Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

NiczegoNieLubię,

też to znam. I jeszcze to, że potrafię podwyższać sobie poprzeczkę już w trakcie realizacji celu. Chociaż, jak już pisałam, nie wiem kiedy konkretnie, ale pod wpływem leczenia zaczęło to mijać.

Jeśli chodzi o działanie Seronilu i innych SSRI, to zaczynają one działać po ok. 3 tygodniach. Możliwe, że to placebo, choć w medycynie jak w kinie: wszystko jest możliwe ;)

 

ztx,

ja chodziłam do Agnieszki Laskowskiej (przyjmuje w przychodni Cepelek) i mam o niej dobre zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki działają.niestey ja jestem tak głupia że leki zawsze za szybko rzucałam.obecnie wrocila mi depresja.nie jest łatwo też siedząc w domu i szukając pracy. Aż opusciły mnie siły fizyczne. Na lekach powinno się jednak inwestować w siebie w zmiany. Dystymia jest jak nałóg smutku i lęku.tak mi źle i nie ma komu powiedxieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Z jednej strony dystymia wykazuje podobieństwo do zaburzeń osobowości (i przez niektórych tak bywa klasyfikowana), co wskazuje na znaczną przewlekłość objawów i niepewne rokowanie co do wyleczenia. Z drugiej strony wydaje mi się, że na szanse wyleczenia w dużej mierze wpływa charakter danej osoby i jej determinacja w drodze do wyleczenia, wsparcie ze strony otoczenia oraz okoliczności. Poza tym czas, kiedy bierze się leki trzeba dobrze wykorzystać, aby po odstawieniu nie wrócić do punktu wyjścia. Trzeba próbować wprowadzić w swoim życiu jakieś zmiany.

Jeśli o mnie chodzi, to biorę SSRI od ponad roku i widzę sporą poprawę, ale widzę też duże pole do zmian, które jeszcze muszę wprowadzić, aby nie wchodzić w dziwne i wątłe relacje z innymi ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy komuś udało się wyleczyć dystymię bez nawrotu? Czy to raczej już branie leków do końca życia z krótkimi przerwami?

Z mojego doświadczenia wynika, że dystymia należy do schorzeń przewlekłych. Są okresy remisji, dosyć długie, kiedy dystymik potrafi funkcjonować bez farmakoterapii. Niemniej życie niesie ze sobą mnóstwo problemów i sytuacji trudnych, które wyzwalają nawrót "złego samopoczucia". U mnie pierwszy poważny rzut obniżonego nastroju związany był z okresem licealnym. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie potrafiłam zdefiniować problemu. Do psychiatry dotarłam trochę później, gdy czułam bezradność swego położenia. Pierwsze leki, jedne nie pomogły. Kolejne. Poprawa samopoczucia, ale również zmiana sytuacji życiowej. Okres stabilizacji zawodowej. Bywały trudne momenty, ale mobilizowałam się i lepiej lub gorzej wywiązywałam się z obowiązków. Bez uniesień, bez entuzjazmu, stabilnie. Reorganizacja w pracy, niekorzystne zmiany w życiu osobistym- ciężki rzut dystymii/depresji. Nie dało się dłużej ciągnąć bez leków. Paroxinor i stopniowa poprawa samopoczucia, jakbym odkrywała nowe kolory. Nie wiedziałam, że można się poczuć tak dobrze. Ustąpiły ataki napadowego kaszlu. Lek brałam ponad rok i zdecydowałam razem z lekarzem o stopniowym wycofywaniu się z antydepresantów. Było nieźle przez rok. Później znowu kolejne zmiany w pracy i zdecydowany spadek samopoczucia, brak energii, wieczny smutek, do tego objawy somatyczne ze strony układu pokarmowego. Powrót do Paroxinoru, brak poprawy. Prozac- euforia. Miałam wrażenie, że daje mi za dużego kopa, sztuczny entuzjazm, którego nigdy nie odczuwałam. Wróciłam do poprzedniego leku i czuję stopniową poprawę. Ile będę teraz na antydepresantach? Nie wiem. Zastanawiam się nad psychoterapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio odczuwam ciągłe zmęczenie. nie napracuję się jakoś szczególnie, ale i tak po całym dniu jestem padnięta (co powinno poprawić jakość mojego snu , a tak wcale nie jest). tarczyce mam w normie, morfologie też, więc to pewnie somatyczne. mój lekarz jest uparty na neuro, które nic nie daje, wątpię, że zmieni mi na SSRI ,które brałam kiedyś, ale będę próbowała coś wysępić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dystymia została zdiagnozowana u mnie niedawno. Chyba wcześniej psychiatrzy nie wyróżniali tej jednostki chorobowej. Mając lat 40+, potrafię lepiej określić, co się ze mną dzieje. Stąd może trafniejsze rozpoznanie i zdecydowanie lepsze dobranie leków. Przez długi czas nie posiłkowałam się farmaceutykami i bywało bardzo ciężko. Myślałam, że taka moja depresyjna uroda. Nauczyłam się żyć z melancholijnym nastrojem. Bywałam wyczerpana, ciągle przemęczona, bezsilna, przejmująca się małymi sprawami, płaczliwa, pełna rezygnacji. Wypracowałam technikę oddalania myśli samobójczych, które w sytuacjach kryzysowych dawały o sobie znać. Muszę jednak przyznać, że nie żyłam pełnią życia. Teraz na antydepresantach jest znacznie lepiej, jakość mojego życia poprawiła się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dystymia została zdiagnozowana u mnie niedawno. Chyba wcześniej psychiatrzy nie wyróżniali tej jednostki chorobowej. Mając lat 40+, potrafię lepiej określić, co się ze mną dzieje. Stąd może trafniejsze rozpoznanie i zdecydowanie lepsze dobranie leków. Przez długi czas nie posiłkowałam się farmaceutykami i bywało bardzo ciężko. Myślałam, że taka moja depresyjna uroda. Nauczyłam się żyć z melancholijnym nastrojem. Bywałam wyczerpana, ciągle przemęczona, bezsilna, przejmująca się małymi sprawami, płaczliwa, pełna rezygnacji. Wypracowałam technikę oddalania myśli samobójczych, które w sytuacjach kryzysowych dawały o sobie znać. Muszę jednak przyznać, że nie żyłam pełnią życia. Teraz na antydepresantach jest znacznie lepiej, jakość mojego życia poprawiła się.

a co bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei od ponad roku biorę escitalopram. No i jakiś miesiąc temu zmniejszyłam dawkę, ale jakoś czuję, że energia ze mnie uleciała. Na razie próbuję przeczekać, bo może to kwestia okoliczności, a nie zmniejszenia dawki.... Zresztą też stres i przemęczenie źle działają. Przy dużym zmęczeniu miałam mocne huśtawki nastroju i myśli samobójcze. Jak wypoczęłam, to minęło.

A teraz tak siedzę przy kompie, patrzę, co ludzie wrzucają na fejsa itp i tylko ciągle myślę: "kurde, jakie to wszystko marne, śmieszne, groteskowe, bez sensu" :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to nie najgorzej jak nawet można rok bez leków pożyć. Wy mieliście zdiagnozowaną przez psychiatrę czy psychologa? Mój psychiatra powiedział, że nie jest w stanie stwierdzić na 100% czy to dystymia czy zaburzenia osobowości i musiałbym pójść do psychologa na test osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Które leki w Waszym przypadku okazały się w miarę/dość skuteczne w leczeniu dystymii? U mnie do tej pory jedynie przez chwilę fluo zadziałała na anhedonię/napęd, przy kolejnych próbach już bez skutku. Przerobiłem prawie wszystkie SSRI, wenlę, wellbutrin, moklobemid, amisulpryd, klomipraminę, bez efektu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ztx, na mnie kiedyś też fluoksetyna dobrze zadziałała, ale po czasie przestała. Też przerobiłam wiele leków i żadnego efektu. Teraz wróciłam do fluo i czekam. Niestety coraz bardziej się upewniam, że nie jest to do wyleczenia lekami. Z drugiej strony też nie wyobrażam sobie leczyć tego psychoterapią, bo to jest "stan umysłu" i nie da się tego zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co bierzesz?

Najlepsze efekty w moim przypadku daje Paroxetyna w dawce max 40mg dziennie. Brałam również Fluoxetynę, ale działała zbyt napędzająco i przyspieszała perystaltykę jelit, co było dla mnie niekorzystne. Poza tym jako skutek uboczny pojawiały się napady oblewających potów. Nadmienię, że dominują u mnie objawy nerwicy lękowej. Do obniżonego nastroju i skłonności depresyjnych przyzwyczaiłam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ztx, na mnie kiedyś też fluoksetyna dobrze zadziałała, ale po czasie przestała. Też przerobiłam wiele leków i żadnego efektu. Teraz wróciłam do fluo i czekam. Niestety coraz bardziej się upewniam, że nie jest to do wyleczenia lekami. Z drugiej strony też nie wyobrażam sobie leczyć tego psychoterapią, bo to jest "stan umysłu" i nie da się tego zmienić.

 

Przerobiłem mnóstwo leków i dwie terapie (terapia schematu (poz-beh) i integratywna) i jak dla mnie terapia jest skuteczniejsza. Nawroty są mniej intensywne, mniej lękotwórcze, w międzyczasie można sobie podnieść poziom życia - mnie np. udało się stworzyć super związek co wcześniej było nieosiągalne. Mam w sumie świetne życie, ale ten stan anhedonii masakruje. Dam jeszcze szansę kolejnej terapii i być może wypróbuję kolejnego lekarza. Zastanawiam się też nad próbą wysokimi dawkami wellbuta i moklo. W moim obecnym stanie sport, joga, medytacje to za duży wysiłek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę 1,5 miesiąca sertraline i działa całkiem dobrze - może to jeszcze nie jest pełny powrót do życia i chęci działania ale jest lepiej. Mam nadzieje, że z biegiem czasu będzie się rozkręcać i trochę dokopie dystymii. Hmm nawet nie czuje jesiennej melancholii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam w sumie świetne życie ale stan anhedoni masakruje !!! można tak ????

 

może żle zrozumiałem ale ale to sie wyklucza jak dla mnie...

 

Jak żyjecie ze swoją chorobą czy osobowośćią ???Robicie coś sensownego co sprawia wam przyjemność??

 

to trochę jak życie za szybą, mam dość spoko standard życia, ale nie umiem się cieszyć i działać, ciągłe marnowanie czasu i prokrastynacja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuję pustkę emocjonalną - czuje się wyczyszczony z uczuć i emocji prawie do zera. Obawiam się, że już nigdy nie powrócą. Niby jest ok i funkcjonuję normalnie ale nie pamiętam kiedy ostatnio poczułem jakąś głębszą emocje, fascynację. Przed laty jeszcze to się zdarzało teraz to chyba już niewykonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×