Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mówiliście komuś o tym w dzieciństwie?


Milutki

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przyznam się, że jak dotąd o swoich problemach powiedziałem tylko jednej bliskiej osobie, ale do niej to akurat mam 100% zaufanie.

Myślę, że podstawa, to właśnie zaufanie.

Ale z kolei innym bliskim, np. rodzicom boję się powiedzieć, bo na pewno tego nie zrozumieją, będę musiał dużo tłumaczyć i w sumie sam będę się kiepsko z tym czuł, że jestem obserwowany, że mogą na mnie dziwnie patrzeć... a może i martwić się.

Lepiej sobie i im tego oszczędzić.

Może jak będę już na terapii i będą jakieś efekty, to pewnie spróbuję.

Ale myślę, że generalnie powinna nas obowiązywać "zasada ograniczonego zaufania",

sama przecież przekonałaś się o tym... :-|

Pamiętaj, że to jest krok jednorazowy i w zasadzie nieodwracalny, więc lepiej to przemyśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tradycyjnie ''weź się w garść'' ''jak tak można'' ''nie można zwalać niepowodzeń na depresję'' ''ja tego nie rozumiem'' itd.... Nawet gdy powiedziałem, że jak tak dalej pójdzie, to zobaczą mnie w plastikowym worku, wywołało tylko śmiech...''To sobie wytłumaczenie znalazłeś'' ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matka rozumie i boi się - żałuję przez to, że żyję skoro jestem taka.

Mój facet do pewnego stopnia również jest w stanie to pojąć, bo sam tak miał/miewa.

Dla reszty rodziny jestem odpadem. "Tą, która była w psychiatryku i kiedyś nie chciała jeść".

Ludzie nie rozumieją, ale nikogo za to nie winię. To ja mam problem, nie oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milutki, nikt tego nie zrozumie, jeżeli tego nie przeszedł...

Może co najwyżej zaakceptować, jeżeli jest dość wyrozumiały...

Tak, dlatego tak jak napisałem wyżej, ja bym wstrzymywał się z pochopnym opowiadaniem innym ludziom o tym.

Po co próbować wprowadzać innych do naszego świata, którego i tak nie zrozumieją ... :-|

Przy czym, niestety niektórzy zwyczajnie nie mogą tego ukryć, bo u nich to wszystko po prostu widać, nawet już na pierwszy rzut oka... :-|

 

Z kolei nie mówiąc innym skazujemy się na osamotnienie, brak zrozumienia i wsparcia.

I to też może być duży problem.

 

Wydaje mi się, że najlepsza jest sytuacja, gdy człowiek żyje w zgodzie sam ze sobą, jest świadomy własnych słabości i ułomności, ale mimo to szuka jasnych stron życia po prostu w ... swoim życiu :smile: w tym co go spotyka każdego dnia, w drobnych codziennych zdarzeniach, radościach, sukcesach i porażkach.

Wtedy nie musi opierać się wyłącznie na innych ludziach, którzy przecież mogą zawieść...

Ale do tego na pewno trzeba pewnej siły i optymizmu, pozytywnego podejścia, do siebie samego też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×