko nie ma prawdziwej pełnej rodziny, spokojnego dzieciństwa. Nie ja tego chciałem, to ex decydowała ale gdybym był inny to i wszystko być może inaczej by się potoczyło. Teraz tak analizuje swoje życie i dochodzę do wniosku, że jeżeli samego siebie się nienawidzi i nie szanuje to nie można oczekiwać tego od innych. Czy to już taka moja cecha charakteru czy faktycznie jestem od dawna chory na depresje tego nie wiem. Wszystko wskazuje na to, że jestem chory ale czy to nie moja próba usprawiedliwiania siebie i zrzucania mojej beznadziejności na karb choroby?

Jestem beznadziejny i to też słyszałem wielokrotnie od ex. Czy mam prawo jeszcze kogoś więcej skrzywdzić?

Poza tym jestem mało atrakcyjnym typem, bez umiejętności swobodnej rozmowy, bez polotu - nijaki.

Niestety jest też we mnie potrzeba dawania miłości, więzi, ciepła, bliskości - paradoksalnie tego o czego brak w związku oskarżała mnie ex. Jestem strasznie pokręcony i jedynie tutaj mogę to powiedzieć.

Quo vadis, homo? Sił brak choć chęci są i takie było prawie całe moje życie.

Sorry, że wepchnąłem się w ten wątek ale właśnie jestem takim człowiekiem po 35 roku życia, dla którego życie się już kończy a przyszłość jest tylko czernią .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłosci sie nie planuje ,ona przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie... zwykle wtedy kiedy najmniej sie tego spodziewamy.. nic na siłe !!! wierze ze miłosc to przeznaczenie.. nadal wierze ze ta prawdziwa miłosc jest przede mną...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że jak szukać drugiej połówki, to tak do 30 roku życia. Potem ludzie już robią się bardziej wyrachowani, ostrożni, nieelastyczni, nie można ich "urobić", jakoś się tak wzajemnie dostosować. Chyba później włącza się już program "starokawalerstwo/panieństwo" i równia pochyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot,

 

Sory, ale to brzmi mniej tak, jakby życie w ogóle trwało tylko do trzydziestki, a potem to już tylko sznurek i do lasu. Jasne , że jest trudniej kogoś znaleźć , ale rzadko mają to być pierwsze związki. Przecież ludzie rozstają się , umierają im partnerzy, czy taki człowiek ma być skazany na samotność? Czy człowiek po 30tce i więcej nie ma już prawa do szczęścia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy związki sa własnie bardziej "spasowane" a nie jak w wieku szczeniackim gdzie czesciej zwraca sie uwage na atrakcyjnosc fizyczna anizeli na wartosci moralne, charakterologiczne jakie człowiek soba reprezentuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi się wydaje że tak jak piszecie, miłość przychodzi sama czy sie tego chce czy nie...

 

poza tym, po 30-tce ludzie bardziej wiedzą czego chcą i wiele małżeństw zawartych w młodym wieku okazuje się pomyłką.

 

myślę że coraz więcej ludzi w Polsce będzie szukać partnera w tym wieku i pózniej, tak jak jest to na Zachodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi się wydaje że tak jak piszecie, miłość przychodzi sama czy sie tego chce czy nie...

 

poza tym, po 30-tce ludzie bardziej wiedzą czego chcą i wiele małżeństw zawartych w młodym wieku okazuje się pomyłką.

 

myślę że coraz więcej ludzi w Polsce będzie szukać partnera w tym wieku i pózniej, tak jak jest to na Zachodzie.

 

 

No tak. Tu się chyba wiekszość zgodzi. Ale cały czas pozostaje kwestia nie tylko znalezienia drugiej połówki ale powiększenia ,,rodziny" o dziecko a tu wiek partenrki/połówki ma znaczenie większe niż faceta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×