Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z nawiązywaniem głębszych relacji


z13

Rekomendowane odpowiedzi

Witam :) Mój problem dotyczy relacji ludzkich,Tzn:nie wiem czemu ale nie potrafię sobie znalezć dziewczyny,mam 22lata.na studiach są koleżanki,no właśnie,tylko koleżanki,zastanawiam się czy to problem leży we mnie?Zawsze mi się miło rozmawia z dziewczynami(koleżankami) ale nigdy do niczego więcej nie dochodzi,tzn: ja chyba nie umiem pokazać dziewcvzynie że np mi się podoba,nie zdradzam tego,oblatuje mnie wtedy nieśmiałość,to chyba jest nieumiejętność w nawiązywaniu jakichś głębszych relacji z płcią przeciwną,Macie na to jakieś rady?Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chyba nie umiem pokazać dziewcvzynie że np mi się podoba,nie zdradzam tego,oblatuje mnie wtedy nieśmiałość,to chyba jest nieumiejętność w nawiązywaniu jakichś głębszych relacji z płcią przeciwną,

1. Pytanie : Jak myślisz,czy jesteś przystojnym facetem dla kobiet?

2. Pytanie : Jak przebiegają kontakty np. z kolegami?,rodzicami?.

3. Pytanie : Jak już zdarza Ci się porozmawiać z jakąś dziewczyną to o czym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ad1. Brzydalem ponoć nie jestem.gruby też nie,np na ulicy często gdy idę dziewczyny obce na mnie spojrzą,z koleżankami na uczleni też sobie pogadam i jest ok.

Ad2. Moje kontakty z rodzicami i kolegami przebiejgają normalnie,z rodzicami dogaduję się dobrze nie wtrącają mi się jakoś specjalnie,z kolegami też mogę pogadać se fajnie.

Ad3. Na uczelni gadamy z dziewczynami o sprawach bieżących tzn co na uczelni,i jakichś pierdolach i to by było na tyle.

 

Może problemmem jest to że gdy gadam z koleżanką tylko na stopie koleżeńskiej to nie ma we mnie nieśmiałośći,ale gdybym miał powiedzieć dziewczynie że mi się podoba to jednak nieśmiałość bierze górę niestety... nie wiem czemu ale jakoś sobie nie wyobrażam abym powiedziiał dziewczynie tak prosto z mostu że mi się podoba i że chcialbym coś spróbować więcej.chyba bym się spalił ze wstydu... no nie wiem może to dla Was głupie ale ja tak mam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie jak Ty. Jestem starsza i tez nie bylam w zadnym zwiazku. Zdarzyly sie tylko jakies uklady bez zobowowiazan. Boje sie zblizenia drugiego czlowieka do mnie (w sensie psychicznym). Z dziewczynami mam to samo, tylko kolezanki, nie mam zadnej przyjaciolki. Nie mam i nie mialam z zadnym czlowiekiem zadnej naprawde trwalej relacji.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to trudne dopóki nie zaakceptuje się samego siebie. Rolę tu odgrywa lęk przed wyśmianiem, poczucie, że nie zasługuje się na nasz obiekt westchnień. A wiadomo, że jest inaczej, trza po prostu banalnie mówiąc uwierzyć w siebie i być tym atakującym, ale liczącym z się z porażką, w razie której trzeba się szybko podnieść, albo powiedzieć jak nie ta, to następna, świat się nie zawalił. No i dziewczyna musi dawać znaki, że choć trochę się jej podobamy, wtedy można działać i powiedzieć wprost "podobasz mi się, może masz czas, żeby wyskoczyć na kawę". Jak powie nie, trudno, nic nie stracimy, może to nie ta, której szukam, a może za wysoki poziom, zdarza się. Jeśli jednak kosze będą częste, to wtedy dopiero można zacząć myśleć nad sobą, co by zmienić. Ale póki co nie ma w takiej sytuacji nic do stracenia, można za to zdobyć doświadczenie, które też jest tu cenne. Zwłaszcza, że jak widzimy, że dziewczę coś tam chce od nas, to na pewno byłaby chętna na spotkanie i takie wyznanie. Czasami bywa tak, że kobita będzie chciała, a odmówi, bo się speszy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm ja też mam problem z relacjami ale odwrotny... szybko nawiązuję znajomości, które szybko przeradzają się w głębsze relacje nie koniecznie chodzi mi o związek ale np. o przyjaźń. Równie szybko się to kończy, ponieważ za dużo wiary pokładam w te osoby, być może one odbierają to jako nadmiar oczekiwań. Ktoś mi powiedział, że tworzę fałszywy wizerunek siebie - zaradnej, silnej i przedsiębiorczej osoby. Gdy popadam w problemy prawda o mojej słabości ich przerasta. W związkach jest jeszcze gorzej. Szybko się angażuję, daję z siebie wszystko na raz, dostosowuję się i 'przekształcam' zależnie do oczekiwań. Oczywiście wszystko działa tak, że jak się ma wszystko to przestaje się to doceniać i gdy to ja potrzebuję wsparcia czy pomocy - tracę tą osobę. Jak widzisz z13, tak czy siak nastawienie na znalezienie kogoś nie jest dobrym sposobem. Takie relacje powinny wynikać naturalnie nie z powodu nieumijętności bycia samemu, czy predyspozycji do uzależniania się od innych. To prędzej czy później potęguje tym, że usiłujemy 'obarczyć' sobą innych. Mój problem tkwi w zaburzonej osobowości typu zależnego. A Twój :?: To co pisze suicidesilence odnośnie zaprzyjaźnienia się ze sobą samym to podstawa. Będę się powtarzać, bo gdzieś już tutaj to pisałam ale cóż :mrgreen: : można kochać kogoś nie kochając siebie ale nie można być kochanym, gdy się nie kocha siebie samego... Nikt nam tej miłości własnej nie zastąpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a skąd się bierze tą miłość własną? albo może tak - skąd się bierze czysta miłość do siebie, bez załączonej w gratisie nienawiści?

 

głębsze relacje??? jedyny temat, który wywołał we mnie niepokój podczas wczorajszej terapii. powiedziałam wprost, że mam ochotę zakończyć rozmowę. jestem zdegustowana, nie znoszę o tym gadać, to temat zaprzepaszczony, koniec, basta!

głęboka relacja ja + inni ludzie = katastrofa :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×