Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

A ja wszystko pier***!

Jest to jedyna rzecz, która daje mi chwile wytchnienia, a mam się powstrzymywać?? Mam walczyć i nie niszczyć ciała po to, żebym niszczyła się w głowie?? Nie wytrzymam tego! :why:

 

I pomyśleć, że kilka godzin temu martwiłam się spaniem 20h na dobę... Już za tym tęsknię :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siebie? Swoją psychikę? Bellatrix, a co innego niszczą myśli w mojej głowie? Dokładnie to samo tylko zdecydowanie bardziej boleśnie i dosadnie...

 

A to coś, ta zewnętrzna powłoka zwana ciałem, moim ciałem, nie powinna istnieć. Po prostu nie powinna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naprawdę w to wierzysz?Wszystko zależy od Ciebie,bo to TY i tylko TY masz swój los w swoich rękach.
Ode mnie? Od takiej miernoty i nieudacznika? Od osoby, której nic w życiu nie wyszło, która wszystko zaprzepaściła? Tak, naprawdę w to wierzę.

Kiedyś miałam marzenia, plany, pasje - dziś już tego nie ma. Nie ma nic, jest pustka... Zaraz powiecie, że to efekt choroby, ale nikt z Was nie bierze pod uwagę, że w moim przypadku to nieprawda, że taka się urodziłam...

Do dupy z tym wszystkim!

 

Idę już sobie. I tak już za dużo napisałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją wypowiedź głównie kieruję tu do dziewczyn bo wiem że to one najczęściej zadają sobie ból w postaci "cięcia się". Słuchajcie... to jest bez sensu. Jeśli radoche sprawia wam ból fizyczny to zapiszcie się na sztuki walki, może i taniec, ciężko trenujcie, wyzbędziecie się negatywnych emocji które was do tego pchają a zajmiecie myślami trening. Tak trudno zacząć ćwiczyć? Treningiem możecie sobie zająć godzinke albo nawet dwie. Jakby nie patrzeć to jest godzinka albo dwie bólu fizycznego. Rozumiem że jest to jak nałóg, każdy nałóg jest wstrętny lecz ten jest naprawde paskudny... Ja osobiście nic nie widzę w samookalaczaniu (może dlatego że jestem facetem?). Jak rzuci mnie dziewczyna, nie zdam przedmiotu w szkole lub wydarzy mi się coś przez co łapie doła to zamiast ciąć się robie sobie tydzień morderczych treningów żeby w jakiś sposób o tym zapomnieć i zająć się tym co na prawdę lubię.

Moim zdaniem dużą pomocą w walce z tym nałogiem (zresztą jak z każdym innym) jest znalezienie sobie pasji. Może i chwilowej, a może na całe życie. Znam jedną osobę która tnie się "z nudów" (... -.-). To już jest chore wg mnie ale niestety nie mam z nią bliższych kontaktów żeby jakoś na to wpłynąć. Dziewczyny radzę wam poszukać jakiegoś zajęcia, zajęcia które lubicie, może to być rysowanie, taniec, czytanie książek, a nawet gry komputerowe. Tylko nie wpadajcie z jednego nałogu w jeszcze gorszy jakim mogą być narkotyki, seks, czy alkohol. Te trzy rzeczy w nadużyciu mogą zniszczyć lub zeszmacić do takiego stopnia człowieka że sama siebie mogłabyś później się nie poznać.

Dla przykładu. Moją pasją jest bboying (dla niewtajemniczonych Break Dance ;) ), kocham to robić i mam związane z tym marzenia więc nie mam czasu na umartwianie się i zajmowanie głowy jakimiś niepotrzebnymi myślami. A jeśli już takie wedrą się do głowy to jak myślicie co robię? Idę tańczyć dwie godziny a po takim treningu to już na prawdę nie mam siły na rozmyślanie o pierdołach :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie cięcie się to sposób na zadanie sobie bólu, natychmiastowego. Rozładowania natłoku emocji - złości, żalu, smutku, rozpaczy a przede wszystkim w moim przypadku chęci ukarania siebie czy też samozniszczenia... Uwierz mi, w takiej chwili wzięcie do ręki książki lub taniec nie pomogą. Nie istnieje NIC czym mogłabym to zastąpić. Nic poza inną metodą ranienia się. Nie przyniesie mi ulgi wyżycie się na innych, jestem w stanie wyładować się tylko na sobie. Pragnienie skrzywdzenia się jest tutaj problemem, nie samo cięcie się. Po takich ostrych treningach trafiłam do szpitala więc w sumie jakie ma znaczenie to JAK się niszczę? Ale to dobrze, że zamiłowanie do czegoś, pasja są w stanie kogoś wybawić od hmm... autodestrukcyjnych działań :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi, w takiej chwili wzięcie do ręki książki lub taniec nie pomogą. Nie istnieje NIC czym mogłabym to zastąpić.

Dokładnie. Zazwyczaj mam do tego chcicę wieczorem, gdy zbiera mi się na bilans dnia. Wczoraj natomiast w szkole miałam taką chęć, że szukałam po ludziach czegoś ostrego, czułam, że MUSZĘ to zrobić, zachowywałam się jakoś irracjonalnie, jak jakiś narkoman... Pierwszy raz zdarzyło mi się to poza domem, taka chęć. Chyba to uzależnienie wchodzi w następną fazę, a ja zaczynam się zastanawiać, czy wyjdę z tego żywo... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zajeb w ściane z całej siły kilka razy.. -.- Czym to się różni? Wiecie co przepraszam za brak zrozumienia ale samookaleczanie się dla mnie to naprawdę nie jest wyjście z żadnej sytuacji... Mi równie trudno jest przegadać że z tego nie da się wyjść jak wam że to nie jest żadna droga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett jak narkoman na głodzie, znam to uczucie i też mi się to przytrafiło...

Buler329 czasem po prostu trudno nam jest zrozumieć coś na co patrzymy z boku, coś czego nie doświadczamy. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest dobre i mimo posiadania tej wiedzy często i tak nie jestem w stanie nad sobą zapanować. I tak, 'zajebanie w ścianę z całej siły kilka razy' to również jakieś rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym wam dziewczyny jakoś pomóc wyjść z tego.. Na prawdę bardzo bym chciał no ale nałóg jak każdy inny.. tak łatwo nie daje się opuścić. Jeśli walenie w ściane można nazwać samookaleczeniem to akurat mam z tym pewne doświadczenie :P . A tak na serio to próbowałyście z tym coś na poważnie zrobić? Jakoś temu zaradzić? Czy podoba się to wam w takim stopniu że nie chcecie od tego odejść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buler329 ja się samookaleczałam już daaaawno temu. I o ile dobrze pamiętam, to przed tym miałam takie przelotne myśli, że nie warto, że tak nie można. Ale robiłam swoje.

Już parę lat tego nie robię i jestem z siebie dumna :) z tego naprawdę można wyjść! I niech mi ktoś nie mówi, że nie. Wystarczy trochę samodyscypliny i chęci do zerwania z tym nałogiem.

 

A co do zatracenia się w tańcu, to się z tym całkowicie zgadzam. Gdy jestem smutna, lub zła to tańczę. Po prostu. Ćwiczenia rozciągające też są świetne na nerwy :)

Wgl w takich chwilach zajęcie się czymkolwiek pomaga. Odgania złe myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buler329, nie. Ja się nie tnę z powodu nadmiaru emocji. Ja się tnę z powodu ich braku... To jest aż takie dziwne uczucie w klatce piersiowe. Brak jakichkolwiek uczuć... Jakbym zamieniał się w maszynę... Tylko to pomaga. Widak i ciepło spływającej krwi... Nie czuję bólu w ogóle, mam zawyżony znacznie jego próg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×