Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

buu, to nie jest normalna rana, ale zdarcie skóry i zmiażdżenie. Najpierw, automatycznie sięgnęłam po lód, a potem specjalnie z niego zrezygnowałam: niech boli - pomyślałam. Specjalnie też niczym tego nie zdezynfekowałam, no a teraz wdało się zakażenie... A ja nadal mam opory przed robieniem czegokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu, nie wiem, nie robię tego już długo i w sumie nic się takiego nie działo, ale to pewnie dlatego, że od tamtego czasu kryzysu nie miałam, a teraz jest mi ciężko. :( jak się jebie, to wszystko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, chciałaś to przedłużyć, wiem o co chodzi. A co będzie jutro po jutrze? Może dalsze konsekwencje Cie nie zrażą. Ale jak ochłoniesz to co? Ja bym już zmusiła się do pójścia do lekarza.. Pewnie i przed tym masz obawy, ale to raczej nieuniknione jeśli rana jest konkretna..

 

Monar, to trzymaj się trzymaj. Jak tylko przetrwasz ten stan to potem będzie tylko lepiej ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewiemocokaman, zaraz niedobrze. Nic mi nie bedzie.

Monar, musisz wytrwać. Pomyśl tylko, że to nic Ci nie da. Chwilowa ulga i to wszystko. A potem poczucie winy i wyrzuty sumienia. To droga do nikąd.

 

-- 25 wrz 2012, 21:25 --

 

buu, u mnie to nie jest rana cięta, ale rana miażdżona (o ile coś takiego w ogóle istnieje). W każdym razie nic takiego. Już raz zdezynfekowałam, więc mi przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, wiem czytałam, że nie jest cięta ;) i istnieje. Może być sina, opuchnąć i boleć w zależności od tego jak mocno miejsce jest zmiażdżone.

 

niewiemocokaman, to się cieszę ;) u mnie dobrze i mam nadzieje, że tak zostanie

 

Monar albo się zmęcz, wykrzycz, puść głośno muzykę, cokolwiek..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu, nie mogę, bo już późno, tata się wkurzy na głośną muzykę. a słuchawki nie działają. poza tym... to i tak by nic nie dało.

nienormalna21, ja chcę widzieć krew, a potem blizny. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu, choć to nie jest koncert życzeń ale i tak z całego serca ci tego życzę :D

Monar, i co z tego?satysfakcja jakaś? czy co bo niewiemoco chodzi. nieponiemajet. ni rób bzdur bo przyszłości nie założysz przy rodzinie koszulki z krótkim rękawkiem

 

idę spać o 5 wstaje eloo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, i co z tego?satysfakcja jakaś? czy co bo niewiemoco chodzi. nieponiemajet. ni rób bzdur bo przyszłości nie założysz przy rodzinie koszulki z krótkim rękawkiem

Lepiej nie mów takich rzeczy na tym wątku. Poza tym takie argumenty nie przemawiają, niestety.. Gdyby tak było to większość by tego nie robiła.

 

Monar, na mnie dobrze działał wysiłek fizyczny. Choć wymęczyć się na zabój też nie jest też dobre. Wiadomo nie na każdego wszystko działa. Chociaż różnie bywa. Raz może zadziałać raz nie.. Dla mnie wszystko w tym temacie było mało przewidywalne. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnieszka940331 tak, masz racje to nie jest rozwiązanie ale gdy pojawia sie "TA" sytuacja, nie myśli się o niczym innym tylko, żeby sobie ulżyć, wyładować to co się w środku napiętrzyło. To jest impuls i nie myśli się wtedy o innych rozwiązaniach... nawet po kilku latach, kiedy człowiek jest świadomy, tego że to jest złe, że to nie jedyne rozwiązanie to robi to, bo to jest najszybsze, najłatwiejsze. A potem... a potem przychodzi ból i to nie ten fizyczny tylko ten w głębi..."po co to znów zrobiłem/am", "znów będzie wstyd się pokazać, rozebrać itp". i wyrzuty sumienia... i na chwile jest spokój, obiecanie poprawy, walki itp... ale znów pojawia się kryzys i znów szukamy najszybszego sposobu. nie łatwo jest z tym zerwać. i pisanie, że cięcie to nie jest rozwiązanie, naprawde nie ma sensu, bo te osoby o tym wiedzą. SĄ tego świadome.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cięcie się to niejest rozwiązanie

Wszyscy to wiedzą. Więc co ma wnieść sensownego ten post? Wybacz, ale mnie irytują tego typu odpowiedzi bo one nic nie wnoszą. Poza tym samookaleczenia to nie tylko cięcie się.

 

legero, tłumaczenie nic nie daje, wiem bo wiele razy starałam się to wyjaśnić. Dla kogoś kto tego nie robił dalej to będzie czarna magia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnieszka940331, to zapodaj mi lepszy sposób. he ? :roll:

bo ja wiem, że to nie rozwiązanie, dlatego m.in. nie chcę tego robić, ale czasem "nie ma" wyjścia. (a przynajmniej my, samo okaleczający się ludzie, tego nie dostrzegamy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałam coś wam napisać, zwłaszcza tym, którzy mają po 20 lat i samookaleczają się od kilku miesięcy czy lat. Ja wprawdzie nie cięłam się nigdy, raz próbowałam, ale ból fizyczny był za silny, więc zrezygnowałam z tej metody. Mam obecnie 30 lat, 16 lat temu kiedy nastał wiek dojrzewania i zaczęły do mnie wracać wspomnienia z dzieciństwa, plus problemy z matką furiatką ( jednym słowem jestem typowym DDD) zaczęłam swoje emocje, swoje napięcie usuwać z siebie w inny sposób. Zaczęłam wygniatać sobie wągry. Na początku na twarzy, potem na rękach a potem doszły nogi. Zaczęło się w pażdzierniku i zanim nastało lato wyglądałam strasznie. Strup na strupie, otwarte ranki, nowe wągry, bo wdało się pewnie zakażenie i już kółko się zamykało. Latem było najgorzej, chodziłam w długich rękawach, mówiąc, że mi zimno jak już nie było wyjścia i trzebabyło coś pokazać to mówiłam, że mam alegię skórną itp. W chwili obecnej mam mase takich blizn wielkości krostek, które ujawniają się latem bo rzecz jasna nie opalają się. Najgorszy czas, najczęstrzych samookaleczeń przerwałam dopiero po 6 latach, kiedy to poznałam swojego przyszłego męża. Na początku też wcisnęłam mu bajkę z alergią ale dostałam w sobie troche samomotywacji, żeby przestać. I przestałam ale nie całkiem tylko już robiłam to w mejscach mniej widocznych no i troche rzadziej, bo było mi przed nim wstyd. Niestety problemy się piętrzyły a mi to nie wystarczało. W końcu pękłam i mu powiedziałam rpawdę. Wydaje mi się, że się domyślał ale zrozumiał. Jedyne co źle zrobił, że mi nie zabronił tego i dalej przmyka oko, bo robię to nadal gdy np. sie pokłocimy, czy coś w domu nie tak, czy jak się z matką pokłócę itp. Ale z każdym rokiem robie to mniej. Prawie w ogole nie robilam tego gdy bylam w ciazy, bo balam sie, że moje dzieci ( mam blizniaki) urodza sie z chora skora. Po czesci mialam racje, bo wygniotlam sobie raz na brzuchu w meijscu gdzie moja corka miala glowke i urodzila sie ze znamieniem na czole. Niby zabobon ale wydaje mi sie ze to jednak od tego.

Czemu to wszystko opisuje. CHodzi o to, ze wiem co wy czujecie majac 20 lat bo ja czulam dokladnie to samo. Majac 30 lat, mam troche inne myslenie. Nie mowie, ze wtedy bym przestala calkowicie, gdybym trafila na jakas terapie czy miala wieksza samomotywacje. Tego nie wiem. Ale mam teraz iweksza madrosc i wiedzcie, ze za te 10 lat na pewno to zelzeje, moze calkiem sie tego swinstwa pozbedziecie, ale bedizecie tez mieli wieksza motywacje zeby z tym walczyc. Bo beziecie chcieli wygladac atrakcyjniej wobec drugiej polowki. Jezeli macie mozliwosc, ze ktos wam w tym pomoze to korzystajcie z tej pomocy. Z tym naprawde da sie walczyc. Ja nie jestem z tego do konca wyleczona ( dopiero zaczynam terapie) ale wiem, ze skoro sama dalam rade ( z pomoca meza i dla meza) zrezygnowac z tego w znacznym stopniu to wy tez dacie, zwlaszcza, ze jestesci duzo młodsi :)

Mam teraz dwojke dzieci, powinny chodzic na basen... ja niestety az tak bardzo rozebrac sie nie potrafie, bo mam wrazenie, ze ludzie patrza na mnie z obrzydzeniem. Ciezkim okresem dla mnie byl pobyt w szpitalu w ciazy i po porodzie. O takich rzeczach sie nie mysli gdy ma sie lat 20. Te rzeczy zaczynaja miec znaczenie kilka lat pozniej. Chcialoby sie zalozyc bluzke na ramiaczkach a tego sie zrobic nie da... i tylko obserwuje inne kobiety czy tez maja taka sama skore jak ja, slady po wygniataniu. Obserwuje, zeby poczuc sie lepiej, ze ktos jest podobny ale nie znalazlam nikogo takiego.

To, ze moj maz wie wcale nie daje mi wolnego pola do robienia tego. MOglabym bo on nie zwraca na to uwagi, nawet jak jestem bardzo zdenerwowana i widzi, ze ja walcze sama ze soba, to sam sie podstawia, zebym mu cos wygniotla. Ale tez z tym walcze, bo wiem, ze on tego nie lubi. Ja sie hamuje, bo zwyczajnie sie wstydze tego jak wygladam po tym. Wstydzilam sie w liceum ale nie az tak jak teraz, kiedy mam kogos kto mnie kocha, kogo ja kocham.

To jest straszne cholerstwo, takie natrectwo. nie iwem jak to nawet nazwac.

Dlatego jesli chodzicie na terapie, to rozmawiajcie o tym, mowcie, ze was ciagnie do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że ja nie mam po co walczyć z moimi samookaleczeniami.

ja tez wtedy nie mialam, zwlaszcza, ze przynosilo to ulge, chwilowa, bo chwilowa ale zawsze ulge. Bo zawsze mysli sie "tu i teraz", wazne jest czy jest lato, wiec trzeba sie troche pohamowac a jak jest zima, to bez roznicy mozna pojsc na calego i wygniesc wszystko co sie znajdzie w ciagu doslownie kilku chwil.

ale wszystko sie keidys konczy... ja to wiem teraz, bo jak napisalam jestem starsza i madrzejsza :) wtedy jakby ktos mi powiedzial, sluchaj, zakochasz sie inaczej na to spojrzysz, poczujesz chec zmiany i jakas motywacje to najpierw bym powiedziala mniej wiecej to co ty: ze to za daleko poszlo i nikt mnie nie zechce bo ludzie i tak z obrzydzeniem na mnie patrza wiec i tak nie mam po co walczyc i najlepiej ze soba skonczyc itp itd... zamknelabym dalej koleczko ktore ktos probowal przerwac.

i pewnie czesc z was podobnymi kategoriami przemyslalo moj post. rozumiem. ale jesli sie troszke zastanowicie nad tym to mysle, ze zobaczycie swiatelko w tunelu. ja mialam to szczescie, ze trafilam na madrego czlowieka ( swoja droga DDA) i zrozumial mnie. choc za nim to sie stalo, trafilam na kilku zupelnie innych.

ja wam tez tego zycze z calego serca, zebyscie poznaly kogos, kto was w koncu zrozumie i wam pomoze, pokaze, ze warto sie starac, ze warto przestac myslec "tu i teraz", pomimo tego, ze te "tu i teraz" jest tak czarne jak czarna dziura i na pewno nic dalej nie ma.

Jest. zawsze cos jest.

ja chce z tym skonczyc, juz nawet nie dla meza, bo jemu to jest obojetne jak wygladam, bo kocha mnie za charakter ( choc tez jest do dupy za przeproszeniem) ale ja chce zrobic to dla dzieci, zebym nie musiala widziec zawodu w ich oczach gdy powiem: ja nie ide, kiedy one beda chcialy isc na basen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

legero, Ty masz cel, masz po co się zmieniać - ja nie mam po co, nie mam dla kogo. Zresztą, ze mną nie do końca jest jak z innymi samookaleczającymi. Ja przeprowadzam w głowie kalkulacje, co mogę sobie zrobić, a co nie, żeby inni się nie zorientowali. Jak się tnę - to ciągle w jednym miejscu, jak miażdżę to tylko w jednym miejscu, jak uderzam to w głowę - gdzieś, gdzie nigdy nie będzie widać, że coś sobie robię. Wszystko po to, żeby mieć błyskawiczną wymówkę, jakby ktoś coś zauważył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

legero, Ty masz cel,

 

Tak, teraz mam cel, choc jak mam kryzysowa sytuacje to nie mysle o moim celu, nie mysle o dzieciach tylko o tym, by to zrobic... choc jedną sztukę wygnieść. ale od 14 roku zycia do 20 nie mialam go w ogole. I naprawde nie zanosilo sie, ze on sie pojawi. To byl zupelny przypadek, jak to, ze idac ulica nagle trafi cie piorun. Niby nikla szansa a jednak zdaza sie.

Rozumiem, ze masz kolo 21 lat ( wnioskuje z nicku), chcialabym spotkac sie z toba ( chociazby wirtualnie za 10 lat) i zapytac cie, jak jest teraz? Bardzo jestem ciekawa Twojej odpowiedzi :)

Wiem, ty to wiesz, czemu nie chcesz teraz z tym skonczyc. To jest nalog, nawet nie chec ujscia zlych emocji, to jest uzaleznienie, jak powietrze. Ale oddychając małą ilością powietrza da sie żyć. Jest ciężko, ale da się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

legero, wątpię, żebym dożyła 30 lat. Zresztą, ja się nie chcę ratować, ja się chcę zniszczyć i, jak widać, jestem coraz bliżej celu... Nie wiem nawet, czy powinnam tutaj być. Tu są ludzie, którzy chcą nowego, lepszego życia, a nie tak jak ja, dążą do autodestrukcji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×