Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stygmatyzacja chorych psychicznie


ALEKS*OLO

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym poruszyć ten temat. Pewnie każdy z Nas, albo chociaż większość, spotkała się z piętnowaniem/wyśmiewaniem/agresją/przyklejaniem łatki od osób... hmmm "zdrowych".

Krótko:

Świr, dziwadło, czub, wariat, maniak, obłąkany, psychol, szajbus, czubek, pomyleniec – w wymyślaniu nazw na osoby dotknięte trudnościami psychicznymi jesteśmy wielce kreatywni. Stygmatyzacja osób chorych psychicznie to ogromny problem, który powoduje również to, że wiele osób z problemami boi się i wstydzi szukać profesjonalnej pomocy. Zwłaszcza mieszkając w mniejszych miejscowościach w których wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Nie trzeba bowiem wiele czasu, aby po wsi rozniosło się że ,,Halina od Kowalskich ma szmyrgla” mimo iż Halina, w rzeczywistości ma depresję poporodową, bądź była jako dziecko wykorzystywana przez ojca.

 

Stygmatyzacja to nie tylko etykietowanie, to również:

 

* odmawianie równych praw

* szykanowanie

* znęcanie się psychiczne

* drażnienie i wyszydzanie

* wreszcie – przemoc fizyczna

 

Z czego wynika stygmatyzacja?

 

Przede wszystkim z lęku. Ludzie którzy odwracają się od osób chorych psychicznie i stygmatyzują ich najczęściej są przerażeni samą myślą o chorobie psychicznej. A jako że agresja jest z lękiem nierozerwalnie związana, zamiast przyznać się do tego że się boją, wolą zamienić swój lęk na agresję i wyładować ją na tym czego się boją, czyli na osobach chorych.

Proces stygmatyzacji nie łatwo odwrócić i niełatwo też przekonać poszczególne osoby do tego, że nie ma się czego bać. Depresja czy schizofrenia nie są chorobami zaraźliwymi, nie są karą za grzechy, ani winą osoby chorej.

 

To co możemy zrobić, jako osoby zdrowe – to popularyzować wiedze o chorobach, aby przeciwdziałać stygmatyzacji, jako psychologowie – informować zdrowych i wspierać chorych, jako osoby chore zaś – próbować zrozumieć tych, którzy nas etykietują i nie winić siebie za coś, co wynika z braku wiedzy i lęku innych.

źródło: http://www.psychologowie.info/stygmatyzacja-osob-chorych-psychicznie/

 

Osobiście spotkałam/spotykam sie z tym wręcz nagminnie. Nie boje się mówić o swojej chorobie, mówię wprost, nie wstydze sie, tłumacze, bardzo dokładnie tłumacze ... a mimo to: " to ta co do psychiatry chodzi, nienormalna".

Na początku czułam sie jakoś zastraszona, bolało, potem olewałam i w sumie olewam to dalej, ale kiedy wychodząc na miasto, mam wrażenie, że ludzie których znam (mniej lub bardziej) , chcą mnie "spalić na stosie" jak wiedźme i szepca o "żółtych papierach", to k....a jego m..ć otwiera mi sie scyzoryk w kieszeni.

Do sedna, co musi sie stać, żeby ludzie "zdrowi" przestali kreować nas "chorych" na pokrój Ufoludka czy Kuby Rozpruwacza ?

Jak wytłumaczyć ludziom ( chorym z problemem też), że psycholog czy psychiatra nie jest od "wariatów", "debili" tylko od "ludzi z problemem psychicznym, chorych" ?

Mnie sie to w głowie nie mieści, w tych czasach ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapytałaś, jak wytłumaczyć ludziom, że chodzenie do psychiatry nie oznacza, że ktoś jest upośledzony? Myślę, że tu nie trzeba nic tłumaczyć. Jeśli ktoś nie potrafi tego zrozumieć, to najprawdopodobniej nie chce, więc to nie ma sensu. Tym bardziej, że takie strania o aprobatę społeczną, paradoksalnie jeszcze bardziej dystansują ludzi. Jeśli dobrze czujesz się z decyzjami jakie podjemujesz, tj. m.in. chodzenie do psychiatry, to nie wolno zachowywać, się jak by to było jakaś wątpliwa praktyka, z której się trzeba tłumaczyć.

Na koniec jednak dodam, że informacje o chodzeniu do psychiatry lepiej przekazywać wyselekcjonowanym osobom. Na pewno nie ma sensu się tym chwalić, ''w imię walki o dobre imię osób leczących się psychiatrycznie''. Walkę ze starą świadomością społeczną, na ten temat lepiej zostawić specjalistom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie rozwala, jak ktoś mnie uparcie przekonuje, że sobie wszystko wmawiam i przesadzam, bo gdybym się wzięła do roboty to depresja by mi przeszła. Nie rozumieją, że ja wiem, że to co się dzieje ze mną to nerwica ale nie umiem nad tym panować.

Mam kolegę, który usilnie przekonuje mnie, że mam przestać brać leki, bo one mnie otępiają i żaden facet nie będzie mnie chciał ze względu na nie. ehhh. Nie da się go przekonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko mnie nie ukrzyżujcie:D ale moim osobistym zdaniem: nie ma ludzi zdrowych na tym świecie, każdy się z czymś boryka, czasem nawet nie mają pojęcia, że coś z nimi nie tak...a Ci co wiedzą, a nie chcą się leczyć to już inna bajka...oni nas "potępiają", za to, że próbujemy wszystkich metod by wyjść z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...a Ci co wiedzą, a nie chcą się leczyć to już inna bajka...oni nas "potępiają", za to, że próbujemy wszystkich metod by wyjść z tego.
Bardzo ladnie powiedziane - wlasnie szukalem na to słów. Ja osobiscie nie krylem i nie kryje sie ze swoją deprechą, w moim otoczeniu wszyscy wiedza. Dziala to tak, ze czesc rozumie i nie kopie, czesc nie chce zrozumiec, ale nie kopie, a czesc i nie chce zrozumiec i kopie. Z tymi ostatnimi jest najciekawiej :mrgreen::mrgreen: Mi osobiscie zwisa to, ze ktos probuje na mnie swoich sił, bo jak wiecie ciety jezyk mam i odszczekac sie potrafie, ale idzie mi o cos innego, znacznie prostszego. Mianowicie ci, ktorzy kopią, czesto sami są nieźle zakręceni, kilku z nich spokojnie widziałbym na przysłowiowej kozetce. Ale nie mają odwagi przyznać sie i przykleic na czole etykietkę, wiadomo - słabość. A z drugiej strony kopią, bo potrzebują pokazać swoją "siłę", zwerbalizować i "uzasadnić" swoją pozycję na drabince kolorytu lokalnego. Im ktoś słabszy po prostu jest potrzebny dla kontrastu. Ktoś, kto się leczy, kto szuka pomocy u specjalistów, jako potencjalnie zdrowiejący zejdzie im z linii strzału, a tym samym odsloni ich wlasne słabości, więc nieświadomie spychają go na dół. Wiadomo - ten co jest już w autobusie przestaje sie pchac i fuka na wsiadających :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od dawna mam w nosie co ktoś sobie pomyśli i mówię otwarcie ,że byłam , czy ,że się leczę. Ale zauważyłam, że po tekście : byłam u psychiatry, ludzie udają ,że nie słyszą i przechodzą bez słowa do innego tematu. Przecież gdybym powiedziała: byłam np u onkologa , to zaraz by było: oo, tak , a co Ci jest, chora jesteś? Wychodzę teraz z założenia, że mądry zrozumie, a głupiego mam gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×