Skocz do zawartości
Nerwica.com

proszę o pomoc


Rekomendowane odpowiedzi

witam bardzo serdecznie na forum:)

jestem bliska załamania nerwowego,moje życie legło w gruzach odkąd borykam się z problemami małżeńskimi nie twierdze że problem który wynikł miedzy mną a mojm męzem wynikł tylko z męża strony oboje jesteśmy winni ale przejdzmy do żeczy mój mąż uważa że ja nie moge miec własnego zdania bo gdy je mam moj mąż zaraz obrzuca mnie obelgami typu ty kór... ty wypier......a jak ja sie nie odzywam to go nosi a gdy chcem porozmawiac o problemie to on nie chce bo jest urażony nie ma do mnie szacunku dochodzi do szrpaniny a ja chcem tylko rozwiązac problem, chciałam dodac ze jesteśmy małżenstwem od 6 lat i potrzebuje pomocy psychologicznej by może to ja zawiniłam nie mam pojęcia co robic chcem ratowac moje małzenstwo tylko nie mam juz sił mam napady płaczu zamykam się w sobie jest mi bardzo zle przykro czuje wewnetrzy strach zycie moje jest jednym wielkim kłębuszkiem nerwow od samego dziecinstwa dostałam ostro w kosc moja mama jest alkocholikiem do 7 roku zycia mnie wychowywała ale strasznie mnie nienawidziła odkad sie urodzilam powiedziala ze jestem jej koszmarem przypalala mi na rekach papierosy bila mnie lalka po plecach kopala 7 lat mialam jak mnie tata od niej zabral moj ojciec to dobry człowiek ale ozenił sie drogi raz i tez zycie nie było uslane rózami nie zgadzałysmy sie z moja macocha zawsze były awantury tata stał pomiedzy nami i tez czasem było ze to ja winna byłam, przesto nie chciała siedziec w domu poszłam do szkoly z internatem ale jej nie skonczyłam uciekałam miałam juz wtedy problem myslalam ze małzenstwo załatwi moje problemy ale tak nie jest przezyłam koszmar gdy miała 9 lat byłam wykorzystywana przez mojej macochy ojczyma do tej pory jest mi bardzo zle prosze pomóżcie mi błagam ja juz nie chcem tak zyc chcem troche spokoju ale nie mam go prosze o jakies wskazówki i dziekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci współczuję. Nie masz wesoło.

Chcę, Ci powiedzieć, że ja również miałem bardzo trudne dzieciństwo i obecnie jestem 7 lat po ślubie.

Alkoholizm ojca, potem ojczyma, lekomania matki, próba samobójcza matki, drugi rozwód matki, przemoc w rodzinie, policja itp.

I ja też myślałem, że jak założę rodzinę to już wszystko będzie inaczej, że zrobie to po swojemu.

Szybko okazało się, że zaraz po ślubie o mało nie wpadłem w alkoholizm tak z głupoty - poczułem wolność i popijałem wieczorami, aż nagle kiedyś obiecałem sobie, że dzisiaj nie piję - nie dałem rady i musiałem się napić. Szybko pojawiły się problemy z żoną, nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, kłótnie itp.

Przed ślubem znaliśmy się 7 lat więc teoretycznie znaliśmy się bardzo dobrze.

Pojawiło się dziecko jedne i potem szybko drugie i wtedy zrobił się prawdziwy "meksyk".

Kupe nienawiści, krzyków, kłótni, notoryczne choroby dzieci itp.

Odchodziłem od zmysłów bo już nie wiedziałem jak mam z żoną rozmawiać bo zawsze kończyło się tak samo. A zawsze powtarzałem sobie, że rodzina będzie dla mnie najważniejsza, i że nie powtórzę scenariusza moich rodziców. Potem okazało się, że mój młodszy syn o mało nie udusił się mlekiem, trafił do szpitala, potem znowu był w szpitalu z zagrożeniem życia. A jak o mało nie zginął przywalony telewizorem, który zrzucił na siebie to juz się poddałem. Żona też. Ja poszukałem pomocy u Boga, powiedziałem, że ja nie daje sobie rady z tym wszystkim, z tym moim całym życiem, żoną i dziecmi, i powiedziałem mu, że ja nie chce już tak żyć. Powierzyłem mu to wszystko, żonę też. Wyobraź sobie, że od tamtego czasu wszystko się zaczęło zmieniać. Nawróciłem się, okazuje się, że mam o wiele więcej cierpliwości do wszystkiego co mnie spotyka. Wstąpiłem do katolickiej wspólnoty, w której Bóg uzdrawia nawet z chorób fizycznych , ale przede wszystkim z chorób duszy. Okazało się , że Pan Jezus zaczął uzdrawiać moje zranienia, chore relacje z dzieciństwa - z ojcem, z matką, z braćmi. Bardzo wiele wtedy płakałem (mam 32 lata :) ). Moja żona po 1,5 roku również się nawróciła i może będzie Ci trudno w to uwierzyć ale zaczyna być normalnie!

Zaczęliśmy rozmawiać na takie tematy, których nawet przed ślubem nie poruszaliśmy, ja od około 2 lat nie piję już alkoholu ( z małymi przerwami), a w lutym "podpisałem", że nie będę pił żadnego alkoholu przez 2 kolejne lata. Oczywiście to wszystko nie stało się nagle, ale od tamtej pory kiedy oddałem wszystko Bogu było mi już łatwiej to przetrzymać.

Piszę o tym do Ciebie, bo ja też już myślałem, że nie mam szans, że to wszystko to moja wina, nienawidziłem siebie za to co działo się w moim małżeństwie, nienawidziłem swojej historii a zwłaszcza chorego dzieciństwa.

Mogę domyślać się tylko co Ty musisz czuć. Chciałem Ci tylko jeszcze powiedzieć, że w tej wspólnocie jest bardzo wiele takich małżeństw, które Pan Bóg w ostatnim momencie przed rozwodem uratował.

Więc to jest już reguła- jeśli powierzysz wszystko Jemu to dasz radę. I powiem Ci jeszcze jedną rzecz- moja żona zaczęła się uśmiechać - może to szczegół, ale dawno tego nie robiła. Teraz widzę ,że nasze życie bardzo się zmieniło. Tego samego życzę i Tobie. Głowa do góry!

 

Z Bogiem

Eryk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam z góry , ale miły nie będę.

Dla mnie facet , który mówi do żony przez k... czy tez wy...aj jest debilem i nie zasługuje na to by na niego splunąć. Kopnij dziada w cztery litery i zacznij zyc jak człowiek!!! Ty chcesz ratować ten związek?. Po co? Żeby jeszcze bardziej "mąż" Cię gnoił. Jesteś kobietą , żoną. Mało w życiu przeszłaś

Jak facet Ci ubliża to nie chciej wogóle z nim rozmawiać. Załóż sprawę o rozwód z jego winy i alimenty. Zgłoś się do jakiejś poradni dla maltretowanych kobiet , do psychologa. Może bezstronna osoba pomoze Ci się z tym uporać.

Idź na policję i załóż mu niebieską kartę. Przemoc w rodzinie to nie tylko bicie , ale także słownictwo i niszczenie psychiczne. A Twój facet Cie niszczy! Nie pozwól na to. Zaczyna sie od inwektyw , kończy na biciu. Czy wtedy też go usprawiedliwisz i powiesz , ze to Twoja wina?

Tkwisz w toksycznym związku , który nie wróży niczego dobrego. Pora się otrząsnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×